Выбрать главу

Trev ocknął się ze snów o Juliet.

— Czego? — zdziwił się.

— Prosił pan, żebym napisał… poprawił pański wiersz dla panny Juliet.

— I zrobiłeś to?

— Może zechciałby pan spojrzeć, panie Trev? — Wręczył Trevowi kartkę i stanął obok nerwowo, jak uczeń staje przed nauczycielem.

Po bardzo krótkiej chwili na czole Treva pojawiła się zmarszczka.

— Co to jest „żli”?

— To w słowie „gdzieżli”, jak „gdzieżli się podzieję”.

— Znaczy, chodzi o to, że jacyś źli nie mają się gdzie podziać?

— Nie, panie Trev. Na pańskim miejscu złożyłbym to na karb poezji.

Trev brnął dalej. Nigdy nie miał wiele do czynienia z poezją, z wyjątkiem takiej, która zaczynała się od wersów w stylu „Pewna pannica z Quirmu”, lecz to tutaj wyglądało na solidny towar. Strona wydawała się zapisana, a jednocześnie pełna przestrzeni. W dodatku pismo było wyjątkowo zakręcone, a to przecież pewny znak, prawda? Pannice z Quirmu nie dają takich efektów.

— To świetny wiersz, panie Nutt. Naprawdę doskonały. Prawdziwa poezja, ale o co naprawdę w nim chodzi?

Nutt odchrząknął.

— No więc, panie Trev, esencją poezji tego rodzaju jest stworzenie nastroju, który sprawi, że adresat, czyli w tym przypadku owa młoda dama, do której chce pan to wysłać, poczuje się dobrze nastawiony do autora wiersza, to znaczy w tym przypadku pana, panie Trev. Według Lady cała reszta jest tylko na pokaz. Przyniosłem pióro i kopertę. Jeśli zechce pan uprzejmie podpisać wiersz, zadbam, by dotarł do panny Juliet.

— Założę się, że nikt jeszcze nie napisał dla niej wiersza — stwierdził Trev, przemknąwszy gładko nad faktem, że on również nie. — Chciałbym zobaczyć, jak będzie go czytać.

— To nie jest dobry pomysł — zapewnił pospiesznie Nutt. — Panuje powszechna zgoda, że zainteresowana dama czyta wiersz pod nieobecność pełnego nadziei amanta, to znaczy pana, panie Trev, wskutek czego wytwarza w myślach jego pochlebny wizerunek. Pańska obecność w owej chwili mogłaby to utrudnić, zwłaszcza że widzę, iż znowu nie zmienił pan dzisiaj koszuli. Ponadto uzyskałem informację o możliwości, że cała jej odzież opadnie.

Trev, który zmagał się z koncepcją „amanta”, szybko przewinął do tego fragmentu.

— Ehm… Mógłbyś powtórzyć?

— Może jej spaść całe ubranie. Przykro mi, ale wydaje się, że to skutek uboczny całej tej sprawy z poezją. Ale ogólnie rzecz biorąc, panie Trev, wiersz przekazuje wiadomość, o którą panu chodziło: „Myślę, że jesteś naprawdę niezła. Może się spotkamy? Żadnego migdalenia, obiecuję. Szczerze, Trev”. Jednakże, panie Trev, ponieważ chodzi o wiersz miłosny, pozwoliłem sobie nieco ją zmienić, by uwzględnić sugestię, iż gdyby owo migdalenie czy inne bakalie wydały się oczekiwane przez młodą damę, nie znajdzie pana niechętnym pod żadnym względem.

* * *

Nadrektor Ridcully zatarł ręce.

— No cóż, panowie, mam nadzieję, że wszyscy czytaliśmy dzisiejsze azety, a przynajmniej na nie zerknęliśmy?

— Pomyślałem sobie, że pierwsza strona nie jest właściwym miejscem — stwierdził wykładowca run współczesnych. — Przy śniadaniu całkiem odebrało mi to apetyt. Oczywiście w sensie metaforycznym.

— Jak się zdaje, ta urna leżała w muzealnych piwnicach od lat, ale dopiero teraz dała znać o swojej obecności — podjął Ridcully.

— Oczywiście, mają tam całe tony eksponatów, którym nikt nigdy się porządnie nie przyjrzał, a miasto przeżywało wtedy okres pruderyjny i ludzie woleli nie wiedzieć o takich rzeczach.

— Niby o tym, że mężczyźni mają stukacze? — zdziwił się doktor Hix. — Takie wieści zawsze wcześniej czy później się rozchodzą.

Rozejrzał się po twarzach pełnych dezaprobaty i dodał:

— Pierścień z czaszką, przypominam. Zgodnie ze statutem uczelni, kierownik katedry komunikacji post mortem jest uprawniony, a wręcz zobowiązany do wygłaszania nietaktownych, pogardliwych i umiarkowanie złośliwych uwag. Przykro mi, ale to wasze reguły.

— Dziękuję, doktorze Hix. Pańska niepożądana uwaga została zauważona i należycie doceniona.

— A wiecie, uważam to za bardzo podejrzane, że ta nieszczęsna urna pojawiła się akurat teraz — zauważył pierwszy prymus. — Mam nadzieję, że nie jestem w tym odosobniony?

— Rozumiem, o co panu chodzi — zgodził się Hix. — Gdybym nie wiedział, jak nadrektor musiał się napracować, by uzyskać dla nas pozwolenie na grę, pomyślałbym, że jest w tym jakiś plan.

— Taaak — mruknął zamyślony Ridcully.

— Te dawne zasady wydają się o wiele ciekawsze, nadrektorze — oświadczył Myślak.

— Taaak…

— Czytał pan ten fragment, gdzie piszą, że graczom nie wolno używać rąk? I że najwyższy kapłan staje w polu gry, by dopilnować, że reguły są przestrzegane?

— Nie wyobrażam sobie, by obecnie się to przyjęło — stwierdził wykładowca run współczesnych.

— Jest uzbrojony w zatruty sztylet — uzupełnił Myślak.

— Tak? No to przynajmniej gra powinna być ciekawsza, co, Mustrum? Mustrum!

— Co? A tak. Tak. Rzeczywiście warto się nad tym zastanowić. Tak, rzeczywiście. Jeden człowiek, który kieruje… Widz, który widzi większą cześć meczu… Taki meczowy… A więc które posunięcie przeoczyłem?

— Słucham, nadrektorze?

Ridcully zamrugał, patrząc na Stibbonsa.

— Co? Ach, tylko porządkowałem myśli, jak często się robi. — Wyprostował się. — Reguły w tej chwili nas nie interesują. Musimy rozegrać mecz w każdym przypadku, a zatem będziemy ich przestrzegać zgodnie z najlepszymi tradycjami sportowego ducha, dopóki nie odkryjemy, w którym miejscu można je nagiąć albo złamać dla naszej korzyści. Panie Stibbons, miał pan dokonać syntezy naszych studiów nad tą grą. Oddaję panu głos.

— Dziękuję, nadrektorze. — Myślak odchrząknął. — Panowie, podczas gry w piłkę nożną najwyraźniej chodzi o coś więcej niż o reguły i naturę gry. Zresztą to tylko rozważania dotyczące czystej mechaniki; skandowanie i oczywiście jedzenie, mam wrażenie, bardziej nas dotyczą. Są chyba integralną częścią meczu. Niestety, są nimi też kluby kibiców.

— Jaka jest natura tego problemu?

— Tłuką się nawzajem po głowach. Prawdziwe jest stwierdzenie, że bójki i bezmyślna przemoc, jakie wystąpiły wczoraj wieczorem, są kamieniami węgielnymi tego sportu.

— Daleko odeszli od starożytnych początków. — Kierownik studiów nieokreślonych pokręcił głową.

— No owszem, jak rozumiem, w tamtych czasach drużyna przegrywająca była duszona. Przypuszczam jednak, że określono by to jako bezmyślną przemoc, do której dochodziło przy entuzjastycznym poparciu całego społeczeństwa, a przynajmniej tej jego części, która wciąż mogła oddychać. Na szczęście my nie mamy jeszcze kibiców, więc w tej chwili nie stanowi to problemu. Proponuję więc, by od razu przejść do zapiekanek.

Wśród magów rozległy się chóralne okrzyki aprobaty. Najedzeniu znali się jak mało kto. Może nawet jak nikt. Niektórzy z nich obserwowali już drzwi w oczekiwaniu na wózek. Zdawało się, że od dziewiątej upłynęły całe wieki.

— Kluczowa dla gry jest zapiekanka — mówił dalej Myślak. — Na ogół jest wykonana na kruchym cieście i zawiera odpowiednie zapiekankowe substancje. Zebrałem kilka egzemplarzy i przetestowałem je na typowych obiektach.

— Na studentach? — upewnił się Ridcully.

— Tak jest. Stwierdzili, że są dość obrzydliwe. Nie ma porównania z tutejszymi zapiekankami, uznali. Ale skończyli je. Badanie składników pozwoliło ustalić, że składały się z sosu na okrasę, tłuszczu i soli; o ile dało się stwierdzić, wydaje się, że żaden ze studentów nie umarł.