– To on! – powiedziała cicho Natalie, spoglądając na Noaha szeroko otwartymi, pełnymi lęku oczami.
– O kim ty mówisz?
Nieprzytomnie potrząsnęła głową, złapała go za koszulę na piersi i wciągnęła do niewielkiej niszy przy tylnym wejściu do jakiegoś sklepu.
Osłupiały, zaskoczony jej nieoczekiwanym ruchem Noah oparł się rękami o drzwi, żeby nie upaść całym swoim ciężarem na dziewczynę.
– Co tu się, u licha, dzieje?
Odwrócił głowę, żeby spojrzeć na człowieka, który wprawił Natalie w taki popłoch, ale dziewczyna zarzuciła mu ramiona na szyję i wplątała mu palce we włosy, skutecznie uniemożliwiając jakikolwiek ruch.
– Pocałuj mnie! – zażądała ochrypłym głosem, a jej oczy błagały, by jej pomógł.
Nie dając mu czasu na odpowiedź, przycisnęła miękkie wargi do jego ust.
Rozdział drugi
Noah wielokrotnie marzył o takiej chwili, ale zawsze sądził, że ich pierwszy pocałunek będzie, niespieszny i zmysłowy. On miał powoli wyzwalać tkwiącą w głębi jej duszy namiętność, ona – poddawać się stopniowo jego pieszczocie.
Te szaleńcze uściski wychodziły daleko poza słodki, uwodzicielski pocałunek. Natalie przylgnęła do niego, jakby chciała wniknąć w głąb jego ciała. Wtulała swe kuszące, miękkie wypukłości w sposób, którego jego ciało, wymęczone długotrwałą wstrzemięźliwością, nie było w stanie ignorować.
Nadal wyczuwał panikę dziewczyny, wyczuwał jej lęk, mimo iż całowała go tak intensywnie, że zakręciło mu się w głowie. Ilekroć chciał się odsunąć, Natalie stawała się bardziej namiętna.
Nie był zachwycony tym, że stoi plecami do niebezpieczeństwa, które tak przerażało dziewczynę, ale jeszcze nigdy w życiu kobieta nie obejmowała go z taką siłą i namiętnością. Był zasłoną, za którą mogła się ukryć, tarczą, którą osłaniała się przed ciosem. Przysiągł sobie, że zapewni jej bezpieczeństwo, choć najpierw musiał zapanować nad obezwładniającą rozkoszą.
Wydawało mu się, że minęła cała wieczność, choć w rzeczywistości upłynęło zaledwie kilka sekund, zanim oderwał usta od warg dziewczyny i rozplótł jej ramiona. Jęknęła, kiedy odsunął się od niej i znowu zaczęła dygotać jak w febrze. Ciężko dysząc, podniosła na Noaha szeroko otwarte oczy pełne łez.
Położył dwa palce na jej wciąż wilgotnych wargach, by zamknąć jej usta do czasu, gdy zorientuje się, co się właściwie wokół nich dzieje.
– Nie pozwolę, by stało ci się coś złego – obiecał niskim, ochrypłym głosem.
Osłonił ją własnym ciałem, odchylił się do tyłu i wyjrzał z niszy, żeby sprawdzić, czy ktoś na nich nie czeka. Nie dostrzegł ani śladu faceta w czapeczce baseballowej, który tak przeraził Natalie.
– Nikogo tam nie ma, Natalie. Ze mną jesteś bezpieczna.
– Nigdy nie będę bezpieczna. – W jej głosie zabrzmiała histeryczna nuta. – On nigdy nie zrezygnuje!
Położyła ręce na piersi Noaha i odepchnęła go. Zaskoczony mężczyzna cofnął się o krok. Tym razem Natalie udało się umknąć z jego ramion i zanim zdążył ją pochwycić, już biegła w stronę baru Murphy'ego. Noah krzyknął, widząc zmieniające się światła, ale go nie usłyszała.
Ruszył za nią, klnąc pod nosem, że nie zdołał zapanować nad tą dziwną sytuacją i nieoczekiwanym zachowaniem Natalie. Usłyszał pisk opon, ale samochód jechał zbyt szybko, a Natalie nie patrzyła na jezdnię. Mógł tylko krzyknąć i ze zgrozą przyglądać się, jak gwałtownie hamujące auto wpada w poślizg i potrąca Natalie, by wreszcie się zatrzymać. Impet zderzenia wyrzucił dziewczynę w powietrze. Upadła na bok o kilka stóp dalej, złociste włosy rozsypały się wokół jej głowy, ręce leżały rozrzucone pod jakimś dziwnym kątem, a całe ciało zdawało się pozbawione życia.
Wstrząśnięty Noah rzucił się pędem, wołając w biegu do wysypujących się z okolicznych sklepów i knajpek ludzi, żeby zadzwonili pod 911 i wezwali pogotowie. Opadł przy Natalie, całkiem obojętny na ostry ból, który przeszył jego kolana. Obojętny na wszystko poza ściśniętym z trwogi żołądkiem i metalicznym smakiem w ustach. Przyłożył dwa palce do szyi dziewczyny, żeby wymacać puls, i odetchnął z ulgą, kiedy poczuł słabe, ale wyczuwalne tętno. Żyła. Tylko to było dla niego ważne.
Otoczył ich tłum ludzi, przez który przepchnął się zdenerwowany kierowca samochodu, bełkocząc, że nie widział jej, dopóki nie było za późno. Noah zignorował go całkowicie, odwrócił Natalie na plecy i zaczął sprawdzać, jakie odniosła obrażenia. Przesunął rękami wzdłuż jej ramion i rąk, potem wzdłuż ud i łydek. Rozpiął żakiet, zbadał obojczyki, żebra i biodra. Nie znalazł żadnych złamań.
Żakiet uchronił ręce Natalie przed skaleczeniami. Miała krwawiące rozcięcie na policzku, można jednak było mieć nadzieję, że nie zostanie po nim blizna. Twarz dziewczyny była pozbawiona koloru, wargi białe i zimne.
– Pogotowie już jedzie – powiedział ktoś za plecami Noaha.
Wdzięczny za informację Noah ujął smukłą, chłodną rączkę Natalie w swą o wiele większą i cieplejszą dłoń i modlił się w duchu, żeby karetka przyjechała jak najszybciej.
– Policja! Proszę się odsunąć od poszkodowanych
– rozkazał niski, dochodzący z daleka głos.
Noah podniósł głowę i spojrzał na przyjaciela, który błyskając policyjną odznaką, starał się rozpędzić tłum gapiów, żeby ranna miała czym oddychać. Kiedy Bobby ich rozpoznał, natychmiast przykucnął obok Noaha.
– O, cholera, to Natalie! – zawołał wstrząśnięty.
– Nie miałem pojęcia. Usłyszałem odgłosy wypadku i wyszedłem na ulicę, żeby sprawdzić, co się stało. Co z nią?
– Nie jestem pewien – powiedział Noah. – Jest zimna i dotychczas nie odzyskała przytomności.
Bobby odruchowo poszukał pulsu na przegubie jej ręki.
– Puls bije równo, to dobry znak.
Noah kiwnął głową, choć zdawał sobie sprawę, że Natalie mogła odnieść jakieś obrażenia wewnętrzne.
– Zrobisz coś dla mnie? Zajmij się tym kierowcą. Jest wstrząśnięty. To nie była jego wina. Natalie wyskoczyła mu wprost pod koła i nie miał najmniejszej szansy uniknąć wypadku.
Bobby uniósł w górę ciemne brwi, zaskoczony informacją.
– Ona była przecież z tobą, prawda? – zapytał zmieszany. – Jak to się stało?
Noah westchnął ze znużeniem.
– To dłuższa historia. Opowiem ci wszystko ze szczegółami, kiedy tylko ktoś się nią zajmie.
– Dobrze. – Bobby zgodził się, pewien, że prędzej czy później usłyszy pełną relację.
Odszedł, by wydać kolejne polecenia. Noah pozostał przy Natalie. Nie zostawiłby jej samej za żadne skarby świata. Odgarnął jej włosy z twarzy i szeptał do ucha słowa pociechy. Prosił, żeby otworzyła oczy, ale daremnie.
Przycisnął wargi do czubków palców Natalie, jakby chciał tchnąć życie i energię w jej nieruchome ciało. Jeszcze nigdy nie czuł się taki bezradny i przerażony, nawet kiedy jego rodzice się rozwiedli, nawet kiedy jego ojciec zginął na posterunku…
Wreszcie usłyszał sygnał pogotowia i w ciągu minuty karetka zatrzymała się przy nich. Sanitariusze odsunęli Noaha i zabrali Natalie. Jeden z ratowników zapytał, co się stało. Noah powiedział mu wszystko, co mogłoby pomóc w ustaleniu ewentualnych obrażeń.
Nadal nieprzytomna Natalie została ułożona na noszach i przewieziona do karetki, która miała ją odtransportować do najbliższego szpitala. Noah szedł za noszami, nie chcąc nawet na chwilę stracić jej z oczu. Kiedy sanitariusze wsuwali nosze do karetki, Noah pokazał legitymację prywatnego detektywa.
– Pojadę z nią.
Nikt nie protestował, wsiadł więc i usiadł na ławeczce pod ścianą. Jeden z sanitariuszy podłączył Natalie do aparatury i mierzył ciśnienie, podczas gdy drugi sprawdzał reakcję źrenic na światło.