– Wciąż nic mi to nie mówi.
– Była trochę starsza od nas. Cztery, może pięć lat. – Wzruszył ramionami. – Tylko pytam.
– Uhm – mruknęła Loren. – Zrób coś dla mnie, Lance. Udaj, że jestem twoją żoną i pomiń grę wstępną.
– Świetnie, oto co mam. Claire Biel zadzwoniła do mnie dziś rano. Jej córka wyszła wczoraj wieczorem i nie wróciła do domu.
– Ile ma lat?
– Właśnie skończyła osiemnaście.
– Czy coś świadczy o tym, że mogła paść ofiarą przestępstwa?
Zrobił minę świadczącą o tym, że sam się nad tym zastanawia. Potem powiedział:
– Jeszcze nie.
– A zatem?
– Zatem zwykle czekamy jakiś czas. Jak powiedziałaś przez telefon – osiemnaście lat, żadnych dowodów, że mamy do czynienia z aktem przemocy.
– Tak jak Katie Rochester.
– Właśnie.
– Jednak?
– Trochę znam jej rodziców. Claire chodziła do szkoły z moim starszym bratem. Mieszkają niedaleko mnie. Są przejęci, oczywiście. Pozornie wydaje się, że – no cóż – dziewczyna chce poszaleć. Dopiero co została przyjęta do college’u. Na Duke. Jej pierwszy dorosły wybór. Poszła zabawić się z przyjaciółmi. Wiesz, o czym mówię?
– Wiem.
– Jednak pomyślałem, co mi szkodzi trochę posprawdzać, no nie? Zrobiłem najprostszą rzecz na świecie. Żeby uspokoić rodziców tej dziewczyny – nawiasem mówiąc, ma na imię Aimee – że nic jej się nie stało.
– I co zrobiłeś?
– Sprawdziłem jej kartę kredytową, czy płaciła nią lub korzystała z bankomatu.
– I co?
– Trafiłem. Pobrała z bankomatu tysiąc dolarów, maksymalną kwotę, o drugiej w nocy.
– Masz zapis wideo z banku?
– Mam.
Loren wiedziała, że teraz robi się to w kilka sekund. Nie używają już kaset wideo, tak jak kiedyś. Sygnał z kamer jest zapisywany cyfrowo i można go niemal natychmiast przesłać jako plik lub załącznik poczty elektronicznej.
– To była Aimee – powiedział. – Nie ma żadnych wątpliwości. Nie próbowała zasłonić twarzy ani nic.
– A zatem?
– Zatem należy przyjąć, że uciekła z domu, prawda?
– Prawda.
– Poszła w tango – ciągnął. – Podjęła pieniądze i postanowiła zaszaleć. Wypuścić trochę pary po ukończeniu szkoły.
Banner odwrócił wzrok.
– Daj spokój, Lance. W czym problem?
– Katie Rochester.
– Ponieważ z Katie było tak samo? Skorzystała z bankomatu, zanim zniknęła?
Poruszył głową do tyłu i do przodu, gestem mówiącym może tak, a może nie. Jego oczy wciąż miały nieobecny wyraz.
– Nie chodzi tylko o to, że ona zrobiła to samo co Katie – powiedział. – Rzecz w tym, że zrobiła dokładnie to samo.
– Nie nadążam.
– Bankomat, którego użyła Aimee Biel, był na Manhattanie, a dokładnie – rzekł, przeciągając słowa – przy Citi-banku na rogu Pięćdziesiątej Drugiej Ulicy i Szóstej Alei.
Loren poczuła, jak zimny dreszcz powoli przechodzi jej od podstawy czaszki w dół.
– To ten sam, z którego skorzystała Katie Rochester, prawda? – powiedział Banner.
Kiwnęła głową i powiedziała coś naprawdę głupiego:
– To może być zbieg okoliczności.
– Może – przytaknął.
– Masz coś jeszcze?
– Dopiero zaczęliśmy, ale mamy wykaz rozmów z jej komórki.
– I co?
– Dzwoniła do kogoś zaraz po tym, jak podjęła pieniądze.
– Do kogo?
Lance Banner usiadł wygodniej i założył nogę na nogę.
– Pamiętasz takiego faceta starszego o kilka lat od nas, wielkiego koszykarza, niejakiego Myrona Bolitara?
Rozdział 13
Tymczasem w Miami Myron jadł obiad z Reksem Stortonem, nowym klientem, w przerażająco wielkiej restauracji, którą Rex wybrał ze względu na to, że przychodziło tam mnóstwo ludzi. Restauracja należała do jakiejś sieci lokali, takiej jak Bennigans, TGI Fridays czy innej, równie wszechobecnej jak okropnej.
Storton był podstarzałym aktorem, dawną supergwiazdą, szukającym ambitnej roli, która wyciągnęłaby go z letniego teatrzyku Loni Anderson w Miami i znów wyniosła na wyżyny Hollywood. Zadawał szyku różową koszulką polo z postawionym kołnierzykiem, białymi spodniami, których nie powinien wkładać mężczyzna w jego wieku, oraz błyszczącym siwym tupecikiem, który wyglądał dobrze, jeśli nie siedziało się po drugiej stronie stołu, tuż przed Stortonem.
Przez wiele lat Myron reprezentował wyłącznie sportowców. Kiedy jeden z jego koszykarzy postanowił zmienić zajęcie i wziąć się do robienia filmów, Myron zaczął spotykać aktorów. Ta nowa gałąź interesów okazała się owocna i teraz zajmował się niemal wyłącznie klientami z Hollywood, pozostawiając kontrakty sportowe Esperanzie.
To dziwne. Można by oczekiwać, że jako ekssportowiec Myron będzie bardziej przywiązany do klientów z tej branży. Jednak nie. Bardziej lubił aktorów. Większość sportowców zaczyna karierę w bardzo młodym wieku i od razu zostaje wyniesiona do rangi półbogów. Sportowcy są elitą w szkole. Są zapraszani na wszystkie prywatki. Mają wszystkie najładniejsze dziewczyny. Budzą podziw rodziców. Mają fory u nauczycieli.
Z aktorami jest inaczej. Wielu z nich zaczyna karierę od najniższych szczebli drabiny. Sportowcy rządzą w większości miast. Aktorzy to często ci, którym nie udało się dostać do drużyny i szukali innego zajęcia. Często byli za niscy – spotkaliście kiedyś jakiegoś aktora i zauważyliście, jaki jest niski? – albo mieli kłopoty z koordynacją ruchową. Dlatego zajęli się aktorstwem. Później, kiedy zostają gwiazdami, nie są z tym oswojeni. Są zaskoczeni. Nieco bardziej to doceniają. Wielokrotnie – nie, nie zawsze – są wskutek tego skromniejsi niż ich koledzy sportowcy.
Oczywiście, inne czynniki też odgrywają rolę. Mówi się, że aktorzy wychodzą na scenę, żeby zapełnić pustkę, którą może wypełnić tylko aplauz widowni. Nawet jeśli to prawda, to bardziej zależy im na uznaniu widzów. Podczas gdy sportowcy przywykli, że ludzie spełniają ich życzenia, i zaczęli uważać to za coś, co należy im się od życia, aktorzy doszli do tego od początkowego zwątpienia. Sportowcy muszą zwyciężać. Muszą kogoś pokonać. Aktorzy potrzebują tylko waszego aplauzu, a więc aprobaty.
Dlatego łatwiej się z nimi pracuje.
I znów jest to ogromnym uogólnieniem – w końcu Myron sam był sportowcem i wcale nie uważał się za trudnego człowieka – lecz jak w większości uogólnień, w tym również coś było.
Powiedział Reksowi o niezależnym producencie szukającym aktora do roli „podstarzałego złodzieja transwestyty, ale o złotym sercu”. Rex skinął głową. Nieustannie omiatał wzrokiem salę, jakby był na przyjęciu koktajlowym i czekał na przybycie kogoś ważnego. Rex zawsze jednym okiem obserwował wejście. Tak już jest z aktorami. Myron reprezentował jednego z tych powszechnie znanych z niechęci do prasy. Facet walczył z fotoreporterami. Podawał do sądu redakcje bulwarówek. Żądał poszanowania swojej prywatności. Jednak ilekroć Myron jadł z nim obiad, aktor zawsze wybierał stolik na środku sali, siadał twarzą do drzwi i spoglądał przez sekundę na każdego wchodzącego, sprawdzając, czy został rozpoznany.