– Na tym kończy się twój udział w tej sprawie – powiedziała i w jej głosie znów usłyszał stalową nutą. – Dziękuję za to, co zrobiłeś. Teraz wracam do mojej córki.
I zamknęła mu drzwi przed nosem.
Rozdział 56
Tydzień później Myron siedział w restauracji Baumgarta z detektywem Lance’em Bannerem i Loren Muse z prokuratury okręgowej. Zamówił kurczaka kung pao, Banner rybę po chińsku, a Muse zapiekankę z serem.
– Zapiekanka w chińskiej restauracji? – zdziwił się Myron.
Loren Muse wzruszyła ramionami między jednym kęsem a drugim. Banner posługiwał się pałeczkami.
– Jake Wolf powołuje się na prawo do samoobrony – powiedział. – Twierdzi, że Drew Van Dyne wymierzył w niego broń. I groził mu.
– Czym mu groził?
– Van Dyne bełkotał, że Wolf skrzywdził Aimee Biel. Coś w tym rodzaju. W tym punkcie zeznania obojga są niejasne.
– Obojga?
– Także jego kluczowego świadka. Jego żony Lorraine.
– Tamtej nocy – przypomniał Myron – Lorraine powiedziała nam, że to ona nacisnęła spust.
– Podejrzewam, że tak było. Wykonaliśmy próbę na pozostałości prochu. Dłonie Jake’a Wolfa były czyste.
– A jego żony?
– Nie chciała się poddać badaniu – powiedział Banner. – Jake Wolf jej zabronił.
– Zatem chce wziąć na siebie winę?
Banner spojrzał na Loren Muse.
Powoli pokiwał głową.
– Co jest? – spytał Myron.
– Dojdziemy do tego.
– Do czego?
– Posłuchaj, Myronie, sądzą, że masz rację – rzekł Banner. – Jake Wolf próbuje wziąć na siebie winy całej rodzinki. Z jednej strony twierdzi, że działał w obronie własnej. Mamy dowody, które to potwierdzają. Van Dyne był notowany. Ponadto miał broń – zarejestrowaną na swoje nazwisko. Z drugiej strony Jake Wolf jest gotowy pójść do więzienia w zamian za uwolnienie od zarzutów jego żony i dzieciaka.
– Dzieciaka?
– Chce mieć gwarancję, że jego syn jednak pójdzie do Dartmouth. I że Randy zostanie uwolniony od wszelkich zarzutów, włącznie z jakimkolwiek udziałem w strzelaninie, skandalu z oszustwem oraz ewentualnymi związkami z Van Dyne’em i narkotykami.
– Hmm – mruknął Myron. Wszystko się zgadzało. Jake Wolf był dupkiem, ale Myron widział, jak patrzył na swojego syna, gdy ten bawił się na przyjęciu. – Wciąż próbuje uratować przyszłość Randy’ego.
– Taak.
– Uda mu się?
– Nie wiem – powiedział Banner. – Dartmouth nie podlega jurysdykcji prokuratora. Jeśli zechcą anulować swoją decyzję, mogą to zrobić i zapewne zrobią.
– Obecne działania Jake’a – zauważył Myron są niemal godne podziwu.
– Chociaż pokrętne – dodał Banner.
Myron spojrzał na Loren Muse.
– Jesteś strasznie cicha.
– Ponieważ uważam, że Banner się myli.
Banner zmarszczył brwi.
– Wcale się nie mylę.
Loren odłożyła zapiekankę i strzepnęła okruchy z palców.
– Na początek, wsadzicie do więzienia niewłaściwą osobę. Próba na obecność resztek prochu wykazała, że Jake Wolf nie zastrzelił Drew Van Dyne’a.
– Powiedział, że nosił rękawiczki. Teraz Loren Muse zmarszczyła brwi.
– Ona ma rację – powiedział Myron.
– O rany, Myron, dzięki.
– Hej, tym razem jestem po twojej stronie. Lorraine Wolf powiedziała mi, że zastrzeliła Drew Van Dyne’a. Czy to nie ona powinna stanąć przed sądem?
Loren Muse obróciła się do niego.
– Wcale nie powiedziałam, że moim zdaniem zrobiła to Lorraine Wolf.
– Słucham?
– Czasem najbardziej oczywista odpowiedź jest prawidłowa.
Myron pokręcił głową.
– Nie nadążam.
– Cofnijmy się na moment – powiedziała Loren Muse.
– Jak daleko?
– Aż do Edny Skylar na ulicach Nowego Jorku.
– Dobrze.
– Może od początku mieliśmy rację. Od chwili, kiedy do nas zadzwoniła.
– Nadal nie nadążam.
– Edna Skylar potwierdziła to, co już wiedzieliśmy: że Katie Rochester uciekła z domu. I z początku wszyscy uważaliśmy, że Aimee Biel również, prawda?
– Co z tego?
Loren Muse nie odpowiedziała.
– Zaczekaj chwilę. Chcesz powiedzieć, że Aimee Biel uciekła z domu?
– Jest mnóstwo pytań, na które nie znamy odpowiedzi – odparła Loren.
– Zatem pytaj.
– Kogo?
– Jak to kogo? Pytaj Aimee Biel.
– Próbowaliśmy. – Loren Muse się uśmiechnęła – Adwokat Aimee nie pozwala nam z nią rozmawiać.
Myron opadł na krzesło.
– Nie uważasz, że to dziwne?
– Jej rodzice chcą, żeby jak najprędzej zapomniała o tym wszystkim.
– Dlaczego?
– Ponieważ to było dla niej bardzo traumatyczne przeżycie – rzekł Myron.
Loren Muse tylko na niego popatrzyła. Lance Banner też.
– Ta historia, którą ci opowiedziała – rzekła Loren. – O tym że była odurzona i przetrzymywana w jakiejś chacie z bali.
– Co z nią?
– Są w niej dziury.
Zimny dreszcz przeszedł Myronowi po karku i powędrował w dół pleców.
– Jakie dziury?
– Po pierwsze, ta anonimowa informatorka, która do mnie zadzwoniła. Ta, która widziała ją przechadzającą się z Drew Van Dyne’em. Czy Aimee spacerowałaby po mieście, gdyby została porwana?
– Twój świadek się pomylił.
– Racja. Udało jej się zauważyć markę wozu i dokładnie opisać Drew Van Dyne’a. Jednak mogła się mylić.
– Nie można ufać anonimowym informatorom – upierał się Myron.
– Dobrze, zatem przejdźmy do dziury numer dwa. Ta opowieść o nocnej aborcji. Sprawdziliśmy w szpitalu. Nikt nic nie mówił jej o powiadamianiu rodziców. Co więcej, to nieprawda. Prawo może się zmieniać, ale tak czy inaczej w tym wypadku…
– Ona ma osiemnaście lat – przerwał jej Myron. Osiemnaście. Dorosła. Znów ten jej wiek.
– Właśnie. A to nie wszystko.
Myron czekał.
– Dziura numer trzy: znaleźliśmy odciski palców Aimee w domu Drew Van Dyne’a.
– Mieli romans. To oczywiste, że były tam jej odciski palców. Może sprzed tygodnia.
– Zdjęliśmy odciski z puszki coli. Stała na kuchennej szafce.
Myron nic nie powiedział, ale czuł, jak coś w nim zaczyna pękać.
– Wszyscy twoi podejrzani: Harry Davis, Jake Wolf, Drew Van Dyne. Dokładnie ich sprawdziliśmy. Żaden z nich nie mógł dokonać tego porwania. – Loren Muse rozłożyła ręce. – Tak więc jest na odwrót niż w tym starym porzekadle. Kiedy wyeliminujesz wszystkie inne możliwości, musisz wrócić do pierwszej, najbardziej oczywistej.
– Uważasz, że Aimee uciekła z domu.
Loren Muse wzruszyła ramionami i usiadła wygodniej.
– Oto ona, zagubiona młoda kobieta. Jest w ciąży z nauczycielem. Jej ojciec ma romans. Ona została zamieszana w skandal z fałszowaniem ocen. Musiała czuć się jak w potrzasku, nie sądzisz?
Myron o mało nie skinął głową.
– Nie ma żadnych dowodów – absolutnie żadnych – że Aimee została porwana. Tylko pomyśl. Dlaczego w ogóle ktoś miałby ją porywać? Jaki miałby motyw? Weźmy na przykład często występujący motyw seksualny. Wiemy, że tu możemy go wykluczyć. Tyle powiedział nam jej lekarz. Nie była molestowana. Z jakich jeszcze powodów porywa się ludzi? Dla okupu. Cóż, wiemy, że i ten motyw możemy wykluczyć.