Выбрать главу

– Ba – rzekł Win.

– Co „ba”?

– Czego właściwie miałaby obawiać się Aimee? – zapytał Win. – Erik raczej nie jest podobny do Dominicka Rochestera.

Win miał rację.

– Może Aimee nie uciekła. Może zaszła w ciążę i chciała urodzić dziecko. Może powiedziała to swojemu chłopakowi, Drew Van Dyne’owi…

– Który – podjął temat Win – jako nauczyciel byłby skończony, gdyby to wyszło na jaw.

– Tak.

To miało okropny sens.

– Jest w tym jedna duża dziura – stwierdził Myron.

– Jaka?

– Obie dziewczyny korzystały z tego samego bankomatu. Pozostałe fakty trudno nawet uznać za dziwny zbieg okoliczności. Dwie dziewczyny zachodzą w ciążę w szkole, do której chodzi tysiąc uczennic? Przypadek mieszczący się w granicach błędu statystycznego. Nawet jeśli uwzględnić, że obie uciekają z tego powodu z domu, to choć prawdopodobieństwo powiązania tych dwóch spraw rośnie, i tak jest bardziej prawdopodobne, że nie są ze sobą związane, nie sądzisz?

– Sądzę – zgodził się Win.

– Jednak dodaj do tego, że obie korzystały z tego samego bankomatu. Jak mamy to wyjaśnić?

– W tym momencie twoje wyliczenia statystyczne diabli biorą – zauważył Win.

– Tak więc czegoś nie wiemy.

– Nic nie wiemy. W tej fazie dowody są zbyt wątłe, żeby stworzyć jakąkolwiek sensowną teorię.

Następny punkt dla Wina. Może zaczęli teoretyzować za wcześnie, ale zbliżali się do rozwiązania. Ponadto należało wziąć pod uwagę również inne możliwości, takie jak trop telefonicznych pogróżek Rogera Changa. Może miały związek ze sprawą, a może nie. Nie wiedział także, jaką rolę odgrywa w tym Harry Davis. Może był łącznikiem między Van Dyne’em i Aimee, chociaż to wydawało się zbyt naciągane. I co Myron powinien wywnioskować z przekazanej Claire przez telefon wiadomości, że ‘nic jej nie jest”? Zastanawiał się nad porą i motywem – czy ten telefon miał pocieszyć czy przestraszyć, a także dlaczego? – lecz na razie nic nie przychodziło mu do głowy.

– W porządku – powiedział do Wina. – Jesteśmy umówieni na wieczór?

– Istotnie, jesteśmy.

– Zatem porozmawiam z tobą później.

Win rozłączył się w chwili, gdy Myron wjechał na podjazd Claire i Erika. Claire wyszła drzwiami frontowymi, zanim zdążył zatrzymać samochód.

– Dobrze się czujesz? – zapytał.

Claire nie trudziła się odpowiedzią na tak retoryczne pytanie.

– Miałeś już wiadomość od swojej wtyczki w telefonach?

– Jeszcze nie. Czy znasz nauczyciela z liceum w Livingston, który nazywa się Drew Van Dyne?

– Nie.

– I to nazwisko nic ci nie mówi?

– Nie sądzę. Dlaczego pytasz?

– Pamiętasz to body, które znalazłem w jej pokoju? Myślę, że to on mógł je kupić.

Poczerwieniała.

– Nauczyciel?

– Pracował w tym sklepie muzycznym w centrum handlowym.

– Planet Music.

– Tak.

Claire pokręciła głową.

– Nic nie rozumiem.

Myron położył rękę na jej ramieniu.

– Musisz mi pomóc, Claire, dobrze? Chcę, żebyś była opanowana i trzeźwa.

– Nie traktuj mnie protekcjonalnie, Myronie.

– Nie zamierzam, ale posłuchaj, jeśli nie zapanujesz nad sobą, kiedy dojedziemy do szkoły…

– Stracimy szansę. Wiem. Co jeszcze się dzieje?

– Miałaś rację co do Joan Rochester.

Myron streścił jej rozmowę. Claire siedziała i spoglądała przez okno. Od czasu do czasu kiwała głową, ale zdawała się nie słuchać tego, co do niej mówił.

– Zatem sądzisz, że Aimee może być w ciąży?

Teraz jej głos istotnie był spokojny, nawet zbyt obojętny. Usiłowała spojrzeć na to z boku. Mógł to być dobry znak.

– Tak.

Claire podniosła rękę i zaczęła skubać dolną wargę. Tak jak w średniej szkole. To wszystko było takie dziwne, jechali tą trasą, którą pokonywali tysiące razy, kiedy byli młodzi, Claire skubała dolną wargę jak przed końcowym egzaminem z algebry.

– W porządku, spróbujmy przez chwilę spojrzeć na to racjonalnie – powiedziała.

– Dobrze.

– Aimee zerwała ze swoim chłopakiem ze szkoły średniej. Nie powiedziała nam o tym. Była bardzo skryta. Kasowała swoje e-maile. Nie była sobą. W szufladzie miała body, prawdopodobnie zakupione przez nauczyciela, który pracował w sklepie muzycznym, gdzie często chodziła.

Te słowa ciężko zawisły w powietrzu.

– Przyszło mi do głowy jeszcze coś – powiedziała Claire.

– Mów.

– Jeśli Aimee była w ciąży – Boże, sama nie wierzę, że to mówię – mogła pójść do jakiegoś szpitala.

– Niewykluczone. Albo po prostu kupiła domowy test ciążowy.

– Nie – odparła stanowczo Claire. – Na pewno nie tylko. Rozmawiałyśmy o takich sprawach. Jednej z jej przyjaciółek test ciążowy dał błędny wynik. Aimee chciałaby to sprawdzić. Zapewne poszłaby do lekarza.

– W porządku.

– A w tej okolicy jedynym szpitalem jest ten Świętego Barnaby. No wiesz, wszyscy z niego korzystają. Zatem ona też mogła tam pójść. Powinniśmy zadzwonić i poprosić kogoś, żeby to sprawdził. Jestem jej matką. To chyba powinno mieć jakieś znaczenie, co?

– Nie wiem, jakie teraz obowiązują przepisy.

– Wciąż je zmieniają.

– Poczekaj.

Myron sięgnął po telefon komórkowy. Zadzwonił do centrali szpitalnej. Poprosił o połączenie z doktorem Stanleyem Rickenbackiem. Podał sekretarce swoje nazwisko. Wjechał na rondo przed liceum i zaparkował samochód. Rickenback odebrał telefon, lekko podekscytowany. Myron wyjaśnił, czego chce. Podniecenie doktora znikło.

– Nie mogę tego zrobić – powiedział Rickenback.

– Mam tutaj jej matkę.

– Dopiero co powiedział pan, że ona jest pełnoletnia. Złamałbym przepisy.

– Proszę posłuchać, miał pan rację co do Katie Rochester. Jest w ciąży. Próbujemy ustalić, czy Aimee też.

– Rozumiem, ale nie mogę panu pomóc. Jej dane medyczne są poufne. Ze względu na nowe prawo o ochronie danych osobowych system komputerowy zapamiętuje, kto otwiera pliki z danymi pacjenta i kiedy. Nawet gdybym nie uważał tego za nieetyczne, byłoby to zbyt ryzykowne. Przykro mi.

Rozłączył się. Myron patrzył przez okno. Potem znów zadzwonił na centralę.

– Chciałbym rozmawiać z doktor Edną Skylar. Dwie minuty później usłyszał głos Edny.

– Myron?

– Ma pani ze swojego komputera dostęp do danych pacjentów, prawda?

– Tak.

– Wszystkich pacjentów szpitala?

– O co właściwie chodzi?

– Pamięta pani naszą rozmowę o niewinnych?

– Tak.

– Chcę, żeby pomogła pani komuś niewinnemu, doktor Skylar. – I zaraz dodał: – W tym wypadku być może dwojgu niewinnym.

– Dwojgu?

– Osiemnastoletniej dziewczynie, niejakiej Aimee Biel – powiedział Myron – i jeśli mamy rację, dziecku, które ma urodzić.

– Mój Boże. Czy to ma znaczyć, że Stanley miał rację?

– Proszę, doktor Skylar.