Młodzieniec popatrzył na niego z rozpaczą. Sennar ciągnął dalej nieporuszony.
— Włócznia Dessara to legendarna broń. Istnieje na jej temat niewiele informacji i nawet ja uważałem ją za zaginioną. Kryje w sobie ogromne moce i mówi się, że jest wręcz w stanie przełamywać pieczęcie.
Błysk zrozumienia rozdarł umysł Lonerina. Jęknął, nawet nie zdając sobie z tego sprawy.
— Tylko Poświęcony może jej użyć, a przynajmniej tak opowiadają Kroniki. Tylko ktoś taki jak Nihal.
Lonerin zamknął oczy. Zebrał siły. Próbował oderwać się od muru, iść do niej. Nogi odmówiły mu posłuszeństwa, a Sennar znowu musiał interweniować, aby chłopak nie upadł.
— Zostaw mnie!
— Gdzie ty chcesz iść? Nie widzisz, w jakim jesteś stanie?
— Muszę ją zatrzymać!
Sennar dłonią przytrzymywał go przyciśniętego do ściany, przenosząc wzrok z niego na wyprostowaną sylwetkę Theany za jego plecami. Dziewczyna zachwiała się i z trudem zdołała ustać na nogach.
— Ja ją muszę uratować, nie rozumiesz? Ona jest dla mnie wszystkim, wszystkim! — wrzasnął Lonerin.
Sennar popatrzył na niego przez kilka sekund, po czym jego oczy wypełniły się decyzją.
— Talizman.
Lonerin popatrzył na niego pytająco.
— Chcesz ocalić swoją przyjaciółkę? Daj mi talizman.
Chłopak wyciągnął go z trudem. Wsunął go do kieszeni, kiedy tylko opuścili pokój, w którym więziono Astera. Sennar ścisnął go w palcach.
— Cokolwiek się stanie, nie ruszaj się stąd — nakazał mu. Po czym skoczył do Theany.
Ten pomysł pojawił się nagle. Sennar nie zastanawiał się nad jego konsekwencjami — nie miały już żadnego znaczenia. Talizman w jego dłoniach był zimny, tak jak tamtego dnia, i serce mu się ścisnęło. Wkrótce wszystko się skończy.
Stanął obok Theany, złapał za włócznię razem z nią i natychmiast poczuł, jak niezmierzona moc zabiera mu wszystkie siły.
Wkrótce jego duch został przez nią przyciągnięty. Chociaż nie miał już w sobie magii, doświadczenie grało na jego korzyść. Udało mu się powstrzymać niewiele pozostałej energii, aby przelać ją w talizman. Samodzielnie nie mogło mu się udać, ale miał świadomość, że ten artefakt zwielokrotnia moce tego, kto potrafi go użyć. Wystarczyło przemienić własną słabość w broń, i tak też uczynił.
Było tak, jak gdyby przerzucił most. Talizman zadźwięczał z włócznią jednym głosem, a Sennar wykorzystał tę iskrę mocy, której mu udzielono, aby powtórzyć zaklęcie, najszybciej jak umiał. Były to te same słowa, które wypowiedział tamtego popołudnia, aby zobaczyć Nihal ostatnim razem, ale w tym przypadku nie spotkają się w połowie drogi pomiędzy światami: ona wyjdzie mu naprzeciw.
Światło zgasło, a ciemność dała mu do zrozumienia, że mu się udało.
Dlaczego?
Wystarczyło to proste pytanie, aby oszalał. To był jej głos. Nihal była znowu tam, z nim.
Oto, co miałem jeszcze zrobić, prawda? To dlatego powiedziałaś, że będę jeszcze potrzebny... — wyszeptał.
Poczuł cały jej spokojny smutek przenikający tę otchłań, w której się znajdował.
Lonerin, San i Świat Wynurzony mieli poprosić o twoją interwencję — odpowiedziała mu.
Sennar przełknął ślinę. Jego siła wkrótce zniknie i wszystko zgaśnie na zawsze, wiedział o tym. Ale teraz mógłby odlecieć bez żalu.
W tej chwili potrzebujemy ciebie, Nihal, potrzebujemy mocy Poświęconej.
Czuł, że jest niedaleko, ale była nieosiągalna; tak blisko, że wyzwalała w nim niepohamowane pragnienie, aby ją jeszcze zobaczyć, dotknąć.
Ponieważ nie odpowiedziała na jego wezwanie, ciągnął dalej: Dziewczyna, która pozwoliła nam tu dotrzeć, która za cenę własnego życia utorowała nam drogę, zaraz umrze, a ja jestem zmęczony tym światem, który aby się umocnić, pożera młode ciała. Druga dziewczyna próbuje ocalić tę pierwszą. Kolejna świeża krew, kolejne nieznośne poświęcenie.
Sennar poczuł, jak jego siły odpływają, a śmiertelna słabość atakuje jego ciało. Zacisnął zęby.
Tylko ty możesz użyć włóczni Dessara. Tylko ty możesz uratować Dubhe i Theanę.
Nie mógł jej widzieć, ale wyczuł, że Nihal się uśmiecha. Pamiętasz, jak nie chciałam być wybraną? Pamiętasz, jak ciążyło mi moje przeznaczenie?
Łza powoli spłynęła po suchym policzku Sennara i była to jego jedyna odpowiedź.
Nauczyłam się jednak rozumieć, że mój los nie jest klątwą i że nawet w już wyznaczonej na drodze koleinie tkwi wolność wyboru.
Sennar zrozumiał, ile czasu minęło, i zapragnął tego pokoju, który wyczuwał, który od niej płynął. Wiedział, że wkrótce będzie to też jego błogość. Chcę cię zobaczyć...
Wkrótce to się stanie.
Nie. Chcę zobaczyć cię tu i teraz, jaka byłaś, jak gdyby te długie lata bez ciebie nigdy nie istniały. Chcę zobaczyć cię z krwi i kości...
Sennar znalazł siłę, aby otworzyć oczy. Było dużo światła, a włócznia drżała. Theana przestała się chwiać i wydawała się przemieniona. W jej postaci było coś nowego i mocnego, coś, co Sennar rozpoznawał. Rozdzierająca radość przeniknęła go do głębi. Jasne, kręcone włosy czarodziejki stały się krótkie i niebieskie. Jej ciało, łagodne i miękkie, stało się umięśnione i rzutkie. Jej tunika znikła, a na jej miejscu pojawił się strój do walki wykonany z czarnej skóry.
Sennar uśmiechnął się błogo.
Nihal odwróciła się do niego. Była tą samą dziewczynką, która dopiero niedawno rozkwitła, stając się kobietą. Nie minął nawet dzień od tamtej pory: jej ciało było takie, jak niegdyś, a zdecydowanie i smutek w jej spojrzeniu równie wyraźne i niezmienne. Nie był to już duch przywołany przez zakazaną formułę, ale młoda kobieta z krwi i kości, wojowniczka zdeterminowana, aby doprowadzić do końca własną misję.
Zdecydowanie ściskała włócznię, z wyprostowanymi plecami i wyciągniętymi w przód ramionami. Przez moment popatrzyła na Sennara, uśmiechnęła się do niego, po czym jej twarz przybrała bojowy wygląd. Przemówiła po elficku, a Sennarowi udało się zrozumieć słowa, które wymawiała: „Poświęcona woła cię, Shevraarze, i błaga o twoją moc, aby rozproszyć demony i zniweczyć mroczne zaklęcia. Niech moc nieczystych pieczęci zostanie przełamana, niech porządek zostanie przywrócony. Odpędź Bestię i uwolnij twoje dzieci”.
Powietrze wypełniło się dziwnym, przyjemnym ciepłem, pachnącym życiem i wiosną. Włócznia zadźwięczała jakby śpiewem, a Sennar poczuł się wolny, szczęśliwy, jak nie zdarzało mu się od wielu, bardzo wielu lat.
Wszystko zostało zatopione w oślepiającym świetle i przez chwilę to miejsce przemieniło się. Nie było już krwi na ścianach ani rozszarpanych ciał leżących na podłodze. Baseny znikły, a posąg Thenaara stracił swój marsowy wygląd. Błyskawica w jego dłoniach razem z mieczem rozbłysła prawdziwym światłem, a na jego twarzy pojawiła się mina surowa i sprawiedliwa. Żadnego dziecka u jego stóp, żadnego przytłaczającego sklepienia muskającego jego głowę, tylko nieskończoność przestrzeni bez granic.
Bestia zatrzymała się, przerywając szarpanie i niszczenie. Zajęczała, krzyknęła, ale jej głos nie dotarł do uszu Sennara. Bo tam wszystko było pokojem, nie było miejsca dla złości i nienawiści. Na próżno potwór się skręcał. Cienkie, spiralne smugi czarnego dymu uniosły się nad jego owłosioną skórą i zdawało się, że jego ciało rozpada się w powietrzu. Konwulsyjne skurcze stawały się stopniowo coraz mniej gwałtowne, a jego furia uspokajała się w stłumionym głosie. Kły skróciły się, a szpony, trzeszcząc, powoli się rozsypały. Olbrzymie proporcje tego ciała uległy redukcji, przeobrażając je w kształty młodej kobiety i Sennar znowu zobaczył Dubhe, smutną dziewczynę, z którą dzielił podróż do tego przeklętego miejsca. Było to ostatnie, co udało mu się dostrzec.