Przed Gearym otworzyło się kolejne okno i pojawiła się w nim salutująca pułkownik Carabali.
— Rozpoczynamy wysyłanie głównych sił desantowych, kapitanie Geary. W rejonie lądowania nie wykryto żadnych zagrożeń.
Na sąsiednim wyświetlaczu komodor widział rój wahadłowców podchodzących do lądowania. Wiele musiało siadać poza terenem obozu, taki był ścisk. Wysypały się z nich oddziały piechoty, żołnierze wyglądali niezwykle groźnie i zabójczo w pełnym opancerzeniu bojowym.
Nagle Geary poczuł zaniepokojenie. Na planecie znajdowali się w tej chwili niemal wszyscy żołnierze korpusu piechoty. Jeśli cokolwiek się im stanie, utraci znaczącą część sił zaczepnych, a co gorsza, najbardziej mu wierną część floty. Natychmiast zganił się w myślach za taki sposób myślenia — gdyby zginęli, byłaby to wielka ludzka tragedia, nie kwestia polityki.
Współprezydent Rione najwidoczniej podzielała jego obawy.
— Coś za łatwo nam idzie po tych wszystkich niespodziankach, jakie przygotowali Syndycy.
Geary przytaknął.
— Ale na terenie obozu nie może być żadnego zagrożenia. Jeńcy także go przeszukali. Wiedzieliby, gdyby Syndycy coś tam ukryli.
— Zajęliśmy komendanturę obozu i transferujemy wszystkie dane — zameldowała tymczasem Carabali. — Wszyscy jeńcy posiadają implanty podłączone do systemu namierzania. Wokół obozu wzniesiono także wirtualną zaporę uniemożliwiającą im ucieczkę. Trwają już prace nad dezaktywacją implantów i wyłączeniem barier.
Znakomicie. — Wzrok Geary’ego znów był utkwiony w wyświetlaczach. — Gdy usuniemy bariery, więźniowie będą mogli opuścić teren obozu i wsiąść do wahadłowców — powiedział do Desjani. Cholera! Geary aż podskoczył na swoim fotelu, słysząc tak nieoczekiwane przekleństwo z ust Rione. Kobieta wskazała na wyświetlacz.
— POZA terenem obozu, kapitanie Geary. Szukaliśmy zagrożeń znajdujących się na terenie obozu, ale większość wahadłowców wylądowała POZA jego terenem!
Geary poczuł nagły ucisk w żołądku, kiedy dotarło do niego znaczenie słów pani współprezydent. Natychmiast nacisnął klawisz komunikatora i wywołał pułkownik Carabali.
Teren poza obozem, pani pułkownik! — krzyknął. — Więźniowie nie opuścili obozu, nie mogli więc sprawdzić, czy nie przygotowano tam zasadzki. My też skupiliśmy się na przeszukaniu samego obozu. Ale większość naszych wahadłowców wylądowało poza jego terenem i tam czeka na podjęcie jeńców.
Carabali wyszczerzyła zęby.
— Rozumiem.
Geary obserwował, jak sieć komunikacyjna korpusu rozbłyskuje, gdy rozkazy wydawane przez Carabali docierają do żołnierzy. Zespoły zabezpieczające teren lądowania rozpoczęły poszukiwania, cofając się w stronę obozu, a te, które wylądowały na jego terenie, wyruszyły poza jego granice.
— Broń nuklearną powinniśmy wykryć nawet z orbity — mruknęła rozwścieczona Desjani.
— Powinniśmy — zgodził się Geary — ale oni mogli zakopać tam coś zupełnie innego.
— Znaleźliśmy miny z opóźnionym zapłonem — zameldowała tymczasem Carabali grobowym głosem. Przeważnie mieszanina chemikaliów i złomu. To głównie stare modele, ale i tak dość trudne do wykrycia. Gdybyśmy nie wiedzieli, czego szukać, nigdy byśmy ich nie znaleźli. Nasi spece mówią, że zapalniki ustawiono na wybuch w momencie, gdy w polu rażenia pojawi się wystarczająca liczba ludzi. Używamy impulsów wysokoenergetycznych, żeby usmażyć czujniki i mechanizmy zapalników.
— A co z dalszymi sektorami? — zapytał Geary.
— Nadal je przeczesujemy. — W niezwykle opanowanym głosie Carabali pojawiła się nagle nutka złości. — Dostarczę panu kompletny raport na temat błędów, jakich się dopuściłam przy planowaniu tej operacji, by mógł pan wyciągnąć wobec mnie najdalej idące konsekwencje, sir.
Geary nie mógł powstrzymać westchnienia ulgi. Gdy wypuszczał z płuc powietrze, zauważył kątem oka, że na twarz współprezydent Rione powrócił kamienny spokój.
— Dziękuję, pani pułkownik, ale ten szczegół umknął nie tylko pani, ale i nam, więc dzielimy winę. Może pani podziękować współprezydent Rione za odkrycie w porę naszego błędu.
— Proszę przekazać pani współprezydent wyrazy mojego uznania i szacunku. — Tym razem w głosie Carabali dało się wyczuć odrobinę szyderczej autoironii.
— Słyszała pani? — Geary odwrócił się do Rione.
Wiktoria skłoniła dystyngowanie głowę, potwierdzając.
— Domyślanie się rozmaitych znaczeń wypowiadanych słów należy do moich obowiązków, kapitanie. Jak widać, nawet pokręcony zmysł polityczny czasami może się przydać.
— W rzeczy samej — przyznał Geary.
Zauważył, że nawet Desjani uśmiechnęła się, słysząc te słowa i zrozumiał, że właśnie w tej chwili zmieniło się zdanie pani kapitan na temat dyplomatki. Niewątpliwie na lepsze.
— Mamy już dokładne dane na temat liczby więźniów i bazy danych z komendantury obozu — zameldowała Carabali. — Moi ludzie rozpoczynają prześwietlanie więźniów i przenoszą ich do rejonów uznanych za oczyszczone.
Geary nacisnął klawisz wizualizatora i wywołał obraz powierzchni Sutrah Pięć. Identyfikatory potencjalnych celów zdobiły całą jej powierzchnię. Geary zrobił zbliżenie na największe ich skupisko. Widok zmienił się automatycznie, przedstawiając teraz trójwymiarowy obraz. Stolica planety utraciła w minionych dekadach większość mieszkańców. Sporo instalacji przemysłowych nie wykazywało żadnych śladów używania, zamknięto je już dawno temu. Jedyny port kosmiczny był mocno zaniedbany. Przyglądając się kolejnym celom, Geary zaczynał pojmować, dlaczego Syndycy zdecydowali się na ryzyko odwetowego uderzenia na piątą planetę. Większość tych miejsc należała do kategorii, którą rządzący Światami Syndykatu nazywali „zbędnym obciążeniem”. Ta planeta nie miała żadnego znaczenia, ani przemysłowego, ani militarnego. Jej istnienie liczyło się wyłącznie dla tych kilkuset tysięcy ludzi, którzy żyjąc na niej, próbowali powiązać koniec z końcem.
— Kapitanie Desjani, czy mamy wykaz celów na Sutrah Cztery?
Dowódca Nieulękłego z nieukrywaną satysfakcją przesłała dane na wyświetlacze Geary’ego. Przejrzał je pobieżnie, ale szybko skonstatował, że sąsiednia planeta nie ma się wcale lepiej niż jej zimniejsza siostra.
Nie możemy pozwolić — pomyślał — żeby Syndycy nabrali przekonania, że są bezkarni. Ale nie mogę też doprowadzić do masakry ludności cywilnej, na co z pewnością tutejsze władze wojskowe liczą. Dostarczylibyśmy im tym samym niezłego materiału propagandowego.
Geary wybrał największy kosmoport oraz bazę wojskową na Sutrah Cztery, potem dołożył jeszcze centrum rządowe w stolicy i wszystkie przemysłowe instalacje orbitalne. Następnie przełączył się na widok piątej planety i po namyśle dopisał do listy tutejszy port oraz wszystkie wciąż działające ośrodki przemysłowe.
Przerwał na moment, zawiesiwszy wzrok na bazie wojskowej. Gdy zrobił powiększenie obrazu, zwrócił uwagę na dane wywiadu przewijane obok właściwego przekazu wizualnego. Konwoje z uchodźcami znajdowały się już dość daleko, ale wszyscy żołnierze pozostawali nadal na swoich stanowiskach. A gdzie są ich tak zwani wodzowie? — pomyślał nie bez ironii Geary. Zwiększył skalę obrazu i przyjrzał się danym wywiadu. Systemy optyczne zaprojektowane do przekazywania obrazów na odległość miliardów kilometrów bez trudu pokazały wejście do bunkra dowodzenia, gdzie schronili się wszyscy oficjele. Geary z uśmiechem na twarzy zaznaczył i to miejsce na liście wybranych celów, przypisując mu silny kinetyczny ładunek penetrujący.