Выбрать главу

— Zgoda, możemy ustawić okręty w takich formacjach — wtrącił jeden z oficerów. — Tylko co z tego, skoro nikt nie potrafi pokierować flotą z uwzględnieniem minutowych przesunięć czasowych? W dodatku biorąc pod uwagę działania jednostek wroga, które reagują na nasze posunięcia! W tym tkwi problem. Opóźnienia czasowe za bardzo komplikują sytuację pola bitwy. Co prawda czytaliśmy o podobnych rozwiązaniach w podręcznikach, ale nikt z nas nie jest w stanie stosować ich w praktyce.

— Do tej pory nie był — komandor Cresida z ”Gniewnego” po raz pierwszy zabrała głos. — Ale sytuacja uległa zmianie. Dzisiaj jest wśród nas ktoś, kto to potrafi. Kto uczył się tego przed laty. — Gdy skończyła mówić, uśmiechnęła się do Geary’ego.

Wśród zebranych zapanowało poruszenie. Nawet Numos i Faresa najwyraźniej nie mieli pomysłu jak obalić ten argument.

Trzeba to wykorzystać, pomyślał Geary.

— Komandor Cresida ma rację — powiedział szybko. — Wiem, nie będzie łatwo. Przeprowadzimy serię symulacji podczas postoju w systemie. Pozorowane walki. Znam kilka sztuczek, które, jak widzę, nie przetrwały do dzisiejszego dnia. Mogę nauczyć was jak je stosować, abyśmy następnym razem mogli zaskoczyć Syndyków.

Pomimo kilku wyraźnie sceptycznych spojrzeń większość dowódców sprawiała wrażenie zainteresowanych.

— Nauczę was, jak formować szyk, jak manewrować i w końcu jak skutecznie eliminować okręty przeciwnika. — Na dźwięk słowa „eliminacja” liczba zaciekawionych znacznie wzrosła, jakby część wątpliwości związanych z postawą głównodowodzącego została rozwiana. — Pracuję nad szczegółowym harmonogramem ćwiczeń. Będzie dość napięty, ponieważ nie wiem, ile czasu potrzebujemy na osiągnięcie wprawy. Czy są pytania?

— Jaki jest następny cel naszej podróży? — zabrał głos Tulev.

— Nadal rozważam dostępne opcje. Jak się pan pewnie orientuje, mamy ich kilka.

— A zatem nie zakłada pan, że będziemy opuszczać Kaliban w pośpiechu? — Tulev spojrzał znacząco na przełożonego, dając mu do zrozumienia, że wie, co zaraz usłyszy. Geary uśmiechnął się z wdzięcznością. Idealna okazja do zdecydowanej odpowiedzi.

— Opuścimy Kaliban wtedy, kiedy będziemy mieć na to pieprzoną ochotę, kapitanie.

We wrzawie, która nagle wybuchła, można było wyczuć sporo aprobaty dla tak emocjonalnego komentarza. Uśmiech nie znikał z twarzy Geary’ego. W końcu zdołał przekazać dowódcom, że potrzebują jeszcze sporo treningu, by stać się pełnowartościowymi żołnierzami. Nie uraził przy tym niczyjej dumy i nie podkopał ich wiary we własne siły.

— Na tym zakończymy spotkanie. Wciąż pracuję nad harmonogramem ćwiczeń, prześlę go na wszystkie jednostki, gdy tylko będzie gotowy.

Kapitan Desjani wstała, ukłoniła się i wyszła z sali, zagłębiona w lekturze raportu dotyczącego najświeższych wydarzeń na pokładzie „Nieulękłego”, które wymagały jej interwencji. Kolejne hologramy szybko znikały, najprawdopodobniej dowódcy chcieli od razu przekazać załogom treść narady. Jednego z nich Geary zatrzymał jednak ruchem ręki.

— Kapitanie Duellos, chciałbym porozmawiać z panem na osobności.

Oficer skinął głową. Pozostałe wizerunki w jednej chwili rozpłynęły się w powietrzu jak przekłute mydlane bańki, a rozmiary sali konferencyjnej wróciły do normy.

— Słucham, komodorze?

Geary pocierał dłonią kark, zastanawiając się, jak sformułować pytanie, które nie dawało mu spokoju.

— Chciałbym pana poprosić o opinię na pewien temat. Podczas konferencji dużo mówiono o dumie i ucieczce z systemu Corvus. Co pan o tym sądzi?

Duellos przechylił głowę, obserwując uważnie Geary’ego.

— Tak pan ceni moje zdanie? Obawiam się, że tym razem nie będę wyrazicielem powszechnych mniemań.

— Wiem o tym. Właśnie dlatego tak mnie interesuje, co pan myśli i co według pana myślą inni.

— Oczywiście. Cóż, zrozumiałem, co chciał pan przekazać, mówiąc o dumie. Ale powinien pan wiedzieć, że właśnie duma jest jedną z idei, które łączą tę flotę.

— Nigdy nie twierdziłem, że ci ludzie nie mają powodów do dumy! — Geary uniósł ręce w geście rezygnacji.

W tym samym momencie oba kąciki ust Duellosa powędrowały do góry.

— Nie twierdził pan, fakt. Ale nie może pan umniejszać jej wartości. Musi pan pamiętać, że były czasy, w których tylko duma trzymała nas przy życiu.

Geary pokręcił głową, uciekając spojrzeniem.

— Szanuję pana i trudno mi uwierzyć, by nie zdawał pan sobie sprawy, że duma sama w sobie to nie jest wartość, na której można polegać. Myślę, że rozmawiamy o dwóch różnych sprawach. Wiara w siebie czy wytrwałość w obliczu przeciwności losu to z pewnością rzeczy, z których możemy być dumni. Bo jest różnica między byciem dumnym z czegoś, a po prostu byciem dumnym. Duellos westchnął.

— Obawiam się, że utraciliśmy zdolność rozróżniania tych rzeczy gdzieś pomiędzy pańskimi a naszymi czasami. Wojny przyspieszają bieg wielu rzeczy, a ludzki rozum nie zawsze nadąża za tak szybkimi zmianami.

— A więc pan także uważa, że powinniśmy walczyć z flotą Syndykatu na Corvusie?

— Nie, w żadnym wypadku. To byłoby szaleństwo, choćby ze względu na kwestie, które pan niedawno wypunktował. Ale… — Duellos zawahał się. — Czy mogę być całkowicie szczery?

— Oczywiście. Zadałem panu to pytanie, bo wierzę, że udzieli pan szczerej odpowiedzi.

— Nie śmiem twierdzić, że zawsze wiem, co jest prawdą, a co nie. Mogę panu jedynie powiedzieć, w co osobiście wierzę. Musi pan zrozumieć, że choć mamy we flocie wielu oficerów, którzy hołdują kultowi „Black Jacka”, to wielu powątpiewa, czy jest pan tym samym człowiekiem. Ja rozumiem, że nigdy pan nim nie był. Ale oni wciąż oczekują od pana czynów na miarę bohatera.

Geary przez chwilę milczał, próbując uporządkować myśli.

— A jeśli nie będę potrafił sprostać ich oczekiwaniom?

— Wtedy mogą zakwestionować pańskie umiejętności kierowania flotą — odparł Duellos beznamiętnym tonem. — Od kiedy objął pan dowództwo, wielu ludzi twierdzi, że jest pan jedynie wyniszczonym przez długą hibernację wrakiem człowieka, cieniem prawdziwego bohatera. Jeśli zaczną odbierać pańskie decyzje jako celowe unikanie wroga z powodu braku woli walki, nasilą się plotki, że w tym ciele nie ma już dawnego ducha.

— Do diabła… — Geary ukrył twarz w dłoniach. Nigdy nie marzył o roli żywej legendy, ale mimo wszystko wolał jej nie zamieniać na rolę bezdusznego zombie. A gdyby tak go zaczęto postrzegać, z pewnością podano by w wątpliwość jego zdolność do pełnienia funkcji głównodowodzącego. — Czy ludzie nie powątpiewają w te plotki?

— Oczywiście, sir! Ale słowa ludzi takich jak ja nic nie znaczą dla tych, którzy w pana zwątpili. Natomiast ci, którzy się wahają, cały czas pana obserwują.

— I niewiele mogę z tym zrobić, bo przecież nie zapytam pana, kto rozsiewa plotki. I tak mi pan nie odpowie. Kapitanie, przyjąłem to stanowisko, aby doprowadzić flotę do domu. Jeśli mogę tego dokonać, nie angażując się w większe bitwy, do portów Sojuszu dotrze znacznie więcej jednostek.

Duellos przez dłuższą chwilę wpatrywał się w Geary’ego.

— Komodorze, nie będę udawał, że powrót do domu nie jest sprawą wielkiej wagi, ale flota została stworzona przede wszystkim po to, by walczyć. Musimy pokonać Syndyków, jeśli wojna ma się wreszcie skończyć. Każde straty, jakie im zadamy podczas drogi powrotnej, przysłużą się Sojuszowi. A prędzej czy później i tak będziemy musieli stanąć z nimi twarzą w twarz.