Выбрать главу

Nie uderzył go mocno. Kantem dłoni trafił w splot nerwowy. Ludzkie ciało ma niewiele tak wrażliwych punktów. Jeśli uderzysz kogoś w gardło, na pewno go zaboli. Zacznie się dusić, kaszleć i krztusić. Jednak musisz wiedzieć, co robisz. Jeśli uderzysz za mocno, możesz spowodować poważne uszkodzenia. Ręka Myrona śmignęła jak atakująca kobra.

Crush wybałuszył oczy. Rzężący jęk uwiązł mu w gardle. Niemal niedbałym ruchem Myron podciął mu nogi. Crush padł. Myron nie czekał, aż wstanie. Chwycił Randy’ego za chudy kark i pociągnął. Na wypadek gdyby któryś z pozostałych chłopców spróbował choćby drgnąć, Myron obrzucił ich mrożącym krew w żyłach spojrzeniem, nie przestając wlec Randy’ego do ogródka sąsiadów.

– Au, puść mnie! – jęknął Randy.

Pieprzyć go. Był osiemnastoletni, więc dorosły, no nie? Nie ma powodu, by traktować go łagodnie jak dzieciaka. Myron zawlókł go za garaż dwa domy dalej. Kiedy go puścił, Randy pomasował sobie kark.

– Do cholery, masz jakiś problem, facet?

– Aimee ma kłopoty, Randy.

– Ona uciekła z domu. Wszyscy tak mówią. Dziś rozmawiali z nią na czacie.

– Dlaczego zerwaliście ze sobą?

– Co?

– Pytałem…

– Słyszałem. – Randy zastanowił się, po czym wzruszył ramionami. – Dorośliśmy, to wszystko. Oboje idziemy na studia. Czas na zmiany.

– W zeszłym tygodniu byliście razem na balu absolwentów.

– Tak, i co z tego? Planowaliśmy to od roku. Smoking, suknia, wynajęty hummer i grupka przyjaciół. Cała nasza paczka. Nie chcieliśmy psuć im zabawy. Dlatego poszliśmy razem.

– Dlaczego się rozstaliście, Randy?

– Przecież powiedziałem.

– Czy Aimee dowiedziała się, że handlujesz prochami? Randy uśmiechnął się. Był przystojnym chłopcem i miał cholernie ładny uśmiech.

– To zabrzmiało tak, jakbym kręcił się po Harlemie, sprzedając dzieciakom kokę.

– Podyskutowałbym z tobą o moralności, Randy, ale nie ma na to czasu.

– Oczywiście, że Aimee o tym wiedziała. Nawet raz czy dwa brała w tym udział. Nic wielkiego. Zaopatrywałem tylko paru przyjaciół.

– Czy należała do nich Katie Rochester?

Wzruszył ramionami.

– Prosiła mnie kilka razy. Pomogłem jej.

– Pytam jeszcze raz, Randy. Dlaczego ty i Aimee – zerwaliście ze sobą?

Znów wzruszył ramionami i odparł trochę spokojniej:

– Będzie pan musiał zapytać Aimee.

– To ona zerwała?

– Zmieniła się.

– Pod jakim względem?

– Dlaczego nie zapyta pan jej starego?

Słysząc to, Myron nastawił ucha.

– Erika? – zapytał. Zmarszczył brwi. – A co on ma z tym wspólnego?

Chłopiec nie odpowiedział.

– Randy?

– Aimee mówiła, że jej ojciec zdradza matkę. – Wzruszenie ramion. – Przez to się zmieniła.

– W jaki sposób?

– Sam nie wiem. Jakby chciała zrobić wszystko, żeby go wkurzyć. Jej ojciec mnie lubił. Tak więc nagle… – Znowu wzruszenie ramion. – Ona przestała lubić mnie.

Myron zastanowił się nad tym. Przypomniał sobie, co Erik mówił poprzedniej nocy w zaułku. Wszystko się zgadzało.

– Naprawdę mi na niej zależało, człowieku – ciągnął Randy. – Nie masz pojęcia jak bardzo. Próbowałem ją odzyskać, ale jeszcze pogorszyłem sprawę. Teraz to już koniec. Aimee nie jest już częścią mojego życia.

Myron usłyszał głosy. Zamierzał znów złapać Randy’ego za kark i odciągnąć go dalej, ale chłopak się cofnął.

– Nic mi nie jest! – zawołał do nadchodzących kolegów. – Tylko rozmawiamy.

Odwrócił się z powrotem do Myrona i obrzucił go trzeźwym spojrzeniem.

– Niech pan pyta. Co jeszcze chce pan wiedzieć?

– Twój ojciec nazwał Aimee zdzirą.

– Zgadza się.

– Dlaczego?

– A jak pan myśli?

– Aimee zaczęła spotykać się z kimś innym?

Randy kiwnął głową.

– Z Drew Van Dyne’em?

– To już nie ma znaczenia.

– Ależ ma.

– Nie, wcale nie. Z całym szacunkiem, to wszystko nie ma już znaczenia. Niech pan słucha, szkoła się skończyła. Idę do Dartmouth. Aimee idzie do Duke. Mama coś mi powiedziała. Powiedziała, że szkoła średnia nie jest ważna. Ludzie, którzy są najszczęśliwsi w szkole średniej, później są najbardziej nieszczęśliwymi dorosłymi. Miałem szczęście. Wiem o tym. I wiem, że przestałbym mieć, gdybym nie zrobił następnego kroku. Myślałem… rozmawialiśmy o tym. Myślałem, że Aimee też to rozumie. To, jak ważny jest ten następny krok. I w końcu oboje mieliśmy to, co chcieliśmy mieć. Zostaliśmy przyjęci na uczelnie, które sobie wybraliśmy.

– Ona jest w niebezpieczeństwie, Randy.

– Nie mogę panu pomóc.

– I jest w ciąży.

Zamknął oczy.

– Randy?

– Nie wiem, gdzie ona jest.

– Powiedziałeś, że próbowałeś ją odzyskać, ale to tylko pogorszyło sytuację. Co zrobiłeś, Randy?

Pokręcił głową. Nie chciał powiedzieć. Jednak Myron miał wrażenie, że już wie. Dał mu swoją wizytówkę.

– Gdybyś coś sobie przypomniał…

– Tak.

Randy odwrócił się. Poszedł z powrotem na przyjęcie. Muzyka wciąż grała. Rodzice śmiali się. A Aimee ciągle miała kłopoty.

Rozdział 48

Kiedy Myron wrócił do swojego samochodu, stała przy nim Claire.

– Chodzi o Erika – powiedziała.

– Co z nim?

– Wybiegł z domu. Ze starym pistoletem ojca.

– Dzwoniłaś na jego komórkę?

– Nie odbiera – powiedziała Claire.

– Domyślasz się, dokąd pojechał?

– Kilka lat temu reprezentowałam firmę KnowWhere – odparła Claire. – Słyszałeś o niej?

– Nie.

– Są jak OnStar lub LoJack- Instalują w twoim samochodzie GPS na wypadek jakichś nieprzewidzianych wypadków. Mamy je w obu samochodach. Przed chwilą zadzwoniłam do właściciela firmy i ubłagałam go, żeby podał mi lokalizację.

– I co?

– Erik zaparkował wóz przed domem Harry’ego Davisa.

– Jezu.

Myron wskoczył do samochodu. Claire wślizgnęła się na siedzenie obok. Miał ochotę się spierać, ale nie było na to czasu.

– Zadzwoń do domu Harry’ego Davisa – polecił.

– Próbowałam – odparła. – Nikt nie odbiera.

Samochód Erika istotnie stał zaparkowany przed domem Davisa. Jeśli Erik chciał niespodziewanie podejść nauczyciela, to niespecjalnie się postarał.

Myron zgasił silnik. Wyjął broń.

– A po co ci to, do diabła? – zapytała Claire.

– Zostań tutaj.

– Pytałam…

– Nie teraz, Claire. Zostań tutaj. Zadzwonię, jeśli będę cię potrzebował.

Ton jego głosu nie pozostawiał miejsca na żadne spory i tym razem Claire usłuchała. Ruszył ścieżką, nisko pochylony. Frontowe drzwi były uchylone. Nie podobało mu się to. Przykucnął i nasłuchiwał.