Выбрать главу

Wizerunki okrętów floty na wyświetlaczu Geary’ego zmieniały kolejno kolor na zielony, co oznaczało, że sygnał z rozkazem dotarł do nich i został zwrotnie potwierdzony. Obraz ten różnił się tak bardzo od tego, co jeszcze niedawno widział na Corvusie, że Geary mimowolnie się uśmiechnął.

W tym samym momencie natarczywy dźwięk odebranej wiadomości zwrócił jego uwagę.

— Melduje się Gniewny. Kontynuujemy szarżę. Naszym następnym celem będzie piąta planeta.

Geary skinął głową odruchowo i zobaczył pytające spojrzenie Rione.

— To niezupełnie tak — wyjaśnił. — Oni pozorują atak na piątą planetę, ale zrobią zwrot, zanim go rozpoczną. — Przynajmniej taką mam nadzieję, dodał już w myślach.

— Nasze lekkie jednostki osłaniające lewą flankę floty meldują, że przejdą w bezpośredniej bliskości frachtowców górniczych zmierzających w stronę ostatniego gazowego giganta — zaraportowała nieco zmienionym głosem Desjani.

— Rozumiem — powiedział Geary, myśląc jednocześnie: OK. Masz do tego prawo. Te statki są ważnym ogniwem transportu w tym systemie i powinny trafić na listę naszych celów. — Czwarty dywizjon krążowników, szósta i siódma eskadra myśliwska, gdy miniemy orbitę ostatniej planety, zaatakujecie wszystkie frachtowce znajdujące się w polu waszego rażenia. Macie zezwolenie na opuszczenie szyku, jeśli będzie tego wymagała sytuacja. Nakażcie załogom namierzonych celów natychmiastową ewakuację. — Tym sposobem załatwi sprawę humanitarnie.

Tymczasem systemy floty wciąż odkrywały i oceniały nowe informacje o systemie, podświetlając kolejne bazy wojskowe na księżycach oraz centra dowodzenia położone zarówno na powierzchniach planet, jak i na orbitach. Geary obserwował rosnącą liczbę obiektów znajdujących się na stałych pozycjach. System nie nadążał z ich opisywaniem. Przełączył widok na syndyckie pancerniki i kilka krążowników budowanych w jednej z orbitalnych stoczni i wysłał do komputera bojowego pytanie o sugestie dotyczące sposobu zaatakowania tego miejsca. Kilka sekund później na wyświetlaczu pojawiły się proponowane formy ataku pociskami kinetycznymi. Geary miał przed oczami dokładną rozpiskę, kto i kiedy zyska największe szanse na celne trafienie i jakiej amunicji powinien użyć. Sprawdził raz jeszcze całą listę, ale nie znalazł na niej niczego niezwykłego i szybko nacisnął przycisk „zatwierdzam”, a potem „wykonać”.

Okręty Sojuszu zaczęły odpalać pociski. W stronę syndyckich instalacji obronnych runął istny deszcz stali. Deszcz, przed którym żaden parasol nie był w stanie ochronić. Dowódcy sił syndyckich dopiero za kilka godzin dowiedzą się o wizycie jego floty, a chwilę później zrozumieją, że bombardowanie już się zaczęło. Z jednej strony Geary żałował, że pociski będą leciały dużo dłużej niż fale świetlne zwiastujące ich przybycie, ale z drugiej, w sytuacji gdy cele nie będą w stanie zejść z ich drogi ani się obronić, widok nadlatującej zagłady sprawi, że wróg poczuje na własnej skórze, czym jest strach i panika.

Kolejny meldunek systemu potwierdzał, że Wiedźma, Tytan, Goblin i Dżin otrzymały już rozkaz natychmiastowej i priorytetowej produkcji kolejnych pocisków kinetycznych dla floty. Geary nacisnął klawisz komunikatora, wywołując kapitan Tyrosian. Na razie, tutaj, na skraju systemu, wszystko wydawało się tak proste i spokojne. Ale gdy flota wejdzie głębiej w system, gdy czas reakcji zacznie się liczyć w minutach i sekundach zamiast godzin, siły Sojuszu stracą poczucie bezpieczeństwa. A gdy pociski kinetyczne dotrą do wybranych celów, przez system Sancere przetoczy się fala niewyobrażalnych zniszczeń, zarówno na powierzchni planet, jak i w przestrzeni, gdzie umieszczono wiele obiektów przemysłowych. Wspominając ogromną liczbę okrętów Sojuszu, jakie zostały zniszczone w systemie centralnym, zanim otrzymał stanowisko komodora tej floty, Geary poczuł wielką satysfakcję na myśl o tym, jak poczują się przywódcy Syndykatu, gdy dotrze do nich informacja o ataku na Sancere.

Uważaliście, że jesteśmy przerażeni — pomyślał. — Że uciekamy, próbując ocalić życie i nie myślimy o walce. Teraz dostaniecie dowód, jak bardzo się myliliście.

Pozostała jeszcze jedna rzecz do zrobienia. Geary wyprostował się, przybrał najbardziej profesjonalną pozę i rozpoczął nadawanie odezwy.

— Mieszkańcy systemu gwiezdnego Sancere, mówi do was kapitan Geary, głównodowodzący floty Sojuszu. Rozpoczęliśmy atak na cele militarne w waszym układzie planetarnym. Wzywamy załogi wszystkich okrętów, mieszkańców kolonii, stacji orbitalnych oraz planet do bezwarunkowej kapitulacji. Ci, którzy się poddadzą, będą traktowani humanitarnie i zgodnie z prawami wojny. Odmowa kapitulacji oznacza ryzyko umieszczenia na liście celów militarnych przeznaczonych do natychmiastowego zniszczenia. Jakikolwiek atak na flotę Sojuszu bądź jego usiłowanie spotka się ze zbrojną odpowiedzią. Na honor naszych przodków, mówił do was kapitan John Geary, głównodowodzący floty Sojuszu.

Zakończył transmisję, wziął głęboki wdech i uspokoił się nieco.

— Byłbym kiepskim aktorem — powiedział, kierując te słowa do Desjani.

— Jak dla mnie, był pan naprawdę przekonujący Geary robił, co mógł, by wykorzenić chęć wyrżnięcia wszystkich Syndyków, jaką przejawiała Desjani, i poczynił w tej kwestii spore postępy, ale widział wyraźnie, że kobieta odczuwa ogromną satysfakcję z tego, że w ostatnim przesłaniu zagroził wrogowi atakiem.

Około półtorej godziny później flota minęła gazowego giganta, a eskadry myśliwskie znajdujące się na jej skrzydle rozpoczęły eliminację ogromnych i powolnych frachtowców. Na wyświetlaczu spektralnym Geary widział ciemne kontury ich sylwetek, odbijające się wyraźnie od jasnej, zielonkawej powierzchni gazowego globu, i moment ataku, gdy okręty wojenne odpaliły „piekielne włócznie”, które dosłownie rozdarły na strzępy słabo opancerzone kadłuby górniczych transportowców. Chwilę później na wyświetlaczu komodora pojawiły się informacje dotyczące liczby kapsuł ratunkowych odpalonych z zaatakowanych jednostek. Malutkie symbole mknęły w wielu kierunkach niczym ziarno wysypujące się z kłosów. Geary przywołał kolejny zestaw danych na swój wyświetlacz. Teraz przestrzeń wokół niego została poznaczona łagodnie zakrzywionymi liniami, które oznaczały przewidywane trasy okrętów floty, jak i jednostek cywilnych.

Z dużej odległości wojna mogła się wydawać piękna. Ale gdy Geary zrobił zbliżenie, cały jej urok prysł w jednej chwili. Zamiast symboli oznaczających wypełnione ludźmi i towarem statki widział teraz tylko poszarpane szczątki. To co budowano latami, zniszczono w ułamku sekund pociskami wystrzelonymi z okrętów wroga. Nawet największe zwycięstwo nie wyglądało dobrze z pokładu jednostki, która brała bezpośredni udział w bitwie.

Rosnące powoli obłoki szczątków znaczyły miejsca, w których pociski kinetyczne dotarły do celu, niszcząc instalacje orbitalne.

— Mamy przekaz wizualny z bombardowania bazy na księżycu ósmej planety — zameldowała Desjani.

Geary przełączył się na to pasmo. Sensory wizji Nieulękłego potrafiły przekazać naprawdę czysty i szczegółowy obraz nawet z tak wielkich odległości, ale ogromna chmura szczątków wyrzuconych przez niedawną eksplozję zdążyła już przesłonić sporą część pola widzenia. To jednak w niczym nie przeszkadzało systemom bojowym Nieulękłego, komputery obliczały skuteczność bombardowania na podstawie danych zebranych przed tym, zanim atakowane syndyckie instalacje zniknęły pod zasłoną pyłu i dymiących szczątków. Obok każdego celu Geary widział dokładną ocenę poczynionych szkód. W tym wypadku całe dalekosiężne uzbrojenie stacji przestało istnieć. Tak samo systemy obronne. Centra komunikacyjne oraz punkty dowodzenia zostały po prostu zmiecione z powierzchni globu przez uderzenie gigantycznej masy stali rozpędzonej do ułamka prędkości świetlnej. Jeśli bowiem cel nie potrafił zejść z drogi, musiał przestać istnieć.