Выбрать главу

Geary przytaknął, skupiając uwagę na fortecy Obcych. Jego flota zbliżała się także do niej, więc dystans zmniejszył się do dwudziestu dwóch minut świetlnych. Okręty Sojuszu miały ją teraz w dziobowej części bakburty, podczas gdy armada krodźwiedzi zbliżała się do nich od dziobowej części sterburty, tak więc doszło do sytuacji, w której oba zgrupowania i forteca znajdowały się praktycznie biorąc w jednej linii. Ludzie mieli Obcych z obu stron.

— Od tej pory zaczynamy wykonywać szybsze ruchy. A skoro nie będziemy widzieć reakcji krodźwiedzi, musimy polegać wyłącznie na instynkcie. Dajcie mi znać, jeśli zauważycie, że coś jest nie tak.

— Manewrowanie flotą wychodzi panu lepiej niż mnie, admirale — rzuciła Desjani.

— Ale ty umiesz lepiej ocenić, czy „Nieulękły” robi to, czego od niego wymagam. Mów mi, co czujesz. Pozostałe okręty utrzymują pozycje wokół twojego liniowca, więc jeśli on będzie wykonywał poprawnie wszystkie rozkazy, to i one pozostaną tam, gdzie tego chcę.

— Tak jest.

Do chwili kontaktu pozostało już tylko siedemdziesiąt pięć minut albo siedemdziesiąt, jeśli Obcy nie przestaną przyspieszać.

Geary wprowadził dowódców pozostałych jednostek w szczegóły swojego planu. W ciągu kilku godzin flota miała wykonać serię manewrów, na bakburtę, sterburtę i z powrotem, zmuszając armadę Obcych do nieustannego zmieniania kursu i prędkości. Gdyby przeciwnikiem w tym starciu byli ludzie, ich frustracja i gniew narastałyby nieustannie, ponieważ Geary na przemian to zmierzał do starcia, to symulował ucieczkę. Istniało niewielkie ryzyko, że kapitanowie podlegli Geary’emu poczują podobne emocje. Z każdym manewrem zmieniało się też jeszcze jedno. Ludzie i Obcy zbliżali się nieodmiennie do fortecy. Podwójne zagrożenie powinno więc utrzymać w ryzach najbardziej agresywnych i niepokornych dowódców, na co liczył admirał, nie chciał bowiem, by ktoś nadgorliwy wyłamał się z szyku i samodzielnie zaatakował wroga.

Gdy flota wykonywała ponownie szeroki zwrot na bakburtę, Geary myślał o zaletach wynikających ze sposobu, w jaki walczą Obcy. Każdy ich żołnierz znajdował się dokładnie tam, gdzie powinien, i robił tylko to, co mu kazano. W takim wypadku nie musiałby przy każdym starciu drżeć z obawy, czy nie dojdzie do niespodziewanego złamania szyku, ponieważ jakiś zapaleniec ma gdzieś wydane mu wcześniej rozkazy.

Z drugiej jednak strony we flocie roiłoby się od dowódców gorszych nawet od kapitana Ventego, który nie umiał podjąć decyzji, gdy wymagała tego sytuacja, czekał więc, nic nie robiąc, aż otrzyma stosowne instrukcje. Co gorsza, tacy ludzie wykonaliby bez namysłu także najgłupsze polecenia. Zbyt wiele i za mało dyscypliny to dwie strony tego samego medalu, przyznawanego wyłącznie za porażki.

— Dowódca tej armady musi być już wściekły jak diabli — stwierdziła Desjani. — Bawisz się jego kosztem, zamiast dążyć do starcia.

— Na tym polega mój pomysł.

To już niedługo. Sześcian składający się z okrętów znajdował się tylko kilka minut świetlnych od fortecy, ale po drugiej stronie armady, która znów musiała zmienić kurs, by nadążyć za ludźmi. Gigantyczne superpancerniki nie były bowiem tak zwrotne, a towarzyszące im mniejsze jednostki musiały pozostawać w szyku. Geary skierował flotę w górę, a potem lekko w dół; po ostatnim zwrocie flota kierowała się kilka stopni poniżej płaszczyzny ekliptyki.

Admirał obserwował na wyświetlaczu przebieg tego jak na razie bezkrwawego starcia, wydając rozkazy, które jego ludzie musieli wykonywać od wielu godzin. Flota znów kierowała się ku fortecy Obcych i znajdującemu się za nią punktowi skoku. Nadlatująca od strony bakburty armada Obcych zbliżała się nie tylko do okrętów ludzi, ale także do własnej fortecy.

Dowódca krodźwiedzi z pewnością się tym nie przejmuje. Chce dopaść mnie. Chce mojej floty, więc z pewnością nie obawia się ataku od strony fortecy. A jej załoga też mnie z pewnością obserwuje, czekając na moment, w którym moje okręty wejdą w zasięg mrowia rakiet sterowanych przez samobójców.

Jedni i drudzy nie zwracają uwagi na siebie, ponieważ uważają, że nie muszą tego robić.

Mam nadzieję, że tak jest.

Teraz.

— Do wszystkich jednostek, zwrot na sterburtę trzy pięć stopni, czas cztery dziewięć. Przyspieszyć do .15 świetlnej.

Dopalacze zaczęły pracować z pełną mocą, gdy pierwsza flota wykonywała kolejny zwrot, skręcając ostro na sterburtę. Dysze głównych silników rozjarzyły się, rozpędzając jeszcze bardziej skręcające okręty wojenne. Geary nie spuszczał wzroku z olbrzymich jednostek pomocniczych, które rozmieszczono w samym środku formacji, ponieważ wiedział, że ich pędniki dają z siebie wszystko, a nawet więcej. Gdyby któryś nie zdołał dotrzymać tempa pozostałym okrętom, admirał będzie musiał wydać kolejny rozkaz, ponieważ nie mógł sobie pozwolić na utratę najcenniejszych jednostek.

Na razie największe spośród jednostek pomocniczych radziły sobie z wydanymi rozkazami, choć wokół ich ikonek na wyświetlaczu widać było migające na czerwono sygnalizatory przeciążeń. Geary zaczerpnął więc tchu, nie zdając sobie nawet sprawy, że krzyżuje palce, by nie zapeszyć.

— Do wszystkich jednostek. Natychmiast przejść do zmodyfikowanej formacji Hotel.

Znajdująca się od strony bakburty, bardzo bliska już armada Obcych za chwilę dostrzeże ten manewr ludzi, którzy znów zawracali, ale nie na tyle, by uniknąć kontaktu bojowego. Krodźwiedzie zauważą także ostatnią zmianę prędkości, czyli przyspieszenie, które ma utrudnić pracę systemom namierzania i przechwycenie. Na koniec zobaczą, że zewnętrzne części sześcianu rozpływają się, gdy okręty zaczną zmieniać szyk w trakcie wykonywania zwrotu i przyspieszania.

Setki jednostek zmieniało ustawienie, kryjąc się za sobą, mknąc po wektorach, które splatały się w jedną nić. Pancerniki, nie znajdujące się jeszcze w górnej części dawnego sześcianu, odbijały w górę, tworząc ścianę. Liniowce grupowały się na przedzie i tyle formacji, przygotowując się do obrony swoich sektorów bądź wsparcia pancerników. Ciężkie krążowniki mknęły w dół, by stworzyć tarczę chroniącą jednostki pomocnicze i transportowce, natomiast lżejsze jednostki zajmowały pozycje między pancernikami i liniowcami.

Szyk, w jakim leciała pierwsza flota, pozostał jednak zwarty, a jej czoło kierowało się teraz ku fortecy, ale tak, by okręty przeleciały pod masywną stacją orbitalną.

Na mostku „Nieulękłego” zapadła grobowa cisza. Wszyscy wachtowi gapili się z uwagą na ekrany wyświetlaczy, czekając na reakcję armady Obcych i wystrzelenie ogromnej liczby samobójczych jednostek.

— Osiągnęliśmy punkt bez powrotu — mruknęła Desjani.

Lecąc tym kursem, nie mogli już wykonać zwrotu, by oddalić się od fortecy i armady, więc do starcia po prostu musiało dojść.

— Zaczyna się — powiedział Geary.

Armada Obcych wykonała zwrot i zaczęła zwalniać. Największe superpancerniki z ogromnym trudem nadążały za mniejszymi jednostkami. Wektor kursu krodźwiedzi był o wiele prostszy od ludzkiego, więc miejsce starcia znajdowało się teraz pod fortecą. Gargantuiczne okręty Obcych nie mogły jednak wyhamować na tak niewielkim dystansie.

— Przewidywana składowa w trakcie przejścia wynosi .19 świetlnej — zameldowała Desjani nienaturalnie spokojnym głosem, co było typowe u niej, gdy przystępowała do bitwy.

Geary włączył komunikator.

— Do wszystkich jednostek. Atakować każdy cel, który znajdzie się w polu rażenia.