Выбрать главу

— To dziwne — mruknął Geary. — Łączy nas z nimi więcej, niż mogłoby się wydawać, choć wyglądają najbardziej obco ze wszystkich ras, które poznaliśmy. Enigmowie i krodźwiedzie przypominają nas znacznie bardziej, ale ich postępowanie jest po stokroć bardziej obce.

— Nikt nie obiecywał, że wszechświat da się łatwo zrozumieć — rzucił Charban. — Ani że spełni nasze oczekiwania.

— Dziewiętnaście minut do przejęcia głowic przez pająkowilki — zameldowała Desjani. — Spójrzcie. Ich okręty nie tworzą już zwartej formacji. Ustawiają się tak, by podejść od tyłu do odrębnych skupisk głowic.

Pełna rezygnacji atmosfera oczekiwania na nieuniknione stężała w ciągu kilku kolejnych minut. Geary przyglądał się wektorom jednostek pająkowilków i ściganych przez nie pocisków kinetycznych. Obie linie krzyżowały się w coraz bliższym punkcie. Ciekawiło go, czy jajowatym okrętom wyjdą tak skomplikowane manewry.

— Piękne — sapnęła Tania, gdy wektory podejścia zmieniły się nieco. — Nawet ich manewry wyglądają cudnie.

— Nasze systemy oceniają, że pająkowilki podejdą na odległość strzału już za dwie minuty — zameldował porucznik Yuon.

Geary sprawdził odległość. Od miejsca, w którym nastąpi przejęcie głowic przez okręty pająkowilków, dzieliło go dwanaście minut świetlnych. Cokolwiek zrobili Obcy, wydarzyło się już niemal kwadrans temu i skończyło, zanim ludzie zauważyli pierwszy manewr.

Na mostku zapanowała kompletna cisza, wszyscy wpatrywali się w wyświetlacze. Geary zdał sobie nagle sprawę, że stara się oddychać najciszej, jak to tylko możliwe, jakby bał się, że każdy głośniejszy dźwięk zakłóci przebieg odległych wydarzeń. Tak działał instynkt zrodzony w dalekiej przeszłości, gdy człowiek był myśliwym na niewiarygodnie odległej planecie. Jak widać, instynkt nie słabnie pomimo upływu tysiącleci, nawet tutaj, w pustce między gwiazdami.

— Kiedy poznamy efekty ich akcji? — zapytała Rione, nie odrywając wzroku od wyświetlacza. Jej głos, choć zniżony, zdawał się rezonować w tej magicznej ciszy.

— Zobaczymy coś dopiero za trzy minuty — odpowiedział porucznik Yuon.

To były naprawdę długie trzy minuty, po których wiele osób westchnęło równocześnie, gdy pojawiły się pierwsze obrazy z miejsca wydarzeń.

— Spójrz tam! — zawołała Desjani, a oczy zalśniły jej z nieskrywanego podziwu. — Wykonali idealne podejście! Znaleźli się prosto za celami. Zero rykoszetów, prędkość zmniejszona do niezbędnego minimum.

— Mieli naprawdę krótkie okno przed minięciem głowic. — Geary przyglądał się intensywnie salwom oddawanym przez pająkowilki, zmawiając w myślach modlitwę o trafienia, choć wiedział, że wszystko to wydarzyło się prawie kwadrans wcześniej.

— Jeden, dwa, cztery, siedem — meldował porucznik Yuon, gdy system podawał uaktualnione dane o głowicach, których trajektoria lotu została zmieniona. — Dwanaście, dziewiętnaście, dwadzieścia sześć, trzydzieści osiem.

Geary nie spuszczał oka z wyświetlaczy pokazujących kanonadę. Trzydzieści osiem z siedemdziesięciu dwóch głowic przestało się liczyć.

— Pięćdziesiąt jeden — meldował dalej porucznik. Kolejne trafienia następowały coraz częściej, ponieważ pająkowilki znalazły w końcu idealne pozycje strzeleckie, ale pozostałe pociski kinetyczne leciały dalej, niektóre znajdowały się już na skraju pola rażenia. — Sześćdziesiąt. Sześćdziesiąt cztery. Sześćdziesiąt osiem. Sześćdziesiąt dziewięć.

— No dalej! — wybuchnął Geary. — Jeszcze tylko trzy!

— Siedemdziesiąt… siedemdziesiąt jeden.

Wszystkie okręty Obcych strzelały najszybciej jak się da, lecz wkrótce stało się jasne, że ich celność spada w miarę rosnącego dystansu. Na mostku znów zapadła kompletna cisza. Ludzie wpatrywali się w symbol ostatniej głowicy, która wciąż zmierzała ku zamieszkanej planecie.

— A niech to — mruknęła Desjani.

— Nadal mają szansę — szepnął Geary.

Gdy ostrzał pająkowilków umilkł w ułamku sekundy, admirał poczuł ucisk w klatce piersiowej. Obcy byli tak bliscy sukcesu, ale właśnie się poddawali…

Okręty pająkowilków oddały ostatnią krótką salwę, wszystkie do jednego celu, naraz. Mrowie pocisków pomknęło ku miejscu, w którym znajdowała się głowica kinetyczna.

— Siedemdziesiąt dwa — zameldował porucznik Yuon drżącym głosem.

Desjani zaśmiała się, spojrzała na Geary’ego tak, jakby miała zamiar ucałować go tutaj, teraz, jednakże wzięła się w garść i poprzestała na zaciśnięciu pięści i walnięciu się nią w pierś.

— Dziękuję wam, przodkowie. Dziękuję wam, pająkowilki!

— Pani emisariusz — rzucił Geary, czując ogromną ulgę. — Generale Charban. Proszę przesłać pająkowilkom nasze najgorętsze podziękowania.

Rione, w odróżnieniu od całej reszty obsługi mostka, miała wciąż niepewną minę.

— Co będzie, jeśli Enigmowie odpalą kolejne głowice?

— Pająkowilki mają teraz jeszcze lepszą pozycję do ich przechwycenia — zapewnił ją admirał. — A przy kolejnym ostrzale będą jeszcze celniejsi. Martwmy się lepiej celami, które okręty Enigmów mają zamiar zaatakować, ponieważ nie są już w stanie zbombardować planety bronionej przez pająkowilki.

Sensory floty śledziły kurs wszystkich siedemdziesięciu dwóch głowic, ale żaden z nich nie był oznaczony ikonką zagrożenia, ponieważ wszystkie ulatywały w przestrzeń, z dala od zamieszkanej planety.

— Jeden zero dla dyplomacji — mruknął Charban.

Desjani, wciąż czując uniesienie, zaśmiała się z tej uwagi.

— Powiem panu, generale, że to korzyść uzyskana dzięki zainwestowaniu całej skrzynki taśmy izolacyjnej.

— Kapitanie, niektóre z okrętów Enigmów dokonały znaczącej korekty kursu — ostrzegła porucznik Castries.

Wszyscy wrócili natychmiast do obserwacji wyświetlaczy.

— Udzielam wam pochwały za trzymanie ręki na pulsie, gdy przełożeni byli zajęci innymi sprawami — rzuciła Desjani. — Chodzi o dwanaście jednostek.

— Te same, które odpaliły głowice w kierunku planety — potwierdził porucznik Yuon.

Dwanaście jednostek zeszło poniżej płaszczyzny ekliptyki, zawracając w stronę ścigających je okrętów Sojuszu.

— Samobójcy? — zastanawiał się Geary. — Czyżby próbowali raz jeszcze przedrzeć się do naszych jednostek pomocniczych albo transportowców?

Ku jego zaskoczeniu odpowiedzi udzielił generał Charban.

— Tylko ta dwunastka zdecydowała się na takie posunięcie, admirale. Przelatując przez terytoria Enigmów, zauważyliśmy, że nie są jednomyślni. Te okręty muszą należeć do jednej z ich mniej ważnych frakcji. Wydaje mi się, że załogi uznały, iż wykonały z nawiązką zadanie, które przed nimi postawiono podczas ustalania warunków wyprawy przeciw ludziom. Próbowali zbombardować zamieszkaną planetę, nie udało im się, więc wracają do siebie.

— To możliwe — przyznała Desjani. — Jedno jest pewne: dzięki temu śmiałemu manewrowi wymknęli się ścigającym. — Kapitanowie okrętów Sojuszu, kompletnie zaskoczeni tak nagłą zmianą kursu ofiar i pędzący przed siebie z maksymalną prędkością, mieli spore problemy z zawróceniem. Zanim wydali rozkaz wykonania zwrotu, Enigmowie minęli ich i zmierzali już w kierunku punktu skoku. — Admirale, jeśli wydzielimy z sił głównych część ciężkich krążowników i niszczycieli, uda nam się dopaść tych drani.

Geary przyglądał się ucieczce tuzina jednostek Obcych, widział, jak ostatni z nich dostaje się pod ostrzał okrętów Sojuszu i wypada z szyku. Pozostała jedenastka mknęła dalej, omijając ludzi i unikając ich pocisków.