— A jeżeli użyjemy twojej magii?
— Rytuał trzeba powtarzać co piętnaście dni, ale być może będę mogła te odstępy wydłużyć.
Dubhe zastanawiała się przez kilka sekund.
— No dobrze, w takim razie działaj — powiedziała wreszcie. Ostatecznie nie spodziewała się napotkania nieprzyjaciół. Powodzenie jej misji tym razem zależało nie tyle od jej zdolności do walki, ile od umiejętności kamuflażu. A słabość fizyczna bardzo do tego pasowała.
— Pokaż mi ramię.
Dubhe odkryła je, żeby pokazać symbol. Kolory były bardziej żywe niż zwykle, ciepło, jakim emanował rysunek, było wyczuwalne, a skóra wokół zaczerwieniona. Czuła, jak Bestia powoli pożera jej umysł: była to codzienna tortura, której znoszenie już ją zmęczyło.
Theana wzięła tę samą gałązkę, której użyła do sprawdzenia stanu klątwy. Zanurzyła ją w zamierającym żarze tak, aby przyczernić jej końcówkę, a następnie palcem sprawdziła jej temperaturę.
— To trochę potrwa i będzie bolało — ostrzegła.
Dubhe pozwoliła sobie na ironiczny uśmieszek. Co ona mogła wiedzieć o bólu? Osoba, która nigdy nie była ranna ani nie niosła ze sobą tak straszliwej klątwy.
Theana zbliżyła się z nieubłaganym spojrzeniem. Dubhe zaczęła się zastanawiać, czy czarodziejka nie odczuwa jakiegoś cienia satysfakcji, że musi zadać jej to cierpienie.
— Zamknij oczy i postaraj się skoncentrować na sobie. Klątwa zawładnie tobą na kilka chwil, ale będziesz sparaliżowana i nie będziesz mogła się poruszyć. Nie będzie to przyjemne.
Jej spojrzenie było niesamowicie wymowne i Dubhe poczuła pewne zdumienie. Potem zamknęła oczy i przygotowała się na najgorsze.
Theana wyrecytowała powolną litanię, podobną do owych modlitw, jakie wypowiadała w środku nocy, kiedy była pewna, że nikt na nią nie patrzy. Potem instynktownie napięła mięśnie ramienia.
Po kilku minutach przyłożyła rylec do skóry i zaczęła szkicować na ciele Dubhe znaki, małe, gęste i niezrozumiałe runy, które odznaczały się na jej ramieniu czernią sadzy.
Działała szybko, z zamkniętymi oczami, podążając za wyobrażonymi liniami światła, które dzięki magii odbijały się na wewnętrznej stronie jej zaciśniętych powiek. Tak było, kiedy stosowała swoją sztukę. Ciała jawiły jej się jako plątanina świetlistych linii, przenoszących prądy energetyczne i płyny ustrojowe. To było tak, jak gdyby podnosiła skórę świata i odkrywała jego sekrety. Tego nauczył ją ojciec, taka była moc, jakiej Thenaar udzielał swoim prawdziwym kapłanom.
Dubhe ciekawie uchyliła jedno oko. Nic nie słyszała poza tą kantyleną, która powoli wprawiała ją w odrętwienie. Jej ramię było pokryte symbolami, a Theana dalej je rysowała. Przy każdym znaku Dubhe czuła, jak jej własne ciało słabnie, a Bestia porusza się, jakby zirytowana. Poczuła, jak mięśnie powoli ustępują, do tego stopnia, że musiała się położyć. Aby jej to ułatwić, Theana towarzyszyła jej ruchem ciała, ale nawet na moment nie puściła jej ramienia.
Następnie oderwała drewniany rylec i zaczerpnęła głęboki oddech. Dubhe leżała na ziemi, a jej ciało było całkowicie bezwładne. Nie była przyzwyczajona do utraty kontroli, więc ten nowy stan ją niepokoił. Jej pierś zaczęła podnosić się i opadać szybciej.
— Prawie skończyłam — mruknęła Theana, ale jej głos był odległy.
Dubhe była otępiała. Poczuła, jak czarodziejka znowu przesuwa zaostrzoną gałązką po już nakreślonych liniach, przy każdej mrucząc jakieś słowo w nieznanym jej języku. Bestia natomiast znała go doskonale.
Po każdym z tych wezwań czuła, jak ostrzy pazury, gotowa do ataku. Wszechogarniające pragnienie śmierci wezbrało i Dubhe siłą przeciwstawiła mu obrazy rzezi, których wskutek pieczęci do tej chwili dokonała: zabicie żołnierzy w lesie, za pierwszym razem, kiedy pojawiły się objawy klątwy; a potem Rekla, złowrogi odgłos jej łamiącej się szyi; śmierć Filii. Wszystko nadaremno. Zgroza tych wspomnień znikała, ustępując miejsca zapachowi krwi, który czuła przy tych wszystkich okazjach: zachęcającej woni, wypełniającej jej nozdrza nową euforią.
Wtedy jej umysł eksplodował, a jej uszy wypełnił ogłuszający ryk Bestii. Ciałem wstrząsały drżenia i drgawki i przez chwilę wydawało się, że jej członki przeobrażają się w kończyny potwora. Dubhe poczuła czyste, atawistyczne przerażenie. Doskonale wiedziała, że z tej otchłani nie może być już ucieczki, wiedziała, że jest zgubiona, że wystarczy tylko jedno ukąszenie, a jej świadomość zniknie. Chociaż od dawna żyła z klątwą, dopiero w tej chwili pojęła, jaki koniec ją czeka, koniec przygotowany dla niej przez Dohora i Yeshola.
Theana stała niewzruszona na swoim miejscu i nie przeraziło jej to ciało, miotające się w szponach dzikiej woli, nie wywarło na niej wrażenia nawet jej przeobrażenie.
Czy to właśnie kochałeś, Lonerinie? Tę Bestię, tę mroczną klątwę? Ale od razu zawstydziła się tej niskiej myśli. Musiała zachować koncentrację: było to potężne zaklęcie i w każdej chwili sytuacja mogła wymknąć jej się z rąk. Zamknęła oczy i wypowiedziała ostatnie słowo, aby zakończyć rytuał. Runy, które wcześniej nakreśliła, nagle znikły z ramienia, a symbol pieczęci gwałtownie pobladł.
Dubhe poczuła, jak Bestia znika, jakby wessana przez głębię umysłu, a ona znowu odzyskiwała panowanie nad ciałem, ciężkim i obolałym. Z wysiłkiem zaczerpnęła powietrza i przewróciła się na bok, kaszląc. Znowu była sobą.
Theana siedziała nieruchomo, też utrudzona. Patrzyła, jak Dubhe próbuje usiąść. Zastanawiała się, dlaczego postanowiła jej pomóc, szukała owej determinacji, która ją popchnęła aż tutaj, ale nie udało jej się tamtego wszystkiego odnaleźć. Otarła ręką pot z czoła i poszła przygotowywać sobie posłanie na noc.
Dubhe nigdy nie spodziewała się, że ten rytuał może ją do tego stopnia osłabić. To nie tylko ciało źle działało, ale i umysł. o ile do tego momentu to ona prowadziła misję, narzucając czas i sposób podróży, teraz była tak słaba i zagubiona, że musiała całkowicie powierzyć się Theanie.
— Nie powiedziałaś mi, że osłabienie będzie dotyczyło również moich możliwości umysłowych — wytknęła jej ze złością.
Theana spojrzała na nią wzrokiem pełnym poczucia winy.
— Efekty rytuału są inne dla każdej osoby, zależy to też od pieczęci...
Dubhe nie potrzebowała tych żałosnych wymówek. Martwiło ją, że nie ma pełni władzy nad swoim umysłem.
I słusznie, bo kiedy Theana chciała zatrzymać się w tamtej przygranicznej wiosce, nie potrafiła jej się przeciwstawić. W innych okolicznościach postanowiłaby inaczej. Dobrze wiedziała, że dwie kobiety nigdy nie powinny znaleźć się w dopiero co splądrowanym miejscu. Najemnicy tylko na to czekali. A jednak brakowało jej jasności, żeby wykazać inicjatywę, tak samo jak wtedy, kiedy żołnierz zaskoczył ją za murem i pochwycił.
2. Wojsko Dohora
Dubhe usłyszała ostry dźwięk krzyżującej się broni, jakieś śmiechy i wrzaski.
Bolała ją głowa, ale nie był to tylko rezultat otrzymanego ciosu. Wciąż jeszcze była zdezorientowana i dopiero po jakimś czasie zrozumiała, gdzie się znajduje i co się stało.
Jej policzek był przyciśnięty do wilgotnej słomy, a przed sobą widziała parę stóp związanych sznurem.
Potrząsnęła głową, starając się rozjaśnić myśli. Dobrze pamiętała powód swojego otępienia. Symbol na ramieniu pulsował powoli, prawie zamierając.