Выбрать главу

Najpierw zajęło się mną KGB, przesłuchiwali mnie i sprawdzali, domagając się szczegółowego opisu technicznego rozmaitych amerykańskich bombowców, broni powietrznej i urządzeń elektronicznych. Chcieli wiedzieć wszystko. Z początku się opierałem, ale złamali mnie farmaceutykami. Jeden ze strażników powiedział mi, że przez długi czas wegetowałem niczym roślinka.

Nie wiem, jak długo to trwało. I to wszystko. Strażnicy mówili mi, że wraz z upływem lat wszyscy o mnie zapomnieli. Wyjeżdżali na urlop i wracali, po jakimś czasie prawie się zaprzyjaźniliśmy. Raz czy dwa sprowadzili mi nawet kobietę. Byłem wiecznie niedożywiony, ciągle odczuwałem zimno. Czasem dawali mi aspirynę. Kiedyś jeden ze strażników ulitował się nade mną i wyrwał mi zepsuty ząb trzonowy. Obcęgami.

Przekazywali mnie coraz to innemu komendantowi. Można powiedzieć, że zostałem ich maskotką. Życie stało się znośne. Żyłem i nic poza tym. Nigdy nie straciłem nadziei, że mnie odnajdziecie.

Nauczyłem się rosyjskiego, próbowałem uczyć dwóch strażników angielskiego. Udawało nam się jakoś porozumiewać. Siergiej powiedział mi o Układzie o Redukcji Zbrojeń i dał mi nadzieję, że może odeślą mnie do domu. Uczepiłem się tej myśli. Liczyłem dni, czekając na amerykańską delegację, dokonującą inspekcji bazy. Pomyślałem sobie, że mnie ukryją podczas wizytacji Amerykanów, więc pracowałem nad Siergiejem licząc, że może niechcący się wygada albo zwyczajnie powie Amerykanom o mojej obecności. Obiecałem mu, że jak stąd wyjdę, zabiorę go ze sobą do Ameryki. Ten wariat chce się spotkać z Jane Fondą.

Oto moja historia, panie Peterson. Jak mnie odnaleźliście? Kto wam powiedział, że tu jestem? Nie zawitała tu jeszcze żadna delegacja.

– Władzę przejął Gorbaczow, zainicjował głasnost’ – odparł Peterson. – Wie pan o rozmowach w sprawie redukcji zbrojeń. Sami zadzwonili do Białego Domu. Zaproponowali, że pana wypuszczą pod warunkiem, że nie puści pan pary z ust, póki nic nie będzie zagrażało reformom, wprowadzanym przez rząd Gorbaczowa. Pytanie teraz, czy potrafi pan trzymać język za zębami? Jeśli pan przystanie na te warunki, złoży swój podpis, jest pan wolny. Ale to oznacza, że nie może pan liczyć na żadne uroczyste przywitanie. Żadnych wywiadów dla prasy. Niczego. Odstawimy pana do domu, do rodziny. Jeśli trzeba będzie, powiemy, że jest pan kuzynem Patricka Starra. Rząd wypłaci panu odszkodowanie. Musi pan zrozumieć, że nie wróci pan do domu opromieniony chwałą bohatera Przyznaję, że to niesprawiedliwe, ale nie ma innego wyjścia.

Znów znalazł się w Westfield, w dniu rozdania dyplomów ukończenia szkoły, wystrojony w togę i biret. Został wyznaczony do wygłoszenia w imieniu całej klasy mowy pożegnalnej, której nauczył się na pamięć Zamierzał odszukać wzrokiem Kate i mówić bezpośrednio do niej, żeby się nie zdenerwować. Zakręciła sobie włosy i pomalowała usta różow szminką.

Wszystko sobie zaplanowali; po maturze postanowili razem uciec. Miał siedemset dolarów, Kate – dwieście dziewięćdziesiąt. Z okazji ukończenia szkoły z pewnością jeszcze zostaną obdarowani pieniędzmi, starczy, by spakować się i wyruszyć do Teksasu, gdzie przyjęto Patricka na uniwersytet. Chciał uzyskać dyplom inżyniera. Zamierzał wstąpić do Korpusu Szkolenia Oficerów Rezerwy i odbyć służbę wojskową w lotnictwie. Potem będzie kontynuował studia w dziedzinie inżynierii lotniczej. Jeśli dopisze mu szczęście, mając Kate u swego boku, spróbuje się dostać do szkoły lotnictwa w bazie lotniczej Edwards w Kalifornii.

Kate była pewna, że potrafi za niewielkie pieniądze stworzyć dla nich dom, w razie potrzeby zatrudni się jako opiekunka do dzieci. On podejmie jakąś dorywczą pracę. Kate zapewniła go, że im się uda. Wierzył jej.

„Wyruszamy w dzikie przestworza…”

– Kapitanie Starr, czekam na pana odpowiedź.

– Czy moja rodzina o tym wie?

– Jeszcze nie. Nikt tu nie działa pochopnie. Zabierzemy pana do domu, jeśli zgodzi się pan na postawione warunki.

– Wytrwałem tylko dzięki Kate. Cały czas myślałem o niej, o dziewczynkach. Zawsze wiedziałem, że wrócę do domu. Czy modli się pan, nonie Peterson?

– Tak,

– Ja przez długi czas się nie modliłem. Myślałem, że Bóg o mnie upomniał. Oczywiście nie rozumowałem jasno. Dlaczego wtedy, kiedy jest najtrudniej, kiedy nie może już być gorzej, ludzie zwracają się ku Bogu? Myślałem, że Bóg wymazał mnie ze swej pamięci, ale wiedziałem, że Kate nigdy o mnie nie zapomni. Kate mnie kochała, kocha – powiedział łamiącym się głosem. – Podpiszę ten wasz przeklęty dokument, ale tylko dlatego, że pragnę ujrzeć moją żonę i dzieci. Musicie mi go przeczytać, bo sam nie jestem w stanie.

Patrick słuchał bezbarwnego, pozbawionego emocji głosu Petersona.

– Przypuszczam, że jest pan świadom, iż podpisuję to pod przymusem. Nie mam tu swojego prawnika, którego mógłbym się poradzić. Chcę, żeby było to dla wszystkich jasne. Wykołowaliście mnie. Pan to wie, ja to wiem i ten dupek siedzący obok pana to wie. – Podpisał się, robiąc nieczytelny bazgroł. Później powie prawdę. Na razie chciał jedynie wrócić do Kate, poczuć boski, waniliowo – cytrynowy zapach jej włosów. Ciekaw był, czy upiecze dla mego tort czekoladowy i postawi na środku stołu kuchennego?

– Jeśli zacznie pan mówić, ogłosimy, że pan zdezerterował – ostrzegł | go zimno Peterson.

Płakał, opuszczając pusty, zimny pokój. Ubrany był w szorstką, koszulę i workowate, wełniane, dawno nie prane spodnie. Buty miały | dziurawe zelówki i wypchane były szmatami.

Jezu! Wracał do domu!

18

– Dasz wiarę, że jesteśmy tu już od tygodnia? – spytał Gus, siedzący w cieniu rozłożystego drzewa.

Kate skończyła jeść banana i powiedziała:

– Minął jak z bicza trząsł. Wiesz, nigdy nie myślałam, że kiedykolwiek zobaczę las równikowy. Tak się cieszę, że tu przyjechaliśmy. To piękny kraj, ale nie chciałabym w nim mieszkać na stałe. Nie ma, jak w domu.

Przytuliła się do niego.

– Najbardziej podoba mi się to, że nie ma tu telefonów, gazet, radia. Czuję się całkowicie odizolowany. Kołacze mi się po głowie słowo „bezpieczny”, ale to nie o to chodzi. Jedno wiem na pewno: chyba już nigdy nie dam się namówić na zjedzenie choćby jednego banana.

– Zrezygnujesz z takiego bogatego źródła potasu?,

– Uhm. Kate, zdecydowałaś się już na jakiś termin?

– Nie chcę wyjeżdżać i brać ślubu gdzieś w obcym miejscu. Chcę żeby były na nim moje córki. Przynajmniej Ellie. Wątpię, czy Betsy przyjdzie. Chcę też, żeby zobaczyła to Della i dziewczyny z biura. Ślubu może nam udzielić sędzia pokoju.

Gus przytulił ją mocniej.

– Jest mi to obojętne. Po prostu chcę, żebyśmy się pobrali. Kropka. Zgadzam się na wszystko, jeśli to doprowadzi do upragnionego celu. Kobiety przywiązują wagę do rodzaju ceremonii, mężczyźni – nie. Kiedy? Chcę tylko usłyszeć, kiedy.

– Co powiesz na nabożeństwo przy świecach w kościele unitariańskim, a potem małe przyjęcie w domu? Jeszcze tego samego wieczoru możemy wylecieć z Los Angeles i rano być już na Hawajach. Albo przynajmniej zjeść kolację w jakimś hotelu w Los Angeles. Nie mam jeszcze sukienki – zaniepokoiła się nagle.

– Możesz nawet wystąpić w worku konopnym. Data. Nie usłyszałem daty.

– Co powiesz na sobotę piętnastego grudnia?

– Boże, w końcu wyznaczyłaś termin! – wykrzyknął z niedowierzaniem Gus. – Myślałem, że zostawisz to mnie lub w ogóle się rozmyślisz. A więc ustalone?

– Ustalone – powiedziała cicho Kate.

– Kate, właściwie nigdy nie rozmawialiśmy o Patricku. Może powinniśmy. Nie chcę… chodzi mi o to, że nie zniosę, jeśli będziesz robiła porównania. Nie chcę, żeby mieszkał z nami ktoś trzeci, nawet jako wspomnienie. Podjęłaś decyzję, prawda?