Выбрать главу

– Po pierwsze nie jesteś jedyną osobą na świecie, która lubi mknąć jak wiatr – odparła Nerissa – a odkąd koń ojca zestarzał się tak, że zaledwie potrafi unieść własny grzbiet, jestem zdana na własne nogi.

Harry postawił filiżankę i spojrzał na nią przeciągle.

– Och, Nerisso, tak mi przykro! Nawet nie zauważyłem, jaki ze mnie paskudny samolub.

– Nie skarżę się – zapewniła prędko Nerissa – a niektórzy farmerzy w swej uprzejmości pożyczali mi w sezonie polowań konie, o ile sami ich nie potrzebowali. Właściwie mogłabym mieć do dyspozycji całą stajnię, gdybym nie musiała zamykać drzwi na cztery spusty.

– Dlaczego? – zaniepokoił się Harry.

Nerissa usiadła na krześle naprzeciwko.

– Pamiętasz Jake’a Bridgemana?

– Tak, oczywiście. Mieszka przy głównej drodze, ma stajnię koni pocztowych.

– No więc pewnego razu odwiedził tatę, a napotkawszy mnie, zaproponował, abym korzystała z jego stajni, ilekroć mam na to ochotę.

Nerissa nie musiała mówić dalej, gdyż Harry zawołał ze złością:

– Przeklęty impertynent! Czy chcesz przez to powiedzieć, że był dla ciebie niemiły?

– Nie, raczej zbyt miły, więc byłam zmuszona zapewnić go, że już nie mam ochoty jeździć konno.

– Nikt nie powinien cię tak traktować – stwierdził Harry. – Jeśli on nadal będzie ci się naprzykrzać, to odrąbię mu głowę!

– Znalazłam na niego sposób. Gdy tylko widzę, jak podjeżdża pod dom, zamykam drzwi na skobel i nie reaguję, choćby walił w nie pięściami. Oczywiście tato w swoim gabinecie nic nie słyszy, a poza poczciwą panią Cosnet, która przychodzi rano, nie mamy żadnych służących, więc musi odjechać z niczym…

Harry był rozbawiony. Potem zapytał:

– Ale nie powinno było do tego dojść. Oczywiście, najdroższa, jeżeli pragniesz mieć konia, to poszukam coś dla ciebie.

– Nie zamierzam płacić za konia tyle, ile ty. Chcę zwykłego, młodego wierzchowca, na którym będę mogła jeździć po polach. Czasami bardzo brakuje mi tej rozrywki.

– Oczywiście – zgodził się Harry współczująco – ale obiecuję, że gdy przyjadę do domu, będziemy na zmianę jeździli na moim koniu. Przepraszam, że nie zauważyłem, jak smutne jest twoje życie.

Nerissa cicho krzyknęła.

– To nieprawda. – Wcale nie jest mi smutno! Jestem tu bardzo szczęśliwa z tatą, zwłaszcza, że teraz będę mogła wynajmować panią Cosnet trzy, może nawet cztery razy w tygodniu, a nie jak dotychczas dwa. Tata zaś będzie miał nie tylko o wiele lepsze wyżywienie, ale i od czasu do czasu kieliszek bordo do obiadu. Wiesz, jak bardzo je lubi, a jeśli nie liczyć wczorajszego wieczoru, nie pił go od lat.

– Wczoraj przed snem myślałem, że Delfina powinna coś dla ciebie zrobić. W końcu masz prawie dziewiętnaście lat, a gdyby żyła mama, to z pewnością coś by wymyśliła, żebyś jeździła na bale i otrzymywała zaproszenia na przyjęcia, gdzie spotkałabyś rówieśników.

Nerissa roześmiała się.

– Mówisz jak stara swatka, bo o to chyba w końcu chodzi, prawda? Uważasz, że powinnam już wyjść za mąż!

– Sądzę, że powinnaś mieć szansę – odparł Harry – a jaki masz wybór w tym zapomnianym przez Boga i ludzi ustroniu?

Nerissa obeszła stół i zarzuciła mu ręce na szyję.

– Kocham cię – zapewniła – i nie chcę, abyś się o mnie martwił. – Pomóż mi tylko znaleźć jakiegoś niedrogiego konia, a będę najszczęśliwszą osobą na świecie!

– Postaram się – obiecał Harry – ale wciąż nalegam, abyś pojechała ze mną do Lyn.

Nerissa zastanawiała się, jak wykorzystać skromną zawartość swej szafy albo przerobić staromodne kreacje matki, zbyt poważne dla tak młodziutkiej osóbki jak ona. Wtedy właśnie przybył posłaniec w liberii markiza Sare. Przyniósł liścik od Delfiny, zapewne powiadamiający o wycofaniu zaproszenia do Lyn.

Zamiast spodziewanych, niemiłych wiadomości, Nerissa przeczytała:

Musimy robić dobrą minę do złej gry, gdyż książę jest zdecydowany zaprosić Was wszystkich. Wobec tego muszę Cię zaopatrzyć w stroje.

Jutro rano jadę do Londynu i przyślę ci kufer sukni, które odłożyłam dla biednych lub do wyrzucenia. Jestem pewna, że uda ci się przerobić je tak, aby wyglądały lepiej niż ta stara szmata, w której wystąpiłaś wczoraj.

Przekaż Harry’emu, że musi zachowywać się przyzwoicie i upewnij się, że nie popełni niedyskrecji wobec księcia, bo inaczej gorzko tego pożałuje!

Delfina

– Wciąż jest na nas bardzo rozgniewana – pomyślała – ale nic na to nie poradzimy, a przynajmniej Harry ucieszy się, że książę wciąż ma zamiar nas gościć.

Zauważyła, że została potraktowana jak mała żebraczka, lecz gdy przywieziono kufer, nie mogła pohamować kobiecego podniecenia. Od lat nie dostała nowej sukienki, a gdy podniosła okrągłe, skórzane wieko i zobaczyła zawartość kufra, humor znacznie jej się poprawił. Teraz nawet Delfina nie była w stanie go popsuć.

Suknie były skrojone wedle najnowszej mody, zachowane w idealnym stanie, gdyż Delfina nie włożyłaby nic, co wymagało choć najdrobniejszej naprawy. Często wyrzucała kreacje, które miała na sobie tylko raz, aby nie narazić się na krytykę, występując po raz drugi w tym samym stroju.

Nerissa nie wiedziała, że służąca Delfiny otrzymała polecenie usunięcia wszystkich zwracających uwagę wyrafinowanych ozdób, które, jej zdaniem, mogłyby ściągnąć uwagę na siostrę. Niemniej prezenty, co do jednego, tak uradowały i zachwyciły Nerissę, że natychmiast pobiegła je przymierzać krokiem tak lekkim, jakby stąpała w powietrzu. Miała do dyspozycji po trzy suknie wieczorowe i dzienne, strój podróżny i płaszcz, a do tego coś, o czym nie śmiała nawet marzyć, mianowicie wspaniały kostium jeździecki. Z początku sądziła, że przywieziono tylko jeden kufer, ale były jeszcze mniejsze pudełka zawierające buty, kapelusze, rękawiczki i torebki.

Nawet Harry był pod wrażeniem hojności Delfiny, dopóki nie przeczytał liściku z Sare. Wówczas powiedział:

– Wiem, że masz ochotę rzucić jej to wszystko w twarz, bo ja bym tak zrobił!

Nerissa zawołała cichutko.

– Teraz są moje i nie zniosłabym, gdybym musiała je oddać. A choć nie ofiarowano ich ze szczerego serca, to przecież darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby!

Harry roześmiał się, objął siostrę i nieoczekiwanie pocałował ją.

– Jakaś ty słodka – powiedział. – Mam nadzieję, że pewnego dnia znajdę ci szwagra, który będzie o ciebie dbał i dopilnuje, byś miała wszystko, o czym tylko zamarzysz.

– W tej chwili o niczym nie marzę – odrzekła Nerissa – tylko o tym, aby dni mijały prędzej i żebyśmy już byli w Lyn, w stajniach księcia.

– Święte słowa! – powiedział z zapałem Harry. – Dziś jadę do Oksfordu, by wyżebrać, pożyczyć lub choćby ukraść jakieś porządne ubranie, w którym nie musiałabyś się mnie wstydzić.

– Oby ci się udało! Ale, oczywiście i tak nie będę się ciebie wstydzić.

– Gdy powiem najlepszemu krawcowi w Oksfordzie, że zamierzam wydać u niego całkiem sporą sumkę, z pewnością zaopatrzy mnie tymczasem w coś porządnego, zwłaszcza – tu Harry uśmiechnął się – gdy oznajmię, gdzie się wybieram.

Nerissa uznała, że to dosyć dziwny plan, ale powstrzymała się od komentarza. Musiała przyznać, że to przykre chodzić w starych ubraniach pośród eleganckich kolegów.

Przypomniała sobie wytwornie zawiązany krawat księcia podczas wizyty w Queen’s Rest, i koniuszki kołnierza, które zgodnie z modą sterczały pod odpowiednim kątem do brody.

– Jeśli Harry oczekuje, że będzie tak wyglądał, to czeka go rozczarowanie – pomyślała.

Potem powiedziała sobie, że jej brat i tak jest najprzystojniejszym, a zarazem najmilszym i najwyrozumialszym mężczyzną na świecie.