To był mój wybór. Zabrali mnie gdzieś, przeprowadzili pobieżne badania. Oczy i uszy mieli mi skontrolować później. Poddano mnie również intensywnym przesłuchiwani om. Kiedy się przyznałem, że puściłem farbę, przestali się mną interesować. Miałem dziewiętnaście lat i sześć miesięcy, by nad tym wszystkim rozmyślać, w głębi duszy wiedziałem, że żaden człowiek nie oprze się takim torturom i środkom farmakologicznym, jakie mi aplikowano. Pragnąłem jak najszybciej znaleźć się w domu. Powiedzieli, że zwrócą nam koszty leczenia. Kłamali, Kate.
– Wiem o tym.
– Kiedy poczuję się lepiej i zacznę normalnie wyglądać, wybierzemy się na obiad do jakiegoś lokalu?
– Chciałbyś?
– Postawiłem sobie taki cel. Na razie. Będę się musiał od nowa nauczyć chodzić, jak inni ludzie. Teraz powłóczę nogami, ale najczęściej moje ruchy są gwałtowne, nieskoordynowane. To dlatego, że często mnie wiązano.
– Popracujemy nad tym. Będziemy spacerowali, jeździli na rowerach. Pamiętasz, jak kiedyś jeździłeś na rowerze obok mojego domu? Kiedy znalazłeś się na naszym podjeździe, zawsze udawałeś, że złapałeś gumę.
– A więc przejrzałaś mnie, tak?
– Naturalnie.
– Kate, naprawdę jesteś bogata?
– Dobrze mi się powodzi. Nie musimy się martwić, że będziemy głodować. Zatrudniam specjalistę od inwestycji. Nad wszystkim czuwa Ellie. Powinieneś być bardzo dumny z dziewcząt. Betsy… Betsy przewiduje wszystkie posunięcia władz. Nawet nie próbuję zrozumieć, jak ona… Odziedziczyła to po tobie, Patricku. Powinieneś z nią porozmawiać, kiedy będziesz się już czuł na siłach. Ellie mówi, że Betsy jest ekspertką w sprawach polityki międzynarodowej. To chyba znaczy, że wie, jak to wszystko funkcjonuje.
– Spławili mnie, Kate, a ja nic nie mogę zrobić.
– Nie będziemy się tym na razie zajmowali, Patricku. Na razie zignorujemy ich i postaramy postawić cię na nogi. Kiedy staniesz się znów silny, zastanowimy się, jak logicznie i rozsądnie wszystko rozegrać. Nie wierzę, że nic się nie da zrobić. Nie chcę w to wierzyć.
– Staliśmy się niewolnikami systemu. – Kate dosłyszała w jego głosie strach i zareagowała gwałtownie.
– Nie chcę widzieć, jak się wycofujesz, zanim jeszcze zaczęliśmy. Jeśli uwierzymy, że jesteśmy w stanie przeciwstawić się systemowi, to już będzie połowa sukcesu. Nie zawsze liczy się zwycięstwo. Liczy się to, żeby wytłumaczyli się ze swego postępowania, kiedy nadejdzie stosowny moment. Wszystko zależy od ciebie, Patricku.
Reszta drogi upłynęła im w milczeniu, przy szumie klimatyzacji i cichej muzyce z radia.
W szpitalu powiedziano Kate, by przyszła o czwartej po południu. Do tego czasu Patricka przyjmie internista, dentysta i okulista. Badanie słuchu zostawiono na sam koniec. Lekarz zapewnił Kate, że kiedy zgłosi się po swego kuzyna Harry’ego, będzie już miał okulary i aparat słuchowy. Zajmą się również jego zębami.
Mając dużo wolnego czasu, Kate poszła na lunch i długi spacer. W środku dnia wstąpiła na kawę, by móc skorzystać z toalety. Na widok automatu telefonicznego na ścianie serce zabiło jej mocniej. Jeśli będzie miała szczęście, złapie jeszcze Gusa w biurze. Zazwyczaj jadł lunch w redakcji, chyba że pracował w terenie nad jakimś artykułem. Sprawdziła, ile ma drobnych. Starczy, by uzyskać połączenie, ale jeśli Gus zechce porozmawiać, będzie musiał oddzwonić.
Gdy usłyszała jego głos, zaczęła płakać. Ciągle jeszcze płakała, kiedy powiedział jej, by odłożyła słuchawkę, a on za chwilę do niej oddzwoni. Rozmawiali przez pół godziny – o pogodzie, o Betsy i Ellie, o tym że jest pewna, iż kiedy wróci do domu, zastanie w nim Delię.
– Brakuje mi ciebie – powiedziała. – Śniłeś mi się ostatniej nocy.
– Kate, martwię się o ciebie. Poradzisz sobie z tym wszystkim?
– Raz wydaje mi się, że tak, za chwilę myślę, że to beznadziejne. Muszę spróbować. Mówiłeś, że mnie rozumiesz.
– Rozumiem, ale nie przeszkadza mi to martwić się o ciebie. Czy mogę ci jakoś pomóc?
– Jak ci poszło z tym facetem na lotnisku?
– Nie za dobrze. Próbował mnie zastraszyć. Myślał, że można zastraszyć „New York Timesa”. Powiedziałem mu, żeby się odpieprzył. Podpisałem ten cholerny dokument, a niżej umieściłem uwagę „Pod przymusem”. Próbował mi wmówić, że nie wyjdę stamtąd, póki nie podpiszę drugiego oświadczenia. Przez pięć cholernych godzin gapiliśmy się na siebie. Wyszedł, by gdzieś zadzwonić, i w końcu mnie puścił.
– Żałuję, że nie pomyślałam, by zrobić to samo.
– Z nimi można walczyć tylko z pozycji siły. Nie mogłaś im się sprzeciwić. Stawką był powrót twojego męża. Te łobuzy wykorzystały to. Póki u ciebie pozostanie wszystko w porządku, jakoś wytrzymam. Kiedy znowu do mnie zadzwonisz?
– Postaram się za kilka dni. Spróbuję opracować plan dnia. Patrick powinien prowadzić regularny tryb życia. Myślałam o zapisaniu go na zajęcia gimnastyczne. Zawoziłabym go do miasta i czekała na niego. Teraz nie mogę ci powiedzieć nic bardziej konkretnego. Wiesz, że muszę to zrobić, Gus.
– Wiem. Ten biedak zasłużył sobie na wszystko, co najlepsze. Jeśli będę a mógł jakoś pomóc, daj mi znać. Kocham cię, Kate, więcej niż życie.
Kate zacisnęła powieki. Chciała mu powiedzieć, że kocha go równie mocno, może nawet mocniej, ale słowa nie chciały jej przejść przez gardło. Nie miała prawa tego mówić. Nie teraz. Może już nigdy.
– Dbaj o siebie, Kate. Myśl o tobie nie opuszcza mnie ani na chwilę.
– Nie jadaj za często w barach szybkiej obsługi – wyszeptała Kate zdławionym głosem, nim odwiesiła słuchawkę.
Kiedy usiadła za stolikiem, by dokończyć kawę, rozejrzała się wokoło. Kilku gości, którzy siedzieli, gdy tu weszła, opuściło lokal. Gapił się na nią zza gazety facet, który na odległość wyglądał podejrzanie. Kate popatrzyła na niego wyzywająco. Była bardzo rozczarowana, kiedy mężczyzna zagadnął ją, gdy podeszła do kasy, by zapłacić rachunek.
– Pani Starr?
– Tak.
– Wydawało mi się, że panią poznaję. Nazywam się Timmins, jestem pastorem. Kilka miesięcy temu wykonała pani rysunek naszego probostwa. Zamierzałem napisać do pani list, by poinformować panią, ile pochlebnych uwag otrzymałem od swoich parafian. – Sięgnął ręką do krawata. – Przepraszam, ale dziś mam dzień bez koloratki.
– Każdemu z nas potrzebne są takie dni – powiedziała Kate, uśmiechając się szeroko. Gdy wychodziła na popołudniowe słońce, czuła się jak skończona idiotka.
W szpitalu Kate usiadła w poczekalni, czekając na lekarza. Pojawił się za dziesięć piąta.
– A więc, pani Starr, miło mi zakomunikować, że stan pani kuzyna nie jest taki zły, jak się początkowo obawialiśmy. EKG jest prawidłowe. Ma trochę przekrwione płuca, ale minie mu to po zastosowanym leczeniu. Nerki funkcjonują prawidłowo, układ trawienny również biorąc pod uwagę dziwną dietę, którą stosował. Nasz stomatolog uzupełnił dziewięć ubytków i usunął sześć zębów z przodu. Za trzy dni będzie gotowa proteza. Oczywiście na razie wolno mu jeść tylko miękkie pokarmy. Nie możemy jeszcze usunąć katarakty. Ale po zabiegu laserem odzyska wzrok w lewym oku. Otrzymał już okulary i zupełnie dobrze widzi na prawe oko. Stwierdziliśmy u niego znaczne uszkodzenie słuchu, ale otrzymał najnowocześniejszy aparat słuchowy. Jest nim zachwycony. Umieszcza się go za uchem i jest prawie niewidoczny. Jama ustna pozostanie drętwa jeszcze przez jakieś sześć godzin. Pani kuzyna bardzo zmęczyły badania i zabiegi, drzemie teraz w jednej z sal dla rekonwalescentów. Aha, wstępne wyniki analizy krwi i moczu są dobre. Będziemy mogli coś więcej powiedzieć, kiedy zgłoszą się państwo po protezę. Może pani teraz zabrać swego kuzyna do domu, pani Starr. Tylko przedtem… -machnął jej przed nosem rachunkiem -… proszę wstąpić do biura i oddać im to.