Выбрать главу

– Uważam, że to wspaniały plan. A więc pocałuj mnie i do dzieła. To nie pocałunek, to wydarzenie, pomyślała Kate, czując na swej twarzy gorący oddech Gusa. Jęknęła cicho, rozchyliła wargi, poczuła jego język wsuwający się w zakamarki jej ust. Głęboki, zwierzęcy jęk Gusa wstrząsnął całym ciałem Kate. Ich języki splotły się, splątały, aż Katt musiała mu się wyrwać z objęć, by zaczerpnąć tchu. Spojrzeli sobie w oczy. W ciszy słychać było tylko ich przyspieszone oddechy. Kat(odniosła wrażenie, że jest coś pierwotnego w sposobie, w jaki na siebie patrzyli. Pragnęła dalej się całować i powiedziała mu to.

– A co z naszym spacerem i resztą planu…

– Bolą mnie nogi – szepnęła, wionąc mu w ucho gorącym oddechem. – Poza tym plany są od tego, żeby je zmieniać. Pragnę tylko ciebie,

– Bezwstydnica – powiedział Gus, zdejmując ubranie. Kate rozebrała się także.

Gus ściągnął różnobarwną narzutę, identyczną, jak w domku Kate. Prześcieradła były wykrochmalone, białe, bez jednego zagniecenia. Nieskalane. I właśnie tak się czuję, pomyślała Kate. W chwili, gdy położyła głowę na poduszce, Gus przykrył ją swym ciałem i otoczył ramionami. Jego uścisk był zaborczy.

Poczuła uderzenie krwi do głowy, a potem dreszczyk niepokoju, jakby miała zamiar pożeglować przez nieznane morze. Wydała długie, głośne westchnienie, kiedy Gus odszukał ustami puls na jej szyi. Ułożyła się tak, by mógł całować jej piersi. Przytuliła się mocniej, przebierając palcami po jego owłosionej klatce piersiowej czuła, jak Gus drży wewnętrznie. Przebiegł ją dreszcz rozkoszy, gdy wsunął jej do ust język.

– Kate, bądźmy razem – szepnął Gus, przesuwając palcami w górę i w dół jej tułowia, szukając sekretnego miejsca między jej udami.

Czuła, jak jej ciało drgnęło, jakby dając całkowite przyzwolenie. Chciała, by ją pieścił jeszcze długo, i powiedziała mu to. Znalazła się tam, gdzie nigdy przedtem nie była, tam, gdzie chciała być, pragnęła być. Poruszyła się, ujęła rękami jego twarz, obsypała ją pocałunkami, a potem pocałowała go żarliwie w usta.

– Tak, tak. Nie przestawaj – jęknął Gus.

Na dźwięk jego głosu poczuła w sobie jakąś moc. Przejmując inicjatywę położyła się na nim. Uśmiechnęła się słysząc, jak znów jęknął. Żar ich ciał zmieszał się, rozpalił w niej ogień, któremu przez tyle lat nie pozwoliła zapłonąć.

Zaczęła się z nim droczyć, skubiąc go za ucho, szepcząc mu cudowne rzeczy, przesuwając ręką po jego mokrej, śliskiej skórze.

Zanim się zorientowała, jak to się stało, znów leżała na wznak, a Gus na niej. Patrząc na nią wymamrotał: „Jaka jesteś piękna”. Jego gorący oddech parzył jej skórę, nie pozwalając jej skupić myśli. Jedyne, czego teraz, w tej chwili pragnęła, to czuć, smakować, żyć.

Jej ciało było niczym rozpuszczony miód, a usta – niedostępny wulkan, który Gus próbował zdobyć.

– Dobrze ci? – spytał.

– Och, tak, wspaniale – wyszeptała Kate. Znów poszukała ustami jego ust. Poczuła, jak Gus rozsuwa jej kolanem nogi. – Jeszcze nie – wymamrotała, przywierając do niego całym ciałem. Poczuła, jak wstrząsnął nim dreszcz. Nie puszczając jej z objęć zaczął się wolno unosić, aż obydwoje znaleźli się w pozycji siedzącej. Ocierali się splecionymi ciałami, śliskimi od potu, kołysząc się niczym w takt jakiejś niesłyszalnej muzyki.

Przesuwał dłonie wzdłuż jej ciała. Pragnąc jej bliskości, przyciągnął mocno do siebie, aż jęknęła. Całował jej oczy, usta, brodę, potem obsypał gwałtownymi pocałunkami piersi. Żar bijący od jego ciała palił skórę Kate. Płonęła, była leśnym pożarem, który mógł ugasić tylko Gus. Jego niebieskie, rozognione oczy stanowiły jedyne barwne punkciki w mrocznym pomieszczeniu.

– Teraz – szepnął gwałtownie.

– Tak – odpowiedziała mu Kate.

Jej ciało było rozkoszne, reakcje zachwycające, ale to wyraz twarzy Kate, żarliwość i ekstaza, jakie na niej dojrzał, stanowiły główny impuls. Z jej jasnego spojrzenia wyczytał bezgraniczną radość i cień niedowierzania, w kąciku oka błysnęła łza. Gdy oboje zatonęli w miłosnym uniesieniu, wykrzyknął jej imię, które rozbrzmiało w cichym pokoju niby strzał karabinowy.

Kate leżała bez ruchu, oddychając w takt krótkich, urywanych oddechów Gusa. Powinna coś powiedzieć, pomyślała, albo on powinien coś powiedzieć. Cokolwiek. Co? Boże, nie wiedziała, że seks to taka wspaniała rzecz.

– Podobało mi się – wyrzuciła z siebie jednym tchem.

– Tak? – odparł Gus i pocałował ją w policzek. – Wiesz co? Mnie się też podobało. Co mówię, wprost nie posiadam się z zachwytu! Dlaczego tak długo z tym zwlekaliśmy?

– Przez moją głupotę. Chociaż z drugiej strony może nie byłeś wystarczająco natarczywy – zażartowała.

– Chcesz więcej natarczywości? Dobrze, tylko trochę później – roześmiał się Gus. – Kompletnie mnie wykończyłaś, droga pani. Muszę trochę odsapnąć. – Jezu, ale czuł się szczęśliwy. Nie pamiętał, by kiedykolwiek było mu tak dobrze. Należała teraz do niego. – Nie mylę się, prawda? – spytał niespokojnie.

– Że co? – spytała Kate.

– Że jesteś moja.

– Cała i po wsze czasy – odparła rozpromieniona. – Nigdy nie byłam taka szczęśliwa. Przez całe moje życie nikt nigdy nie traktował mnie tak, jak ty. Nikomu nigdy nie zależało na mnie tak, jak tobie. Tak się bałam, że… że nie będę w stanie… nie będę potrafiła… że się rozczarujesz.

Patrick wiecznie miał do mnie pretensje. Bałam się, co mogę ujrzeć w twoich oczach.

– A co zobaczyłaś w moich oczach, Kate? – spytał Gus.

– Miłość – odparła nieśmiało.

– Kate, zawsze będziesz widziała w moich oczach miłość. Sprawiłaś, że moje życie stało się pełne. Od tak dawna próbowałem ci to powiedzieć. Zdajesz sobie teraz sprawę, ile traciliśmy? Kiedy się pobierzemy?

Kate poczuła ściskanie w dołku.

– Gus, nie ponaglaj mnie. Są jeszcze inne… demony, które muszę przepędzić. Różnica wieku między nami też nie jest dla mnie błahostką. Muszę wszystko przemyśleć. Czy w świetle prawa… jestem wdową? Nie wiem. Czy otrzymam rozwód? Nigdy… nie było takiej potrzeby… Nie chcę opuszczać Kalifornii. Ty mieszkasz w Nowym Jorku. Masz dobrą pracę, ja mam swoją firmę. Czy możemy na razie cieszyć się tym, co mamy, i stopniowo uporać się ze wszystkimi problemami?

– Tylko pod jednym warunkiem: że pobierzemy się za rok o tej porze. Powinniśmy zdążyć ze wszystkim w ciągu dwunastu miesięcy. Powiedz to, Kate. Muszę usłyszeć, jak mówisz, że za dwanaście miesięcy od dziś wyjdziesz za mnie za mąż. Możemy tu przyjechać i wziąć ślub. Powiedz to, Kate – poprosił gwałtownie.

– Za rok wrócimy tu i się pobierzemy. Pragnę tego bardziej niż czegokolwiek, Gus. Budzić się co rano i mieć cię przy sobie – to coś wspaniałego. Gotować dla ciebie, kochać się z tobą, sprzątać i prać. Chcę ci mówić miłe rzeczy, chcę słyszeć, jak ty mnie mówisz miłe rzeczy. Pragnę razem z tobą oglądać wschody i zachody słońca. Kocham cię. Nigdy sobie nie wyobrażałam, że można kogoś aż tak pokochać.

Gus odetchnął z ulgą.

– Dobra, zgadzam się.

Długo rozmawiali o wszystkim i o niczym. Kiedy na zewnątrz zapalono lampy, Gus wykrzyknął: