Выбрать главу

– Dlaczego więzienie przekształcono w fort? – dopytywał się Bob.

– Rozeszły się plotki o tym, że zbliża się wojna między Wielką Brytanią i Ameryką, W tym czasie przez Pacyfik przeprawiały się francuskie i amerykańskie szwadrony. Osadnicy byli daleko od domu, więc postanowili stworzyć sobie na wyspie schronienie przed wojskiem – Kate wyjaśniała entuzjastycznie. – Trochę to było śmieszne, bo brytyjski urząd do spraw kolonialnych wysłał do fortu broń, której nikt nie umiał tam obsłużyć. Żołnierze nie mieli doświadczenia w posługiwaniu się tego typu strzelbami. Wobec braku innego wyjścia umieścili na postrach broń w strategicznych punktach wyspy. Wątpię, czy ktokolwiek z niej strzelał.

– No tak – Bob przytaknął na znak zrozumienia. – Dzięki, Kate. Jesteś kopalnią wiedzy – dodał i podszedł do barierki.

Kate westchnęła, żałując, że nie udało się jej podtrzymać konwersacji. Znowu zdana była wyłącznie na towarzystwo gospodarza.

– To niezwykłe, co pani powiedziała – przyznał, przyglądając się jej zagadkowo.

Kate wzruszyła ramionami.

– Mój pracodawca jest z wykształcenia historykiem. Gdyby pan przepisał tyle stron o początkach historii państwa australijskiego co ja, też znałby pan tę opowiastkę.

– Pani ma ciekawą pracę, nieprawdaż?

– O, tak. Czasami nawet fascynującą. Ku zdziwieniu i uldze Kate, Dalton nie zmienił tematu. Odprężyła się i ożywiła, opowiadając mu różne historie z okresu pierwszej kolonizacji kontynentu australijskiego. W zamian Dalton rzucił kilka ciekawych uwag o Dzikim Zachodzie, który odwiedził przy okazji licznych podróży. Alex okazał się wyśmienitym gawędziarzem i Kate zaczęła się naprawdę dobrze bawić w jego towarzystwie. Śmiała się z jego zabawnych opowiastek, a jeszcze bardziej ze Scotta, który od czasu do czasu rzucał jej triumfalne spojrzenia.

Podparła twarz na dłoni i z nie ukrywaną ciekawością chłonęła jego słowa. Wtem Alex niespodziewanie zmienił temat.

– Wie pani, kogo mi przypomina? Kate nieświadomie zmarszczyła jedną brew.

– Nie mam pojęcia. Proszę mi powiedzieć. Dalton nachylił się ku niej i delikatnie odgarnął jej włosy z ramienia.

– Wenus wynurzającą się z piany z obrazu Botticellego. Ma pani taki sam złocistopłomienny odcień włosów jak ona. Na dole mam dobrą kopię tego obrazu. Zejdźmy, to pokażę ją pani.

Chwycił Kate za łokieć i pomógł jej wstać. Podniosła się niechętnie. Nie miała ochoty odłączać się od towarzystwa. Wśród ludzi czuła się pewniej. Rzuciła tylko pytające spojrzenie Scottowi, który przytaknął na znak przyzwolenia. Kate zacisnęła zęby i podążyła za Daltonem, który wciąż mocno ściskał ją za łokieć. Zastanawiała się, czy przypadkiem nie zachowała się zbyt kokieteryjnie.

Stanęła u szczytu schodów i rozejrzała się po luksusowo umeblowanym salonie, urządzonym w chłodnej tonacji turkusu i zieleni. Wygodne, miękkie sofy i krzesła wyglądały zachęcająco. Na ścianach wisiały liczne obrazy, ale Kate nie wypatrzyła wśród nich obiecanej Wenus.

Dalton stanął za nią i położył dłoń na jej biodrze.

– Tędy, proszę – wyszeptał, niemal popychając ją ku wejściu do drugiego pokoju.

Wychylił się i pchnął drzwi. Przerażona Kate weszła posłusznie za nim. Nagle stanęła jak wryta. Centralne miejsce pokoju zajmowało obszerne małżeńskie łoże. Nie zastanawiała się już, czy na ścianie sypialni wisi kopia obrazu Botticellego. Wtem Dalton dotknął jej ramienia akurat w miejscu, które wczoraj mocno ścisnął Scott i zostawił tam lekki siniak.

– O, Boże! Nie! – krzyknęła, odskoczyła i schroniła się w rogu sypialni. Alex nie próbował jej złapać. Oparła się o ścianę i objęła się rękami w obronnym geście, instynktownie pocierając obolałe ramię. W chwilę potem rzuciła Daltonowi wyzywające spojrzenie. – Tutaj gra dobiega końca, panie Dalton. Dalej nie posunę się za żadną cenę.

Alex przytaknął i spojrzał na nią ze współczuciem.

– Przypuszczałem, że tak właśnie się pani zachowa, Mary Kathleen. Ale chciałem się jeszcze upewnić.

ROZDZIAŁ TRZECI

Dalton skierował wzrok na nerwowo poruszające się dłonie Kate.

– Czy włożyła pani koszulę z długim rękawem po to, żeby ukryć sińce? Czy Scott przemocą zmusił panią do przyjścia na dzisiejsze przyjęcie?

– Nie – ucięła.

Jak na tak potężnego mężczyznę, Dalton poruszał się zaskakująco zwinnie.: Jak pantera. Chwycił za uchylony rąbek koszuli przy szyi Kate i obnażył jej ramię. Podbiegłe krwią ślady po palcach Scotta odciskały okrutne znamię na jej białej skórze.

– Łatwo robią mi się siniaki – wybełkotała, poczerwieniawszy ze zmieszania. – To nic takiego.

Nachmurzył się złowrogo i naciągnął koszulę na ramię, po czym ostentacyjnie zapiął Kate wszystkie guziki, aż po samą szyję. Potem objął dłońmi jej twarz i zmusił do spojrzenia mu prosto w oczy. Dostrzegła w nich łagodne współczucie.

– Proszę mi wybaczyć – rzekł w końcu. Kate wytrzeszczyła oczy ze zdziwienia. Była zbyt zdenerwowana, żeby zdobyć się na odpowiednią replikę.

Dalton westchnął i opuścił ręce.

– Niech piekło pochłonie tego drania! Nie sądziłem, że go na to stać. – Odwrócił się i wskazał jej miejsce na krześle. – Proszę usiąść. Teraz może się pani odprężyć.

Nie ruszyła się z miejsca. Wciąż paraliżował ją strach na myśl, co może znaczyć nagła zmiana zachowania Daltona.

– Chciałabym wrócić na górę.

– I zepsuć całą zabawę, tak? – parsknął z sarkazmem. – Obydwoje wiemy, że pani mąż oczekuje ode mnie zainteresowania pani osobą. A na to potrzeba czasu, Mary Kathleen. Co do tego, nie pozostawię mu nawet cienia wątpliwości. – Dalton wyciągnął się na łóżku i ułożył ręce za głową. – Jaka miała być pani cena?

Kate zamknęła oczy. Nigdy w życiu nie czuła się tak upokorzona. Dudniły jej w uszach okrutne słowa, które przed chwilą usłyszała.

– Proszę mi wybaczyć. Byłem dla pani niegrzeczny. Proszę usiąść. Tu jest pani ze mną bezpieczna. Nigdy nie zmuszam kobiet do obcowania ze mną, jeśli same tego nie chcą.

Tym razem surowość w jego głosie stopniała. Został jedynie odcień perswazji. Kate zerknęła niepewnie spod firany rzęs. Postanowiła posłuchać prośby Alexa. Doszła bowiem do wniosku, że, mimo iż zachował się nader arogancko, miał rację. Scott nie byłby zachwycony, gdyby tak prędko wróciła na pokład.

Zajęła wskazane miejsce na krześle. Siedzenie było miękkie, zachęcające do odpoczynku, którego potrzebowała. Ostatnie kilka minut kosztowało ją wiele nerwów.

– Scott musi być bardzo zdesperowany, jeśli używa pani dla swoich celów. To głupiec. Myśli, że uda mu się mną pokierować.

– Dlaczego więc zawarł pan z nim znajomość? Na dłuższą chwilę Dalton wlepił wzrok w belkowany sufit, po czym rzucił cyniczną odpowiedź:

– Kiedyś traciłem cierpliwość do ludzi, którzy usiłowali się w jakiś sposób mną posłużyć. Scott akurat nawinął mi się pod rękę w szczytowym momencie niechęci do podobnych zachowań.

– Rozumiem, że postanowił pan udzielić mu lekcji dobrych manier – bąknęła Kate, uświadamiając sobie, jak bardzo Scott nie docenił przeciwnika w osobie Alexa Daltona.

– Pani też przydałaby się taka lekcja.

– Mnie? A co ja takiego panu zrobiłam? Spojrzał na nią zamyślonym wzrokiem, jakby usiłował odtworzyć coś w pamięci.

– Na biurku w gabinecie Scotta stoi pani zdjęcie. Ma pani na nim taką niewinną, rozpromienioną miłością i uśmiechem twarz.

Kate westchnęła i wykrzywiła się w gorzkim grymasie.

– To zdjęcie pochodzi z okresu tuż przed naszym ślubem.