Выбрать главу

– Zachowuj się przyzwoicie – mruknęła z policzkami płonącymi rumieńcem.

Łobuzerski uśmieszek uniósł kąciki ust Noaha.

– Ale to niezbyt zabawne. – Wyjął rękę spod stołu, mrugnął do Natalie i zwrócił się ku siostrze i szwagrowi. – Jak ci się podoba praca konsultanta, Dean?

Gdy goście zasiadali przy stołach, a kelnerzy we frakach zbierali zamówienia na drinki, Natalie z zainteresowaniem przysłuchiwała się, jak Dean rozmawia z Noahem o swym niedawno uruchomionym prywatnym biznesie. Był kontrolerem lotów w Seattle, zanim sprzedano jego kompanię, a teraz przygotowywał ekspertyzy dla firm budowlanych przy inwestycjach wysokobudżetowych. Natalie dowiedziała się ze zdziwieniem, że Dean niekiedy towarzyszy żonie w jej pracy prywatnego detektywa.

Pary rozmawiały między sobą, zespół muzyczny przygrywał z cicha pogodne melodie, a Jennifer krążyła z rąk do rąk i zajmowali się nią po kolei wszyscy krewni. Kiedy przyszła kolej Noaha na zabawianie dziewczynki, bez wahania wyciągnął po nią ręce, jego duże dłonie bez trudu objęły niemowlę wpół.

Uniósł dziewczynkę w górę i bujał wysoko, dopóki nie obdarzyła go szerokim, bezzębnym uśmiechem.

– Jak się ma moja ulubiona siostrzenica? – zapytał swoim niskim, teraz nieskończenie łagodnym głosem.

– Twoja jedyna siostrzenica – stwierdziła Jo zasadniczym tonem.

– A dzięki temu ulubiona – oświadczył Noah, nie odrywając wzroku od małej, którą trzymał nad głową. – Prawda, księżniczko? – Cmoknął ją w szyjkę, a Jennifer zapiszczała z radości i poklepała go rączkami po policzkach.

Natalie zaśmiewała się, kiedy dziewczynka ciągnęła wujka za muszkę albo wyciągała mu kwiat z butonierki, a Noah unieszkodliwiał jej kolejne zakusy łaskotkami lub czymś równie skutecznie odwracającym uwagę dziecka. I nawet nie mrugnął okiem, kiedy obśliniła jego śnieżnobiałą koszulę.

Natalie nie wiedziała, a może tylko nie pamiętała, że Noah tak przepada za dziećmi. Serce jej miękło na widok Noaha z niemowlęciem na rękach i tego, jak znakomicie radził sobie z małą. Pewnego dnia ten mężczyzna będzie świetnym ojcem. Poczuła ucisk w brzuchu na myśl o tym, że mogłaby nosić jego dziecko.

Podano sałatki, potem obiad i rozpoczęła się trwająca do wieczora zabawa, w której przestrzegano wszelkich weselnych obyczajów. Państwo młodzi odtańczyli pierwszy taniec, potem pokroili ogromny, czteropiętrowy tort, którym następnie poczęstowano gości.

Melodie rzuciła swój bukiet ślubny w stronę niewielkiej grupki niezamężnych – kobiet, do której Joelle niemal siłą wepchnęła Natalie. Stała trochę z boku i nikt chyba nie był bardziej zaskoczony od niej, kiedy bukiet uderzył ją w pierś i wpadł jej wprost do rąk, które wyciągnęła odruchowo, żeby zasłonić się przed kwietnym ostrzałem.

Została otoczona przez składających jej gratulacje roześmianych weselników, ale jej oczy szukały Noaha, który stał z boku z uśmiechem na ustach. Natalie wyczuwała w nim pewną rezerwę, jakby to, że kwiaty trafiły w jej ręce, było jakąś sztuczką. Ale przecież byli zaręczeni, kochali się, a więc w ich wypadku symbolika tego tradycyjnego zwyczaju weselnego z łatwością mogła okazać się prawdą, nie tylko życzeniem.

Kiedy z kolei kawalerowie zebrali się na parkiecie do tańca, Cole zdjął podwiązkę z nogi żony i rzucił ją w tłum nieżonatych mężczyzn. Agresywny i zawsze skłonny do współzawodnictwa Noah podskoczył wysoko i złapał podwiązkę w powietrzu, głośno wołając, że należy do niego. Mężczyźni poklepywali go po plecach najwyraźniej uradowani, że to nie oni byli następni w kolejce do ślubnego kobierca. Kiedy Noah ruszył w stronę Natalie, z podwiązką w dłoni i zwycięskim błyskiem w oczach, dziewczynę ogarnęło podniecenie.

Bez namysłu, niespodziewanie objął jej talię silnym ramieniem, przyciągnął ją do siebie i pocałował, jakby wobec zgromadzonej wokół rodziny i przyjaciół ogłaszał swoje prawo do niej w tak jednoznaczny sposób, że nikt nie mógłby mieć co do tego najmniejszych wątpliwości.

Należała do niego. W tej chwili, tego wieczoru, tylko to się liczyło.

Około jedenastej wieczorem przyjęcie weselne zaczęło powoli dobiegać końca. Zostało jeszcze kilkanaście osób, które rozmawiały z przyjaciółmi albo robiły użytek z wciąż grającej do tańca muzyki.

Odkąd Cole i Melodie mniej więcej przed godziną opuścili salę, by zacząć wreszcie swą noc poślubną, Noah wziął na siebie obowiązek żegnania wychodzących gości i dziękowania im za udział w uroczystości. Życzył dobrej nocy ojcu Melodie i towarzyszącej mu pani, i wrócił do sali balowej, sprawdzić, jak się trzyma Natalie i czy jest już gotowa do wyjścia. To był dla nich obojga bogaty w wydarzenia dzień. Noah wstrzymał oddech, a serce podeszło mu do gardła na widok, który ukazał się jego oczom.

Natalie, ubrana w swą seksowną suknię, z włosami związanymi na czubku głowy w wymyślny węzeł, wyglądała tak pięknie, że każdego mężczyznę mogła zwalić z nóg. Ale obraz Natalie, tulącej w ramionach śpiącą Jennifer tak głęboko poruszył Noaha, że poczuł się trafiony w serce. Dziewczyna patrzyła na maleństwo z rozjaśnioną twarzą, a jej rysy wyrażały zachwyt i szczęście.

Noah zdawał sobie sprawę, że jej poczucie bezpieczeństwa i spokoju mogło w każdej chwili prysnąć. Może jeszcze nie dzisiaj, ale przecież gdzieś na zewnątrz czaił się mężczyzna, zdecydowany zniszczyć życie Natalie i stanowiący zagrożenie dla ich kruchego związku. Prędzej czy później prawda wyjdzie na jaw. Odepchnął jednak od siebie niepokojące myśli i ruszył przez salę ku Natalie. Kiedy usiadł na krześle obok niej, podniosła wzrok i uśmiechnęła się miękko.

– Widzę, że zostałaś zaprzęgnięta do opieki nad dzieckiem – stwierdził, zaskoczony, że dziecko mogło tak spokojnie spać, mimo dobiegającej z głośników muzyki.

– Zgłosiłam się na ochotnika. – Natalie spojrzała w dół i pełnym miłości gestem pogładziła blond loczki dziewczynki. – Jennifer zaczęła trochę marudzić i pomyślałam, że dam Jo i Deanowi chwilę wytchnienia, żeby mogli ze sobą zatańczyć, nie martwiąc się o dziecko.

– To bardzo miło z twojej strony. – Właściwie nie był zaskoczony. Ta kobieta miała wspaniałomyślne, gotowe do poświęceń serce.

Natalie wzruszyła ramionami.

– Po pełnym wrażeń dniu wystarczyło parę łyków mleka z butelki, a Jennifer zasnęła jak za naciśnięciem guzika.

Noah zerknął na parkiet i zauważył siostrę i szwagra, którzy korzystali w pełni z danej im swobody. Jo najwyraźniej droczyła się z Deanem, który nieoczekiwanie chwycił ją w talii, uniósł i okręcił w powietrzu w rytmie tańca. Śmiała się głośno, a jej błękitne oczy lśniły jak gwiazdy. Noah ucieszył się, widząc siostrę tak szczęśliwą. Udało jej się nie dopuścić do tego, by to, co minione, zaciążyło na jej przyszłości. Obaj, Noah i Cole, byli głęboko wdzięczni Deanowi, gdyż bez niego byłoby to niemożliwe. Nic dziwnego, że obaj traktowali go jak rodzonego brata.

– Jo i Dean chyba dobrze się bawią – wypowiedział na głos swoje myśli.

– Ja też – odparła Natalie, nie odrywając wzroku od spoczywającego w jej ramionach dziecka. Dotknęła maleńkiej dłoni Jennifer palcem i mała odruchowo, przez sen, zacisnęła wokół niego piąstkę. Natalie westchnęła z tęsknotą. – Czy ona nie jest najsłodszym stworzeniem na świecie?

Noah pochylił się i pogładził policzek Natalie, wdychając jej ciepły, kobiecy zapach zmieszany z wonią zasypki dla niemowląt.

– Tak, zaraz po tobie.

Zadrżała i posłała mu spojrzenie pełne zmysłowych obietnic… na później.

– Zawsze wiesz, co powiedzieć, prawda? Rzucił jej porozumiewawczy uśmieszek.

– Mówię prawdę.

Natalie przeniosła znów spojrzenie na dziecko.