Выбрать главу

– Takiego wigilijnego? – dodaje pytająco Adam.

Ula nawet tego nie zauważyła, ale niestety zauważyłam ja.

– Co powiedziałeś? – powiedziałam i mrozem się rozlało po tym tarasie, naszych ogrodach, drzewach, polach, bażantach. Zeszkliło cały świat i mróz przeleciał mi po kościach.

– O co ci chodzi? – Nawet Ula straciła pogodę w oczach. – Mogę już nie mówić więcej…

Niestety, nie mogłam już się powstrzymać. Nie obchodziło mnie, że Ula i Krzyś siedzą obok. Patrzyłam prosto w oczy Adama. Spuścił wzrok.

– Pytam, co powiedziałeś – moim głosem można by kroić boczek na przezroczyste plasterki. – Jakiego kurczaka?

Krzyś przypomniał sobie, że musi natychmiast gdzieś zadzwonić. Ula też się podniosła, żeby natychmiast nastawić wodę na herbatę, bo okazało się, że jest nagle straszliwie spragniona.

Adam nie patrzył mi w oczy. Wszystko było jasne. Grzebał w moim komputerze. Czytał wszystko. Wszystkie moje listy i artykuły. Wszystkie moje felietony. Listy do Niebieskiego. Jedyna zasada, na której opierałam cały świat, już została złamana: skłamał. Serce mi pękło na pół. Albo na milion milionów kawałków. Jak mogę być z człowiekiem, który jeszcze ze mną nie mieszka, a już nadużył mojego zaufania?

Podniosłam się. Adam podniósł się także. Ula i Krzysztof nie zawołali nas. Tosia już spała. Borys spojrzał na mnie i umknął pod stół w kuchni.

I wtedy powiedziałam Adamowi, że mi przykro, ale nic z tego. Nie mogę niestety nawet próbować żyć z facetem, który mnie oszukuje. Że wiedział, że to najgorsza rzecz, jaką mi mógł zrobić – bo dostatecznie poznał mój życiorys. Że wszystko inne bym wybaczyła, ale kłamstwa – nie. Nie, nie, nie! Że jeśli w swoim własnym domu nie mogę mieć prawa… że nie spodziewałam się, że jeśli zaczynamy od kłamstwa, to… itd. itd.

Gula w gardle rosła mi i rosła. Miałam wrażenie, że za chwilę mnie zadławi. Jeszcze jedno słowo, i umrę.

Adam podszedł do mnie i powiedział:

– Ja ci wszystko wytłumaczę…

I wtedy wybuchnęłam. Że mam dosyć tłumaczeń. Że jestem tylko człowiekiem i chcę być traktowana jak człowiek. Że mnie zawiódł jak nikt inny na świecie i nigdy więcej go nie chcę widzieć.

I wtedy on, zamiast mi coś wytłumaczyć mimo wszystko, po raz pierwszy podniósł na mnie głos i krzyknął:

– Przecież wiem, że marzysz o tym cholernym rycerzu na białym koniu! A ja nie jestem jakimś cholernym rycerzem! Twoich marzeń nie jest w stanie zaspokoić nikt. Nawet ja. Nie pozwoliłaś mi dojść do głosu, kiedy chciałem ci wszystko powiedzieć, nie widzisz nic poza własnym pępkiem. Może jak się trochę uspokoisz, to porozmawiamy. I na dodatek to ty mnie okłamałaś, że zajrzałaś do własnej skrzynki e-mailowej! Więc jak zdecydujesz się na rozmowę taką, jaka na ogół bywa między dorosłymi ludźmi, to zadzwoń!

Jeszcze myślałam, że nie zdecyduje się pojechać. Nie ruszyłam się z miejsca. Oto wyszło szydło z worka! Będzie mi wykłuwał oczy moimi marzeniami i zwierzeniami – z moich listów do Niebieskiego, i to też przez pomyłkę, jak wiadomo, tam przesłanych! I zarzucał mi kłamstwa! W tak drobnej sprawie! Nigdy więcej żadnych mężczyzn!

A jednak pojechał!

Siedziałam jak sparaliżowana. Ula weszła przez tarasik. Borys dalej siedział pod stołem.

– Co cię ugryzło? – powiedziała Ula.

Poszłam do kuchni i otworzyłam szampana, którego kupiliśmy z Adamem na jutro. I otworzyłam. Przyniosłam dwa kryształowe kieliszki kupione od Rosjan pod dworcem.

– Napijmy się – powiedziałam, nalewając szampana – zaczynam nowe życie. A potem się rozpłakałam, niestety.

Wiedziałam od początku

W ten sposób skończyła się moja wielka miłość. Dojrzała. Taka, co to już się nie przewróci na żadnym zakręcie, bo wie, czego unikać.

Tosia powiedziała, że się nie spodziewała, że ma matkę idiotkę. Rozpłakałam się. Ula powiedziała, że nie mogę zachowywać się jak dziecko – rozpłakałam się. Moja mama zadzwoniła i zapytała, co słychać – rozpłakałam się. Była wstrząśnięta. Mój ojciec zadzwonił i zapytał, dlaczego moja matka jest wstrząśnięta, ale nie mogłam mu powiedzieć, bo płakałam. Zadzwonił mój brat, do którego zadzwonił mój ojciec, żeby zapytać, co się stało. Nie mogłam mu powiedzieć, bo płakałam. Był wstrząśnięty.

Adam nic nie powiedział, bo nie zadzwonił.

***

Leżałam koło Borysa i płakałam. Jak on mógł okazać się taką świnią? I żeby nawet nie zadzwonić? Nie kochał mnie. Po prostu mnie nie kochał. Wiedziałam od początku.

Weszła Tosia i zobaczyła mnie w takim stanie. Powiedziała:

– Nie rozbawisz psa, merdając jego ogonem.

Nie rozumiem.

***

Widziałam dzisiaj jego samochód pod Ulą. Potem Ula powiedziała, że chciałaby ze mną porozmawiać, ale powiedziałam jej, że jeśli o Adamie, to nie mamy o czym mówić. I rozpłakałam się.

***

Nie mogę spać. Nie mogę jeść. Zawsze chudnę, kiedy ktoś mnie zdradzi. Nigdy mnie nikt tak bardzo nie zranił jak Adam. Pal licho, że czytał moje własne pliki, mógłby się przynajmniej pokajać. A teraz jasno widać, że szukał pretekstu do zerwania. Bał się związku. Właśnie dzień przed wprowadzką. Jakie to statystyczne!

Nienawidzę facetów.

***

Przewracałam się dzisiaj do drugiej w nocy. O drugiej wstałam, zrobiłam sobie kanapeczkę. Nie smakowała mi. Dałam Borysowi. Nie mogłam czytać. Włączyłam komputer i grałam w taką grę, co to odbija się piłeczka. Świetna gra na mój stan ducha. Jedyna. O trzeciej tak na wszelki wypadek połączyłam się z Telekomunikacją. „Odebrano siedem wiadomości. Wiadomości nieprzeczytane: siedem”.

Boże, co ja narobiłam?

Wiadomość pierwsza. Niebieski:

Naprawdę bardzo zależy mi na spotkaniu. Proszę, niech pani odpisze.

Wiadomość druga. Niebieski:

Pani Judyto, nie chcę nadużywać pani cierpliwości, ale byłoby dobrze dla nas obojga, gdybyśmy się jednak spotkali.

Och, Niebieski, przy tobie inaczej wyglądałby świat. Ty ze swoją paranoją na temat żony przynajmniej byłeś uczciwy.

Wiadomość trzecia. Niebieski:

Poznałem wyjątkową kobietę. Czy będę mógł się z panią tym podzielić? Jeśli nie, proszę o odpowiedź.

Wiadomość czwarta. Niebieski:

Poznałem wyjątkową kobietę, ma na imię Judyta.

O, to tak jak ja…

Co mam zrobić, żeby jej nie stracić?

Wiadomość piąta. Niebieski:

Jutka, nie wiem, dlaczego nie chcesz ze mną rozmawiać, nie chcę, żeby były między nami niejasności. Może łatwiej będzie w ten sposób. To ja napisałem te listy o zdradzie.

Idiota. Przecież wiem, że nie ja, tylko ty. Niebieski Paranoiku.

Robiłem badania, jakie jest przyzwolenie społeczne na przykład na zdradę, i okazało się, że kobiety i mężczyźni inaczej reagują. Napisałem do trzydziestu dwóch redakcji. Jako zdradzany facet i jako zdradzana kobieta. To było fascynujące doświadczenie. Ty odpisałaś w imieniu redakcji na list mężczyzny i kobiety – zupełnie inaczej. Swoją drogą, to ciekawe, jak różnie, w zależności od płci, reagujemy na różne zachowania.

A Twoje listy podobały mi się. Strasznie chciałem Cię poznać. Niestety jako korespondent Twojej gazety nie miałem na to szans. Szukałem z Tobą kontaktu, wreszcie udało mi się znaleźć zlecenia w Twojej redakcji – wspomógł mnie kolega psycholog, który u was konsultuje czytelników.