– Już mu lepiej?
– W porządku.
– A co mamy na tapecie?
– Michaela Discepolo. Musimy załatwić sprawę jego kontraktu.
– Giganci wciąż wloką się w ogonie?
– Tak.
– Zatem powinien zachować niezależność – rzekł Myron. – Uważam, że to będzie dobre posunięcie, szczególnie ze względu na to, jak on gra.
– Tylko że Discepolo to lojalny facet. Wolałby podpisać z nimi kontrakt.
Esperanza odjęła Hectora od piersi i przyłożyła go do drugiej. Myron starał się nie odwracać oczu zbyt szybko. Nigdy nie wiedział, jak ma się zachować, kiedy kobieta karmiła przy nim piersią. Chciał podchodzić do tego w dojrzały sposób, ale nie miał pojęcia jak. Nie gapić się, ale też nie odwracać wzroku. Jak to wypośrodkować?
– Mam ci coś do powiedzenia – odezwała się po chwili Esperanza.
– Och?
– Tom i ja pobieramy się.
Myron nic nie powiedział. Poczuł się dziwnie.
– No co?
– Gratulacje.
– Tylko tyle?
– Jestem zaskoczony, to wszystko. Ale naprawdę uważam, że to wspaniała wiadomość. Kiedy będzie ten wielki dzień?
– Za trzy tygodnie, w sobotę. Pozwól jednak, że o coś cię zapytam. Teraz, kiedy wychodzę za ojca mojego dziecka, czy nadal jestem kobietą upadłą?
– Nie sądzę.
– Do licha. Lubię być kobietą upadłą.
– No cóż, i tak masz nieślubne dziecko.
– Celna uwaga. Będę się tym pocieszać.
Myron popatrzył na nią.
– Co jest?
– Ty zamężna.
Pokręcił głową
– Nigdy nie lubiłam trwałych związków, prawda?
– Zmieniałaś partnerów jak rękawiczki.
Esperanza uśmiechnęła się.
– Prawda.
– Nawet nie pamiętam, żebyś dłużej niż… powiedzmy miesiąc, trzymała się jednej płci.
– Cudowny biseksualizm. Jednak z Tomem jest inaczej.
– Dlaczego?
– Kocham go.
Nic nie powiedział.
– Nie sądziłeś, że potrafię związać się z jedną osobą.
– Nigdy tego nie mówiłem.
– Wiesz, na czym polega biseksualizm?
– Oczywiście – odparł Myron. – Chodziłem z wieloma biseksualnymi kobietami. Jak tylko wspomniałem o seksie, słyszałem „cześć”.
Esperanza tylko popatrzyła na niego.
– No dobrze, to stary kawał – rzekł. – Po prostu…
Wzruszył ramionami.
– Lubię kobiety i mężczyzn. Jeśli jednak wiążę się z kimś, to z osobą, nie z płcią. Rozumiesz?
Jasne.
– To dobrze. A teraz powiedz mi, co jest nie w porządku z tobą i tą Ali Wilder.
– Wszystko jest w porządku.
– Win mówi, że jeszcze nie spaliście ze sobą.
– Win tak powiedział?
– Tak.
– Kiedy?
– Dziś rano.
– Po prostu przyszedł tu i tak powiedział?
– Najpierw rzucił uwagę na temat mojego biustu powiększonego po porodzie, a potem owszem, powiedział mi, że chodzisz na randki z tą kobietą prawie od dwóch miesięcy i jeszcze nie zabrałeś się do rzeczy.
– Z czego to wnioskuje?
– Z mowy ciała.
– Tak powiedział?
– Win umie interpretować mowę ciała.
Myron potrząsnął głową.
– Zatem ma rację?
– Dziś wieczorem mam zjeść kolację u Ali. Dzieci zostaną na noc u jej siostry.
– Ona tak zaplanowała?
– Tak.
– I jeszcze nie…?
Wciąż karmiąc Hectora, Esperanza zdołała wykonać znaczący gest.
– Jeszcze nie.
– O rany.
– Czekam na jakiś znak.
– Jaki? Ma ci przysłać wici? Zaprosiła cię do swojego domu i zapowiedziała, że dzieci nie będzie przez całą noc.
– Wiem.
– To międzynarodowy znak oznaczający „pociupciaj mnie”.
Nic nie powiedział.
– Myronie?
– Tak.
– Ona jest wdową, nie inwalidką. Zapewne jest przerażona.
– Dlatego się nie spieszę.
– To słodkie i szlachetne, ale głupie. I wcale nie pomaga.
– Zatem sugerujesz…?
– Potężne ciupcianie, tak.
Rozdział 5
Myron zjawił się u Ali o siódmej wieczór.
Mieszkała w Kasselton, miasteczku oddalonym o piętnaście minut jazdy, na północ od Livingston. Przed wyjściem z domu Myron odprawił cały rytuał. Użyć wody kolońskiej czy nie? To było łatwe: żadnej wody. Slipki czy bokserki? Wybrał pośrednie rozwiązanie: ni to obcisłe bokserki, ni to slipki z nogawkami. Bokserkoslipki, głosił napis na opakowaniu. Włożył szare. Ponadto jasnobrązowy pulower firmy Banana Republic, a pod spód czarny podkoszulek. Dżinsy Gap. Nogi wbił w mokasyny rozmiar 46 z sieci sklepów Toda. Nie mógłby się ubrać bardziej po amerykańsku, nawet gdyby chciał.
Drzwi otworzyła mu Ali. Światła w domu były przyciemnione. Miała na sobie czarną suknię z owalnym dekoltem. Włosy upięte. Myron lubił takie uczesanie. Większość mężczyzn lubi rozpuszczone włosy. On zawsze wolał, żeby nie zasłaniały twarzy.
Przyglądał jej się przez chwilę, a potem powiedział:
– Oo.
– A podobno umiesz kadzić.
– Staram się powstrzymywać.
– Dlaczego?
– Jak zaczynam kadzić – rzekł Myron – kobiety w trzech najbliższych stanach zrzucają szatki. Muszę uważać.
– No to mam szczęście. Wejdź wreszcie.
Jeszcze nigdy nie zaszedł dalej niż do holu. Ali poszła do kuchni. Myron był spięty. Na ścianie wisiały rodzinne zdjęcia. Rzucił na nie okiem. Zobaczył twarz Kevina. Na co najmniej czterech różnych fotografiach. Myron nie chciał się gapić, ale przywarł wzrokiem do zdjęcia Erin. Łapała ryby z ojcem. Miała porażający uśmiech. Próbował wyobrazić sobie dziewczynę ze swojej sutereny uśmiechającą się w taki sposób, ale nie mógł.
Znów spojrzał na Ali. Jakiś cień przemknął po jej twarzy.
Myron wciągnął nosem powietrze.
– Co gotujesz?
– Potrawkę z kurczaka.
– Pachnie wspaniale.
– Możemy najpierw porozmawiać?
– Jasne.
Poszli do salonu. Myron starał się nie tracić głowy. Rozejrzał się, szukając innych zdjęć. Zobaczył ślubne zdjęcie w ramce. Pomyślał, że Ali ma na nim zbyt natapirowane włosy, ale może wtedy była taka moda. Uznał, że teraz jest ładniejsza. Tak się dzieje z niektórymi kobietami. Była tam także fotografia pięciu mężczyzn w identycznych czarnych smokingach i muszkach. Domyślił się, że to drużbowie. Ali powiodła wzrokiem w ślad za jego spojrzeniem. Podeszła i podniosła zdjęcie.
– Ten to brat Kevina – powiedziała, pokazując drugiego mężczyznę po prawej.
Myron skinął głową.
– Pozostali pracowali razem z Kevinem w firmie Carson Wilkie. Byli jego najlepszymi przyjaciółmi.
– Czy oni… – zaczął Myron.
– Wszyscy zginęli. Wszyscy mieli żony i dzieci. Poczuł się jak słoń w składzie porcelany.
– Nie musisz tego robić – rzekł Myron.
– Owszem, Myronie, muszę. Usiedli.
– Kiedy Claire umówiła nas po raz pierwszy – zaczęła Ali – powiedziałam jej, że będziesz musiał poruszyć temat jedenastego września. Mówiła ci?