Выбрать главу

Rodzina ze strony ojca nie kwapiła się, by ją zabrać. Co więcej, kiedy miała osiemnaście lat, wysłała do nich list, ale dostała jedynie krótką odpowiedź napisaną przez sekretarza, że jego lordowskie mości nie życzą sobie utrzymywać z nią stosunków. Neville przypuszczał, że Lauren nigdy nie wierzyła, że można ją pokochać. A teraz nowe okoliczności podkopywały jej mniemanie o sobie.

– A ja wcale nie chcę niczego rozumieć – odezwała się gniewnie Gwendoline. – Jak ty możesz, Lauren, siedzieć tak sobie, zachowywać się tak spokojnie, przebaczać i zachowywać się wyrozumiale? Powinnaś wydrapać mu oczy. – Znów zaczęła płakać.

– Neville? – Lauren znów znieruchomiała. – Muszę zrozumieć. Opowiedz mi o… o Lily.

– Jest córką sierżanta – wyjaśnił. – Dorastała w moim oddziale, razem z nim przenosiła się z miejsca na miejsce. Zawsze wszystkim pomagała, a wszyscy traktowali ją przyjaźnie. Kochali ją najtwardsi z moich ludzi i najbardziej surowe spośród kobiet. Zawsze jednak zachowywała niezależność. Była jak istota z marzeń lub z bajki – nie potrafię opisać tych jej cech. Nawet największa ohyda, z którą spotykała się w życiu, nie miała do niej dostępu. Miała osiemnaście lat, kiedy… kiedy ją poślubiłem. – Opowiedział pokrótce o okolicznościach, w jakich zawarli małżeństwo.

– A poza tym, kochałeś ją – dodała Lauren, kiedy skończył opowiadać.

Przez wzgląd na nią chciałby temu zaprzeczyć. Bynajmniej nie dlatego, że stanowiło to jakąś zasadniczą różnicę. Nie powiedział nic.

– To żadna wymówka – powiedziała Gwendoline. – Nie miałeś wtedy osiemnastu lat, Neville. Jesteś mężczyzną. Powinieneś wiedzieć lepiej. Powinieneś okazać więcej poczucia obowiązku wobec rodziny i twojej pozycji, zamiast zdecydować się poślubić córkę sierżanta z tak głupiego powodu. Związałeś się z nią na całe życie.

– Ja również nauczę się ją kochać. – Zdawało się, że Lauren w ogóle nie słyszała słów przyjaciółki. – Jestem pewna, że potrafię. Jeśli ty ją pokochałeś, Neville, to i ja… – Przerwała w pół zdania. Znów zaczęła kołysać się, odpychając się nogą.

Neville zastanawiał się, czy coś by to dało, gdyby skoczył do niej, ściągnął z huśtawki i potrząsnął za ramiona. Pamiętał jednak, że on również kilka godzin wcześniej doznał szoku. Przeszedł całą drogę z kościoła nad brzeg morza, nawet nie zdając sobie sprawy, że w ogóle ruszył się spod ołtarza. Co mógł innego zrobić oprócz tego, że zwlókłby ją z huśtawki i zaczął nią potrząsać? Nie mógł przecież wziąć jej w ramiona.

– Lauren, tak mi przykro, kochanie – odezwał się. – Chciałbym coś więcej powiedzieć, żebyś nie czuła się taka… samotna. Mógłbym dodać wiele nic nieznaczących rzeczy, by zapewnić cię, że w końcu to się ułoży… Ale z pewnością nie zdołam cię pocieszyć, poza tym zabrzmiałoby to może zbyt arogancko. Wiedz jednak, że nasza rodzina kocha cię, to nie tylko rodzina moja i Gwen, ale również twoja. – Pompatyczne, nic nieznaczące słowa, mimo że mówił prawdę. Nigdy w życiu nie czuł się tak beznadziejnie.

– Nic już nie będzie takie samo – krzyknęła Gwendoline. – Kiedy Vernon zmarł, a ja wróciłam do domu jako wdowa, a potem zmarł tata, myślałam, że świat się kończy. A potem ty wróciłeś i znów byliśmy we troje i wydawało mi się, że poślubisz Lauren i… Teraz wszystko się skończyło, nie można tego naprawić.

Neville przeczesał dłonią włosy. Lauren huśtała się łagodnie.

Gwendoline wyszła za mąż z miłości, kiedy Neville przebywał na Półwyspie Iberyjskim. Nigdy nie miał okazji poznać wicehrabiego Muira. Po dwóch latach zdarzył się tragiczny wypadek. Najpierw Gwen spadła z konia, poroniła, a kiedy złamana kość zrosła się, okazało się, że kuleje. Rok później jej mąż spadł przez złamaną balustradę z balkonu na znajdujący się poniżej marmurowy taras. Gwen wolała szukać ukojenia w rodzinnym gronie niż w domu męża.

– Pogardzam sobą za to samolubne myślenie – powiedziała Gwendoline, kiedy nikt nie odpowiedział na jej słowa. – Myślę o tym, jaka jestem nieszczęśliwa, a przecież to nic w porównaniu z biedną Lauren. Jestem bez serca. – Zebrała suknię i pobiegła w stronę domu, uchylając się przed wyciągniętą ku niej ręką brata.

– Biedna Gwen – odezwała się Lauren. – Tak bardzo chciała po śmierci lorda Muira cofnąć się w czasie. Chciała, by znów było jak za naszego dzieciństwa i wydawało się jej, że spełnia się jej marzenie. Nie możemy się jednak cofnąć. Możemy tylko iść do przodu. Nie możemy cofnąć się nawet do wczoraj lub do dzisiaj rano. Teraz jest Lily.

– Tak.

– Ja również zachowałam się samolubnie – ciągnęła dalej. – Pochłonęły mnie moje zawiedzione nadzieje. Musisz być szczęśliwy, Neville, nawet jeśli jest ci przykro z mojego powodu i przyszedłeś, żeby ze mną porozmawiać. Lily żyje, przyjechała do ciebie. Powinieneś się z tego cieszyć.

– Lauren – powiedział miękko. – Nie mów tak, proszę.

– Chcesz więc, bym ci powiedziała, jak bardzo jej nienawidzę? Że chciałabym, żeby umarła? Że nawet teraz życzę jej śmierci? Chcesz, bym ci powiedziała, jak czuję się obrażona, że wyjeżdżając powiedziałeś, bym na ciebie nie czekała, a potem, pod wpływem chwili, poślubiłeś córkę jakiegoś sierżanta? Chcesz, bym ci powiedziała, jak bardzo cię nienawidzę, że mi o tym wszystkim nie powiedziałeś? Że nie dbałeś o mnie na tyle, by choćby wspomnieć o tym, że to będzie twój drugi ślub?

Wypuścił wolno powietrze.

– Tak – potwierdził. – To chciałem usłyszeć, Lauren. Zasłużyłem na to. Krzycz na mnie. Ciskaj we mnie czym popadnie. Uderz mnie. Tylko nie siedź tak. – Znów przeczesał dłonią włosy. – Dobry Boże, Lauren. Tak mi okropnie przykro. Gdybym tylko mógł…

– Ale nie możesz – przerwała mu spokojnie, chociaż nareszcie w jej głosie pojawiło się jakieś uczucie. – Nie możesz, Neville. A nienawiść do niczego nie prowadzi. Tak jak wszystkie złe uczucia. Idź sobie już, proszę. Chcę zostać sama.

– Oczywiście. – Tylko to mógł dla niej zrobić. Zniknąć, zejść jej z oczu.

Kiedy odwrócił się, nadal odpychała się stopą, wprawiając w ruch huśtawkę. Pogrążając się w szoku. Pogrążając się w przekonaniu, że jeśli zachowa spokój i rozsądek, wszystko będzie dobrze. Pogrążając się w nienawiści do córki sierżanta, która jednym czynem zniszczyła jej nadzieje i marzenia, jej życie. Pogrążając się w nienawiści do mężczyzny, którego kochała od zawsze.

Nie pomogłoby mu, gdyby dowiedział się, że darzyła go uczuciem o wiele głębszym niż to, którym on ją obdarzał.

Idąc w kierunku głównej drogi, przypomniał ją sobie nagle, jaka była zeszłej nocy – promienna, emanująca radością; pytała go, czy można w ogóle zasługiwać na takie szczęście.

Powiedział jej, że ona zasługuje. Ale w życiu nie zawsze otrzymujemy to, na co zasługujemy.

Co zrobił, by zasłużyć sobie na powrót Lily? Przyspieszył kroku, kiedy tylko pomyślał o niej, że śpi żywa, w łóżku hrabiny.

6

Jedzenie i herbata zaspokoiły głód Lily, a po gorącej kąpieli z perfumowanym mydłem uspokoiła się i usnęła. Zapadła w długi i głęboki sen, po którym zbudziła się odświeżona, choć zdezorientowana. Przez kilka chwil nie mogła sobie przypomnieć, gdzie się znajduje i jak się tu dostała. Dawno już tak dobrze nie spała.

Oczywiście, szybko wróciła jej pamięć. Przyjechała tu. Dotarła do kresu podróży, którą rozpoczęła tak dawno temu, że nie mogła przypomnieć sobie kiedy. Manuel przyszedł do niej i oznajmił jej, że może sobie iść. Tak po prostu, po siedmiu miesiącach niewoli i upodlenia. Znajdowała się gdzieś w Hiszpanii. Wiedziała tylko, że musi udać się na zachód, do Portugalii, by odszukać jego, Neville'a, majora lorda Newbury, swego męża. Nawet nie wiedziała, czy on żyje. Może padł w potyczce, w której została postrzelona i wzięta do niewoli? Mimo wszystko wyruszyła w tę podróż. Nie miała nic do stracenia. Jej ojciec przecież nie żył.