Выбрать главу

Geary zdał sobie nagle sprawę, że wstrzymał mimowolnie oddech. Musiał wypuścić wolno powietrze, zanim nabrał ponownie tchu i powiedział:

— Czy Zasada Europy nadal obowiązuje?

— Oczywiście. Ale nam powiedziano, że sytuacja uległa zmianie. Że musimy brać pod uwagę nowe okoliczności. Syndycy są zdolni do wszystkiego. Nawet do stworzenia strategicznej broni biologicznej.

— Ale… Zasada Europy — powtórzył zdziwiony Geary. — W moich czasach w szkołach pokazywano nagrania dotyczące tego tematu. Aby wszyscy wiedzieli, do czego to prowadzi. Kolonia na księżycu planety leżącej w Układzie Słonecznym do tej pory nie nadaje się do zamieszkania. Patogen został przypadkowo uwolniony w tak zwanej placówce badań obronnych na Europie. Gdyby nie był tak groźny i nie zabijał tak szybko, kto wie, czy nie dotarłby do samej Ziemi, zanim nasi przodkowie zorientowaliby się, z czym mają do czynienia.

— Wiem o tym! Wszyscy o tym wiedzieli! — Komandor wbił wzrok w blat stołu, a potem już znacznie spokojniej dodał: — Nadal pokazujemy te nagrania w szkołach. Przekazy tak czyste jak w dniu nagrania ich przez kamery przemysłowe, których operatorzy już nie żyli, bądź pozyskane dzięki bezzałogowym sondom. Mieszkańcy Europy, martwi, ich ciała zaściełające podłogi habitatów. Niektórzy leżeli, jakby spali, u innych widać było na twarzach panikę i ból. Jestem pewien, że pamięta pan te obrazy równie dobrze jak ja.

— Nie wiem, jak można zapomnieć coś takiego. A późniejsze nagrania? — zapytał Geary.

— Też je widziałem. Po stuleciach korytarze i sale habitatów wydają się tak samo martwe, wypełnione powoli rozkładającymi się szczątkami dawnych mieszkańców. — Benan pokręcił głową. — Mówiono nam, że zapobiegniemy podobnym wydarzeniom w przyszłości, jeśli zyskamy zdolność przeprowadzania takich samych ataków. Czy to nie dziwne, admirale, w co ludzie są zdolni uwierzyć?

— Uczestniczył pan w tych pracach? — Geary zastanawiał się, czy odraza, którą właśnie poczuł, przebija także z jego tonu.

Benan wyszczerzył zęby w dziwnym grymasie.

— Przez chwilę. Ale jeden z moich przodków służył na okręcie, który wysłano, by objąć kwarantanną Europę. Jego załoga przechwyciła i zniszczyła frachtowiec wypełniony uchodźcami.

— To wspomnienie, o którym trudno zapomnieć — przyznał admirał.

— Trudniej, niż pan myśli, admirale. Mój przodek wiedział, że na pokładzie tego transportowca była rodzina jego siostry. Ci ludzie mogli już nie żyć z powodu epidemii, ale tego niestety nie dało się sprawdzić. A ja… ja pracowałem nad takim samym świństwem. — Benan walnął pięścią w stół. — Na szczęście opamiętałem się w porę! Wygarnąłem im, że nie będę dalej pracował nad tym projektem. Powiedziałem, że to nie tylko zbrodnia, ale i szaleństwo, że muszą zrezygnować z badań.

— I zrobili to?

— Nie mam pojęcia. Zostałem przeniesiony, dostałem przydział do floty. — Benan obnażył zęby w parodii uśmiechu. — Zapewne uważali, że polegnę na polu chwały i zabiorę tę tajemnicę do grobu. Kazano nam przysiąc, że dochowamy tajemnicy, ale gdy przenoszono mnie do floty, zostałem mentalnie zaprogramowany, by nie mówić. To nie był rozkaz, tylko blokada. W pańskich czasach stosowano podobne metody?

— Blokada? — Czy błędy w konfiguracji komunikatorów mogły mieć z tym coś wspólnego? — O jakiej blokadzie pan mówi?

— Mentalnej. O inhibitorach implantowanych do mózgu.

Geary w końcu przypomniał sobie pewien szczegół.

— Blokady mentalne. Ale… Ale one… Zrobiono panu taki zabieg? — Admirał zdawał sobie sprawę, że z jego głosu przebija zdenerwowanie.

— Tak. Nie mogłem wydusić z siebie słowa na ten temat. Wiedziałem, że mam to w sobie, że to wyżera mi mózg, ale nie mogłem o tym mówić! — wykrzyczał ostatnie zdanie, a potem zamilkł.

Geary otarł usta dłonią, próbując dobrać słowa.

— Blokada dopuszczała mówienie o broni biologicznej, jeśli otrzyma pan taki rozkaz?

— Tylko w razie wydania rozkazu przez dowódcę floty. Tego wymagał regulamin. Wyłącznie w sytuacji, gdy nikt inny tego nie usłyszy. Ryzyko było minimalne. Jakie miałem szanse na to, że dowódca floty zechce mówić ze mną w cztery oczy i wyda rozkaz ujawnienia tego, o czym nikt inny nie wie? — Benan spojrzał na admirała. — No jakie?

— Zerowe. Ja po prostu miałem przeczucie, że powinniśmy porozmawiać na osobności. Coś mi mówiło, że to najlepsze rozwiązanie.

Komandor przytaknął. Największe napięcie już minęło, zastąpiło je moralne i fizyczne wyczerpanie.

— No tak. Black Jack zesłany nam przez żywe światło gwiazd. Choć tak bardzo pana nienawidzę za to, co pan zrobił, nie jestem ślepy. Widzę, że ono naprawdę do pana przemawia.

— Nigdy nie twierdziłem, że tak jest. — Geary pomyślał o tym, co powiedziała mu wcześniej Desjani. O torturowaniu tego człowieka przez wroga. — Czy Syndycy mogli dowiedzieć się o tym, gdy przebywał pan w ich niewoli?

— Nie. — Benan zaśmiał się gorzko. — Blokada. Mówiłem panu, że założyli mi blokadę. Nie mogłem nic powiedzieć. Nic a nic. Bez względu na okoliczności. Bez względu na to… co mi robili. — Znów zaczął szeptać. — Ale nie pamiętam, co ze mną robiono.

Geary pokiwał głową, po raz kolejny maskując fakt, że nie umie znaleźć dobrej odpowiedzi.

— Jak możemy panu pomoc? Co możemy zrobić?

— Nie mam pojęcia. — Komandor wzruszył ramionami. — Mój los nie ma znaczenia. Czas przestać zajmować się sobą. Wiktoria. O nią muszę się teraz zatroszczyć. — Najpierw posłał admirałowi gniewne spojrzenie, potem odwrócił wzrok. — Coś ją gnębi. Coś, czemu nie chce się poddać. Ale tu nie o pana chodzi. Podejrzewałem to, więc wiem.

— Wydusiłem z niej niedawno, że ktoś, kogo nazwiska nie chce bądź nie może wyjawić, wydał jej pewne rozkazy, zanim została oddelegowana do mojej floty.

— Mnie powiedziała jeszcze mniej — mruknął Benan, a potem wybuchnął śmiechem. — Myślałby kto, że to ja jestem zbyt niezrównoważony, by powierzać mi takie sekrety. Nie wiem, czym ci ludzie mogli zmusić Wiktorię Rione do posłuszeństwa. Ona nie poddaje się tak łatwo. Czym więc mogli kupić jej milczenie?

Geary poczuł nagle przepełniającą go niepewność.

— Twierdziła, że jest wierna tylko panu i Sojuszowi. W to akurat wierzę… Chociaż też się zastanawiałem, jakich form nacisku użyto, by ją przekonać. Może tu leży odpowiedź. Może ktoś, kto wiedział o pańskim udziale w projekcie Wielki Książę, szantażował ją ujawnieniem całej prawdy.

— Tak. Jestem przekonany, że o to właśnie musiało chodzić! Zostałbym zniesławiony! Zwaliliby całą winę na mnie. Twierdziliby, że to mój pomysł i że ja go forsowałem do chwili, gdy nakazali zamknięcie projektu! A ona pomyślała, że skoro nie żyję, nie będę się mógł bronić! — Benan zatrząsł się z trudnej do opanowania furii, ale tym razem admirał zauważył od razu, że komandor wścieka się na samego siebie. — Wiktoria poddała się, ponieważ szantażowano ją próbami zbezczeszczenia pamięci o mnie, dawnego komandora Paola Benana. Niech pan na mnie spojrzy, admirale! Widzi pan, kim się stałem! Jestem ruiną człowieka, dla którego jedyna kobieta w tym wszechświecie, którą kochał, musiała się tak upokorzyć!