Выбрать главу
* * *

Farrell wręczył Blaine’owi list polecający, który potwierdzał, że jest przedstawicielem korporacji. Dokument zawierał, między innymi, trzy zdjęcia i odciski palców, jak również dokładny opis wyglądu Farrella. Następnie wyjął inne dokumenty stwierdzające jego tożsamość oraz pozwolenie na wykonywanie zawodu. Gdy Blaine oglądał papiery, Farrell zrobił odciski swoich palców na kartce i wręczył mu ją, aby mógł porównać z danymi z listu.

— Czy to wszystko jest konieczne? — spytał Blaine.

— Absolutnie — usłyszał w odpowiedzi. — Mieliśmy kilka niemiłych incydentów w przeszłości. Oszuści pojawili się wśród biedaków. Zaofiarowali im ubezpieczenie, pobrali pierwszą ratę i znikli bez śladu. Zbyt wielu ludzi straciło dorobek całego życia, nie dostając nic w zamian. Nielegalnie działające instytucje nie mają odpowiedniego wyposażenia ani wyszkolonego personelu.

— Nie wiedziałem o tym — powiedział Blaine. — Może pan usiądzie.

— Izby Kontrolne usiłują coś z tym zrobić, ale trudno jest przyłapać ich na gorącym uczynku. Jedynie trzy spółki, w tym oczywiście nasza korporacja, są w stanie zapewnić życie po śmierci.

— A co z różnymi praktykami — jogą, medytacjami?

— Jeśli jest pan cierpliwy i odpowiednio zdeterminowany, to po jakichś dwudziestu latach ćwiczeń osiągnie pan cel. Ale jeśli nie… pojawiamy się my.

— Chciałbym coś więcej wiedzieć na ten temat.

Pan Farrell poprawił się na krześle.

— Jeśli jest pan taki jak większość ludzi, to z pewnością chciałby pan wiedzieć, czym jest śmierć? Co to jest psychika? Gdzie dochodzi do połączenia psychiki i ciała? Czy psychika jest równoznaczna z duszą? A może dusza jest jej częścią? Może są od siebie niezależne, a może nie? A w ogóle, czy istnieje dusza? — uśmiechnął się. — Nie chciałby pan usłyszeć odpowiedzi na te pytania?

Blaine przytaknął.

— Cóż, ale niestety nie umiem ich udzielić. Nie wiemy, jak naprawdę jest. Jeśli idzie o problemy natury religijnej, to Korporacja „Zaświaty” nie usiłuje ich nawet rozwiązać. Interesuje nas rezultat, a nie spekulacje. Jesteśmy pragmatykami. „Czy się udało?” — jest to jedyne pytanie, które zaprząta naszą uwagę.

— Pańskie stanowisko jest jasne.

— Jest ważne, aby od samego początku między mną a drugą stroną nie było niezrozumienia. Chciałbym, abyśmy wyjaśnili sobie jeszcze jedno: ja nikomu nie ofiarowuję nieba.

— Nie?

— Całkowicie nie. Niebo jest częścią wierzeń religijnych, a my z religią nie mamy nic wspólnego. Nasza wieczność dotyczy psychiki, która żyje po śmierci ciała. To wszystko. Nie mamy zamiaru popełnić podobnej pomyłki, jaka przydarzyła się naszym przodkom, którzy, odkrywszy kości jaskiniowców, ogłosili, że znaleźli szkielety Adama i Ewy.

— Nieco wcześniej wpadła do mnie starsza pani. Powiedziała, że nasza wieczność jest piekłem.

— Fanatyczka — powiedział Farrell chichocząc. — Zawsze mnie uprzedza. Ale biorąc pod uwagę naszą wiedzę, może mieć rację.

— Co wy wiecie na temat wieczności?

— Nie za wiele. Po śmierci psychika dostaje się do Przedsionka, który rozciąga się pomiędzy życiem na ziemi a wiecznością. Wydaje się nam, że jest to rodzaj granicy. Gdy psychika zdecyduje się na przekroczenie jej, na wejście do wieczności, wówczas traci kontakt z ziemią.

— A jak wygląda wieczność?

— Nie wiemy. Pewni jesteśmy jedynie tego, że nie jest materialna. Niektórzy ludzie twierdzą, że — podobnie jak psychika jest esencją człowieka — tak można przenieść do wieczności esencję rzeczy. Możliwe. Inni temu zaprzeczają. Są również tacy, którzy uważają, że Przedsionek jest swoistą poczekalnią, gdzie przebywają dusze przed przeniesieniem się w inne ciała na innych planetach; życie na ziemi byłoby zatem tylko częścią reinkarnacyjnego cyklu. Może mają rację. Jeszcze inni uważają, że odkryta przez nas wieczność jest tylko pierwszym szczeblem w egzystencji pozaziemskiej. W trakcie przechodzenia przez sześć następnych osiąga się stan nirwany. Możliwe. Spotkałem się i z takim poglądem, że wieczność jest pustym miejscem, gdzie dusza wędruje samotnie, wciąż szukając i wciąż nie znajdując. Czytałem o pewnej teorii głoszącej, że w wieczności ludzie żyją w grupach dobranych według odpowiednich kryteriów: jedni uważają, że decyduje o tym przynależność rodzinna, inni — rasowa, wyznanie religijne czy pozycja społeczna. Są nawet tacy, którzy głoszą, że psychika po wejściu do wieczności znika, umiera. A niektórzy uważają, że jesteśmy oszustami na ogromną skalę i sami wymyśliliśmy tamten świat. Ostatnio pojawiły się opinie, że każdy znajdzie w wieczności to, czego pragnie — niebo, raj, nirwanę i co tylko jeszcze sobie zażyczy. Natknąłem się na książki, w których udowadniano, że wiecznością rządzą duchy Rosjan, Anglików lub Amerykanów — w zależności od tego, kto był autorem tych pozycji. Jeden z największych filozofów naszego wieku stwierdził, że skoro chęć rywalizacji jest nieodłączną częścią istoty człowieka, to również w wieczności muszą istnieć zwycięzcy i zwyciężeni. I tak dalej. Może pan wybrać z tego, co chce. Lub stworzyć sobie własną oryginalną teorię.

— A co pan myśli na ten temat?

— Ja? Nie mam zdania na ten temat. Gdy nadejdzie czas, znajdę się tam i dowiem, jak jest naprawdę.

— Podoba mi się pański stosunek. Ale dla mnie nie jest to dobre rozwiązanie. Nie starczy mi na to pieniędzy.

— Wiem. Zanim tu przyszedłem, zapoznałem się ze stanem pańskich aktywów i pasywów.

— Czemu więc…

— Każdego roku — powiedział Farrell — fundowanych jest kilka bezpłatnych ubezpieczeń. Czasem przez korporacje lub filantropów. Kilka — dzięki loteriom. Jest mi bardzo przyjemnie oznajmić panu, że został pan jednym z obdarowanych.

— Ja?

— Proszę przyjąć moje gratulacje. — Farrell wstał i wyciągnął rękę. — Jest pan szczęściarzem.

— Ale kto ufundował dla mnie ubezpieczenie?

— Korporacja Odzieżowa Maina-Farbengera.

— Nigdy o nich nie słyszałem.

— Ale oni słyszeli o panu. Chodzi o tę podróż z 1958 roku. Akceptuje pan darowiznę?

Blaine patrzył na przedstawiciela wieczności. Hm, w razie czego będzie mógł sprawdzić prawdziwość jego słów w budynku korporacji. Nie mógł wyzbyć się podejrzeń, chociaż myśl, że w taki prosty sposób mógłby zapewnić sobie życie po śmierci, przesłoniła wszystkie obawy. Zachowa ostrożność, nie może przecież odrzucić takiej okazji, kiedy drzwi do wieczności otwierają się przed nim na oścież.

— Co mam zrobić?

— Razem ze mną pójść do siedziby Korporacji „Zaświaty”. Możemy zakończyć operacje w ciągu kilku godzin.

Życie po śmierci!

— Dobrze. Przyjmuję darowiznę. Chodźmy.

W chwilę później w mieszkaniu Blaine’a nie było nikogo.

25

Taxihel dowiózł ich bezpośrednio do budynku korporacji. Farrell natychmiast dopełnił formalności. Blaine — między innymi — musiał zostawić odciski swoich palców i okazać dowód tożsamości. Pokazał koncesję myśliwską.

Po podpisaniu odpowiednich dokumentów został odprowadzony do pokoju, w którym odbywały się badania kontrolne. Farrell życzył mu szczęścia i zostawił go w rękach obsługi. .

Został poddany gruntownym testom. Po podłączeniu Blaine’a do elektrod różne maszyny zaczęły drukować masę wykresów i wydruków. Wielka skrzynia błyszczała światłami, coś buczało, a w tym czasie technicy wymienili między sobą uwagi.