Czysta rozkosz znalezienia się wreszcie wewnątrz Natalie była tak intensywna, tak przejmująca, że Noah zamarł na chwilę w bezruchu, żeby upajać się tym doznaniem. Zdawał sobie sprawę, że wystarczy kilka pchnięć, by doznał orgazmu. Jego skóra płonęła żywym ogniem, mięśnie bolały, a brzuch kurczył się w gwałtownym pragnieniu pchnięcia.
Cofnął się i spojrzał w twarz Natalie. Miała rozchylone usta, a źrenice rozszerzone z namiętności i podniecenia. Ciało dziewczyny dygotało, czuł, że Natalie również walczy ze zbliżającym z każdą chwilą orgazmem.
– Noah… poruszaj się. Potrząsnął głową.
– Chcę patrzeć na ciebie w chwili, kiedy osiągniesz szczyt. – Wiedział, że nie pozostanie za nią daleko w tyle.
Natalie jęknęła, zamknęła oczy i oddała się we władzę jego palców. Zacisnęła nogi wokół bioder mężczyzny i dyszała spazmatycznie. Kiedy Noah poczuł, że zaciska się mocno w gwałtownych skurczach, wreszcie zaczął się poruszać i zabrał Natalie tam, dokąd oboje tak rozpaczliwie pragnęli dotrzeć.
Ale ciągle wydawało mu się, że nie jest dość blisko, nie dość głęboko. Serce waliło mu w piersi, a puls pędził jak opętany, wznosił się coraz wyżej i wyżej, ale ostatecznie to przenikliwy okrzyk Natalie i wstrząsające nią dreszcze drugiego orgazmu sprawiły, że Noah dwoma ruchami dołączył do niej w orgazmie przyprawiającym o zawrót głowy. Zaskoczony jego intensywnością, przyciągnął ją do siebie, a ona wtuliła twarz w jego szyję i westchnęła z zadowoleniem.
– O rany, czy zawsze kochamy się z takim ogniem? – wymruczała lekko rozbawiona, rozładowując nieco napięcie.
– Mmmm – mruknął Noah niewyraźnie w odpowiedzi, bo nie mógł się zdobyć na to, by jej powiedzieć, że to ich pierwszy raz. – Jeszcze trochę, a spaliłbym się na popiół.
Dziewczyna roześmiała się cichutko, z uznaniem.
– To nie najgorszy sposób zejścia z tego świata. Z tym stwierdzeniem Noah w pełni się zgadzał, bo w ramionach Natalie czuł się jak w niebie. Ale wiedział także, że teraz, kiedy przekonał się, jak cudownie może im być razem, nie mogło nawet być mowy, żeby pozwolił jej odejść, kiedy to wszystko dobiegnie końca.
Natalie odchyliła głowę, oparła ją o skórzany zagłówek i wyjrzała przez okno samochodu Noaha. Z roztargnieniem przesuwała wzrokiem po krajobrazie, rozpamiętując wydarzenia ostatnich dwóch dni. Od tego wieczoru w biurze Noaha, kiedy udało jej się go uwieść, wszystko się między nimi zmieniło, i to zdecydowanie na lepsze. Czuła wyraźnie, że stała się mu bliższa, bardziej z nim związana. Kochał ją duszą i ciałem, i nie tylko spełniał jej najskrytsze marzenia erotyczne, ale ujmował ją także czułością i dobrocią, za którymi tęskniła. Musiała też przyznać, że i Noah był przy niej mniej spięty, bardziej odprężony i otwarty w okazywaniu uczuć.
Wczorajszy dzień upłynął im jak jedna wielka randka, Natalie rozkoszowała się każdą spędzoną z Noahem chwilą. Kiedy powiedziała, że musi wyjść z domu na świeże powietrze i zażyć trochę ruchu, bo inaczej oszaleje, Noah nie odmówił i nie przekonywał jej, że potrzebuje więcej odpoczynku. Zabrał ją do kina na komedię romantyczną, na której oboje śmiali się w głos, a przed powrotem do domu wpadli do restauracji na wczesną kolację.
Kiedy Natalie poszła na górę przebrać się już do snu, Noah zajrzał jeszcze do biura, żeby uporządkować dokumenty, zakończyć papierkową robotę i odbyć kilka krótkich rozmów telefonicznych, związanych z jego wyjazdem. Natalie pamiętała tylko, że wsuwając się między prześcieradła, postanowiła zaczekać na Noaha i jeszcze raz się z nim kochać. Zaraz potem zapadła w sen. Obudziła się w środku nocy, w jego ramionach. Czuła się przy nim tak bezpieczna i spokojna, że nie potrzebowała już nic więcej do szczęścia. Rano ocknęła się z mocnego snu bez żadnych koszmarów. Noah był już wykąpany, ubrany i przygotował śniadanie.
Natalie ciągle jeszcze miała na twarzy uśmiech satysfakcji, kiedy Noah odwoził ją do Cole'a na spotkanie z Melodie, z którą miała spędzić pod jego nieobecność cały dzień. W pewnej chwili zapytała go od niechcenia, dokąd się wybiera, ale wykręcił się od odpowiedzi.
– To sprawa poufna. – Natalie przyjęła to do wiadomości w przekonaniu, że dyskrecja należy do obowiązków prywatnego detektywa. Z zamyślenia wyrwał ją głos Noaha. – Jesteśmy na miejscu.
Spojrzała na rezydencję Cole'a, ale położony w malowniczej okolicy piętrowy dom z okrągłym dziedzińcem wydał jej się zupełnie obcy. Westchnęła.
– Niestety muszę zapytać, czy już tu kiedyś byłam? Noah wyłączył silnik i zawahał się, po czym odpowiedział od niechcenia:
– Kilkakrotnie.
– Pewnie cię nie dziwi, że nic tu nie wydaje mi się znajome – mruknęła niechętnie i dała kuksańca Noahowi, który właśnie otwierał usta, żeby coś powiedzieć. – Wiem, wiem, zaraz usłyszę, że musi upłynąć trochę czasu i pamięć sama mi wróci.
Usta mężczyzny rozchyliły się w budzącym w niej dreszcz uśmiechu.
– Dobrze wiedzieć, że coś jednak pamiętasz. – Mrugnął do niej.
Skrzywiła się w odpowiedzi na tę złośliwość.
– Bardzo śmieszne, mądralo.
Wysiedli z samochodu, Noah wziął ją za rękę i poprowadził w stronę domu. Natalie uderzyła ręką o twardy przedmiot u jego pasa, ukryty pod wyrzuconą na spodnie koszulą. Natychmiast zrozumiała, czego dotknęła.
– Masz broń! – stwierdziła z zaskoczeniem. – Prowadzisz jakieś niebezpieczne dochodzenie?
Noah zatrzymał się pod markizą ocieniającą wejście do domu, ujął twarz dziewczyny w obie dłonie i spojrzał jej w oczy serdecznie i uspokajająco.
– Wszystkie sprawy mogą być niebezpieczne. Zawsze biorę ze sobą broń, kiedy idę na umówione spotkanie, czasem podpowiada mi to instynkt. Miałem pistolet nawet wczoraj, kiedy wybraliśmy się do kina i na obiad.
– Naprawdę? – Natalie spojrzała na niego z zaskoczeniem.
Noah twierdząco kiwnął głową.
– Tak. Nie wyczułaś jej, bo pewnie przytulałaś się do prawego boku, ale miałem ją u pasa. – Puścił ją i zadzwonił do drzwi.
Melodie niemal natychmiast stanęła w progu, wpuściła ich do środka i omal nie zgniotła Natalie w entuzjastycznym uścisku. Ciepłe, przyjazne powitanie sprawiło, że Natalie poczuła się oczekiwanym gościem, niemal członkiem rodziny. To uczucie było dla niej czymś całkiem nowym, kolejną rzeczą, której nie pamiętała, ale bardzo jej się podobała.
Melodie cofnęła się o krok, żeby przyjrzeć się dziewczynie.
– Jak się czujesz?
– Całkiem dobrze. – Weszły do przestronnego salonu i Natalie z uśmiechem spojrzała na mężczyznę, który nadal nie odstępował jej ani na krok. – Noah wspaniale się mną opiekuje. Chwilami bywa nadopiekuńczy, ale pracujemy nad tym.
Zielone oczy przyszłej bratowej Noaha zaiskrzyły się radośnie.
– Nigdy dotychczas nie zachowywał się w ten sposób, ale najwyraźniej odpowiednia kobieta potrafi wyzwolić w mężczyznach z rodu Sommersów instynkty opiekuńcze. – Pochyliła się do Natalie, ale nie próbowała nawet zniżyć głosu. – Z moich doświadczeń z Cole'em wynika, że ci chłopcy chcą mieć nad wszystkim kontrolę i niekiedy bywają odrobinę apodyktyczni. A swoją drogą, fajnie zobaczyć Noaha całkowicie usidlonego przez kobietę.
Noah rzucił Melodie gniewne spojrzenie.
– Wystarczy, Mel – ostrzegł i zwrócił się ku Natalie z czarującym uśmiechem. – Nie wierz ani jednemu jej słowu.
Natalie nie zdążyła odpowiedzieć, bo do pokoju wszedł Cole i objął ją taksującym spojrzeniem uderzająco niebieskich oczu. Bez wątpienia bracia byli obaj bardzo przystojni, ale Cole robił wrażenie o wiele poważniejszego.