Zapadła pełna grozy cisza.
— Używając jednostki miary siły — mówił dalej Nutt — wynalezionej przez sir Rosewooda Bunna, sądzę, że drobne 250 bunnów powinno załatwić sprawę. Ale oczywiście i być może zaskakująco, rozdarcie skóry, ścięgien i mięśni byłoby naprawdę trudne. Jesteś młodym człowiekiem, więc podejrzewam, że twoje ciało ma całkiem wysoką odporność na rozciąganie. Sama skóra wymagałaby chyba siły rzędu tysiąca bunnów.
Andy krzyknął, kiedy Nutt delikatnie przekręcił mu głowę.
— No nie, powiadam. Wystarczy tego! — rzekł Ridcully. — Rozumiem, żart jest żartem, ale…
— Potem wszystko robi się dosyć niechlujne — ciągnął Nutt. — Mięśnie stosunkowo łatwo oderwą się od kości.
Andy wydał z siebie zduszony skowyt.
— Ale licząc z grubsza, sądzę, że powinna wystarczyć siła od trzech do pięciu kilobunnów. — Nutt urwał na chwilę. — To taki mój mały żarcik, Andy. Wiem, że lubisz się pośmiać. Sądzę, że byłbym również w stanie włożyć ci rękę do gardła i wyrwać żołądek.
— Spróbuj — wychrypiał Andy.
A wokół stadionu bestia wyczuła krew. W końcu nie tylko wyścigi konne odbywały się na Hippo przez wieki. Ta stosunkowo niewielka ilość rozlanej dzisiaj krwi była niczym w porównaniu z oceanami stuleci, ale bestia potrafiła rozpoznać jej zapach. Krzyki i skandowania nabrały mocy, słowa rozbrzmiewały coraz głośniej, a ludzie wstawali z miejsc.
— Ork! Ork! Ork!
Nutt stał przez chwilę obojętnie, po czym zwrócił się do byłego dziekana.
— Chciałbym prosić, by wszyscy pozostali stąd odeszli. Może być nieprzyjemnie.
— Nie, daj spokój — odpowiedział Trev. — W życiu!
— No cóż… — Nutt westchnął. — Może przynajmniej damy?
— Nie ma szans — oświadczyła Glenda.
— W takim razie, panie sędzio, czy mógłby pan łaskawie pożyczyć mi swojego megafonu? I byłbym wdzięczny, gdyby polecił pan najsilniejszym graczom na boisku przytrzymać pana Shanka. To smutne, ale wydaje mi się, że nie jest przy zdrowych zmysłach.
Megafon został mu wręczony bez słowa. Burza krzyków „Ork! Ork!” huczała coraz głośniej. Nutt odszedł kawałek od grupy i stanął obojętnie z rękami skrzyżowanymi na piersi, aż drwiny ucichły z samego braku rozpędu. Wszyscy wpatrywali się w niego, gdy unosił megafon do ust.
— Panowie — powiedział. — W samej rzeczy jestem orkiem i zawsze nim będę. Chcę też powiedzieć, że to był zaszczyt grać tu dzisiaj. Ale domyślam się, że moje bycie orkiem w tym mieście dla niektórych z was może stanowić problem. — Zastanowił się. — Dlatego proszę o wybaczenie, ale chcę, by rozstrzygnąć tę sprawę między nami tu i teraz.
W różnych miejscach stadionu rozległy się śmiechy i drwiny, ale także — jak zdawało się Glendzie — bestia próbowała uciszyć samą siebie. Wreszcie cisza zapadła i stuk upadającego na ziemię megafonu dał się słyszeć na całym stadionie. Nutt podwinął rękawy i tak zniżył głos, że ludzie musieli wytężać słuch, by go usłyszeć.
Powiedział:
— No chodź, jak myślisz, że jesteś twardy.
Najpierw był szok, potem milczenie niedowierzania i szept, gdy każdy odwracał się do wszystkich innych i pytał:
— On to powiedział naprawdę?
Ktoś na szczycie trybun zaczął klaskać, z początku wolno, potem zwiększając tempo, aż osiągało punkt zwrotny tłumu, po którym nieklaskanie było już nie do pomyślenia. Przerwanie klaskania także było nie do pomyślenia i wybuchła prawdziwa burza braw.
Nutt zwrócił się do reszty zespołu. Łzy płynęły mu z oczu.
— Czy mam wartość? — zapytał Glendy.
Podbiegła i objęła go mocno.
— Zawsze miałeś.
— A zatem, kiedy skończy się mecz, mamy wiele do zrobienia.
— Ale skończył się wieki temu — zauważyła Glenda.
— Nie. Nie skończy się, dopóki sędzia nie zagwiżdże. Wszyscy to wiedzą.
— Na Io, on ma rację! — zawołał Ridcully. — Dalej, dziekanie! Pokaż, co potrafisz!
Nadrektor Uniwersytetu Miedziczoła czuł się tak wielkoduszny, że zrezygnował z komentarzy. Podniósł do warg wielki gwizdek, nabrał do płuc powietrza i dmuchnął, aż zagrzechotał groszek. Mimo wszystko duch Pasiastego Evansa miał jednak ostatnie słowo:
— ŻADNEMU CHŁOPCU NIE WOLNO SIĘ ZABAWIAĆ POD PRYSZNICEM!
Gdy tłum popłynął strumieniem z trybun, depcząc świętą teraz murawę, Ridcully klepnął w ramię ponurego pana Hoggetta.
— Będzie to dla mnie zaszczyt, jeśli zamienimy się koszulkami, drogi panie.
Zrzucił kapelusz na ziemię i zdjął koszulkę, odsłaniając pierś tak owłosioną, że wyglądała jak dwa uśpione lwy. Koszulka Zjednoczonych, którą dostał w zamian, była trochę ciasna, ale to nieważne, gdyż — jak zapowiadał Andy — nie wyszli z Hippo o własnych siłach. Zostali wzięci na ramiona krzyczącego tłumu (z wyjątkiem pani Whitlow, która się broniła) i poniesieni w chwale przez miasto. To był prawdziwy tryumf. Nieważne, kto wygrał, a kto przegrał, to był tryumf[25]!
Myślicie, że to już koniec?
Magowie z Niewidocznego Uniwersytetu umieli wydawać przyjęcia. Pepe i madame Sharn[26] byli pod wrażeniem. Jednakże nie mogli zapominać o interesach, więc musieli myśleć o Juliet.
— Nigdzie jej nie widzę — stwierdziła madame.
— Mam wrażenie, że jakiś czas temu zauważyłem je dwie — odparł Pepe. — Ci ludzie sobie nie żałują… Nigdy jeszcze nie widziałem tak wielkiej deski serów. Przy tym celibat wydaje się niemal wart rozważenia.
— Och, tak uważasz?
— Nie. A przy okazji, zauważyłaś, że ten wysoki mag się na ciebie gapi?
— To profesor Bengo Macarona. Myślisz, że on…
— Bez cienia wątpliwości, moja droga. Wiem, że ma poranione nogi, ale nie sądzę, żeby to był jakiś problem.
Raz jeszcze madame wyciągnęła szyję, szukając wśród tłumu migotliwej postaci.
— Mam szczerą nadzieję, że nasza młoda modelka nie angażuje się w żadne migdalenie.
— Jak by mogła? Jest całkowicie otoczona przez wielbicieli.
— To jednak możliwe.
W rzeczywistości Juliet i Trev siedzieli w ciemnościach nocnej kuchni.
— Znajdę sobie coś do roboty — obiecał Trev. — I pojadę za tobą wszędzie.
— Powinieneś tu zostać i grać w piłkę — stwierdziła Juliet. — Wiesz, co mówili niektórzy ludzie, kiedy pili? Mówili, że David Likely był twoim ojcem.
— No tak, to przecież prawda.
— Fakt — zgodziła się Juliet. — Ale wcześniej mówili, że ty jesteś jego synem.
— No dobrze, może trochę piłki — ustąpił Trev. — Ale nie wierzę, żeby ten numer z puszką znowu mi przeszedł.
Pocałowali się.
Tam i wtedy nic więcej nie wydawało się konieczne.
Jednakowoż…
Glenda i Nutt także chcieli znaleźć jakiś cichy zakątek na uboczu, w miarę możliwości ciemny. Na szczęście Glenda znalazła w kieszeni dwa bilety — umieszczone tam przez doktora Hiksa w ramach starań o szerzenie mroku i zwątpienia na świecie, metodą amatorskich przedstawień teatralnych — na spektakl Trupy Sióstr Dolly, wystawiającej „Przez gwiazdy przeklętych” Hwela Dramaturga. Siedzieli więc, trzymając się za ręce, oglądali w skupieniu i czuli, jak zmarszczki na wodzie popychają ich ku sobie. Potem wracali przez miasto, starannie omijając rozśpiewane gromady szczęśliwych, pijanych kibiców.
25
Tradycja nakazuje, by zwycięscy bohaterowie polewali tłum szampanem prosto z butelek. Tak się nie stało. Jeśli magowi uda się już wyjąć korek z butelki szampana, to z pewnością nie będzie go rozlewał.