– Nie pojmuję, że wolno wam podsłuchiwać!
– Otrzymaliśmy specjalną zgodę właśnie ze względu na Svartena. To obecnie najbardziej niebezpieczny przestępca w Norwegii. Jeśli dotrzemy do niego, wstrząśniemy solidnie narkotykowym interesem.
– Nie rozumiem, jak mogłam pomyśleć, że ten Bjarne to ty.
Olaf uśmiechnął się ciepło.
– Sama powiedziałaś przed chwilą, że wyszłaś za Arilda dlatego, że był do mnie podobny, a Bjarne jest przecież jego kuzynem.
– Tak, nawet oczy macie jednakowo błękitne.
Hallar westchnął ciężko i wstał.
– Idę przynieść drewna.
Kiedy zamknął za sobą drzwi, Ellen zapytała:
– A jak to się stało, że współpracujesz z inspektorem Hallarem?
– No cóż, od czego mam zacząć? – uśmiechnął się Olaf.
– Powiedz, dlaczego on mnie tak strasznie nienawidzi? Sprawia mi to wielką przykrość.
– Nie wiesz? Przed trzema laty Hallar był młodym policjantem i zaczynał swą karierę zawodową. Podjął się kurateli nad Arildem Lange. Właściwie w policji tylko on wierzył chłopakowi i chciał mu pomóc stanąć na własnych nogach. Dzięki jego wstawiennictwu Arild został przeniesiony do Siljar. Nie brakowało ponurych prognoz, może właśnie dlatego dla Johannesa sprawą honoru stało się wyprowadzenie Arilda na prostą drogę. Ale ty popsułaś wszystko: najpierw wychodząc za podopiecznego za mąż, a później „przy pierwszym lepszym kłopocie” odwracając się do niego plecami. Johannes nie dawał wiary tej historii z narkotykami. Sądził, że Bjarne działał sam, gdyż Arild przyrzekał mu, że już nigdy nie złamie prawa. Podważyłaś jego autorytet i zakwestionowałaś kompetencje. Zawsze wydawało mu się bowiem, że się świetnie zna na ludziach. A ponieważ nie byłaś w stanie przedłożyć żadnego dowodu…
Ellen westchnęła ciężko, a Olaf ciągnął dalej:
– Arild był oczywiście jedynie narzędziem w rękach Svartena, no i swego kuzyna. Nie ulega wątpliwości, że to ci dwaj przyczynili się do śmierci twego byłego męża. Była to zemsta za to, że ich wydał. W takich przypadkach w świecie przestępczym obowiązują bezlitosne reguły.
– Ale dlaczego przyjechali tutaj?
– Zwabił ich głośny artykuł pióra dziennikarki Goggo o odnalezieniu projektów twoich gobelinów. Ja także domyśliłem się od razu, że chodzi o ciebie i że tu właśnie osiadłaś. Pomyślałem, że zainteresowani trafią tu tym samym tropem. Tym bardziej że przedruk artykułu ukazał się w stołecznej prasie. Okazuje się, że się nie myliłem: trwa zaciekłe polowanie na ciebie.
– Tak, piękne dzięki, zdążyłam zauważyć. Sądzisz, że to odwet z ich strony?
– Nie wiem – rzekł w zamyśleniu Olaf. – Ale na to wygląda.
Ogień na kominku ledwie się już tlił. Czyżby inspektor poszedł po drewno, kierowany troską o jej mokre ubrania? Wątpliwe. Gerd popatrzyła znów w szczerą twarz Olafa i zapytała:
– Masz jakieś powiązania z wydziałem narkotykowym policji? Opowiedz trochę o swoim życiu, teraz twoja kolej!
Skrzywił się.
– Zawsze wierzyłaś, że wyrosnę na wielkiego człowieka, prawda, Ellen? Ale mnie nigdy nie przyświecał taki cel. Chciałem jedynie pracować z młodzieżą.
– Chyba doskonale się do tego nadawałeś.
– Nigdy się o tym tak do końca nie przekonałem, bowiem zostałem zniszczony przez dziennikarkę Goggo lubującą się w skandalach.
Ellen, zdumiona, aż uniosła się na łokciach.
– Ty, przez Goggo? A w jaki skandal mógłbyś być zamieszany?
– Jeśli nie można wykryć skandalu, to się go wymyśla. Wybrano mnie na koordynatora do spraw młodzieży w miasteczku położonym w pobliżu Oslo, gdzie wówczas mieszkałem. Wydawało mi się, że naprawdę trafiłem w dziesiątkę, świetnie rozumiałem się z młodymi, miałem na nich dobry wpływ… Wówczas pojawiła się dziennikarka z Oslo, zainteresowana tym, co udało się nam wspólnie stworzyć. Od pierwszej chwili zwróciła na mnie uwagę.
– Nie dziwię się.
– Nie mogłem jej ścierpieć, cenię bowiem ludzi naturalnych i szczerych. Unikałem więc jej, jak tylko się dało. Tymczasem ona zrobiła się na tyle nachalna, że w końcu musiałem powiedzieć grzecznie acz stanowczo, by znalazła sobie inny obiekt zainteresowań.
– Ho, ho! Niedobrze.
– Jej zemsta była okrutna. Wyobraź sobie ten artykuł, szkoda, że go nie czytałaś. Wprawdzie chwaliła wszystkie przedsięwzięcia, ale sugerowała przy tym między wierszami, że posługuję się dość wątpliwymi metodami. Innymi słowy, że wykorzystuję seksualnie nieletnich.
– O mój Boże – wymamrotała Gerd wstrząśnięta. – Chłopców czy dziewczęta?
– Jednych i drugich, jak zdążyłem się zorientować.
– Biedaku! Domyślam się jednak, że pewnie za tego typu artykuły wyrzucono ją z redakcji. Trudno się zresztą dziwić. Coś tak obrzydliwego!
– Tak, ale mnie zdążyła zniszczyć. Musiałem porzucić pracę z młodzieżą. Niby nikt na mnie nie naciskał, ale wiedziałem, że dłużej tam nie mogę zostać. Znalazłem pracę w policji w wydziale narkotyków, w sekcji terenowej. Tu poznałem inspektora Hallara. Nie twierdzę, że zawsze się ze sobą zgadzamy. Kiedy jednak przeczytałem napastliwy artykuł Goggo i pomyślałem, że lada dzień Svarten zacznie ci deptać po piętach, wtedy zwróciłem się właśnie do Johannesa. To wybitny fachowiec, a poza tym zna sprawę od początku. I nie ukrywam, że bardzo mi zależy na tym, by cię wybielić w jego oczach.
– Dzięki.
– Od razu zrozumiał, ze sprawa jest poważna, że Svarten będzie chciał wyrównać rachunki, niezależnie od stopnia twojej winy. Hallar uważa wprawdzie nadal, że wywołałaś swym oskarżeniem burzę w szklance wody i zniszczyłaś człowieka, w którym pokładał nadzieje.
– W takim razie musi być całkiem zaślepiony. Wiesz, jednego nie pojmuję: dlaczego Bjarne Lange podał się właśnie za ciebie? Przecież nie wiedział, że się znaliśmy.
Olaf uśmiechnął się.
– Akurat tę zagadkę mogę ci pomóc rozwiązać. Wczesnym wieczorem przechwyciliśmy jego rozmowę z Goggo. Koniecznie chciał cię zwabić do swego pokoju w hotelu. Do końca nie wiadomo, jakie miał plany, ale pomysł, by udawał mnie, podsunęła mu właśnie Goggo. Wiedziała, że jesteśmy do siebie podobni. Nie miała wątpliwości, że bez wahania zjawisz się w umówionym miejscu, gdy usłyszysz nazwisko Olaf Brink. Nie widzieliśmy się w końcu jedenaście lat!
Ellen spuściła wzrok, ale Olaf nie zwrócił na to uwagi i ciągnął dalej:
– Teraz jednak, Ellen, chcę usłyszeć od ciebie najważniejsze: co zobaczyłaś wtedy w piwnicy?
– Nie mogę powiedzieć – wyszeptała, nie patrząc mu w oczy.
– Nawet po tylu latach?
Nie zdążyła odpowiedzieć, kiedy w drzwiach stanął Johannes Hallar. Równocześnie rozległ się stłumiony sygnał telefonu.
– Ciii… – powiedział Olaf. – Będzie rozmowa.
Inspektor zamienił się w słuch.
– Co ty sobie myślisz, do cholery, żeby wydzwaniać w środku nocy? – warknął Bjarne.
– Sam mi kazałeś złożyć raport – rzucił ze złością jego kompan. – Stoi człowiek pół nocy pod drzewem w taką ulewę i jeszcze go ochrzaniają.
– Gadaj, co tam masz!
– Nie ma jej w domu. Nie wróciła.
– W takim razie gdzie jest?
– A skąd mam wiedzieć? Myślę jednak, że ją porządnie nastraszyliśmy.
– Na pewno – zaśmiał się Bjarne. – Pogadamy o tym ze Svartenem. Może zezwoli nam na frontalny atak.
– Mam nadzieję! Nie mogę się doczekać. Oko za oko, ząb za ząb.
– A może upieczemy dwie pieczenie przy jednym ogniu? – zakończył zagadkowo Bjarne.