Desjani także wydawała już rozkazy, by „Nieulękły” jak najszybciej zmienił kurs i skierował się prosto na grupę okrętów Obcych, które nie zdołały się jeszcze oddalić.
— Pełna zgoda, że oni odpuścili sobie atakowanie naszej floty, ale dlaczego nie wziąłeś pod uwagę możliwości, że poszli w rozsypkę, by uciec do punktu skoku? — zapytała chwilę później.
— Gdyby chcieli uciekać, nie musieliby łamać szyku. Powodem takiego manewru może być utrudnienie nam przechwycenia i powstrzymania wszystkich jednostek przed dotarciem do wrót hipernetowych. Teraz nie chcą już całkowitego zwycięstwa, tylko odebrania nam tego, czego tak desperacko potrzebujemy.
— Jeśli nasze siły główne także pójdą w rozsypkę…
— Nie. Niektóre okręty Enigmów mogłyby zapolować na nasze jednostki pomocnicze i transportowce!
Na jego wyświetlaczu zespół pościgowy wyglądał, jakby i w jego środku doszło do wielkiej eksplozji. Okręty odlatywały każdy nieco innym kursem.
Geary omiótł spojrzeniem resztę obrazów, skupiając wzrok na potencjalnych celach Enigmów i trzech syndyckich flotyllach. Żadnej z nich nie traktował do tej pory jako przyjaznej ani chociaż neutralnej, teraz jednak nacisnął klawisz komunikatora, by wydać odezwę.
— Do sił zbrojnych stacjonujących w systemie Midway, mówi admirał Geary. Okręty Enigmów wyłamały się z szyku, aby uderzyć na cele znajdujące się w waszym systemie. Postaramy się zniszczyć tak wiele z nich, jak to tylko możliwe, ale wy także musicie przejąć i zaatakować każdą jednostkę, której uda się wyrwać z kotła. Enigmowie mogą próbować taranowania celów, jeśli zawiodą inne metody ataku. Nie próbujcie atakować, powtarzam, nie próbujcie atakować sześciu owalnych okrętów, które towarzyszą mojej flocie. To są sprzymierzeńcy ludzkości. — To określenie pająkowilków było mocno na wyrost, ale nie miał czasu ani chęci na zgłębianie tematu. — Będę wdzięczny za pomoc w obronie tego systemu — kontynuował Geary. — Na honor przodków. Bez odbioru.
Mocno rozproszone i wciąż oddalające się siły Enigmów mknęły w kierunku centrum systemu jak gnane wiatrem nasiona dmuchawca. Każdy z nich jednak kierował się prosto na gwiazdę i znajdujące się wokół niej cele. Naprzeciw nich, i nieco bliżej gwiazdy, znajdowały się okręty Geary’ego, znacznie liczniejsze od zdziesiątkowanych jednostek Obcych, które otrzymały trudniejsze zadanie przechwycenia i powstrzymania tych, co próbują im uciec. Pomiędzy tymi dwoma formacjami tkwiły główne siły floty i to w nich Geary dostrzegł cień nadziei.
— Pojedyncze okręty Enigmów nie mogą zaatakować pancerników, bo nadzieją się na lawinę ognia.
— To ograniczy im nieco pole manewru i pozwoli nam na osiągnięcie minimalnej przewagi — zgodziła się skupiona jak nigdy Desjani. — Podaję panu dwa cele, poruczniku Yuon. Macie dopaść oba.
— Tak jest, pani kapitan! Systemy namierzania śledzą wskazane przez panią okręty.
— Atakujcie, gdy tylko cele znajdą się w polu rażenia — rozkazała Desjani.
Geary nie mógł już śledzić całego pola bitwy, ponieważ na jego wyświetlacze spływały setki odrębnych raportów o ruchach wroga omijającego ze wszystkich stron główne siły jego floty. Myśliwi i ich ofiary wykonywali niekończące się zwroty i uniki. „Nieulękły” wyrwał do przodu, po tym jak ostrzelał o wiele mniejszą jednostkę Obcych, przełamując jej kadłub na pół. Chwilę później liniowiec otworzył ogień do drugiego przeciwnika, temu udało się odlecieć w jednym kawałku, choć jego napęd szwankował. Ofiarą zajęły się od razu dwa niszczyciele z eskorty flagowca.
— Nie mam bladego pojęcia, co się teraz dzieje — mamrotał Geary, spoglądając na kłębowisko zmieniających się szybko i krzyżujących wielokrotnie wektorów, raportów ogniowych, szacowanych strat wroga i własnych jednostek, gdy któryś z Obcych odgryzał się ścigającym go okrętom.
— Skup się na tym — zasugerowała Desjani, wydawszy rozkaz wykonania tak ciasnego zwrotu w dół, że wewnątrz okrętu rozbrzmiały ponownie jęki amortyzatorów inercyjnych. Wskazała na jedno z okienek. — Szacowana liczba jednostek wroga. Dopóki ta liczba maleje, jest dobrze.
Pęd, z jakim „Nieulękły” skręcił ku trzeciemu okrętowi Enigmów, zarzucił Gearym. Ten przeciwnik był wielkości klasycznego ciężkiego krążownika. Walczył z lekkim krążownikiem Sojuszu, zadając mu mocniejsze ciosy, niż sam otrzymywał.
— Przekażcie maszynowni, że potrzebuję więcej mocy w głównych silnikach — rozkazała Desjani wachtowemu.
— Maszynownia odpowiada, że lecimy już na stu dziesięciu procentach. Jeśli…
— Dajcie sto piętnaście. Natychmiast!
— Tak jest.
Kilka sekund później „Nieulękły” przyspieszył nieco, ale to wystarczyło.
— Dowalcie mu — rozkazała Desjani.
Odpalono widma, kilka rakiet pomknęło ku okrętowi Enigmów, którego załoga za późno zauważyła, że jej próba zniszczenia lekkiego krążownika nie pozostała niezauważona. Obcy wykonali ostry unik, ale dwa widma nie dały się zmylić i uderzyły w dysze. Wtedy „Nieulękły” podleciał bliżej, zasypując uciekającego w panice wroga gradem piekielnych lanc.
— Nasze tarcze dziobowe są na wyczerpaniu — zameldowała w pewnym momencie porucznik Castries.
— Widzę — odparła ze spokojem Desjani. — Nie padną, zanim skończymy.
Jeden z pocisków wroga przebił osłonę energetyczną, niszcząc górny dziobowy przedział techniczny, ale kilka sekund później Enigmowie stracili ekrany i kolejne piekielne lance mogły trafić w cel.
Geary nie zauważył jednak eksplozji, po której ukarany przez działonowych „Nieulękłego” okręt przestał istnieć. Admirał skupiał bowiem całą uwagę na wskazanej przez Desjani liczbie. Mimo ponoszenia ogromnych strat flota Enigmów przebijała się przez blokadę ludzi.
— Trzydzieści pięć — wymamrotał moment później, gdy jego okręty ruszyły w pogoń za niedobitkami wroga, które po ucieczce z kotła skierowały się na nowe cele. Po chwili, gdy wystrzelone na maksymalny zasięg widma sięgnęły kolejnego przeciwnika, dodał: — Trzydzieści cztery.
— Nawet Syndycy powinni dać sobie z nimi radę — stwierdziła Desjani, szczerząc zęby w uśmiechu. Spoważniała jednak, gdy wczytała się w raporty sytuacyjne. — Przekażcie do maszynowni, że zmniejszamy moc do stu procent. Czeka nas długi pościg, zanim znów dopadniemy Enigmów.
— Syndycy nie mają wystarczającej liczby okrętów, by obronić wszystkie potencjalne cele — zauważył Geary. — Dostaliśmy od nich jakąś odpowiedź?
Tania zerknęła na wachtowego z działu łączności, a ten skinął głową.
— Coś przyszło kilka minut temu — zameldował podoficer — ale rozkazy mówiły, że…
— …w czasie walki mieliście nie przekazywać nam żadnych informacji o krytycznym znaczeniu — dokończyła za niego Desjani. — I dobrze zrobiliście. Kto wysłał tę wiadomość?
— Flotylla lecąca z planety do stoczni orbitującej wokół gazowego olbrzyma. To jednostki znajdujące się najbliżej nas. Jest zaadresowana do admirała.
— Wyślijcie ją do mnie i do kapitan Desjani — rozkazał Geary.
Chwilę później przed oboma stanowiskami pojawiły się okienka pokazujące kobietę w syndyckim mundurze stojącą na mostku ciężkiego krążownika. Insygnia na jej kołnierzu różniły się jednak od tradycyjnych, a jej słowa także nie pasowały do tego obrazu.