Выбрать главу

Ponieważ gdyby naziści dowiedzieli się, że mamy ich maszynę Enigma, to zmieniłoby przebieg wojny. Bieg historii.

A jedyny przypadek przeniesienia czegoś przez sieć do przodu stanowił część samokorekty.

Ściskałem ramiona Verity tak mocno, że musiało ją boleć.

— Ta młoda kobieta w katedrze — powiedziałem. — Jak się nazywała?

— W katedrze? — powtórzyła oszołomiona Verity. — Ned, tam nikogo nie było. W katedrze był pożar.

— Nie podczas nalotu — wyjaśniłem. — Tamtego dnia, kiedy tam pojechaliśmy z Tossie. Młoda kobieta, która przyszła do wikarego. Jak się nazywała?

— Nie pamiętam… coś jak kwiat — powiedziała Verity. — Marzanka?

— Ostróżka — poprawiłem. — Nie imię. Nazwisko.

— No… zaczynało się na S. Sherwood, nie, Sharpe — powiedziała Verity i świat obrócił się o sto osiemdziesiąt stopni, nie stałem przed bramą Balliol, tylko na boisku Merton, a tam, na Błoniach Christ Church, stała katedra z Coventry, ośrodek wszystkiego. — Ned, co się dzieje? — zapytała niespokojnie Verity.

— Patrzyliśmy na to od niewłaściwej strony — wyjaśniłem. — Ty wcale nie spowodowałaś niekongruencji.

— Ale… zbiegi okoliczności… — wyjąkała — i zwiększony poślizg w 2018. Musiała zaistnieć niekongruencja.

— Zaistniała — potwierdziłem. — I dzięki pracy moich zdumiewających szarych komórek wiem już, kiedy zaistniała. I co ją spowodowało.

— Co?

— Elementarne, mój drogi Watsonie. Dam ci wskazówkę. Nawet kilka wskazówek. Ultra. „Księżycowy kamień”. Bitwa pod Waterloo. Trzymać język za zębami.

— Język za zębami? — powtórzyła. — Ned…

— Carruthers. Pies, który nie szczekał w nocy. Wycieraczki do piór. Gołębie. Najmniej podejrzana osoba. I generał Rommel.

— Generał Rommel?

— Bitwa w Afryce północnej — wyjaśniłem. — Używaliśmy Ultry, żeby zlokalizować konwoje z zaopatrzeniem dla Rommla i zatapiać je, i zawsze pilnowaliśmy, żeby wysłać samolot rozpoznawczy, który widziano z konwoju, żeby naziści nie nabrali podejrzeń.

Opowiedziałem jej o mgle i jak samolot nie mógł znaleźć konwoju, o jednoczesnym przybyciu RAF-u i floty, i co Ultra zrobiła później — telegram, rozsiewane plotki, wiadomości wysyłane specjalnie, żeby je przechwycono.

— Gdyby naziści dowiedzieli się, że mamy Ultrę, to zmieniłoby przebieg wojny, więc musieli uruchomić skomplikowaną operację wywiadu, żeby naprawić potknięcie. — Obdarzyłem ją promiennym uśmiechem. — Nie rozumiesz? Wszystko pasuje.

Wszystko pasowało. Carruthers uwięziony w Coventry, Terence, który przeze mnie nie spotkał Maud, profesor Overforce wpychający profesora Peddicka do Tamizy, nawet te cholerne kiermasze staroci.

Futrzane damy u Blackwella, Herkules Poirot, T.J., profesor Peddick ze swoim gadaniem o Wielkim Planie, oni wszyscy próbowali mi powiedzieć, a ja byłem zbyt ślepy, żeby to zobaczyć.

Verity patrzyła na mnie z troską.

— Ned — zapytała — ile dokładnie skoków zrobiłeś?

— Cztery — odpowiedziałem. — Drugi był do Blackwella, gdzie podsłuchałem trzy matrony w futrach, prowadzące wyjątkowo pouczającą dyskusje o powieściach kryminalnych, a pierwszy był do laboratorium w 2018 roku, gdzie usłyszałem, jak Lizzie Bittner mówi, że zrobiłaby wszystko, żeby nie dopuścić do sprzedania katedry w Coventry bandzie spirytystów.

Sieć zaczęła słabo błyszczeć.

— A jeśli powstała niekongruencja? — zapytałem. — Potknięcie? I kontinuum, próbując chronić bieg historii, uruchomiło skomplikowany system dodatkowych linii obrony, żeby skorygować problem? Podobnie jak Ultra, kiedy wysyłała telegramy i fałszywe wskazówki, kontinuum realizowało rozbudowany plan, obejmujący topienie kotów i seanse spirytystyczne, i kiermasze staroci, i potajemne małżeństwa. I posługiwało się dziesiątkami agentów, a niektórzy nawet nie znali prawdziwego celu swojej misji.

Peonie zalśniły jasnym blaskiem.

— Zgodnie z najlepszą detektywistyczną tradycją nie mogę niczego udowodnić — oznajmiłem. — A zatem, Watsonie, musimy zebrać dowody. — Podniosłem torby Verity i ustawiłem obok peonii. — Szybko, Watsonie! Dorożka!

— Dokąd idziemy? — zapytała podejrzliwie.

— Do laboratorium. 2057. Żeby sprawdzić miejscowe gazety z Coventry i spisy katedralnych komitetów za rok 1888 i 1940.

Wziąłem ją pod ramię i wstąpiliśmy do migotliwego kręgu.

— A potem — dodałem — pojedziemy odzyskać strusią nogę biskupa.

Światło zaczęło rosnąć.

— Zaczekaj — powiedziałem i wyszedłem z kręgu, żeby zabrać sakwojaż.

— Ned! — zawołała Verity.

— Idę — odpowiedziałem. Otworzyłem sakwojaż, wyjąłem słomkowy kapelusz, zamknąłem sakwojaż i zaniosłem do kręgu. Postawiłem sakwojaż na ziemi i nałożyłem kapelusz pod zawadiackim kątem, z którego byłby dumny sam lord Peter.

— Ned — szepnęła Verity i cofnęła się o krok, szeroko otwierając zielonobrązowe oczy.

— Harriet — powiedziałem i wciągnąłem ją do jasno świecącej sieci.

I całowałem ją przez sto sześćdziesiąt dziewięć lat.

ROZDZIAŁ DWUDZIESTY SIÓDMY

Szybko Hastings. Byłem ślepy i głupi. Szybko, taksówka.

Herkules Poirot
Zapominam określić swoją lokalizację czasoprzestrzenną — Carruthers nie chce jechać do Coventry — Tajemnica przeskoku Verity rozwiązana — Komplikacje — Carruthers jedzie do Coventry — Finchowi wciąż nie wolno powiedzieć — Więcej gazet — W metrze do Coventry — Ludzie nigdy nie doceniają transportu w swoich czasach — Cytuję poezję — Wyznanie zbrodni — Strusia noga biskupa wreszcie odnaleziona

Kiedyż, ach, kiedyż nauczę się określać swoją lokalizację czasoprzestrzenną po przybyciu? Owszem, kilka innych spraw zaprzątało mi głowę, zwłaszcza co powiem Verity, kiedy znajdę trochę czasu, i co powinienem zrobić teraz, ale to żadna wymówka.

— Gdzie jest pan Dunworthy? — zapytałem Warder natychmiast, jak tylko przeszliśmy. Nie czekałem, aż zasłony się uniosą. Chwyciłem Verity za rękę i przedarłem się przez zasłony do konsoli.

— Pan Dunworthy? — powtórzyła tępo Warder. Była wystrojona w drukowaną sukienkę i miała fryzurę z loczkami, w której wyglądała niemal ładnie.

— Jest w Londynie — odpowiedział wchodząc Carruthers. On także ubrał się odświętnie i zmył z siebie sadze. — Widzę, że znalazłeś Verity. — Uśmiechnął się do niej. — Nie widziałeś przypadkiem, czy strusia noga biskupa była w katedrze, kiedy skoczyłeś do Coventry?

— Owszem — przytaknąłem. — Co pan Dunworthy robi w Londynie?

— Lady Schrapnell w ostatniej chwili otrzymała wiadomość, że strusią nogę biskupa mogli schować w tym samym miejscu co skarby z British Museum podczas wojny, w nieużywanym tunelu metra.

— Nie mogli — zaprzeczyłem. — Zadzwoń do niego i powiedz, żeby wracał tu natychmiast. T.J. chyba z nim nie pojechał? — Popatrzyłem na zestaw trójwymiarowych ekranów, na których puszczał swoje modele Waterloo.

— Nie — odpowiedział Carruthers. — Przebiera się. Powinien wrócić za minutę. O co chodzi?

— Gdzie jest lady Schrapnell? — zapytałem.

— Lady Schrapnell? — powtórzyła Warder, jakby nigdy o niej nie słyszała.

— Tak, lady Schrapnell — potwierdziłem. — Katedra w Coventry. Zmora naszej egzystencji. Lady Schrapnell.