Cały dział poświęcono artefaktom, którymi może posługiwać się Poświęcony. Była mowa o talizmanie władzy, zamieszczono też opisy składających się na niego kamieni. Napisano, gdzie można je znaleźć, jakie są ich cechy szczególne i jak je wykorzystać.
Theana poczuła ucisk w sercu. Ta księga bardzo przydałaby się Lonerinowi w jego misji. Myśl o nim uderzyła ją gwałtownie i zaskoczyła. Przez wiele dni prawie o nim zapomniała. Jednak teraz, kiedy nagle przywołała go w pamięci, było tak, jak gdyby nigdy, nawet na chwilę nie przestała o nim myśleć. Stanął przed nią jak ostatniego dnia, kiedy się widzieli, kiedy nie chciała się z nim pożegnać. Wspomnienie było tak silne, że sprawiło jej ból — ból fizyczny i rzeczywisty.
Musisz o nim zapomnieć. Wyruszyłaś również i po to.
Ale było to trudne, jeżeli nie niemożliwe. Spędzone razem lata utkały między nimi całą sieć więzi, z której nie potrafiła się uwolnić.
„Zaginiony. Jeszcze do odzyskania” — zanotowano pod koniec rozdziału o talizmanie władzy.
Theana poczuła ulgę. Gildia go nie miała, a Lonerin nie będzie musiał wracać do Domu, aby go odnaleźć.
Następny rozdział mówił o innych artefaktach używanych w ciągu wieków przez Poświęconych. W większości zostały zniszczone razem z ich właścicielami, ale inne ocalały i w czasach autora nadal były przechowywane w różnych miejscach. Nieznany skryba zanotował na boku los każdego z nich.
„Fragment przechowywany w Twierdzy, zaginiony podczas jej zniszczenia”.
„Drzazga przechowywana w Pierścieniu Kapitulnym”. Potem odmienna notatka: „Nienaruszona. Przechowywana w Domu”. Theana przeczytała, do jakiego przedmiotu odnosiła się ta uwaga.
WŁÓCZNIA DESSARA
Chodzi o jedną z najważniejszych relikwii, jedną z niewielu, której poświecono całą świątynię. To włócznia, której Dessar, Poświęcony, użył przeciwko Rataharowi, smokowi Wielkiej Rebelii. Niektórzy sądzą, że jest to przedmiot legendarny, utrzymując, że nie istniały złe smoki i że Wielka Rebelia to tylko alegoryczna opowieść, mająca na celu pokazanie efektów utraty jedności pomiędzy Elfami a naturą. Włócznia ma jednak nadzwyczajną moc; w komnacie świątyni, w której jest przechowywana, nieprzerwanie rosną kwiaty miecznicy, zarówno bez ziemi, jak i bez wody. Legenda głosi, że Dessar użył jej jako katalizatora do zwiększenia własnej mocy. W ten sposób udało mu się unicestwić siły Ratahara, a następnie go zabić. Mówi się, że włócznia ma moc niweczenia wszelkiego rodzaju magii, łącznie z pieczęciami. W czasach historycznych nikt jednak nie użył jej do takich celów. Należy bowiem podkreślić, że tylko duch Poświęconych może być dość silny, aby jej użyć, nie ginąc przy tym. Wszyscy, którzy ostatnio próbowali, pomarli, ponieważ olbrzymia moc włóczni całkowicie wysysa ducha.
Ten, kto przeczytał to przed nią w Gildii, pod fragmentem dotyczącym włóczni zaznaczył coś jeszcze.
„Możliwy katalizator ducha Astera? Przywołanie ze świata umarłych”.
Theana przełknęła ślinę. Z tego, co mówiła Dubhe, Aster był uwięziony w otchłani, w formie czystego ducha, w tajemnym pokoju Domu. Czyżby naprawdę chcieli użyć właśnie tej włóczni, aby przywołać go do świata żywych?
Przełamywanie pieczęci było czymś niesłychanym. Mógł to zrobić jedynie bardzo potężny czarodziej, a często nawet i tacy nie dawali rady. Theana odruchowo pomyślała o pieczęci Dubhe. Dobrze by było mieć tę włócznię. Dubhe zostałaby uwolniona i nie byłaby zmuszona do dalszego rozlewu krwi.
Szkoda, że ostatnia Poświęcona umarła dwadzieścia lat temu... — powiedziała sobie z gorzkim uśmiechem.
Drzwi otworzyły się ze skrzypnięciem.
— Jeszcze nie śpisz?
Dubhe zamknęła za sobą drzwi. Jej oczy były rozpalone jakimś dziwnym ogniem, co kontrastowało z jej coraz bardziej wynędzniałym wyglądem.
— Która godzina? — spytała ją Theana.
— Dwie godziny do pobudki.
Czarodziejka przeklęła się w myślach. Zapowiadał się ciężki dzień po tak niewielu godzinach snu. Zamknęła szybko książkę i wsunęła ją pod poduszkę. Z jakiegoś dziwnego powodu wstydziła się pokazać ją Dubhe. Było to coś zbyt osobistego.
— Znalazłaś coś ciekawego w swoich książkach?
Theana już miała odpowiedzieć, że nie, kiedy przypomniała sobie o symbolu. Wyciągnęła pergamin.
— Chyba tak.
12. Czarny miecz
Sennar i Lonerin udali się do wieży wczesnym rankiem.
To stary czarodziej nalegał co do pory; wydawało się, że wizyta na cmentarzu poprzedniego wieczoru znów rozpaliła w nim żądzę działania. Sprawiał wrażenie osoby, która odnalazła powód do zrehabilitowania się i dopiero przed wejściem Lonerin zobaczył, jak przez moment zawahał się z podniesionym spojrzeniem. Nad nimi znajdowało się małe okienko, dom, w którym on i Nihal zamieszkali po Wielkiej Zimowej Bitwie. Przez pięć lat próbowali odnaleźć spokój w Krainie Wiatru, dopiero potem podjęli decyzję o zniknięciu ze Świata Wynurzonego. Sennar popatrzył na nie dziwnie, ale Lonerin o nic go nie pytał. Chwilę później wchodzili już na pierwsze piętro.
Sklepik kupca ulokowany był w rejonie zarezerwowanym dla handlu. Niegdyś było to miejsce wypełnione wszelkiego rodzaju kramami, teraz zaś zobaczyli tylko opustoszałe sklepy z tkaninami i różnymi drobiazgami. Nietrudno było znaleźć właściwe drzwi. Kapłan udzielił im dość dokładnych wskazówek, a poza tym i tak nie można było się pomylić. Po przejściu przez korytarz znaleźli się bowiem przed jednym tylko sklepem, którego drzwi były prawie całkowicie pogrzebane pod wszelkiego rodzaju przedmiotami. Towar zajmował większą część korytarza, pozostawiając zaledwie wąskie przejście, które można było przemierzyć tylko z plecami przyciśniętymi do muru. Z płóciennego zadaszenia przy wejściu zwisały obrazy, miecze i różne naczynia.
Na ziemi leżały dywany, gliniane dzbany, kosze, krzesła, a nawet stoły, skupione jedne na drugich. Na drzwiach sklepu wyszukany szyld z kutego żelaza głosił: U MOLIA — ANTYKWARIUSZ.
Sennar wszedł jako pierwszy, głową potrącając zawieszone w powietrzu dzbanki. Dźwięk odbił się od ścian zaułka ponurym echem. Lonerin ostrożnie podążył za nim i nie mógł powstrzymać zdziwienia na widok bałaganu, jaki tam królował. Wydawało się niemożliwe, żeby tak małe miejsce mogło zawierać tyle rzeczy. Dziesiątki przybitych do ścian półek wyginały się pod ciężarem leżących na nich przedmiotów, a silny zapach skóry przenikał nozdrza.
Sennar potrząsnął go za ramię.
— Ja będę mówił. Ty w tym czasie rozejrzyj się dookoła. — Następnie głośno dodał: — Jest tu kto?
Jego słowa zgubiły się w załomach sklepu, bez odpowiedzi. Wówczas Sennar wziął się na sposób.
— Jesteśmy kolekcjonerami dawnych przedmiotów... Mamy zamiar kupić nieco towaru, a ceny nas nie odstraszą.
Tym razem cisza trwała krótko. Rozległ się odgłos ciągniętych po podłodze stóp, po czym dość stary gnom, kulejąc, podszedł do dwóch nieznajomych. Był naprawdę mały, nawet jak na przedstawiciela swojej rasy. Nie miał włosów, a broda, długa i miękka, ozdobiona była warkoczykami i perełkami zgodnie ze zwyczajem tego ludu. Na płaskim nosie trzymał parę okrągłych szkieł otoczonych złotem, a minę miał czujną.