– Chcielibyśmy dowiedzieć się czegoś więcej o wypadku kuriera. Kiedy dokładnie się to stało? I co pani chlebodawca miał na myśli mówiąc, że hrabia Henrik wrócił?
Uśmiechnęła się ze zrozumieniem.
– Widzę, że panowie od razu zaczynają od tego, co. najistotniejsze. Na kuriera, który co pół roku jechał konno albo płynął statkiem do Bergen, napadnięto. Było to…
Obliczyła, jak dawno temu miało miejsce wydarzenie. Mężczyźni popatrzyli po sobie. Tiril musiała liczyć wtedy szesnaście lat. W roku, kiedy rozpoczęło się polowanie na jej życie.
– A więc hrabia Henrik był tutaj przed wypadkiem kuriera? – spytał Erling.
– Tak, niedługo przedtem. Wrócił wkrótce po otrzymaniu przez mego pana wieści o śmierci zaufanego człowieka. Pan mój bardzo ubolewał nad tym, co się wydarzyło, ale hrabia był mu wielką pociechą i podjął się tego zadania na przyszłość.
– Bez wątpienia – rzekł Erling z kwaśną miną. – Proszę wybaczyć mi pytanie, ale czy pani chlebodawca już wtedy stracił zdolności kojarzenia?
– Niestety tak, lecz ja nie miałam powodów, by podejrzewać hrabiego Henrika o złą wolę. Dopiero później zaczęłam przypuszczać, że nie wszystko jest jak być powinno.
– Hrabia Henrik… Nosi nazwisko Russ, prawda?
– Tu w Norwegii tak. Naprawdę nazywa się Heinrich Reuss von Gera, jest potomkiem książęcego rodu, w którym wszyscy mężczyźni noszą imię Heinrich. Wszyscy bez wyjątku, wszyscy bracia! Bardzo niepraktyczne, ale to nie mój kłopot. Henrik Russ nie jest księciem, bo pochodzi z bocznej gałęzi rodu, ale miał bardzo zacnych przodków. Było wśród nich dwóch Wielkich Mistrzów Zakonu Krzyżackiego, kilku udzielnych książąt. Wywodzą się od Henryka Pobożnego, który żył chyba dwunastym wieku, nie bardzo się na tym wyznaję.
– Moim zdaniem doskonale się pani orientuje – Erling uśmiechnął się z uznaniem. – Ale Henrik Russ nigdy nie pokazywał się w pojedynkę. Zawsze towarzyszył mu młodszy mężczyzna.
– Owszem, także cudzoziemiec, z pochodzenia Duńczyk.
– Nosi imię Georg?
– Tak, ale jak nazwisko? Chyba Wetlev.
Wetlev? Mężczyznom zaświeciły oczy. Georg Wetlev musiał być krewnym Gustafa Wetleva, tego, w którego posiadaniu znalazła się jedna z cząstek figurki demona. Gustaf Wetlev zmierzał do Tiersteingram, ale po drodze wpadł w szpony Mai i Kai. Kawałek figurki trafił do Catherine van Zuiden…
Wiedzieli, że potomkowie trzeciego z braci von Tierstein przez małżeństwa nosili nazwisko Wetlev.
Kawałki układanki z wolna trafiały na swoje miejsce. Jasne też było, że Georg Wetlev nie zdawał sobie sprawy, że Catherine ma należącą do jego krewnego cząstkę figurki demona. A więc i Henrik Russ nie miał o tym pojęcia.
Ale co wiedzieli o cząstce, która przypadła w spadku Tiril? Wiele pytań pozostawało bez odpowiedzi. Nie było jednak sensu zadawać ich jejmość Agacie, bo z pewnością nie słyszała o Tiersteingram.
Wciąż nie mogli się w niczym połapać. Czego poszukiwali Henrik Russ i Georg Wetlev? Dlaczego chcieli zabić Tiril? I z jakiego powodu zgładzili małżonków Dahl?
Erling zwrócił się do gospodyni:
– Czy słyszała pani przypadkiem rozmowę pani chlebodawcy z hrabią Henrikiem jeszcze przed napaścią na kuriera?
– Owszem. I skłamałam twierdząc, że nikt nie pytał o Tiril Dahl. Nie chciałam poniżać mego drogiego pana.
– Zrozumiałe! To hrabia Henrik wypytywał o Tiril, prawda?
– Tak. Nie wiedział chyba, że słucham, ale zawsze musiałam przebywać w sąsiednim pokoju na wypadek, gdyby mój pan potrzebował pomocy.
– Powinna się pani cieszyć, jak przypuszczam, że hrabia nie zdawał sobie sprawy z pani obecności, pani Agato – stwierdził Móri.
– Może i tak – pokiwała głową. – Słyszałam, jak mój pan opowiada wszystko o Tiril Dahl. Wymienił nazwisko jej przybranych rodziców. Odniosłam wrażenie, że to bardzo zainteresowało hrabiego Henrika. A potem wyszło na jaw coś niezwykłego: hrabia wiedział, że Tiril jest córką księżnej Theresy Holstein-Gottorp z rodu Habsburgów!
– Co takiego? – wykrzyknęli Erling i Móri jednogłośnie.
– Mnie także wydało się to nader dziwne. Nikt bowiem poza moim panem – no i, rzecz jasna, księżną, jej pokojówką i akuszerką – nie wiedział o istnieniu dziecka.
– Czy pani chlebodawca nie wygadał się wcześniej przed hrabią?
– O, nie, hrabia po raz pierwszy odwiedził bankiera, przedtem się nie znali, gotowa jestem przysiąc. A mój biedny pan dopiero niedawno zaczął mieć te starcze kłopoty z pamięcią. Przedtem jego umysł był przejrzysty jak kryształ. Nie, Henrik Russ musiał usłyszeć o występku księżnej z innego źródła.
Móri i Erling bliscy byli rezygnacji. Cała sprawa stawała się coraz bardziej zagmatwana.
– Czy księżna miała wielkie kłopoty z tego powodu, że poznano jej tajemnicę? – delikatnie spytała pani Agata.
– Tiril Dahl miała większe. Henrik Russ i jego kompan Georg Wetlev usiłowali ją zabić. Zamordowali konsula Dahla i jego małżonkę, a także jeszcze jednego człowieka z Bergen, nie mającego żadnego szczególnego znaczenia w tej sprawie.
– Ależ dlaczego? – zdumiała się gospodyni.
– Właśnie próbujemy się tego dowiedzieć. Nie wie pani przypadkiem, czy hrabia Russ mógł rościć sobie prawa do jakiegoś spadku i Tiril mu w tym przeszkadzała?
– Nic mi o tym nie wiadomo. Ale jeśli sobie tego życzycie, mogę pokazać wam dokumenty związane z jej sprawą.
– Z wielką chęcią skorzystamy z pani uprzejmości. Bardzo pani dla nas łaskawa.
– Nie chcę, abyście mieli zły obraz mego pana. Wolałabym jednak, żebyście nie zabierali papierów stąd…
– Oczywiście, obejrzymy je na miejscu.
Przyniosła tekę i parę zwojów, opatrzonych pieczęciami. Prędko przejrzeli zapiski. Zdumiała ich wielkość kwoty przeznaczonej dla Tiril. Była ogromna, a co pół roku wypłacano tylko odsetki.
W okresie dzieciństwa Tiril pieniądze pobierano w jej imieniu, co było naturalną rzeczą. Konsul Dahl podpisem zaświadczał, że je otrzymał. Teraz jednak dziewczyna już dorosła, nigdy jednak nie słyszała o żadnych pieniądzach, choć według słów księżnej połowa miała trafiać bezpośrednio do jej rąk.
– Wątpię, by konsul ulokował gdzieś część należącą do Tiril – mruknął Móri.
– Sprawdzałem to – odparł Erling. – Nic nie zapisano na jej nazwisko. Ciekawe, jak się sprawy miały po śmierci konsula…
Przejrzeli nieliczne kwity, większość z nich miała Theresa. Z początku nazwisko pierwszego kuriera zapisywano wyraźnie, a pod nim widniał zawsze podpis konsula Dahla. Potem jako kuriera odnotowywano Henrika Russa, lecz podpis konsula się zmienił. W zamierzeniu miał zapewne przypominać oryginał, ale tak nie było.
– Od tej pory Henrik Russ, a może Georg Wetlev, podpisywał się za konsula, ufając, że bankier jest już za stary, by odkryć fałszerstwo. Wciąż twierdzą, że Tiril miewa się dobrze.
– A więc zabierali pieniądze Tiril do własnej kieszeni – z goryczą rzekł Móri.
– Głównej sumy nie ruszono, sprzeniewierzyli tylko odsetki – uspokoił go Erling. – Pani Agato, czy sądzi pani, że możemy przyprowadzić tu Tiril, aby pieniądze mogły jej zostać wypłacone? W obecnej sytuacji istnieje ryzyko, że Henrik Russ w jakiś sposób zdoła wyciągnąć całą kwotę.
– Uważam, że powinna tu przyjść – odparła gospodyni. – Mój pan na pewno by to sobie cenił.
– Czy napisano, kiedy można uruchomić pieniądze? – zainteresował się Móri. Erling sprawdził.
– Chodzi ci o to, co lichwiarz powiedział konsulowi? Że szczęściem nie „ta druga dziewczyna”, czyli Tiril, umarła? Rzeczywiście, jest klauzula. Zobaczmy… Pełna suma może zostać wypłacona Tiril, kiedy ukończy ona dwadzieścia lat. Już skończyła. A gdyby zmarła wcześniej, cała suma miała przypaść przybranym rodzicom. A więc dlatego konsul przyszedł do jej pokoju z długą chustką czy też czymś podobnym! Jak zwykle brakowało mu pieniędzy. Zmitygował się jednak, nie chciał posuwać się do morderstwa. Móri, jesteś taki nieobecny, o czym myślisz?