Выбрать главу

U mamy i taty, którzy kochali ją tak mocno, jak tylko rodzice mogliby kochać własne dziecko.

Ta kobieta, jej matka, również musiała ją kochać. Lily wyobrażała sobie, jak musiałaby się czuć, gdyby miała dziecko z Neville'em po ich rozłączeniu się. O, tak, matka z pewnością ją kochała. A przez ponad dwadzieścia lat książę, jej ojciec, nie potrafił zapomnieć o swojej żonie i nie porzucił nadziei, że ona, Lily, istnieje.

Nie chciała być Frances Lilian Montague. Nie chciała, by książę Portfrey był jej ojcem. Chciała, by to tata, ten którego znała, był jej prawdziwym ojcem. Teraz jednak poznała prawdę o swym pochodzeniu i nic już tego nie zmieni. Ciągle myślała o tym, że kiedy przez osiemnaście lat tata był najlepszym ojcem na świecie, a w ciągu trzech lat po jego śmierci ona miała przynajmniej wspomnienia, książę Portfrey żył bez swojego dziecka. Wszystkie te lata, dla niej przepełnione miłością, dla niego były puste.

Był jej ojcem. Próbowała oswoić się z tą myślą, nie uciekać przed nią. Książę Portfrey jest jej ojcem. A tata pragnął, by w końcu poznała prawdę. Obydwoje z mamą kazali jej nosić medalionik przez całe życie, a tata ciągle przypominał, że po jego śmierci powinna zanieść plecak do oficera. Nie wiedziała, dlaczego tak długo ukrywał przed nią prawdę, dlaczego nie skontaktował się z księciem Portfrey. Nie, jednak wiedziała, co nim kierowało. Pamiętała, że mama niczego poza nią nie widziała, że tata zachowywał się tak, jakby była najważniejsza na świecie. Nie potrafili się z nią rozstać, i z pewnością wymyślali tysiące powodów, by z nimi została. Tata miał zamiar powiedzieć jej o wszystkim, kiedyś… Z pewnością miał taki zamiar.

Nigdy się nie dowie, jakie motywy nim kierowały. Wiedziała jednak dwie rzeczy. Tata nie miał zamiaru na zawsze ukryć przed nią prawdy. I tata ją kochał.

Nagle pomyślała, że to nie taka okropna rzecz być córką księcia lub wnuczką barona. Marzyła o tym, by stać się równą Neville'owi i wierzyła, że uda jej się tego dokonać, choć nie dorówna mu urodzeniem i majątkiem.

Uśmiechnęła się słabo.

Elizabeth, już ubrana, siedziała w pokoju śniadaniowym, zanim przyszła Lily. Wstała, ujęła dłonie dziewczyny i pocałowała ją w obydwa policzki, a potem spojrzała na nią badawczo.

– Lily, jak się czujesz kochanie?

– Jakbym się obudziła. Jakbym ocknęła się ze snu.

– Przyjmiesz go dzisiaj rano? – spytała niespokojnie Elizabeth. – Nie musisz, jeśli nie czujesz się jeszcze gotowa.

– Przyjmę go.

Książę przyszedł godzinę później, kiedy siedziały w salonie, zajmując się haftem, a przynajmniej udając, że to robią. Wszedł do pokoju, niemal depcząc lokajowi po piętach, złożył ukłon, a następnie zawahał się koło drzwi, jakby stracił nagle pewność siebie.

– Wielkie nieba, Lyndon. – Elizabeth pospieszyła ku niemu. – Co się stało?

– Zderzyłem się nieszczęśliwie z drzwiami? – odezwał się pytająco, jakby były skłonne uwierzyć w to jawne kłamstwo. Twarz miał pokrytą krwawymi siniakami. Zewnętrzny kącik lewego oka był opuchnięty.

– Walczył pan z panem Dorseyem – powiedziała cicho Lily.

Podszedł do niej kilka kroków bliżej.

– Nic ci już nie grozi z jego strony, Lily – odezwał się. – Podczas gdy Kilbourne zapewnił ci opiekę i ochronę, ja kazałem śledzić Dorseya. Widzisz, podejrzewałem go, ale nie miałem żadnego dowodu, aż do zeszłego wieczoru. Już nigdy nie będzie cię dręczył.

Lily domyślała się wczoraj, dlaczego książę i Neville wyszli z przyjęcia tak szybko.

– Nie żyje? – spytała.

Pochylił głowę.

– Pan go zabił?

Zawahał się.

– Poturbowałem go tak, że stracił przytomność. Razem z Kilbourne'em doszliśmy z wielkim żalem do wniosku, że nie będziemy obciążać sobie sumienia zabijaniem go z zimną krwią lub w pojedynku, zgodziliśmy się jednak, że poważnie go ukarzemy, zanim odstawimy go do konstabla i sędziego. Zachowaliśmy się jednak nieostrożnie. Wyciągnął pistolet, zanim zdołaliśmy mu go zabrać. Zabiłby mnie, gdyby Kilbourne wcześniej go nie zastrzelił.

Elizabeth zakryła usta dłonią. Lily tylko spojrzała spokojnie w oczy księcia i wiedziała, że słyszy tylko to, co postanowił jej powiedzieć. Wiedziała, że chociaż Dorsey prawdopodobnie zabił jej matkę i Williama Doyle'a, że chociaż trzykrotnie próbował zabić ją i poważnie postrzelił Neville'a, trudno byłoby mu udowodnić którykolwiek z tych czynów przed sądem. Nie była pewna, czy brak rozwagi spowodował, że w rękach Dorseya znalazł się pistolet. Może chcieli, by tak się stało. Może chcieli, by się bronił, bo mieli wtedy powód, by zabić go w obronie własnej.

Książę, oczywiście, nigdy by tego nie powiedział. Neville również nie. A ona nie miała zamiaru o to pytać. Nie chciała znać prawdy.

– Cieszę się, że nie żyje – powiedziała zaskoczona, zdając sobie sprawę, że mówi prawdę. – Dziękuję.

– I to wszystko, co możemy powiedzieć na temat Calvina Dorseya – podsumował. – Jesteś wolna, Lily. Wolna.

Skinęła głową.

– No cóż – powiedziała z ożywieniem Elizabeth. – Muszę porozmawiać z gospodynią. Dzisiaj wypada dzień, kiedy sprawdzamy rachunki. Pozwolicie, że was opuszczę na pół godziny. Portfrey? Lily?

Dziewczyna skinęła głową, książę skłonił się. Odwrócił głowę od wychodzącej Elizabeth i spojrzał ostrożnie, ale Lily uśmiechnęła się do niego.

– Zrozumiem, jeśli doszłaś do wniosku, że nie możesz uznać mnie za ojca – zaczął jakby wypowiadał przygotowaną wcześniej przemowę. – Zeszłej nocy Kilbourne wiele mi opowiedział o Thomasie Doyle'u. Rozumiem twoją dumę z niego i miłość, jaką go darzyłaś. Jednak błagam cię – proszę! – żebyś zgodziła się, bym przeznaczył ci znaczną część majątku, która pozwoliłaby ci żyć w wygodnej niezależności przez resztę życia. Przynajmniej pozwól, bym tyle uczynił dla ciebie.

– A co by pan chciał zrobić, gdybym powiedziała, że jestem skłonna przyjąć więcej niż to?

Odchylił się na oparcie krzesła i głęboko wciągnął powietrze, patrząc na nią uważnie.

– Uznałbym cię publicznie jako swoją córkę – odparł. – Zabrałbym cię do domu, do Rutland Park w hrabstwie Warwick i spędziłbym wszystkie możliwe chwile każdego dnia poznając cię bliżej i starając się, byś ty mnie poznała. Kupiłbym ci mnóstwo strojów i obsypał klejnotami. Popierałbym twoją chęć kształcenia się. Zawiózłbym cię do twojego dziadka do hrabstwa Leicester. I… Co jeszcze? Starałbym się, jak tylko to możliwe, nadrobić stracone lata. - Uśmiechnął się nieznacznie. – I poprosiłbym cię, byś opowiedziała mi wszystko, co pamiętasz o Thomasie i Beatrice Doyle'ach i latach twojej młodości. Właśnie tego bym pragnął, Lily.

– W takim razie, proszę to uczynić, wasza książęca mość.

Patrzyli na siebie przez dłuższą chwilę, zanim książę wstał, podszedł do niej i wyciągnął ku niej rękę. Lily wstała, podała mu dłoni patrzyła jak unosi ją do ust.

– Lily – odezwał się. – O, moja kochana. Moja kochana córeczko.

Cofnęła dłoń, objęła go i oparła policzek o jego ramię.

– On zawsze będzie moim tatą – rzekła. – Ale od dzisiaj ty będziesz moim ojcem. Czy mogę tak się do ciebie zwracać? Ojcze?

Oplótł ją ramionami. Zaniepokoiła się, kiedy usłyszała pierwsze odgłosy rozdzierającego szlochu, ale przytrzymała go mocniej, kiedy chciał się wyrwać z jej objęcia.

– Nie, nie – powiedziała. – Wszystko w porządku. Wszystko w porządku.

Nie płakał długo. Mężczyźni przecież nie płaczą. Wiedziała to z doświadczenia. Uważają, że to okropnie wstydliwa oznaka słabości, nawet wtedy, kiedy patrzą jak najbliższego przyjaciela rozrywa na kawałki kula armatnia albo chirurg ucina mu nogę, albo właśnie po dwudziestu latach odzyskują własną córkę. Po kilku minutach wyzwolił się z jej ramion i stanął przy oknie, tyłem do pokoju, wycierając nos w wielką chusteczkę.