Выбрать главу

Szpiedzy Rione mieli naprawdę dobre źródła informacji. Geary skrzywił się, zanim odpowiedział:

— Wojownik nie ma takich uszkodzeń systemu napędowego, jakie miał Niezwyciężony, i może utrzymywać tempo marszowe reszty floty. Nie pozostawię tego okrętu. Nie potrafię ci tego wyjaśnić w kilku słowach, ale takie działanie zaszkodziłoby morale marynarzy bardziej, niż gdybyśmy go utracili w walce. Poza tym cały czas obserwuję postęp prac remontowych. Załoga Wojownika staje na głowie, żeby doprowadzić swój okręt do stanu używalności. Gdyby doszło do najgorszego, rozważyłbym poświęcenie Dumnego i wykorzystał materiały pozyskane z niego do naprawy Wojownika i Oriona. Na Orionie widać jakieś postępy, ale Dumny to wciąż wrak. Co do jednego nie ma wątpliwości: ani ten, ani tamten długo jeszcze nie będą mogły brać udziału w walce. Muszę oddelegować te trzy pancerniki do eskadry jednostek pomocniczych, a to z pewnością ugodzi dumę ich załóg.

— Dumę! — powtórzyła Rione z goryczą. — Ci ludzie zdezerterowali z szeregów floty a potem uciekli, pozostawiając towarzyszy broni na Vidhi…

— Wiem o tym — przerwał jej Geary, w jego głosie pobrzmiewał gniew. — Mimo to nie mam zamiaru skreślać tych okrętów i ich załóg! Chcę odbudować nie tylko jednostki, ale także załogi, a to oznacza, że ci marynarze będą musieli na powrót uwierzyć w siebie. Dlatego nie wolno mi urazić ich dumy.

Rione siedziała milcząc, ale jej twarz płonęła.

— Przykro mi — próbował łagodzić sytuację Geary.

— Niepotrzebnie, zasłużyłam sobie na to. — Wydawało się, że jest zła, ale tym razem raczej na siebie. — Jestem politykiem. Powinnam wiedzieć, jaką wagę ma wiara ludzi w siebie. — Wzięła długi, głęboki oddech, aby się uspokoić. — Nie bardzo wiem, czym różni się ból po stracie okrętu liniowego od bólu po utracie pancernika, ale sądzę, że powinieneś odczuwać ulgę, że mimo wszystko nie utraciłeś aż tak wielu pancerników.

Geary potrząsnął głową.

— Nie. Jeśli utracę więcej okrętów liniowych, pancerniki zostaną wydane na pastwę wroga.

Tym razem Rione wyglądała na zdziwioną.

— Dlaczego?

— Dlatego, że okręty liniowe pełnią określoną funkcję w każdej flocie — wyjaśnił Geary. — Posiadają siłę ognia równą pancernikom, ale potrafią przyspieszać, manewrować i hamować jak rasowe krążowniki. Nie posiadają tak mocnych tarcz ochronnych i tak grubego poszycia jak pancerniki, ale otrzymały w zamian o wiele lepsze osiągi manewrowe. Dlatego są przydatne do wielu operacji, przy których prędkość jest równie ważna jak siła ognia. Jeśli jednak utracę zbyt wiele okrętów liniowych, będę musiał używać do takich zadań pancerników, a one są zbyt wolne. W konfrontacji z okrętami liniowymi Syndykatu postawię je na straconej pozycji. Wprawdzie w bezpośrednim starciu pancernik zawsze wygra z liniowcem, ale kiedy mamy do czynienia z kilkoma jednostkami dysponującymi na dodatek wsparciem lżejszych okrętów, szanse na zwycięstwo odwracają się gwałtownie. Jeśli w takiej sytuacji użyję ciężkich krążowników, straty mogą być jeszcze większe. A kiedy zabraknie mi jednostek tej klasy, i tak przyjdzie kolej na pancerniki.

Rione zmarszczyła brwi, próbując poukładać sobie to, co właśnie usłyszała.

— Straty będą większe — powiedziała wolno — jeśli zaczniesz używać jednostek do wykonywania zadań, do których nie są przystosowane.

— Tak. — Geary wskazał na wyświetlacz. — A jeśli wycofam z walki największe okręty, takie jak pancerniki czy liniowce, wróg rozniesie na strzępy mniejsze jednostki, takie jak niszczyciele czy lekkie krążowniki. Flota jest złożoną konstrukcją, której elementy są wzajemnie zależne od siebie. Skoro brak szans na zdobycie uzupełnień, muszę oszczędnie gospodarować tym, co mam. — Przyglądał się nazwom okrętów, w pamięci mając obraz Strasznego, który zderza się z syndyckim okrętem liniowym na Ilionie. A raczej błysk światła, jaki pojawił się w miejscu, w którym ułamek milisekundy wcześniej zderzyły się mknące z ogromnymi prędkościami jednostki. Wówczas nie tylko okręty, lecz także całe ich załogi zostały unicestwione w okamgnieniu. — Wspomóżcie mnie, o przodkowie — wyszeptał.

Geary poczuł, że Rione kładzie mu rękę na ramieniu i nie cofa jej przez dłuższą chwilę, oferując mu choć w ten sposób wsparcie. Jednakże w końcu dłoń zniknęła.

— Przepraszam.

— Wiktorio…

— Nie. — Wstała gwałtownie, odwracając od niego twarz. — Nie ma tutaj żadnej Wiktorii. Współprezydent Rione składa panu kondolencje i oferuje wsparcie. Wybaczy pan, kapitanie Geary.

Wyszła, zanim zdążył odpowiedzieć.

— Wydobyliście coś? — zapytał Geary. Spoglądał przez jednokierunkowy wizjer na wnętrze sali przesłuchań, w której kapitan syndyckiego frachtowca zniszczonego przy próbie opuszczenia Baldura pocił się obficie, i to pomimo niskiej temperatury panującej w pomieszczeniu. Na ekranach i monitorach rozmieszczonych wokół wizjera można było sprawdzić wszystkie dane dotyczące stanu jeńca, zwłaszcza odczyty jego fal mózgowych. Dzięki nim dowiadywali się natychmiast o każdym kłamstwie Syndyka.

Funkcjonariusz wywiadu, porucznik Iger, skrzywił się.

— Niewiele. Syndycy nie dzielą się z ludnością cywilną informacjami o operacjach militarnych i stratach.

— W Sojuszu to też nie jest mile widziane — wtrącił oschle Geary

— To prawda, sir — przyznał porucznik, — Ale u Syndyków sytuacja przedstawia się o tyle gorzej, że nie ma tam wolnej prasy ani otwartych dyskusji, więc obywatelom jest naprawdę trudno poznać prawdę. Załoga tego frachtowca mogła powtórzyć nam jedynie to, czym karmiła ją syndycka propaganda. Zwycięstwo jest pewne, straty Syndykatu były niewielkie, a flota wroga została unicestwiona.

— Już wiedzą, że ostatni punkt nie odpowiada prawdzie — zauważył Geary. — Skąd przyleciał ten frachtowiec?

— Z Tikany, sir. To kolejny system pominięty przez sieć hipernetu. Jednostka ta wykonywała loty do marginalnych systemów, pracując na usługach niewielkiej syndyckiej firmy, która podejmowała się robót nieopłacalnych dla wielkich korporacji.

— Zatem nie dowiemy się zbyt wiele… Pewnie nie zna nawet ciekawych plotek?

— Nie, sir! — Porucznik Iger wskazał na postać syndyckiego kapitana. — Wystraszyliśmy go na śmierć, lecz mimo to nie dało się z niego wiele wyciągnąć.

— I nie słyszał żadnych pogłosek o naszej flocie?

— Nie, sir! — powtórzył funkcjonariusz wywiadu. — Nie ulega wątpliwości, że mówił prawdę, gdy pytaliśmy go o naszą flotę. Kiedy wspominaliśmy nazwy systemów, które po drodze odwiedziliśmy, na przykład Corvus albo Sancere, coś mu świtało, ale niewiele ponad same nazwy.

Geary zastanawiał się przez chwilę, czy jest sens rozmawiać z jeńcem, ale w końcu zdecydował, że to uczyni.

— Idę do niego. Jak się nazywa ten człowiek?

— Reynad Ybarra, sir. Pochodzi z systemu Meddak.

— Dziękuję.

Geary przekroczył trójdzielną śluzę prowadzącą do sali przesłuchań. Ledwie znalazł się w środku, zauważył, że kapitan syndyckiego frachtowca wpatruje się w niego. Wydawał się zbyt przerażony, żeby się poruszyć, lecz nawet gdyby był uwarunkowanym samobójcą, ludzie z wywiadu postarali się, żeby nie mógł wykonać swojego zadania. W sali przesłuchań znajdowała się masa urządzeń i broni ogłuszającej wycelowanej w ciało więźnia, tak że nie zdołałby uczynić choćby pół kroku w stronę Geary’ego.