Выбрать главу

– Oczywiście. Nikt nie zabronił nam zadawać pytań. Zaczekam tutaj na ciebie.

Kate obserwowała, jak się oddalał. Co powie Patrickowi? Cześć, jak się masz? Tęskniłam za tobą? Jezu, jak dobrze, że wróciłeś? A propos, jestem zakochana i za dwa miesiące biorę ślub. Rozumiesz mnie, prawda? Nie, nic już do ciebie nie czuję. Pochowałam cię. Sprzedałam dom twego ojca Gusowi, rozdzieliłam pieniądze między Ellie i Betsy. Myślałam, że zginąłeś, że nigdy nie wrócisz. Ja też mam swoje życie. Przez dwadzieścia lat nie korzystałam z jego uroków. Co ze mną? Co ze mną?

Zaczęła bardziej płakać, pociągając nosem i co kilka sekund wycierając go chusteczką.

– Niech cię diabli, Patricku! Niech cię diabli porwą za zniszczenie mi życia po raz drugi.

Czterdzieści pięć minut później Gus usiadł obok niej.

– Nikt o niczym nie wie. Mój szef zadzwonił do korespondentów zagranicznych, ale nie było żadnych przecieków. Wszyscy zaczną teraz węszyć. Zdaje się, że wsadziłem kij w mrowisko.

– I co z tego? – powiedziała wojowniczo Kate. – Nie mogę pozwolić, by jego powrót zniszczył mi życie. Ponownie.

– Kate, nie myśl tak. Musisz to zrobić. Jesteś to winna swemu mężowi. Egoistyczna część mnie nie chce, żebyś wracała. Kiedy czekałem na telefon z redakcji, myślałem o tych wszystkich pieniądzach w Chase i o posiadłości. Myślałem, żeby uciec z tobą, ale to nie w naszym stylu. Jesteśmy przyzwoitymi, zwykłymi ludźmi, którzy mieli szczęście się w sobie zakochać. Powtarzam ci, że musisz wrócić, spotkać się ze swoim mężem i zrobić to, co będzie dla was najlepsze. Tak postąpiłby każdy przyzwoity człowiek. Wiesz o tym.

– A co z nami?

– Mam dziwne przeczucie, że kiedy wylądujemy w Los Angeles, nie będzie żadnych „nas”. Może nie uda mi się już porozmawiać z tobą później, więc powiem ci to teraz. Zawsze będę cię kochał, to się nigdy nie zmieni. Zgodzę się na wszystko, co postanowisz.

– Nie mogę sobie wyobrazić życia bez ciebie – powiedziała cicho Kate. – Zdradziłam Patricka.

– Nieświadomie – zauważył Gus.

– Nieważne. Złamałam przysięgę małżeńską. To grzech.

Gus nic nie mógł na to odpowiedzieć, więc milczał. Sięgnął po jej dłoń.

– Mam ochotę coś rozbić – oświadczyła Kate po dłuższej chwili.

– Chyba byłbym w stanie własnoręcznie zdemolować całe to lotnisko – powiedział Gus. Do odlotu następnego samolotu została mniej więcej godzina. – Chodźmy się czegoś napić. Uważam, że zasłużyliśmy na jednego drinka.

Kiedy siedzieli już w barze, Kate uniosła w górę szklankę z piwem, oczy błyszczały jej gniewnie.

– Chcę się napić za wszystkie „co by było, gdyby”, „należy”, „powinno się”.

Gus zagryzł dolną wargę, zanim stuknął swoją szklanką o szklankę Kate.

– Czy będziemy w kontakcie? Czy możemy nadal do siebie dzwonić? Gus skinął głową.

– Kiedy tylko zechcesz. Będę zawsze na każde twoje skinienie. Słuchaj, Kate, odnoszę wrażenie… mój instynkt dziennikarza mówi mi, że coś się za tym wszystkim kryje. Chcę, żebyś mi coś obiecała. Kiedy wrócimy, słuchaj, co ci powiedzą. Na nic się nie zgadzaj. Niczemu się nie sprzeciwiaj. Na wszystko odpowiadaj „Zastanowię się nad tym”. Potem zadzwoń do mnie, ale nie z domu. Dzwoń do mnie z budki. Możesz mi to obiecać?

– Tak. Tak, oczywiście. Zabrzmiało to tak… dramatycznie, tak… Co próbujesz mi zasugerować?

– Przypomniało mi się, jak utrącili mój artykuł i o „polityce milczenia”, którą narzucili wszystkim żonom zaginionych żołnierzy. Agencje rządowe dysponują możliwościami, o jakich ci się nawet nie śniło. Wykorzystują swoją władzę przeciwko ludziom takim jak ty, próbują ją wykorzystywać przeciwko redakcjom wielkich gazet jak moja i przeciwko dziennikarzom takim, jak ja. Nie obiecuj niczego, czego byś później żałowała. To ważne, w przeciwnym razie nie prosiłbym cię o to.

– Gus, wystraszyłeś mnie.

– Dobrze. I niech tak pozostanie.

– Zadzwonisz do mnie? – spytała Kate tęsknie.

– Nie sądzę, by to był dobry pomysł. A co jeśli słuchawkę podniesie Patrick? Do twojego biura też lepiej nie dzwonie. Najlepiej, jeśli ty zadzwonisz, kiedy będziesz mogła, spoza domu. Ellie poradź to samo. Betsy jest bystra, prawdopodobnie sama się już wszystkiego domyśliła.

– Coś tu śmierdzi, prawda, Gus?

.- Mój nos reportera mówi mi, że tak. Kate…

– Wiem – zgodziła się cicho Kate.

Czteroipółgodzinny lot upłynął im w milczeniu. Trzymali się za ręce, dotykali kolanami, każde pogrążone we własnych myślach. Kiedy wylądował samolot, wysiedli na samym końcu, odwlekając jak najbardziej nieuniknione. W drzwiach podeszło do nich dwóch mężczyzn. Wyglądają jak bliźniacy, jak funkcjonariusze państwowi, pomyślała Kate. Jeden zwrócił się po nazwisku do niej, drugi – do Gusa. Odezwali się jednocześnie.

– Proszę ze mną, panie Stewart.

– Proszę ze mną, pani Starr.

Kate wzdrygnęła się, gdy poczuła, jak mężczyzna ujmuje ją pod łokieć.

– Proszę natychmiast zabrać łapy – powiedziała ze złością. – W przeciwnym razie zacznę krzyczeć.

– Spokojnie, pani Starr, jestem tu, by pani pomóc. Proszę nie robić głupstw. -Miał identyczny głos jak Bill Percy, który zajmował się kiedyś jej sprawą. Doszła do wniosku, że wszyscy muszą pobierać nauki u tego samego nauczyciela dykcji.

– Dokąd idziemy? – spytała Kate.

– Tam, gdzie będziemy mogli spokojnie porozmawiać. Pani córki już na panią czekają.

– W takim razie dlaczego pana Stewarta zaprowadzono gdzie indziej? Co tu się dzieje?

– Czy nie powinna pani zapytać o swego męża? – zapytał chłodno mężczyzna.

– Proszę mi nie mówić, co powinnam robić, a czego nie. Zadałam panu pytanie, a pan nie odpowiedział. Powtórzę swoje pytanie, a jeśli pan nie udzieli mi odpowiedzi, uprzedzam, że mam zdrowe płuca. – Zatrzymała się gwałtownie, stawiając opór agentowi dla podkreślenia wagi swych słów. Dawno już minęły dni, kiedy pozwalała się oszukiwać i zastraszać.

Mężczyzna przyjrzał jej się uważnie, starając się prawidłowo ocenić stan jej umysłu. Ta kobieta nie rzucała gróźb na wiatr.

– Pan Stewart jest dziennikarzem – oświadczył lakonicznie.

– I co z tego? – spytała Kate, nie ruszając się z miejsca, jakby nogi wrosły jej w ziemię.

– W kwestiach bezpieczeństwa narodowego musimy postępować zgodnie z regulaminem. Pani córki czekają. Czekają od wielu godzin. Nie przyleciała pani lotem, na który miała pani zabukowane bilety – oświadczył chłodno.

– I co z tego! – wysapała Kate.

– To, że wszystkim każe pani czekać. Proponuję, by pani poszła ze mną, pani Starr.

– A jeśli odmówię? – spytała wojowniczo Kate.

– Wtedy będę się musiał uciec do innych środków.

– Nie może pan tak ze mną rozmawiać. Może kiedyś zgadzałam się na takie traktowanie, bo byłam głupia i myślałam, że tak trzeba. Ale nie teraz, panie jak ci tam. To… to porwanie!

– Nie porywam pani, a nazywam się Erie Spindler. Pracuję w Departamencie Stanu.

– Mówi pan, że pracuje pan w Departamencie Stanu. Skąd mogę wiedzieć, że to prawda? Nie pokazał mi pan żadnej legitymacji. – Ale kiedy sięgnął do kieszeni marynarki po portfel, powiedziała: – Rozmyśliłam się. Nigdzie z panem nie pójdę. I co pan teraz zrobi? – spytała go. – Narusza pan moją prywatność i… i nie może mnie pan do niczego zmusić, chyba że mnie pan aresztuje. Domagam się adwokata, i to natychmiast!