Postawiła talerz ze smażonymi ziemniakami na stoliku, przy którym siedziała jakaś zakochana para, i aż dreszcz ją przeszedł na myśl o tym, że Noah mógłby odkryć wszystkie jej sekrety i fantazje. Po dziewięciu miesiącach ciągłego oglądania się za siebie zaczynała wreszcie czuć się bezpiecznie i nie mogła pozwolić na to, by potrzeby seksualne znów sprowadziły ją na manowce, nieważne jak silna była pokusa.
Podała piwo z bombą trzem siedzącym w rogu facetom, przyjęła następne zamówienia na drinki i aperitify, dosypała orzeszków ziemnych do stojących na stolikach salaterek i posprzątała stoliki, zbierając po drodze hojne napiwki. Kiedy klienci z jej rewiru byli już należycie obsłużeni i przez chwilę niczego od niej nie chcieli, przeszła do sali gier, zaczynając do stołu bilardowego, przy którym grali Noah i Bobby.
– Cześć chłopcy, za dziesięć minut kończę zmianę. – Zabrała puste butelki po piwie i zsypała na tacę łupiny po orzeszkach. – Podać wam coś, zanim wyjdę?
– Proszę następnego millera. – Bobby uśmiechnął się do Natalie, ustawiając kule bilardowe do nowej gry.
– Proszę bardzo. – Zanotowała w bloczku zamówienie i przeniosła wzrok na Noaha, który wpatrywał się w nią takim wzrokiem, że jej puls przyspieszył.
– A ty?
Lekko potrząsnął głową.
– Dziękuję, wyczerpałem już swój limit na dzisiaj. Limitem Noaha były dwa piwa i Natalie szanowała go za to, że umiał wyznaczyć sobie granicę. Taki sam był jego starszy brat Cole, ale od dawna już nie widziała go siedzącego z kumplami w barze Murphy'ego.
Podniosła głowę i spojrzała w oszałamiająco niebieskie oczy Noaha. Był jednym z niewielu mężczyzn, którzy patrzyli na jej twarz, a nie na piersi czy ciało, ale to spojrzenie było równie denerwujące. I cholernie podniecające.
– A może chcesz coś innego? Uśmiechnął się rozbrajająco.
– Doprawdy, Natalie – wycedził leniwie z lekką wymówką, tonem, od którego coś dziwnego zaczęło się dziać w jej wnętrzu – kto jak kto, ale ty nie musisz o to pytać. Doskonale wiesz, na co miałbym ochotę, ale obawiam się, że randka nie figuruje w menu.
– Nie, rzeczywiście nie figuruje – roześmiała się.
Facet był niepoprawnym podrywaczem, ale ponieważ nigdy nie posuwał się do niestosownych propozycji, pozwalała sobie cieszyć się jego urokiem.
Noah posmarował kredą czubek kija do bilarda. Jego ruchy były niespieszne, pewne, piekielnie podniecające.
– W takim razie dziś wieczór na nic już nie mam ochoty.
Kwestia następnych wieczorów pozostaje otwarta, wyczytała Natalie w jego spojrzeniu. Była pełna uznania dla jego determinacji. Większość mężczyzn zrezygnowałaby po pierwszej odmowie, ale Noah był ulepiony z innej gliny.
Pochylił się nad stołem bilardowym i przymierzył do strzału. Wygiął biodro, żeby przyjąć lepszą pozycję i nie stracić równowagi. Natalie nie mogła oderwać wzroku od wyeksponowanych w tej pozie, grających przy każdym ruchu mięśni ramion i pleców mężczyzny. Boże, jak to już strasznie dawno… Zaschło jej w gardle, przełknęła z trudem ślinę. Koniecznie trzeba zmienić temat.
– Gdzie się ostatnio podziewa Cole? – zapytała, sprzątając zwolniony przed chwilą pobliski stolik
Rozległ się głośny stukot, kolorowe bile rozbiegły się po całym stole.
– Jednolite – zawołał Noah do Bobby'ego, po czym zwrócił się do Natalie. – Cole ma coś lepszego do roboty niż sterczenie tu z nami, zatwardziałymi kawalerami.
– To znaczy? – zapytała zaintrygowana dziewczyna.
Noah obszedł stół, żeby skierować bilę do narożnej łuzy.
– Spędza czas z narzeczoną, Melodie. Zdobył kolejny punkt.
Natalie zgniotła wilgotne serwetki i włożyła je do ustawionych na tacy pustych szklaneczek.
– To świetnie. Kiedy zamierzają się pobrać?
– W przyszłą sobotę – Noah podniósł głowę i spojrzał na nią wzrokiem pełnym nadziei. – A może chciałabyś pójść ze mną na ich ślub?
Kolejna pokusa, ale Natalie była naprawdę solidnie opancerzona.
– Przykro mi, ale pracuję tego wieczoru.. Noah westchnął rozczarowany i uderzył bilę.
– Nie można mieć pretensji do faceta, że proponuje. – Odsunął się od stołu, robiąc miejsce Bobby'emu. Potem powoli, spacerowym krokiem, poszedł w róg sali, gdzie stała Natalie. – Któregoś dnia będę miał więcej szczęścia.
– Gina chętnie z tobą pójdzie – zaproponowała Natalie bez zastanowienia i niemal natychmiast ugryzła się w język.
Nie zamierzała umawiać się z Noahem, ale nienawidziła nawet myśli, że mógłby umówić się z kim innym. Boże, była zazdrosna! Nie miała do niego żadnych praw, nie łączyło ich nic poza jej fantazjami.
Noah stanął tuż przy niej, tak blisko, że Natalie czuła ciepło jego ciała i leśny zapach wody po goleniu. Zaskoczyło ją, że jest tak wysoki. Wstrzymała oddech.
Noah ugiął kolana, żeby ich twarze znalazły się na jednym poziomie, a ich wargi dzielił tylko włos od pocałunku. Wbił spojrzenie ciemnoniebieskich oczu w źrenice Natalie i powiedział niskim, zdławionym głosem:
– Kochanie, to nie Gina mnie interesuje.
Nogi się pod nią ugięły, a serce waliło jak młotem, mocno i szybko. Pragnienie stało się niemal bolesne.
Przecież nawet jej nie dotknął, skąd więc to wrażenie, że Noah pieści ją od piersi po biodra?
Zmusiła się do uśmiechu i zadarła znamionujący upór spiczasty podbródek.
– W takim razie będziesz musiał iść sam. Uniósł brew, słysząc w jej głosie lekko wyzywającą nutę, ale nim zdążył się odezwać, Natalie szybko prześlizgnęła się obok niego. Kompletnie wytrącona z równowagi utorowała sobie drogę do baru, poprosiła Ginę, by podała piwo Bobby'emu, i otrzymała zgodę Murphy'ego na zakończenie dnia pracy.
Weszła na zaplecze po żakiet i torebkę, zadowolona, że jej zmiana dobiegła końca. I strasznie rozczarowana, że nie zdobyła się na odwagę, by przyjąć zaproszenie Noaha.
– Następnym razem będziesz miał więcej szczęścia, stary – stwierdził Bobby i poklepał Noaha w geście męskiej solidarności.
– Raczej na to nie liczę. – Noah oderwał wzrok od korytarzyka prowadzącego do pokoju dla personelu, w którym zniknęła Natalie. – Melodie rzuciła na mnie klątwę i zaczynam wierzyć, że naprawdę jest czarownicą.
Bobby zachichotał i wrócił do bilarda. Udało mu się wbić pasiastą bilę do łuzy.
– A co takiego ci powiedziałaś? – zapytał
– Nazwała mnie rozpustnikiem i życzyła, bym spotkał kiedyś dziewczynę, bez której nie będę mógł żyć, a która każe mi zapracować na swoje uczucie. Dziewczynę, która zmieni mnie i mój styl życia.
Zareagował na jej słowa rozbawieniem i odpowiedział szyderstwem. Ale teraz, kiedy wychodził ze skóry, żeby zwrócić na siebie uwagę tej, która podniecała go i intrygowała bardziej niż jakakolwiek kobieta, sytuacja wcale nie wydawała mu się zabawna.
Od kilku miesięcy spędzał u Murphy'ego każdą wolną chwilę. Próbował ją namówić na randkę, a ona nieodmiennie odrzucała zaproszenia, choć zdarzało mu się dojrzeć w jej oczach błysk tęsknoty. Początkowo Noah był kompletnie zbity z tropu, bo nigdy dotychczas żadna dziewczyna tak długo nie odrzucała jego awansów. Potem Natalie stała się dla niego wyzwaniem. Teraz była już niemal obsesją.
Jego własne ciało stanowiło namacalny dowód tego obłędu. Wystarczyło, że podszedł do niej dość blisko, by jej dotknąć czy pocałować, a krew w nim wrzała. Z największym wysiłkiem zdołał powstrzymać się dzisiaj od pocałowania rozchylonych warg Natalie, a sądząc po wyrazie pożądania, jaki malował się przez chwilę na jej twarzy, także i ona nie była obojętna na ich wzajemną bliskość.