– Tak, oczywiście, teraz przypominam sobie. Po prostu widzę dokoła tyle piękna, że muszę starać się, aby nic nie umknęło mojej uwadze.
Książę uśmiechnął się.
– To bardzo wymyślny komplement, panno Stanley, taki, jakie sobie cenię.
Nerissa zarumieniła się mówiąc:
– Jestem przekonana, Wasza Książęca Mość, że jest pan tak przyzwyczajony do pochwał zarówno swego domu, jak i wszystkiego, co pan robi, że czasami muszą one pana nudzić.
– Kto pani powiedział, że tak często jestem chwalony? – zapytał książę.
– Harry – odparła.
– Mam nadzieję, że pani brat zachowuje dyskrecję w rozmowie z panią.
Nerissa wiele słyszała na temat romansów księcia, więc zmieszana pytaniami odwróciła twarz, czując oblewający policzki rumieniec.
Książę roześmiał się miękko.
– Musi pani nauczyć się, że nie wolno wierzyć we wszystko, co słyszymy – powiedział – Trzeba mieć własne zdanie o ludziach.
– Tak właśnie próbuję postępować – odparła Nerissa. – Mama nazywała to zdolnością obserwacji. Zawsze nalegała, abyśmy nie wierzyli w opowieści o złych skłonnościach i okrucieństwie innych ludzi, dopóki nie przekonamy się, że to prawda.
– Bardzo słusznie – przyznał książę. – Moim zdaniem wiele ludzi żyje w takim pośpiechu, że wolą przyjąć opinie innych, zamiast wyrobić sobie własne, a bardzo rzadko używają swej, jakby pani powiedziała, zdolności obserwacji.
– Podejrzewam, że tę umiejętność nabywa się z wiekiem, a na pewno z doświadczeniem.
– Owszem, w końcu każdy ją może zdobyć – zgodził się książę – a do tego czasu proszę trochę poczekać, wykorzystując swoją zdolność obserwacji.
To rzekłszy przeprosił ją, aby porozmawiać z kim innym. Nerissa uznała, że była to dość dziwna rozmowa, jak na drugie dopiero spotkanie z księciem Lynchester. Wówczas podeszła do niej Delfina, by przypomnieć, że czas udać się na górę i przebrać do kolacji, a gdy tylko zostały same, powiedziała:
– Nie narzucaj się, Nerisso! Znalazłaś się na tym przyjęciu, jak sądzę, przez przypadek, tylko dlatego, że książę chciał wyświadczyć uprzejmość tacie, a także zrobić przyjemność mnie. Trzymaj się więc z dala od niego, o ile tylko możesz!
– Tak, oczywiście – odrzekła Nerissa pokornie. – W pokoju nie było służby ani nikogo, kto mógłby podsłuchiwać, więc zapytała: – Czy Jego Książęca Mość poprosił już o twoją rękę?
– Nazwałabym to pytanie impertynenckim – odparła siostra – ale zaspokoję twoją ciekawość mówiąc, że to tylko kwestia czasu. Tak naprawdę dlatego właśnie zostaliście tu zaproszeni. Macie poznać niektórych członków jego rodziny, aby ogłoszenie zaręczyn nie było wielkim wstrząsem.
– Wstrząsem? – zapytała Nerissa.
– A jak myślisz? Wszyscy od lat bezskutecznie namawiali księcia, aby się ożenił, lecz on zawsze opierał się twierdząc, że woli być kawalerem, a gdy będzie gotów, sam przedstawi światu przyszłą księżnę. – Przy ostatnim słowie głos nieco jej zadrżał. Podeszła do lustra i, wdzięcząc się do swego odbicia powiedziała: – Pomyśl, jak ślicznie będę wyglądać w diamentowym diademie, który niewiele ustępuje koronie! – Jeden diadem jest ze szmaragdami, inny z rubinami, i w tym nie będzie mi tak do twarzy, a jeszcze inny z szafirami, które podkreślą złocistą barwę moich włosów i błękit oczu.
– Będziesz wyglądać przepięknie, Delfino – przyznała szczerze Nerissa. – Czy będę mogła cię widywać?
Delfina nie odpowiedziała od razu.
– Szczerze mówiąc, nie sądzę, aby to było możliwe. Nie oczekujcie, że będę zaprzątać sobie głowę pamiątką przeszłości, jaką jest rodzina. Chcę spotykać nowych ludzi, zajmować się nowymi sprawami, i przede wszystkim zdobywać wielki świat.
– Innymi słowy, nie znajdziesz czasu dla mnie ani dla Harry’ego.
– Prawdę powiedziawszy, uważam, że byłoby błędem, bardzo poważnym błędem obarczać się troską o was – wyznała Delfina. – A poza tym i tak zrobiłam dla was tyle dobrego. Przywiodłam was tutaj, obsypałam pieniędzmi, pokazałam świat, o istnieniu którego nie mieliście nawet pojęcia.
Nerissie przemknęło przez myśl, że nic z tych rzeczy nie było jej pierwotnym zamiarem. Pieniądze, jakie im dała, były zapłatą, a właściwie formą przekupstwa, aby pomogli jej oszukać księcia. Doszła jednak do wniosku, że nie ma sensu sprzeczać się.
Delfina od wczesnego dzieciństwa wierzyła w to, w co wierzyć chciała, a teraz zapewne w duchu myślała, jaka dobra i hojna była dla swej zapomnianej, ubogiej, rodziny i że nikt nie może od niej oczekiwać więcej. – Cokolwiek się jeszcze wydarzy – pomyślała Nerissa, – będę miała satysfakcję, że zobaczyłam Lyn, a tego nigdy nie zapomnę! – Głośno zaś powiedziała:
– Dziękuję, Delfino, za wszystko, a przebywając tu spróbuję postępować dokładnie tak, jak sobie życzysz.
Delfina odwróciła się od lustra i spojrzała na nią, zanim powiedziała:
– Mówiąc zupełnie szczerze, życzę sobie, abyś trzymała się z daleka od księcia! Jesteś zbyt ładna, Nerisso, abym była o ciebie spokojna, więc stój zawsze na uboczu… – Zamilkła na chwilę, po czym dodała tonem groźby: – Jeśli mnie nie posłuchasz, odeślę cię z powrotem do domu albo zamknę w sypialni aż do środy.
Nerissa wstrzymała oddech. Delfina była widać tak rozzłoszczona własnymi myślami, że bez słowa wybiegła, trzaskając za sobą drzwiami.
Rozdział czwarty
Nerissa jak zwykle obudziła się wcześnie i dopiero po paru minutach uświadomiła sobie, gdzie jest.
Potem, nie mogąc opanować podniecenia, przypomniała sobie, jak wczoraj wieczorem ustalili z Harrym, że dziś rano pojeżdżą na koniach. Brat odprowadził ją na stronę i oznajmił:
– Książę powiedział, że gdy tylko zapragnę przejażdżki, mam po prostu pójść do stajni i poprosić o konia, Możemy pojeździć jutro wcześnie rano, zanim wszyscy będą zajęci wystawą.
W oczach Nerissy pojawił się błysk.
– Czy naprawdę możemy skorzystać z tej propozycji? – zapytała.
– Nic nie stoi na przeszkodzie, chyba, że zaśpisz.
– Nie przesypiam okazji, by pogalopować na koniu! – poinformowała go Nerissa.
Cieszyła się, że udało jej się wcześnie położyć się do łóżka.
Zaproszeni goście chyba znakomicie się znali i mimo woli czuła się wśród nich intruzem. Po przyjęciu panie udały się do salonu, pozostawiając panów przy porto, choć było nader oczywiste, że wszystkie, tak jak Delfina, skupiały całą uwagę na jednym mężczyźnie i nie przejawiały ochoty do rozmowy z nikim innym.
Większość dam była piękna, szlachetnie urodzona, reprezentująca światową klasę, urodę podkreślały śmiałym makijażem, a ich kreacje przyprawiały o zawrót głowy.
Przy nich Nerissa czuła się młodziutka, a w swej, jak mniemała przedtem, pięknej sukience od Delfiny, wyglądała na nieco zaniedbaną.
Kiedy się ubierała, wydawało jej się, że wystroiła się jak na bal w Londynie, ale gdy zeszła na dół, zauważyła, że od pozostałych pań różni ją przede wszystkim brak biżuterii.
Usługująca jej pokojówka przewidziała ten kłopot i zapytała:
– Skoro nie nosi panienka klejnotów, to może wepnę pani parę kwiatów we włosy i przyozdobię nimi sukienkę?
– Jak to miło, że pomyślałaś o tym, Mary – powiedziała Nerissa składając dłonie w geście podziękowania. – Nie sądzę, aby ktoś mnie zauważył, ale nie chciałabym, aby moja rodzina musiała się za mnie wstydzić.
– Z pewnością nikt nie będzie się panienki wstydził – odparła Mary szczerze. – Mam mały bukiecik róż, który wepnę pani z tyłu we włosy.