Выбрать главу

Uporałam się z poradami mniej więcej za dwadzieścia jedenasta, umyłam twarz, przebrałam się w koszulę nocną, na wierzch zarzuciłam szlafrok, zamówiłam małą pizzę i nalałam sobie kieliszek wina. Osiągnęłam perfekcję w synchronizacji. Restauracyjka była tuż za rogiem, na Third Avenue, pizza pojawiła się równo z początkiem wiadomości o jedenastej.

Historia Nicka Spencera nadal była głównym tematem. Prasa powiązała doniesienie o jego rzekomym pojawieniu się w Szwajcarii ze zniknięciem Vivian Powers. Zdjęcia obojga pokazywano jedno obok drugiego, komentowano najnowsze wydarzenia jako „nieoczekiwany zwrot w sprawie Spencera”. Istotą relacji było stwierdzenie, że policja z Briarcliff Manor wątpi w uprowadzenie Vivian Powers.

Uznałam, że już za późno na telefon do Lynn, ale też pocieszyłam się myślą, że tak czy inaczej, najświeższe sensacje tylko wspierały jej oświadczenie, że nie miała nic wspólnego z planami męża. Swoją drogą, jeśli z posiadłości w Bedford rzeczywiście ktoś wyszedł zaledwie kilka chwil przed wybuchem pożaru, to być może Lynn też nie jest taka znowu kryształowa.

Poszłam do łóżka miotana sprzecznymi uczuciami i długi czas nie mogłam zasnąć. Jeżeli Vivian Powers zamierzała wyjechać do Nicka Spencera zaledwie kilka godzin po naszej rozmowie, to jest rewelacyjną aktorką. Dobrze, że nie skasowałam jej wiadomości zostawionej na mojej sekretarce. Zamierzałam ją zatrzymać, zamierzałam wrócić do Gen-stone i porozmawiać z maszynistkami, które odpowiadały na listy.

* * *

Następnego dnia o ósmej rano razem z Donem siedzieliśmy w biurze Kena, zaopatrzeni w kubki ze świeżą gorącą kawą. Obaj koledzy patrzyli na mnie wyczekująco.

– Może chronologicznie? – zaproponowałam.

Ken pokiwał głową.

Opowiedziałam im o domu Vivian Powers, otwartych na oścież drzwiach, przewróconym stoliku i leżącej na ziemi lampie, które robiły wrażenie teatralnej sceny.

– Mimo wszystko, kiedy Vivian Powers zadzwoniła do mnie z informacją, że się domyśla, kto zabrał notatki doktora Spencera od Brodericka, mówiła bardzo przekonująco. – Podniosłam oczy znad własnych zapisków. – I chyba już wiem, dlaczego te papiery zostały zabrane oraz co mogły zawierać – oznajmiłam. – Wczoraj wszystko zaczęło się układać w logiczną całość. – Położyłam na biurku zdjęcie ludzi siedzących przy głównym stole podczas uroczystej kolacji w Caspien i wskazałam Dorę Whitman. – Byłam u niej wczoraj. W czasie tamtej kolacji rozmawiała ze Spencerem dłuższą chwilę. Opowiedziała o podróży z mężem do Ameryki Południowej. Wybrali się w rejs na początku listopada. Na wycieczce zaprzyjaźnili się z pewnym małżeństwem z Ohio. Tamci opowiedzieli im o kuzynce mieszkającej w Caspien przez krótki czas, mniej więcej przed trzynastu laty. Urodziła córeczkę w tamtejszym szpitalu, u noworodka zdiagnozowano stwardnienie rozsiane. Doktor Spencer robił maleństwu zastrzyki. Dzień przed powrotem rodziny do Ohio, był u nich z wizytą domową, wezwany do gorączkującego niemowlęcia. Podał mu penicylinę w zastrzyku. – Siorbnęłam łyk kawy. Nadal nie oswoiłam się ze skutkami następstwa zdarzeń. – Kilka tygodni później doktor Spencer zadzwonił do matki, już do Ohio. Był strasznie zdenerwowany. Oznajmił, że właśnie zdał sobie sprawę, iż zamiast penicyliny przez pomyłkę wstrzyknął dziecku nieprzetestowaną szczepionkę, nad którą pracował przed kilku laty. Wziął na siebie pełną odpowiedzialność za wszelkie mogące z tego wyniknąć konsekwencje…

– Podał niemowlakowi nieprzetestowaną szczepionkę? Kilkuletni lek? Cud, że nie zabił dzieciaka! – warknął Ken.

– Zaczekaj, to jeszcze nie koniec. Matka odpowiedziała, że zastrzyk nie wywołał żadnej reakcji. Co było w tamtych czasach niezwykłe, nie pognała natychmiast do najbliższego prawnika, zaskarżyć doktora Spencera. Z drugiej strony, u małej najwyraźniej nie wystąpiły żadne niepokojące symptomy. Kilka miesięcy później nowy pediatra dziewczynki w Ohio stwierdził, że po urodzeniu musiała zostać błędnie zdiagnozowana, ponieważ rozwija się całkowicie normalnie, nie sposób u niej dostrzec żadnych śladów choroby. W tej chwili dziewczynka ma trzynaście lat. Jesienią uległa wypadkowi samochodowemu. Diagnosta od rezonansu magnetycznego zauważył, że gdyby to nie było niemożliwe, to powiedziałby, iż wyniki badania wskazują na obecność w niektórych komórkach ledwie dostrzegalnych śladów stwardnienia rozsianego. Matka postanowiła posłać do Caspien po dawne zdjęcia rentgenowskie. Wykazały one rozległe obszary stwardnienia rozsianego zarówno w mózgu, jak i w rdzeniu kręgowym.

– Prawdopodobnie były to zdjęcia innego dziecka – ocenił Ken. – Niestety, ciągle jeszcze się zdarzają takie pomyłki.

– Rzeczywiście. W Ohio nikt nie wierzy, że to rentgen tego samego dziecka. Tylko matka jest o tym przekonana. Napisała o całej sprawie do doktora Spencera, ale ponieważ lekarz zmarł kilka lat wcześniej, list wrócił do nadawcy. Dora Whitman opowiedziała parze z Ohio o Nicholasie Spencerze, synu lekarza. Uznała, że chętnie przeczytałby wiadomości, które nie dotarły do jego ojca. Zasugerowała, by kuzynka napisała do niego na adres Gen-stone. Najwyraźniej rzeczywiście napisała, ale nie dostała odpowiedzi.

– I tę historię pani Whitman opowiedziała Spencerowi przy kolacji? – upewnił się Don.

– Tak.

– A Spencer następnego dnia pognał z powrotem do Caspien, żeby odebrać wczesne zapiski ojca, bez rezultatu – podsumował Ken, bawiąc się okularami. Ciekawa byłam, jak często musiał wymieniać śrubkę, dzięki której oprawki trzymały się w jednym kawałku.

– Dora Whitman obiecała Nicholasowi adres i numer telefonu ludzi, którzy opowiadali jej o swojej kuzynce. W Czasie kolacji oczywiście nie miała notesu przy sobie, toteż Spencer pojechał do niej zaraz po tym, jak wyszedł od doktora Brodericka, dowiedziawszy się o zniknięciu notatek. Pani Whitman zauważyła, że był wyraźnie zdenerwowany. Zadzwonił od niej do małżeństwa z Ohio, dostał od nich numer telefonu kuzynki i od razu się z nią skontaktował. Ta kobieta nazywa się Caroline Summers. Dora Whitman słyszała, jak pytał, czy ma dostęp do faksu. Najwyraźniej miała, bo powiedział, że już jedzie do szpitala w Caspien sprawdzić, czy zachowali tam w archiwum zdjęcia rentgenowskie jej córki i jeśli tak, prosił, by przesłała pozwolenie na ich odebranie.

– W ten sposób wiemy, dokąd pojechał po spotkaniu z Broderickiem.

– Tak. Po rozmowie z panią Whitman wróciłam do szpitala w Caspien. Tamtejsza pracownica archiwum doskonale pamiętała Nicka Spencera. Niestety, nie pomogła mu, ponieważ ostatni komplet zdjęć przekazano swego czasu panu Summersowi.

– Uporządkujmy kolejność zdarzeń: w listopadzie pani Summers pisze do Spencera list, a niedługo po tym ktoś zgłasza się po wczesne zapiski jego ojca – powiedział Don.

Szkicował na kartce trójkąty. Ciekawa byłam, co by z tych bazgrołów wywnioskował psycholog. A więc jakaś osoba trzecia w biurze Gen-stone potraktowała ów list poważnie i podjęła odpowiednie działania – albo przekazała sprawę komuś dalej.

– To nie koniec. Nick Spencer poleciał do Ohio na spotkanie z Caroline Summers i jej córką. Wypytał tę kobietę, wziął pod pachę zdjęcia rentgenowskie zrobione w szpitalu w Caspien i razem z dziewczynką pojechali do kliniki w Ohio, gdzie diagnosta wykrył ślady komórek stwardnienia rozsianego. Wyniki badania rezonansem magnetycznym zniknęły. Ktoś podszywający się pod Caroline Summers odebrał je tydzień po Święcie Dziękczynienia. Nick poprosił panią Summers, by z nikim nie rozmawiała na temat zdrowotnych rewelacji swojej córki, i obiecał, że wkrótce się z nią skontaktuje. Tego, oczywiście, już nie zrobił.