Wówczas jakaś znajoma opowiedziała jej o Millbank. Płace są tam wysokie, a obowiązki ciężkie; jej wystarczała świadomość, że dostanie wikt oraz pokój z kominkiem i krzesłem. Zrazu więźniarki wydawały jej się jednakowe.
– Nawet ona! Wreszcie po miesiącu dotknęła mojego policzka i zapytała, dlaczego płaczę. Czy nie wiem, że on patrzy na mnie z góry i szlocha, widząc moje łzy? Ależ mnie wtedy przeraziła! W życiu nie słyszałam o spirytyzmie. Nie zdawałam sobie sprawy z jej mocy…
Poczułam, że zaczynam drżeć na całym ciele. Zerknęła na mnie i przekrzywiła głowę.
– Nikt nie wie o tym tak dobrze, jak my, prawda? Za każdym razem miała mi coś do przekazania. Przychodził do niej nocą, to już duży chłopiec, ma prawie osiem lat! Jak bardzo pragnęłam go ujrzeć! Okazywała mi taką dobroć! Pokochałam ją i starałam się pomagać jej na wszelkie sposoby. Robiłam rzeczy, których być może nie powinnam robić: tylko dla niego… A gdy pani się pojawiła… ach, jakaż byłam zazdrosna! Prawie nie mogłam na was patrzeć, kiedy byłyście razem! Lecz ona przekonywała, że posiada dość mocy, by przekazywać wiadomości od mojego synka i pani drogiego ojca.
– Tak pani powiedziała? – spytałam beznamiętnym tonem.
– Powiedziała, że przychodzi pani tak często, aby kontaktować się z ojcem. I rzeczywiście, odtąd mój syn zjawiał się wyraźniejszy niż kiedykolwiek! Przesyłał mi pocałunki za pośrednictwem jej ust. Przysłał mi… ach, panno Prior, był to najszczęśliwszy dzień mego życia! Przysłał mi to, bym nie rozstawała się z tym ani na chwilę. – Uniosła rękę do szyi, zahaczając palcem o złoty łańcuszek.
Wtedy serce podskoczyło mi do gardła, a marmurowe kończyny poczęły kruszeć i moja siła, moje życie, miłość oraz nadzieja ulotniły się bez śladu, pozostawiając mnie z pustymi rękoma. Do tej pory słuchałam spokojnie, a gdzieś w zakamarkach mej świadomości kołatały słowa: Kłamie, to wariatka, cóż za brednie, Selina wszystko mi wytłumaczy!
Lecz oto pani Jelf zdjęła medalion z szyi i otworzyła; na jej rzęsach zawisły kolejne łzy, a w oczach odmalował się wyraz błogości.
– Proszę zobaczyć – rzekła, pokazując mi pukiel jasnych włosów Helen. – Aniołowie obcięli go w niebie z maleńkiej główki mego synka!
Spojrzałam na nie i zapłakałam. Zapewne pomyślała, że płaczę nad jej zmarłym dzieckiem.
– Pomyśleć, że przyszedł do jej celi, panno Prior! – dodała. – Że podniósł ku niej kochaną rączkę i złożył pocałunek na jej policzku, aby następnie przekazała go mnie. Ach, jego dotyk sprawiał mi taki ból! Serce wprost pękało mi z bólu! – Zamknęła medalion, ponownie zapięła go na szyi i pogładziła. Naturalnie znajdował się tam za każdym razem, gdy odwiedzałam więzienie…
Wreszcie Selina znalazła rozwiązanie. Lecz nie można było tego przeprowadzić w Millbank. Pani Jelf najpierw musiała pomóc jej odzyskać wolność, co miało umożliwić przyjście syna. Przysięgła, że sprowadzi go do domu strażniczki.
Musiała tylko czuwać przez całą noc. Selina miała zjawić się przed świtem.
– To jedyny powód, dla którego jej pomogłam, panno Prior! Co mogłam zrobić? Jeśli nie umożliwiłabym mu powrotu… Mówiła, że w niebie je wiele dam gotowych roztoczyć opiekę nad małym, osieroconym chłopcem. Powiedziała mi to ze łzami w oczach. Była tak wielkoduszna i dobra, zbyt dobra, by pozostać w Millbank! Czyż sama pani tego nie mówiła, przy mnie i przy pannie Ridley? Ach, panna Ridley! Jak strasznie jej się bałam! Drżałam, że przyłapie mnie, jak odbieram pocałunki od dziecka. Że odkryje moją "dobroć" i przeniesie mnie do innego sektora.
– Kiedy przyszła wiadomość o przeniesieniu do Fulham, została z pani powodu – powiedziałam. – To przez panią uderzyła pannę Brewer i dla pani skazała się na pobyt w lochach.
Ponownie odwróciła głowę w przypływie żałosnej skromności. Nie sposób wyrazić, co czuła, myśląc, że ją straci. Ile bólu, a potem radości – ach, bólu, radości i wstydu! – przyniósł incydent z biedną panną Brewer…
– Lecz teraz… – Uniosła na mnie szczere, prostolinijne spojrzenie ciemnych oczu. – Teraz trudno będzie mijać jej celę i widzieć w niej inną kobietę.
Popatrzyłam na nią z niedowierzaniem. Jak może tak mówić. Ona, która ma Selinę tak blisko siebie?
– Blisko siebie? – Potrząsnęła głową, pytając, co mam na myśli. Moim zdaniem co ją tu sprowadziło? – Selina nie przyszła! Nie przyszła! Czuwałam przez całą noc, a ona nie dała znaku życia!
Przecież razem opuściły więzienie! Pokręciła głową. Rozdzieliły się przy bramie i Selina poszła dalej sama.
– Powiedziała, że musi znaleźć parę rzeczy, które umożliwią nadejście mojego syna. Kazała mi siedzieć i czekać. Przeto siedziałam i czekałam, aż wreszcie uznałam, że ją schwytano. Nie pozostawało mi nic innego, jak wrócić do Millbank. Okazało się, że ona wciąż jest na wolności, a mimo to nie mam od niej ani słowa. Tak bardzo się boję: o nią, o siebie i mojego drogiego synka! Myślę, że ten strach mnie zabije, panno Prior!
Podczas gdy mówiła, stanęłam oparta o biurko papy i odwróciłam twarz. Wysłuchałam zgoła nieprawdopodobnej historii. Według pani Jelf Selina czekała w Millbank, aż zostanie przez nią uwolniona. Ale przecież czułam w mroku jej obecność, wiedziała o mnie rzeczy, z których nie zwierzałam się nikomu prócz dziennika. Pani Jelf otrzymywała od niej pocałunki, natomiast ja dostawałam kwiaty. Podarowała mi swoją obróżkę. Wysłała swoje włosy. Istniała między nami więź duchowa i cielesna. Stanowiłyśmy dwie połówki jednego fragmentu lśniącej materii.
– Okłamała panią, pani Jelf – oświadczyłam. – Okłamała nas obie. Myślę jednak, że to się wyjaśni, kiedy ją znajdziemy. Sądzę, że miała jakiś ukryty cel, którego nie dostrzegamy. Nie domyśla się pani, dokąd mogła pójść? Czy jest ktoś, kto mógł ją przyjąć?
Kiwnęła głową. Właśnie dlatego tu przyszła, odpowiedziała.
– Proszę – zawołałam – a ja nic nie wiem! Wiem jeszcze mniej niż pani, pani Jelf!
Mój głos zabrzmiał donośnie w panującej ciszy.
– Nic pani nie wie – odparła z wahaniem, zerkając na mnie z ukosa. – Ale ja nie przyszłam do pani, panno Prior. Chciałabym zamienić słowo z tą drugą panią.
Drugą panią? Ponownie zwróciłam na nią oczy. Chyba nie miała na myśli mojej matki?
Lecz pani Jelf potrząsnęła głową, a jej twarz nabrała jeszcze dziwniejszego wyrazu. I widok ropuch lub kamieni padających z jej ust nie wzbudziłby we mnie większego przerażenia niż to, co następnie usłyszałam.
Nie, nie przyszła do mnie. Chciała porozmawiać z Ruth Vigers, pokojówką Seliny.
Osłupiała, utkwiłam w niej wzrok. Z półki nad kominkiem dało się słyszeć tykanie zegara, według którego papa zwykł ustawiać swój repetier. Prócz tego w domu panowała niezmącona cisza.
– Vigers – powtórzyłam. – Moja służąca. Vigers, moja służąca, pokojówka Seliny.
– No tak – odrzekła pani Jelf, po czym na widok mojej miny dodała: czyżbym nic o tym nie wiedziała? Zawsze myślała, że przyjęłam pannę Vigers tylko przez wzgląd na Selinę…
– Vigers przyszła do nas znikąd – oświadczyłam. – Znikąd, znikąd. – Jakie uczucia żywiłam wobec Seliny Dawes w dniu, kiedy moja matka przyjęła Ruth Vigers pod swój dach? W czym mogło pomóc zatrudnienie jej pokojówki?
Pani Jelf uznała to za akt dobrej woli i przejaw sentymentu z mojej strony. Poza tym sądziła, że Selina przesyłała mi drobne dowody przyjaźni w listach, które pisała do panny Vigers…
– W listach? – Potworny, straszliwy obraz sytuacji dopiero zaczął do mnie docierać. – Czy Selina i Vigers wymieniały jakieś listy?