czy można mieszkać pod linią wysokiego napięcia
czy wierzyć wróżce
kiedy będzie koniec świata
czy koniec świata będzie w roku 2000
czy to prawda, że są żyły wodne
co sądzę o książce wydanej w Niemczech, o tytule nie do powtórzenia, która co prawda nie była tłumaczona na polski, ale jest o… itd.
czy jak ktoś chodzi do psychologa, to znaczy, że już nic z niego nie będzie
jak się afirmować na pieniądze
co to jest afirmacja
Prosili redakcję czytelnicy o:
kontakt z Harrisem lub innym uzdrowicielem
parę tysięcy na samochód, lodówkę, wykończenie domu, mieszkanie dla córki, wyjazd na urlop
interwencję u prezydenta w sprawie niesprawiedliwego wyroku sądowego, który przyznał jednak rację sąsiadowi i zasądził grzywnę wysokości dwustu złotych
skontaktowanie się z córką/synem/mężem/żoną i wytłumaczenie synowi/mężowi/żonie/córce – że nie ma racji
napisanie do sąsiadki, że nie podaje się noża do ryb, bo sąsiadka się kłóci i podaje
napisanie artykułu, żeby ludzie nie wierzyli w sprawiedliwość, bo jej nie ma
napisanie artykułu, żeby ludzie zrozumieli, że świat jest piękny, to nie będzie wojen
śpiwór dla syna, który jedzie do Szwecji, bo może w redakcji jest jakiś zbędny
spowodowanie, żeby koty nie sikały na wycieraczkę w bloku 3c m. 9 przy ulicy Sękatej
poproszenie gołębi, żeby nie składały jaj na balkonie.
Również ciekawi byli, czy to prawda, że:
w przyszłym roku będzie lepiej
w przyszłym roku będzie gorzej
zostaną obniżone podatki
zostaną podniesione podatki
wszyscy w rządzie to złodzieje
Wałęsa zostanie prezydentem.
Ciekawi byli, jak usunąć:
prusaki
mrówki faraona
kreta na działce
sąsiada, który pije i brudzi pod drzwiami
teściową, która mówi i mówi, jak wszystko zrobić lepiej
szerszenie
dżdżownice
bezpańskie koty
bezpańskie psy
psa sąsiadów, który szczeka i szczeka
koleżankę, która zaczęła chodzić z chłopakiem, który się podobał czytelniczce
kawki z komina
stonkę.
Jeśli chodzi o życie rodzinne, to nie byłam na żadnym z trzech zebrań w szkole Tosi. Tosia przyniosła w tym czasie ze szkoły:
trzy pały z chemii, której nie rozumie
dwie pały z matematyki, bo pan od matematyki nie rozumie, że ona nie rozumie matematyki
pałę z historii sztuki, bo pani zgubiła jej rysunek
pałę z angielskiego, bo pani zgubiła jej klasówkę
pałę z polskiego, bo pani najpewniej zgubiła jej wypracowanie
pałę z wuefu, bo nie ma butów (zapewne zgubił je pan od wuefu)
pałę z historii, bo pan w ogóle nie zrozumiał, co ona do niego mówi
niesłabnące przekonanie, że cały świat jest przeciwko niej.
Tuż przed wakacjami zostałam wezwana do szkoły. Okazało się, że na etyce pani od etyki tłumaczyła, że powołaniem człowieka na ziemi jest bycie nieszczęśliwym. Tosia, nie podnosząc się z miejsca, powiedziała, że akurat ona zamierza być szczęśliwa. Pani się strasznie zdenerwowała i powiedziała, że życie jest brutalne i że wcześniej czy później Tosia to zobaczy. Na co Tosia powiedziała, że świat jest odbiciem stanu naszego umysłu.
Poszłam do szkoły, otrzepawszy się lekko z gipsu.
Zapytali mnie, co ja na ten temat sądzę. Sądziłam, że świat jest odbiciem stanu naszego umysłu. Cieszę się, że Tosia zamierza być szczęśliwa. Ostatecznie każdy ma to, co chce. Pani od etyki nie zgodziła się ze mną i poprosiła, żeby Tosia nie była lekceważąca. Poprosiłam Tosię, żeby nie była lekceważąca.
Moje dni upływały między jogurtem, cebulką tulipana i turkuciem podjadkiem, rozrabianiem gipsu, potem troszkę zdrady i kłopotów małżeńskich, skrobanie ścian, robienie wylewek, kupowanie podłóg i złączek o przekroju pół cala, potem osy, rozprawianie nad podatkami, przywożenie niezliczonych ilości styropianu, siatki, folii, znowu krótka rozprawka o zdradzie i jak dbać o włosy, krótki wywód na temat fryzury przed ślubem, między rąbaniem drzewa a odpowiadaniem mojej mamie na pytanie, co zamierzam z sobą robić, bo przecież niedługo wraca Julek, i gdzie ja będę mieszkać z Tosią, która wymaga opieki, własnego domu, spokoju itd.
Odpowiedź brzmiała, że właśnie się zastanawiam.
Oraz na wysłuchiwaniu porad mojego ojca, który doradzałby mi w każdym przypadku, żebym nie wychodziła szesnaście lat temu za mąż itd.
W tym czasie wymieniłam z Niebieskim sześć listów na temat roli kobiety i mężczyzny we współczesnym świecie jego poglądy są nie do przyjęcia, w ogóle nie rozumie, że kobiety są wykorzystywane, przygotowywane do życia w roli posługaczki, i nie dość, że rodzą dzieci, to jeszcze nikt im w tym nie pomaga, ale ten facet nic nigdy nie zrozumie.
Kiedy Tosia wróciła z obozu żeglarskiego, dom był pod dachem, wylewki zrobione, woda i elektryczność rozprowadzone w środku, robiło się szambo i zmieniła się ekipa, która miała wykańczać.
Byłam wykończona.
Niepotrzebnie swoją biedną Tosię posądzałam o to, że się w końcu wygada. Po prostu Ula zadzwoniła do mojej mamy i powiedziała, że nowi górale się popili i powinnam być na miejscu. Mama pyta, jacy górale.
– No, ci, którzy teraz robią łazienkę – mówi Ula.
– Jaką łazienkę? – pyta moja mama.
– No, normalną, w domu.
– Ale w jakim domu?
– No, obok.
– Obok czego? – pyta inteligentnie moja mama.
– Obok mnie. – Uli nie można zrazić niczym.
– Ale dlaczego Judyta jest ci do tego potrzebna?
– Przecież to jej, prawda? – powiedziała Ula.
Moja mama nie dostała zawału. Tosia za to jest obrażona, że jej nic nie powiedziałam.
Natychmiast wszyscy chcieli pojechać i zobaczyć dom. Pojechaliśmy. Tosia, moja mama, mój ojciec. I ja. Tosia oniemiała. Moja mama oniemiała. Mój ojciec powiedział, że gdyby był na moim miejscu, toby nic nie robił na hura i powinnam była go wcześniej zapytać o zdanie, czego nie zrobiłam, wychodząc za mąż, i właśnie widzi efekty itd. A potem odbyło się walne zebranie rodzinne, w wyniku którego ustalono, co następuje: Tosia zamieszka z dziadkiem, Borys z babcią. Ja zamieszkam u Mańki, siostry Uli, tuż obok swojej ziemi. Teraz już muszę się skupić wyłącznie na domu. Idzie jesień. Niedługo się kończy lato. Muszą skończyć przed zimą.
Kończą mi się pieniądze. Nie wiem, co to będzie.
Eksmężowie są zawsze niefotogeniczni
Mańka jest weterynarzem. Statystycznie podobna do mnie. Miała męża, ale sobie poszedł. Najpierw miliony kartek z serduszkami, potem ślub, potem syn, a potem inna pani. Mąż Mańki był wesołym człowiekiem. Kiedy urodził im się syn i przyjechał do szpitala po żonę i dziecko, to wyszła pielęgniarka z zawiniątkiem i zapytała, czyj to syn.
A on powiedział:
– Kocyk jest mój…
Mężczyzna zawsze rozpozna swoje dziecko po kocyku.
W parę lat później poszedł w świat, ale też nie pozwalał Mańce palić w sypialni. Jak to możliwe, że wychodzimy za mąż za facetów, którzy nam czegoś zabraniają. Albo każą iść spać, bo późno, albo każą wstać, bo też późno, albo obiad trzeba zrobić, albo trzeba oszczędzać itd. I to lubimy! Zupełnie niezrozumiałe.