Выбрать главу

– Wreszcie coś się ruszy! – Była tak rozemocjonowana, że nie zauważyła zatroskanych spojrzeń, które wymienili Donald i Della. Dziewczynki, podniecone, prawie nie były w stanie jeść.

– Czy możemy zostać i posłuchać przemówienia? – poprosiła Betsy błagalnym tonem.

– Czy będą mówili o tatusiu? – dopytywała się Ellie. – Podczas tej audycji nie wypuszczę z rąk jego zdjęcia. Mogę, mamusiu?

– Oczywiście, że możesz. Skończcie jeść i umyjcie się. Zanim zacznie się transmisja, rozpalimy w kominku. Może napijemy się gorącej czekolady i zrobimy ciągutki. Tak się cieszę. Naprawdę. Zostaniecie, by wysłuchać przemówienia, prawda? – zwróciła się do Donalda. Abbottowie często spożywali posiłki razem z Kate i jej dziećmi. Kiedy Della zmyła naczynia, Donald zabierał ją na spacer. W drodze do swojego małego domku, znajdującego się niespełna dwie przecznice dalej, zawsze wstępowali na lody.

– Naturalnie, że zostaniemy – powiedział Donald. – Wyrzucę śmieci i przyniosę trochę drew. Zanim urwipołcie się wyszykują, ogień będzie już buzował – obwieścił, po czym zwrócił się do Betsy: – Zdaje się, że w końcu wymyśliłem, co zrobić, żeby z twojego wulkanu buchał dym. Kiedy byłaś w szkole, przygotowałem model. Idź rzuć na niego okiem – odezwał się czule.

Niech Bóg cię błogosławi za twoje dobre serce, Donaldzie – powiedziała w duchu Kate, patrząc na niego serdecznie. Dzięki ci, Boże, żeś pozwolił mi spotkać takich cudownych ludzi. Nagle przemknęło jej przez głowę, że Patrick nazwałby Dellę i Donalda intruzami. Powiedziałby, że docenia ich pomoc, a potem zwróciłby się do niej ze słowami: „Co nimi kierowało?” Odepchnęła od siebie tę przykrą myśl.

Ellie zaczęła płakać.

– Nie dostałam dzisiaj piątki.

– A co dostałaś, Ellie? Czyżbyś źle przeliterowała słowo „morze”?

Ellie zwiesiła główkę, po policzkach płynęły jej łzy.

– Uhm. Nie dostałam gwiazdki, tylko tęczę.

– Przeliteruj mi teraz słowo „morze” – poprosiła Kate z uśmiechem.

– M-O-R-Z-E. Morze.

– Wspaniale, skarbie. Teraz już nigdy nie zrobisz w tym wyrazie błędu. Czasem trzeba coś zrobić źle, zanim człowiek nauczy się to robić dobrze. A cóż masz przeciwko tęczom? Ja bardzo je lubię. Pamiętasz, jak razem z Betsy zrobiłyście wokół domu tęczę z kwiatów? Wszyscy sąsiedzi się zachwycali, wysłałyśmy zdjęcie waszych kwiatów tatusiowi. No, a teraz biegnij do łazienki.

– Okłamałaś ją, mamusiu – oświadczyła Betsy. – Wszyscy w szkole wiedzą, że naklejki z tęczą nie są warte tyle, co ze złotymi gwiazdkami. Chciałaś ją… – Urwała, szukając właściwego słowa. – Chciałaś ją udobruchać.

– Owszem – powiedziała Kate ostrzejszym tonem, niż zamierzała. – Nie każdy może być najlepszy. Nie wszyscy muszą dostawać piątki.

– Tatuś mówił, że jeśli się czegoś bardzo pragnie, zawsze się to osiągnie. Chcę mieć same piątki, żeby był ze mnie dumny. Ellie się nie przejmuje. Ellie nie jest pilna. Ja zawsze dostaję gwiazdki – oświadczyła wyniośle. – Nie lubię tęczy.

– Twoja strata, Betsy. Nie wyśmiewaj się ze swojej siostry. Stara się, jak może najlepiej.

Ostatnie słowo musiało zawsze należeć do Betsy. Była jak jej ojciec.

– Wcale nie. Kiedy tatuś wróci do domu, wszystkiego się dowie. Sama mu powiem. Ellie to dzieciak. I traktujesz ją jak małe dziecko.

– Betsy, nie chcę więcej słuchać takich rzeczy. Powinnaś być lepsza dla swej siostry.

– Przydałoby jej się porządne łanie – opowiedziała Betsy, wychodząc z pokoju.

Kate uniosła ręce do góry.

– Co mam z nią zrobić?

– Nic – powiedzieli chórem Abbottowie, po czym Della dodała: – jest rozdrażniona, bo w piątek jest wspólne śniadanie uczniów i ich ojców, a ona nie ma na nie z kim pójść. Donald zaproponował, że wystąpi w zastępstwie kapitana Starra, ale Betsy się nie zgodziła. Powiedziała, że byłoby to oszustwo, że Donald jest za stary, by udawać jej ojca. Może pozwól jej zostać w piątek w domu, Kate.

– Naprawdę tak powiedziała?

– Ostatnio często jej się zdarza wypowiadać tego typu uwagi – oświadczył Donald. – Dzieciaki w szkole dużo opowiadają o swych ojcach, o tym, jak wspólnie z nimi spędzają weekendy i temu podobne rzeczy. Betsy kocha swego ojca, Ellie nie przeżywa tak mocno rozstania z nim. Mówiąc szczerze, choć jest młodsza, chyba lepiej sobie radzi w obecnej sytuacji.

– Nie mogę tego tak zostawić – postanowiła Kate i skierowała się do pokoju dziewczynek. Była wyraźnie zła; znów rozbolała ją głowa. Kiedy zamykała drzwi pokoju, słyszała Ellie, pluskającą się w wannie.

Betsy siedziała z ponurą miną na skraju łóżka.

– Czy znów odbędziemy jedną z tych rozmów?

– Tak. Na początku chciałam zauważyć, że już bardzo dawno nie widziałam na twojej twarzy uśmiechu. Jesteś bardzo nieprzyjemna dla swej siostry. Nie podoba mi się twoja wojująca postawa. Co gorsza, jesteś niegrzeczna wobec Donalda i Delli. Przypominam ci, że gdyby nie oni, może dziś spałybyśmy w parku pod namiotem. Donald pomaga ci wywiązać się ze szkolnych obowiązków, poświęcając na to swój wolny czas. Wcale nie chce być twoim ojcem, chce ci jedynie go w jakimś stopniu zastąpić, póki tatuś nie wróci do domu. Uważam, że to coś wspaniałego. Oczekuję, że to docenisz. Pójdziesz w piątek do szkoły, zabierzesz ze sobą Donalda, będziesz uśmiechnięta. I radzę, byś zmieniła swoje zachowanie. Nikomu z nas nie jest lekko, ale staramy się żyć normalnie. Liczę na ciebie. Nie zmuszaj mnie do podejmowania bardziej drastycznych kroków, czego później obie będziemy żałowały. No, chcę zobaczyć twój uśmiech.

– Koleżanki będą się ze mnie śmiały. Donald jest za stary, by udawać mojego ojca – wybuchnęła Betsy.

– Jeśli koleżanki będą się z ciebie śmiały, to znaczy, że nie są prawdziwymi koleżankami. Zakładam, że opowiedziałaś wszystkim, co spotkało twojego tatę. Donald wcale nie chce udawać twojego ojca. Spróbuje tylko go zastąpić. Nauczycielka wyjaśni to całej klasie. Jeśli sobie życzysz, zadzwonię do szkoły i porozmawiam z nią.

– Nie chcę, żebyś dzwoniła do mojej nauczycielki, nie jestem dzieckiem. – Nagle znów stała się małą dziewczynką, objęła Kate i wybuchnęła płaczem. – Co będzie, jeśli tatuś nie wróci, a Donald umrze, bo jest już stary? Kto wtedy zastąpi mi tatę?

– Nie mów tak, Betsy. Tatuś wróci do domu. Nie wiem kiedy, ale na pewno wróci. Przyrzekł mi. Tatuś nigdy nie łamał obietnic. Tobie też dał słowo. Nie wolno nam stracić nadziei, nawet jeśli będzie nam coraz trudniej wierzyć w jego powrót. Ja nigdy w to nie zwątpię. Nie mogę cię zmusić, byś nie straciła wiary. To zależy wyłącznie od ciebie. A więc co postanowiłaś w sprawie piątku?

– Zgoda – powiedziała Betsy, pociągając nosem. – Ale to twoja decyzja. Powiedziałaś to, jak tylko tu weszłaś. Choć i tak zamierzałam poprosić Donalda, by mi towarzyszył. Nie chcę mu sprawiać przykrości. Tylko się boję, mamusiu.

– Czego się boisz, kochanie?

– Co będzie, jeśli zapomnę tatusia? Lubię, kiedy Donald mnie przytula i śpiewa te śmieszne piosenki. Lubię, gdy pomaga mi w lekcjach. Co będzie, jak polubię go jeszcze bardziej? Co będzie, jeśli Donald umrze i nie będzie nikogo, kto by mnie przytulił i mi śpiewał?

– Och, Betsy, nigdy nie zapomnisz swojego tatusia, nie dopuszczę do tego. To nic złego, że kochasz Donalda, tatuś pochwaliłby to. A Donald wcale nie zamierza umierać. Ma Dellę, która się nim opiekuje. Nie myślisz chyba, że Della pozwoli, by cokolwiek mu się stało, prawda? Na pewno nie. Teraz zechciej wysłuchać, co według mnie powinnaś zrobić. Uważam, że powinnaś odszukać Donalda. Jeśli wyszedł z domu, włóż płaszczyk i idź go poszukać. Obejmij go mocno i powiedz mu, że uczyni ci wielki zaszczyt, idąc z tobą do szkoły na śniadanie ojców i córek. Nie sądź, że chcę cię do czegokolwiek zmuszać. Zrobisz, jak będziesz chciała. No, pójdę teraz do łazienki umyć Ellie włosy. A ty tu posiedź i przemyśl to, co ci powiedziałam, dobrze? I niech wreszcie zobaczę ten słynny uśmiech Betsy, o którym tatuś mówił, że jest promienny jak słońce.