Выбрать главу

Myślałam, że się rozpłaczę.

Wróciłam do domu. Połowa chustki leżała jak ulał. Rano obudziłam się, i pierwsza rzecz, jaką zobaczyłam, to była ta połowa. Pomyślałam sobie, że tylko ode mnie zależy, jak się czuję. Że może ja nie byłabym w stanie przeciąć swojej ulubionej chustki na pół. Że skoro ktoś to zrobił dla mnie i pamiętał przez te wszystkie miesiące mój zachwyt, to może świat nie jest taki obrzydliwy i smutny, a moja szyja da się jednak leczyć. Jeżeli jeszcze raz stanę się taką marudną, beznadziejną osobą, to palnę sobie w łeb.

Powiesiłam połowę chustki nad łóżkiem. To będzie taki mój znak świata. Bo świat, w którym dzieją się takie rzeczy, nie jest do końca ani smutny, ani szary, ani zły.

***

Jest fantastyczny. Po moim reportażu poleciał ze stołka naczelnik gminy, to chyba pierwszy wypadek w tym kraju, prezydent miasta napisał do redakcji specjalne pismo, w którym zaznacza itd. Nasza gazeta wydrukowała przydział mieszkania dla tych ludzi. Trzy pokoje z zasobów innej gminy, poruszonej nieuczciwością tamtej gminy.

Dzwonią do mnie z innych redakcji i też mają pomysły. A ja się cieszę, że mieszkam na wsi, nie chcę interweniować w żadnej sprawie. Chyba że…

***

Nie mogę uwierzyć własnym oczom. Sekretarz redakcji przesłała mi list. Przyszedł do redakcji na moje nazwisko. Nie na redakcję. Z dużym napisem: „Prywatny”. Od Niebieskiego. Teraz wszyscy myślą, że sobie z nim romansuję. Tak to jest! Dasz palec, odgryzą ci rękę! Normalny list w skrzynce.

Pani Judyto,

nie chciałem pani obrazić. Cieszę się z tej pomyłki, która pozwoliła mi panią poznać z innej strony. Rozumiem, że to dla pani musi być dość niewygodne, skoro niezamierzone, ale przecież nie stało się nic takiego, co by panią w moich oczach skompromitowało

Tu przesadzasz. Niebieski, co ty myślisz, że mnie obchodzą twoje myśli, nawet na mój temat? Nie pusz się tak. Niebieski. Nie bądź taki wspaniałomyślny i taki wyrafinowanie perfidny. Już ja wiem, co myślisz!

…zresztą sądzę, że niewiele rzeczy mogłoby panią skompromitować.

Widać, że mnie nie znasz. A gdybyś ty wiedział. Niebieski, że prawie się zakochałam w przystojnym żonatym członku gangu? I że źle życzyłam Joli? Której teraz posyłam siedem błogosławieństw?

Napisała do mnie pani uczciwy list, a ja nie całkiem jestem w porządku. Chciałbym to pani wyjaśnić osobiście. Czy to możliwe, żebyśmy się spotkali?

Podaję mój e-mail i będę czekał na odpowiedź.

W żadnym, ale w absolutnie żadnym razie. Nie będę się umawiać z nieznajomymi. W ogóle nie będę się spotykać z mężczyznami. Nie i nie. Oprócz, oczywiście, przyjaciół. Chybabym się spaliła ze wstydu. Oprócz przyjaciół, którzy mnie lubią. I wobec których się nie skompromitowałam.

Ciekawe, dlaczego Niebieski nie jest w porządku. Jak każdy facet, musiał coś nagrzeszyć. Ale ja nie chcę już słuchać żadnych rzewnych historii.

PS. Proszę się zastanowić, zanim pani odrzuci moją propozycję. Ze wstydu czy skrępowania. To nie są najlepsi doradcy.

Wstyd i skrępowanie! Tu przesadziłeś zdrowo, Niebieski! Ja ani się nie wstydzę, ani nie jestem skrępowana.

***

O trzeciej zdołałam się połączyć z Telekomunikacją Polską SA w celu wysłania e-maila. W nocy, rzecz jasna. Żebym ja przez jednego faceta nie spała jak ludzie!

Napisałam, że bardzo mi przykro, ale nie spotkam się z nim. I żeby przestał do mnie pisać. Może mogłabym go polubić. Gdyby nie kłamał. Albo gdyby nie był mężczyzną.

***

Dzwonił Hieronim K. Domniemany. Też mi chce wszystko wyjaśnić. Zaraza jaka, czy co?

***

Jaki piękny dzień dzisiaj! Idzie lato. Śpię pod samą kołdrą.

Wpadła Mańka, schudnięta i dalej zakochana. Zapytała, czy jestem z kimś. Zrezygnowana oświadczyłam, że chyba sobie kupię wibrator.

– A co, jeszcze nie masz? – powiedziała Mańka i wyjęła komórkę z kieszeni, bo dzwonił narzeczony.

Potem zadzwoniła Justyna, żeby się pożegnać przed wyjazdem do Londynu. Do tego Angola – który, jak się okazuje, pisze i dzwoni oraz był trzy tygodnie temu, i teraz ona jedzie. Do niego! Cały świat jest przeciwko mnie.

Potem zadzwoniła stara znajoma, że wpadnie. Koniecznie. Że musi. Że nie chce jej się żyć, że wszystko na nic. On odchodzi. Spędziłam przy telefonie półtorej godziny, starając się podnieść ją na duchu, ale sama wiem, że w takich sytuacjach świat się kończy i nie chce się żyć. Oraz że wszystko na nic.

A to było naprawdę udane małżeństwo! Ona pracowita i uzależniona od niego, co mężczyznom się bardzo podoba, nawet pofarbowała włosy na blond, bo on lubił blondynki! Wiadomość o rozwodzie spadła na nią nagle i niespodziewanie, jeszcze w południe wspólny obiad u jego rodziców, jeszcze po obiedzie spacer z rodzicami, jeszcze po spacerze wspólna herbatka, a po herbatce oświadczył: rozwodzimy się. Krótko i zwięźle. Że ją szanuje i ma wiele wspaniałych uczuć. Ale już jej nie kocha. Zastanawiam się, czy myśmy przypadkiem nie miały wspólnego męża.

Mam czasami wrażenie, że każda kobieta na świecie przynajmniej raz w życiu usłyszała, że mężczyzna bardzo ją szanuje oraz darzy ciepłymi uczuciami, ale niestety jej nie kocha. Wtedy rzeczywiście z tym światem dzieje się coś dziwnego. Taki świat przewraca się do góry nogami. Drzewa szarzeją. Powietrze robi się nie do zniesienia. Kolory blakną. I nie ma po co żyć. I nie wiadomo, co robić.

Tak też było z moją starą znajomą, dla której on stał się całym światem. To jest bardzo przyjemny obraz świata, dopóki ten świat, czyli on, darzy ją miłością szczególną, wyjątkową, i vice versa. Ale zapomniała o tym, że jeśli mężczyzna staje się światem, to oczywiście najpierw jego ego rzecz duża i ciężka – będzie mile połechtane, że nie istnieje nic oprócz niego. Ego mile połechtane rośnie w siłę i się rozprzestrzenia. Czasem tak bardzo, że na drugą osobę już nie ma miejsca. A przecież ona nawet włosy, nawet pracę, nawet znajomych… I jak on mógł?

Współczułam jej bardzo. On był wstrętnym gnomem, który wykorzystał i porzucił. Egoistą do entej oraz psychopatą niezdolnym do wyższych uczuć. Łamaczem danego słowa. Zamrażarą – nieczułą i podłą. Pocieszyłam ją, jak mogłam. Że wszyscy oni są tacy sami. Że każdy inny też by to zrobił. Chyba mi się udało, bo jakoś tak szybko skończyła rozmowę. Nie powiedziała, kiedy wpadnie. Ciekawe, że nawet nie zapytała, co u mnie słychać.

Nikt nie będzie czekał

Pojechałam z Ulą do projektanta ogrodów. Zamiast zapłacić za telefon wpłaciłam zaliczkę na roślinki – zamówiłam śliczną trzymetrową wierzbę płaczącą, malutką wierzbę powyginaną i klon złotolistny, i dużo innych dużych roślin. Pan przyjedzie i mi to wkopie. Trawa pięknie wzeszła, a bzy zakwitną lada moment. Od teraz będę zajmować się życiem zgodnym z naturą. Żadnych mężczyzn. Będę się cieszyć każdą chwilą.