– Nie zamykaj drzwi, Kate.
– Dobrze.
– Czy kupimy dziś psa?
Wielki Boże, zupełnie zapomniała. No cóż, dziewczęta będą musiały pomóc i przy tym.
– Tak, Patricku. Czy chodzi ci o jakąś konkretną rasę?
– Psa dla mężczyzny – powiedział z ożywieniem.
– Zgoda. Wiesz, że będziesz go musiał wytresować. Obiecujesz, że weźmiesz za niego całkowitą odpowiedzialność?
– Tak, obiecuję. Traktowali mnie jak psa. Nigdy nie będę postępował z psem tak, jak oni postępowali ze mną. Chcę tego dowieść. Muszę tego dowieść. Nie, jeszcze go nie kupujmy.
Kate coś ścisnęło za gardło. Udało jej się jakoś wydusić:
– Kupimy ci najlepszego psa w całej Kalifornii. Ale jeszcze nie teraz. Zostaniecie prawdziwymi kumplami.
Patrick uśmiechnął się do niej. Wy pieprzone skurwiele, zapłacicie mi za to. Pobiegła do swojej łazienki, wzięła prysznic i umyła włosy, wszystko w ciągu niespełna pięciu minut. Wyszła, ubrana, i pojawiła się w kuchni po zaledwie dwunastu minutach.
– Ładnie wyglądasz, mamo. Założę się, że tacie spodobają się te spodnie i sweter. To twój kolor.
– Dziękuję. Co jest na śniadanie?
– Naleśniki. Są bardzo miękkie. Rozpuściłam masło i ogrzałam syrop. Betsy wycisnęła sok z pomarańczy. Zaparzyłyśmy też kawę.
– Dziewczęta, mam dla was jeszcze jedno zadanie. Jeśli będziecie miały czas, upieczcie tort czekoladowy, grubo lukrowany. Kupcie też lody.
– Co mu mamy kupić z ubrania? Musimy wiedzieć, jaki rozmiar pasuje na tatę – powiedziała Betsy, sięgając po notes. – I co mamy zrobić, jeśli pojawi się Della podczas twojej nieobecności?
– Uściskajcie ją. Kupujcie wszystko duże. Sportowe rzeczy. Na razie nie potrzebny mu garnitur. Pantofle, może mokasyny, numer jedenaście. Grube skarpetki. Pamiętajcie, żeby wszystko było ciepłe. Nosi prawdopodobnie bieliznę numer trzydzieści dwa. Kupcie flanelową piżamę, ciepły szlafrok. Kilka swetrów. Ciepłe spodnie, kurtkę z podpinką. Wełniany kapelusz i rękawiczki. Przejdźcie się po sklepach z odzieżą męską i kierujcie się własnym rozsądkiem. Później wybiorę dla niego kurtkę lotniczą. Może mu się spodoba.
– Gdyby zostało nam trochę czasu, czy mamy pomalować dom? – zażartowała Ellie.
– Nie zapomnijcie upiec tortu – przypomniała im Kate, przypalając papierosa od niedopałka, trzymanego w ustach.
– Cześć, tato. Siadaj. Zrobiłam naleśniki – pochwaliła się Betsy. Nałożyła mu sześć.
– Wyglądają bardzo ładnie – powiedział Patrick. Betsy zachichotała.
– I wybornie smakują.
Patrick zjadł wszystko ze swojego talerza, potem dopił sok i kawę.
– Nigdy niczego nie zostawiam. Jak się coś zostawiło, za karę nie dostawało się następnego posiłku – wyjaśnił.
– Nie musisz się już tym martwić – pocieszyła go Kate. – Jeżeli jest ci wystarczająco ciepło, ruszajmy w drogę. Zadzwonię do was wieczorem, dziewczynki. Karta kredytowa i pieniądze są w biurku.
– Nie korzystasz już z książki kucharskiej? – spytał Patrick.
– Czasami. Ale najczęściej zapominam i wkładam pieniądze do szuflady biurka. Patricku, powiedziałeś, że chcesz mieć trochę pieniędzy. Przyniosę ci. Ile chcesz? – spytała i ujrzała popłoch na twarzy męża. – Co powiesz na pięćdziesiąt dolarów? – dodała łagodnie.
Patrick odprężył się.
– Pięćdziesiąt dolarów będzie… w sam raz.
Kate usłyszała w głosie męża taką ulgę, że zachciało jej się płakać.
– Kupcie też portfel – powiedziała do córek, po czym zwróciła się do Patricka: – Na razie możesz trzymać pieniądze w kieszeni spodni. Do zobaczenia, dziewczęta.
– Wpadniemy podczas weekendu, żeby się z tobą zobaczyć, tato – obiecała Ellie.
– Dobra. Chcecie, żebym was pocałował na pożegnanie?
– Oczywiście – ucieszyła się Betsy, oczy jej zwilgotniały. Ellie uścisnęła ojca i powiedziała:
– Szkoda, że nie pamiętam, jaki byłeś kiedyś.
– A ja ciebie pamiętam. Ciągnęłaś mnie za uszy, kiedy cię brałem na barana. Betsy ciągnęła mnie za włosy. Pamiętam wszystko. Kiedyś powiedzieli mi, że zginęłyście w wypadku drogowym. Wiedziałem, że to nieprawda, bo wasza matka była dobrym kierowcą. Udałem, że im wierzę, ale naprawdę nie uwierzyłem – oświadczył z dumą Patrick. – Niewiele mi zostało włosów – stwierdził niespodziewanie.
– Wystarczy -powiedziała Kate. Był taki potulny, taki dobroduszny. Zastanawiała się, kiedy Patrick znów wybuchnie. A może ten wczorajszy atak furii okaże się pierwszym i ostatnim?
– Wierzę ci, Kate, bo nigdy mnie nie okłamałaś.
– Owszem, Patricku, nigdy cię nie okłamałam. Teraz też nie będę cię okłamywała.
Wyjechali na szosę, ogrzewanie w mercedesie nastawiła na pełny regulator. W pewnej chwili Kate spytała:
– Patricku, czy ty mnie kiedykolwiek kochałeś?
– Nie jestem pewny. Byłaś dobrą matką, dbałaś o dom. Byliśmy szczęśliwi, prawda?
– Myślałam, że tak. Kochałam cię całą duszą i sercem – powiedziała cicho.
– Nie wiedziałem, że aż tak – odparł zdumiony Patrick.
– Ale to prawda. Nie jestem pewna, czy ty mnie chociaż lubiłeś. Dlaczego zgłosiłeś się na ochotnika na tę wojnę?
– Chciałem zdobyć punkty. To był jedyny sposób uzyskania awansu. Ale popełniłem błąd. Niewiele błędów popełniłem w życiu, prawda?
– Niewiele.
– Chciałem, żeby wszystko było, jak dawniej. Przepraszam za wczoraj.
– Ja też przepraszam. Czy naprawdę uważałeś, że jestem głupia, że potrzebowałam ciebie, byś za mnie myślał, a w mojej głowie nigdy nie zaświtała żadna myśl?
– Tak, ale dlatego, że naprawdę tak było. Kate skuliła się.
– Masz kłopoty ze słuchem, co?
– Owszem. Chyba za często obrywałem po głowie. Ale jedno ucho jest zupełnie dobre.
– Dlaczego nic nie powiedziałeś? – spytała smutno Kate.
– Bo szwankuje we mnie tyle innych rzeczy. I tak nie mogłabyś mi zajrzeć do uszu.
Boże, pomóż mi wytrwać. Pomóż mi go zrozumieć, być dla niego dobrą.
– Zajmiemy się dzisiaj i tym.
– Kate, jak myślisz, kiedy znów stanę się normalnym człowiekiem? – spytał Patrick.
– Nie wiem. Będziemy ci pomagały z całych sił, ale ciebie też czeka ciężka praca. Zrobię wszystko, co w mojej mocy.
Kate niemal wybuchnęła śmiechem, kiedy Patrick się odezwał:
– Ponieważ kochałaś mnie całą duszą i sercem? Bo już mnie nie kochasz, prawda? – dodał obojętnie.
Kate zastanowiła się, nim odpowiedziała.
– Jakaś cząstka mnie zawsze cię będzie kochała, Patricku. Ale nie jestem już w tobie zakochana. – Boże, błagam, modliła się, niech mnie nie spyta, czy kocham innego. Nie pozwól mu zadać tego pytania. – A ty mnie kochasz? – rzuciła, mając nadzieję, że w ten sposób odwlecze to, czego tak się bała usłyszeć.
– Myślę, że byłem zakochany w idei małżeństwa. Potrzebna mi była żona. Kiedy się jest w wojsku, trzeba mieć żonę, inaczej nie zrobi się kariery. Lubiłem cię. Na ogół. – Powiedział to takim rzeczowym tonem, że Kate uśmiechnęła się lekko. Może, pomyślała, nie zabrzmiało to tak strasznie z uwagi na jego rosyjski akcent. Kiedy się wszystko uładzi, i będzie miała spokojną głowę, zastanowi się nad tym, co właśnie powiedział jej mąż. Nagle odkryła, że pod wpływem słów Patricka zaczyna znikać gnębiące ją dotąd poczucie winy.
– Czeka nas ciężki dzień, Patricku. Powiedz mi coś. Nie rozumiem, dlaczego nie poddano cię leczeniu. Nie rozumiem, jak mogli cię… wypuścić w takim stanie. Potraktowali cię jak zwierzę – wybuchnęła.