Выбрать главу

Sennar wbił wzrok w pustkę przed sobą i pogłaskał dłonią materiał.

— Ido, ja sam nie potrafiłbym lepiej sobie poradzić — powiedział gorzko.

— Kto wie, ale nie sądzę.

— On jest taki jak Nihal — dorzucił stary czarodziej. — Wyczytałem to w jego oczach, kiedy rozmawialiśmy. Ten sam niepokój, aby działać i spalać się, nawet ten sam ból. To dziwne, jak życie kręci się w kółko i wraca po własnych śladach, nie sądzisz?

— Tak. W jej przypadku też popełniłem błąd — odpowiedział gnom ze spojrzeniem pogrążonym we wspomnieniach.

Sennar położył mu dłoń na ramieniu.

— Wiesz, że to nieprawda.

Ido zobaczył ją w ciemności nocy: chuda, udręczona dziewczynka, spiczaste uszy i zmierzwione granatowe włosy. Miała fioletowe oczy przepełnione całym cierpieniem świata. Dałby wszystko, aby znowu ją zobaczyć.

— Często o tobie rozmawialiśmy. Szalała z radości za każdym razem, kiedy przychodził twój list. Potem zamykała się w pokoju, żeby ci odpisać. Nawet ja nie mogłem się wtedy zbliżyć. To było coś między tobą a nią. Byłem nawet zazdrosny, wiesz? — Sennar uśmiechnął się łagodnie. — Znalazłem to podczas podróży — powiedział, podając zawiniątko przyjacielowi.

Gnom popatrzył na sukno i serce podskoczyło mu do gardła: nie można było pomylić tego kształtu z niczym innym. Zacisnął na nim ręce, wyczuł ostrze i kształt rękojeści. Odwrócił się do czarodzieja z pytającym spojrzeniem, ale on nadal na coś czekał.

Wówczas Ido wziął brzeg tkaniny i delikatnie go podniósł. Czerń ostrza odbiła światło, prawie go oślepiając. Miecz Nihal.

— Jest twój — powiedział Sennar.

Ido poczuł ogarniające go wzruszenie, ale miał wrażenie, że popełnia świętokradztwo. Odsunął od siebie broń.

— Nie mogę. Już przywłaszczyłem sobie jej smoka.

— Musisz — powiedział czarodziej, potrząsając głową. — Historia Nihal to przerwana opowieść. Do ciebie należy dopełnienie dzieła.

Pierwsza łza powoli spłynęła po policzku Ida.

— Tylko ją pożyczam — powiedział wreszcie ze zdecydowanym spojrzeniem. Był to winien Nihal, Tarikowi, ale przede wszystkim Sanowi.

— Nie sądzę, żebyśmy zobaczyli się jeszcze na końcu tej historii, mój przyjacielu — zauważył Sennar z uśmiechem.

Ido popatrzył mu w oczy i wyczytał w nich całe zmęczenie, które sam tak wyraźnie odczuwał. Być może Sennar miał rację, ale tym, co liczyło się w tej chwili, był fakt, że znowu są razem na tę ostatnią bitwę. Krąg się zamykał: oto ostatni prezent, zanim zawiesi broń na kołku. Teraz był gotowy.

Wziął miecz i przypasał go obok swojego.

— Możliwe — powiedział, kładąc dłoń na ramieniu Sennara. — Ale przynajmniej razem będziemy smakować ten ostatni akt.

Na początku było strasznie. Na grzbiecie Oarfa brakowało jej tchu. Rany ją bolały, a w głowie pulsowało. Jednak po jakimś czasie Dubhe przyzwyczaiła się, a i Lonerin dotrzymał słowa. Długo ją leczył, korzystając z każdej chwili czuwania. Była już prawie całkiem zdrowa.

Przyjaciel dał jej to podczas drugiego postoju.

— Tu masz to, czego potrzebujesz — powiedział, drżącą dłonią wręczając jej buteleczkę. — W ostatniej porcji eliksiru, którą ci dałem, składniki były zmieszane w innych proporcjach. W ten sposób, kiedy przybędziemy, Bestia będzie na granicy wynurzenia się. Wtedy weźmiesz to i uwolnisz ją do końca.

Dubhe spojrzała na ampułkę intensywnie, a kiedy podniosła wzrok, Lonerin wpatrywał się w nią ze smutkiem.

— Nie rób tego. Masz jeszcze czas. Ja i Sennar wkradniemy się do Domu i powstrzymamy rytuał. Learchos i tak zostanie ocalony.

Dubhe uśmiechnęła się z rezygnacją.

— Wiesz, że to nieprawda — odpowiedziała, wkładając buteleczkę do torby. — Ale i tak ci dziękuję — dodała słabym głosem.

Teraz znowu się zatrzymali. Byli już w Krainie Nocy, o dwa dni drogi od Domu. Tam miało wypełnić się jej przeznaczenie. Obecność Bestii stawała się już coraz bliższa; dziewczyna stale czuła, jak naciska pod mostkiem, wyostrza jej zmysły, i słyszała w swojej głowie jej nieustający krzyk. Bała się, nie mogła temu zaprzeczyć.

Była pewna, że Learchos będzie cierpiał z powodu jej decyzji, ale w końcu ją zrozumie. Lata zabiorą ze sobą ból i kiedyś on też zostawi swoje ostatnie wspomnienie w jakiejś zapomnianej chatce, tak jak ona zrobiła z listem od Mistrza. Życie zacznie się od nowa, będzie miał swoją rodzinę...

Wyciągnęła z chlebaka buteleczkę i obróciła ją w palcach. Gdyby była tu Theana, powiedziałaby jej coś, pocieszyłaby ją swoim miłosiernym bogiem.

Dubhe poczuła nagły żal, że nie może się z nią pożegnać.

Oderwała oczy od ampułki i popatrzyła przed siebie. Teraz Ido pełnił wartę. Siedział nieopodal z czarnym mieczem Nihal w dłoniach i wpatrywał się w noc.

Musiała położyć mu dłoń na ramieniu, aby zauważył jej obecność. Nawet teraz, kiedy bliska była końca, poruszała się jak doskonała zabójczyni.

Gnom wzdrygnął się.

— Do kroćset, ale jesteś cicha! — wykrzyknął, śmiejąc się sam z siebie.

— Muszę z tobą porozmawiać.

Ido dał jej znak, żeby usiadła. Dubhe zaczęła wpatrywać się w ciemność przed nimi. Bestia tak bardzo wyostrzyła jej zmysły, że przed jej oczami panował ledwo zaznaczony półmrok.

— Jeżeli przeżyję tę całą historię — zaczął Ido — zadbam o to, aby Świat Wynurzony mógł pamiętać twoje imię. Twoja decyzja jest naprawdę szlachetna.

Dubhe wzruszyła ramionami.

— Nie interesuje mnie chwała. Chcę cię prosić o inną przysługę.

Ido spojrzał na nią zdumiony. Prawdopodobnie nie spodziewał się tego.

— Nie robię tego dla Świata Wynurzonego. Robię to tylko dla jednej osoby — powiedziała Dubhe, patrząc mu w oczy. — Musisz mi obiecać, że go ocalisz.

Gnom westchnął, jak gdyby słowa, które miał wypowiedzieć, wydzierano mu siłą.

— Moja misja ma najwyższą wagę, sama o tym wiesz.

— Zajmiesz się tym, zanim zaczniesz walczyć. Musisz go uratować, w przeciwnym razie to, co zrobię, okaże się niepotrzebne. Musisz mi przysiąc.

Ido popatrzył w ziemię.

— Zrobię to — powiedział wreszcie.

— Musisz uratować go też przede mną, jeżeli będzie to konieczne — dodała po chwili. — Kiedy Bestia wyjdzie, ja nie będę już sobą. Wiem, że możesz mnie zabić, i będziesz musiał to zrobić, jeżeli moje pragnienie krwi zagrozi waszemu bezpieczeństwu. Ja nie będę już w stanie jej zatrzymać.

Gnom przełknął ślinę, wyobrażając sobie piekło, które się rozpęta.

— Jesteś pewna? Mam na myśli to, co zamierzasz zrobić.

Dubhe kiwnęła głową.

— Nigdy nie byłam bardziej pewna.

Ido popatrzył na nią z czułością, spojrzeniem, które prawie nie pasowało do jego twarzy zmęczonego wojownika.

— Przysięgam ci, że zrobię to, o co mnie prosiłaś.

Dom zamajaczył przed nimi jak czarna plama w wiecznej ciemności. Byli gotowi. Ido będzie otwierał drogę razem z Dubhe i wkradną się do środka w poszukiwaniu więźniów i Dohora. Lonerin i Sennar wślizgną się, korzystając z zamętu. Na zewnątrz Oarf i niebieski smok rozpętają piekło swoimi płomieniami.

Nikt na nich nie czekał, jak gdyby ludzie z Gildii nie przewidywali żadnego ataku. Tej nocy miał się odbyć rytuał, a oni temu zapobiegną.

Dubhe poczuła, że jej serce wali jak oszalałe, jak gdyby chciało rozbić jej klatkę piersiową. Zobaczyła, jak Ido wyciąga miecz, i usłyszała brzęk czarnego kryształu przesuwanego po skórzanym pasie.