Jej towarzysz nie odpowiedział, lecz Delfina była pewna, że jego surowy wzrok nieco złagodniał i spoczął na jej ustach, jakby książę pragnął je ucałować.
Gdy Harry nieco grubym, zmienionym ze względu na ojca głosem, oznajmił, że do stołu podano, Delfina powiedziała sobie z satysfakcją, że wieczór zaczyna się znakomicie. Co prawda ojciec dość niezręcznie rozprawiał o swojej książce i wyczerpujących badaniach nad architekturą okresu elżbietańskiego, lecz za to książę chętnie opowiadał nie tylko o swoim domu, ale i o pracy i trosce, jaką trzeba było włożyć w budowę jednej z najpiękniejszych rezydencji z czasu panowania królowej Elżbiety I.
– Teraz wydaje się dziwne – mówił książę, gdy zasiedli do stołu – że sprowadzano materiały z tak wielu odległych miejsc, co w tamtych czasach musiało być ogromnym przedsięwzięciem.
– Tak wiele słyszałem o niezwykłości tego domu – przyznał Marcus Stanley.
– Mogę szczerze powiedzieć, że nie ma równego sobie, jak Anglia długa i szeroka – chwalił się książę. – Mój ojciec powiedział kiedyś, że nigdy nie spotkał kobiety, która by go zachwyciła, urzekła i oczarowała na tak długo, jak Lyn. Gdy jestem w jego murach, mogę to samo powiedzieć o sobie.
Delfina wydała cichy okrzyk grozy, a wyrzut, jaki odmalował się w jej oczach, był bardzo wzruszający.
– Czy dalej tak myślisz? – zapytała.
– Czy muszę dodawać, że każda reguła ma wyjątek?
Uśmiech, jakim obdarzyła go w odpowiedzi, był promienny.
Nerissa przeszła samą siebie w sztuce kucharskiej, a Harry po odniesieniu kolejnego dania z kuchni powiedział:
– Jego Książęca Mość jak dotąd chwali każde danie i nic nie zostawia na talerzu, więc z pewnością znakomicie wywiązałaś się ze swojej roli.
– Czy tata cię poznał? – zapytała siostra.
– On wcale na mnie nie patrzy. Jest teraz w Lyn, i to trzy wieki temu. Nadzoruje budowę domu. Gdyby nawet mnie zauważył, to zapewne stwierdziłby, że jestem duchem.
Nerissa roześmiała się, a podając mu ostatnią potrawę powiedziała:
– Postaw to prędko, zanim ostygnie. Potem będzie już tylko kawa.
– Dzięki Bogu! – zawołał Harry.
Nerissa zaparzyła kawę w przygotowanym specjalnie srebrnym dzbanuszku, a do misternie wykonanego srebrnego naczynka od kompletu nalała nieco śmietanki.
Wreszcie Harry powrócił z salonu, usiadł na jednym ze stołków i powiedział:
– Dzięki Bogu już po wszystkim!
– Czy nie zapomniałeś postawić karafki porto przed tatą?
– Nie zapomniałem o niczym! – Harry zdjął perukę i rzucił ją na stół. – A teraz, jeśli pozwolisz, zdejmę tę liberię, bo uwiera mnie pod pachami i czuję się jak w kaftanie bezpieczeństwa.
– Ale znakomicie spełniłeś swą rolę. – Nerissa uśmiechnęła się. – Nawet Delfina nie będzie ci mogła nic zarzucić.
– Z pewnością nie – zgodził się Harry. – Dopięła swego, książę jest pod wrażeniem starego domu i ojca naukowca, a wątpię, abyśmy zobaczyli ją, zanim ten mąż umrze i ona będzie łapać innego.
– Och, Harry, nie mów takich rzeczy – protestowała Nerissa. – Książę jest młody, a biedny Lord Bramwell był już w podeszłym wieku.
– Jeśli się nad tym zastanowić – powiedział Harry – po księciu Delfina nie ma już potrzeby piąć się w górę, chyba że złowi jakiegoś przedstawiciela rodziny królewskiej.
Mówił tak zabawnie, że Nerissa roześmiała się i podnosząc się od stołu, powiedziała:
– A teraz twój obiad, zasłużyłeś sobie na niego! Na początek smakowity łosoś, potem jagnię, które zawsze chciałam dla was kupić.
– Zapewniam cię, że będę je spożywał z należnym szacunkiem – obiecywał Harry.
Nerissa podeszła do pieca, lecz w tej chwili gdzieś blisko rozległy się męskie głosy.
W pierwszej chwili sądziła, że to złudzenie, ale gdy panowie podeszli bliżej, wyraźnie usłyszała głos ojca i zaczęła się zastanawiać, co się stało. Wiedziała, że Delfina opuści popijających porto panów i pójdzie na górę, by się odświeżyć.
– Nie zapomnij zapalić świec w swojej sypialni – napominała ją ostro. – Nie chcę wejść do ciemnego pokoju.
– Nie zapomnę – uspokajała ją Nerissa. – Już o tym pomyślałam.
A skoro Delfina jest na górze, to dlaczego ojciec idzie do kuchni?
Byli już blisko i Nerissa była pewna, że miną kuchnię, lecz wtem drzwi otworzyły się szeroko i wszedł ojciec, a za nim książę. Oboje z Harrym na chwilę zamarli z zaskoczenia, zaś ojciec stanął na środku kuchni objaśniając:
– A więc jak widzi Wasza Książęca Mość, jest to znakomicie zachowany elżbietański sufit, nietknięty przez tyle wieków, jeśli nie liczyć drobnych napraw. Proszę spojrzeć na te deski stropowe, jakże mocnego drewna używali nasi przodkowie, jeśli przez tyle stuleci konstrukcja zachowała się w tak znakomitym stanie.
Dopiero, gdy nie usłyszał odpowiedzi księcia, Marcus Stanley zauważył, że młodsza córka patrzy na niego skonsternowana, a syn, z jakiejś nieznanej przyczyny odziany tylko w koszulę, siedzi przy stole kuchennym.
Książę chyba był nie mniej zaskoczony. Gdy gospodarz zaproponował zwiedzanie kuchni, oczekiwał, że zobaczy zwykłą służbę, która stanowi nieodłączne tło domu. Zamiast tego ujrzał młodą dziewczynę, której rysy wydały mu się jakby znajome.
Nerissa miała jasne włosy, koloru wschodzącego słońca, wyraziste, przykuwające wzrok zielone oczy, w których tańczyły złociste ogniki, zaś jej przezroczysta cera lśniła niczym perła pośród starożytnych murów.
Zauważył, że dziewczyna przygląda mu się nie tylko ze zdziwieniem, lecz także z konsternacją i chyba lękiem. Milczenie przerwał odgłos prędkich kroków na korytarzu, a w chwilę później do kuchni weszła Delfina. Jedno spojrzenie wystarczyło Nerissie, by zauważyć, jak wielki gniew ogarnął siostrę, więc po chwili niezręcznego milczenia zdobyła się na wyjaśnienie:
– Delfino, kochanie – powiedziała – wiem, że nie spodziewałaś się nas tu zastać, ale biedni Cosnetowie nagle się rozchorowali, a nie chcieliśmy ci psuć wieczoru, dlatego postanowiliśmy ich zastąpić.
Jej chaotyczna przemowa sprawiła, że gniew na twarzy Delfiny z wolna ustąpił. Znów zapadła cisza, gdyż siostra widać musiała się zastanowić, co powiedzieć.
Wreszcie odezwała się:
– Ależ mnie zaskoczyliście! Mówiliście przecież, że was nie będzie!
– Wiem – tłumaczyła Nerissa – ale u znajomych dzieci rozchorowały się na odrę, więc nie chcieliśmy przeszkadzać i wróciliśmy.
Przysłuchujący się tej rozmowie Harry miał ochotę klaskać. Siostra zawsze była bystrzejsza i bardziej pomysłowa niż on. Czym prędzej podniósł się, ponieważ książę powiedział:
– Przyznaję, że to trochę krępujące, więc chciałbym zostać przedstawiony młodej damie, której ręce przygotowały tak wspaniałą kolację.
Marcus Stanley dopiero teraz zdał sobie sprawę, co się stało.
– Ależ oczywiście, Wasza Książęca Mość. To moja młodsza córka, Nerissa. A to mój syn, Harry; który właśnie przyjechał z Oksfordu.
Nerissa dygnęła, a książę wyciągnął rękę mówiąc:
– Muszę pani pogratulować i ze szczerego serca zapewnić, że był to najznakomitszy posiłek, jaki jadłem w życiu.
Nerissa uśmiechnęła się. Poczuła mocny uścisk jego dłoni, a gdy spojrzała w oczy księcia, nabrała podejrzenia, oby niesłusznie, że nie dał się oszukać. Zanim ogarnęła myślą wszystko, co czuła, książę uścisnął dłoń Harry’ego.
– Z pewnością uwielbia pan Oksford – mówił. – W którym college’u pan jest?