Выбрать главу

— Czy jest coś jeszcze, co powinienem wiedzieć, pani kapitan? Czy pani eskadra nie ma innych problemów? Czegoś, co uniemożliwi jej szybkie zaopatrzenie wszystkich jednostek floty w ogniwa paliwowe i nową amunicję? — Nie chciał wprawdzie usłyszeć kolejnych złych wieści, ale zdawał sobie sprawę, że unikanie tematu tylko pogorszy sprawę.

Tyrosian potrząsnęła głową.

— Nie, sir! Przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo. Ale nakażę, aby każdy wydział dostarczył mi najbardziej niekorzystne prognozy, tak na wszelki wypadek.

— Dobrze. — I co tu zrobić z tą Tyrosian? Spieprzyła sprawę i czekała, aż Geary sam do tego dojdzie, zamiast jak najszybciej zameldować mu o problemie. Jej niedopatrzenie naraziło całą flotę na ryzyko tym większe, że znajdowali się teraz głęboko na terytorium wroga, gdzie każdy błąd mógł kosztować życie wielu ludzi.

Z drugiej strony do tej pory wywiązywała się ze swoich obowiązków należycie. Kogo mógłby mianować na jej stanowisko, gdyby ją teraz zdegradował? Dowódca Tytana był nastawiony entuzjastycznie, ale zbyt młody i zbyt niedoświadczony. We flocie, w której wszyscy są bardzo przywiązani do honoru i starszeństwa, nominacja tego człowieka do rangi dowódcy eskadry pomocniczej mogłaby zostać źle odebrana, pomijając już fakt, że on sam mógłby się nie sprawdzić na odpowiedzialnym stanowisku. Kapitan Goblina z kolei miał imponujący przebieg służby, ale był bezbarwną miernotą. Natomiast oficer dowodzący Dżinnem dopiero co został mianowany na to stanowisko. Jego poprzednik, usunięty przez Geary’ego kapitan Gundel, wykazywał tak wielki brak zainteresowania uzupełnianiem zaopatrzenia dla okrętów wojennych tej floty, że równie dobrze można go było uznać za wroga. Przeniesiono go do jakiejś zabitej dechami kajuty w trzewiach Tytana, gdzie ślepo wykonując rozkazy, produkował nikomu niepotrzebne zestawienia dotyczące potrzeb floty, byleby tylko jak najdłużej pozostawał z dala od oczu Geary’ego.

Wspomnienie Gundela ułatwiło Geary’emu podjęcie decyzji. Może i Tyrosian nie jest ideałem, ale zmiana na jej stanowisku jedynie pogorszyłaby sytuację. Niech mnie szlag, jeśli ona nie daje z siebie wszystkiego — pomyślał.

— Kapitanie Tyrosian, nie kryję niezadowolenia z pani postawy, i z tego, że nie powiadomiła mnie pani wcześniej, ale biorę także pod uwagę to, iż dokonała pani prawidłowej analizy zagrożenia i podjęła wszelkie środki, aby nie powtórzyć tych samych błędów. — Prawdę mówiąc, miał nadzieję, że kobieta dopiero je podejmie po tym, jak on skończy mówić. — Proszę mi teraz dostarczyć dokładną listę potrzeb floty, a także spis mechaników, którzy będą w stanie osobiście wylądować w kopalniach Syndykatu i zająć się wydobyciem bądź przejęciem niezbędnych surowców. Natychmiast.

Tyrosian zamrugała, jakby ją te słowa zaskoczyły.

— Tak jest, sir! — Czyżby spodziewała się degradacji i usunięcia ze stanowiska? Być może. Wprawdzie nie należała do śmietanki korpusu oficerskiego tej floty, ale z pewnością znajdowała się w szeregach tych dowódców, którzy znali znaczenie słowa „odpowiedzialność”. W odróżnieniu od całej masy patałachów, którymi dowodził. Gdybyż ci idioci byli tacy chętni do rezygnacji z zajmowanych stanowisk po popełnieniu równie groźnych błędów! Jednego był pewien: żaden z nich nie podałby się do dymisji, gdyby nawet zdał sobie jakimś cudem sprawę, jak bardzo złym jest dowódcą. To był jeden z powodów, dla których uważał ich za bandę skończonych idiotów.

Geary obdarzył Tyrosian kolejnym przyjaznym spojrzeniem.

— Potrzebuję również szczegółowego planu uzupełnienia paliwa i amunicji dla całej floty z zapasów, jakie wyprodukowano podczas skoku nadprzestrzennego ze szczególnym uwzględnieniem jednostek, które mają najniższe stany posiadania.

— Tak jest, sir! Żaden problem. Czy mam uwzględnić aktualny szyk floty?

— Tak. Chciałbym, aby dokonano uzupełnień najszybciej, jak to możliwe.

— Zrobi się — obiecała radośnie Tyrosian, ale zaraz zmarkotniała. — Przepraszam, sir…

Geary milczał przez parę chwil. Kiedy się odezwał, był pewien, że jego słowa brzmią naprawdę szczerze.

— Dziękuję, kapitanie. Jestem pewien, że tym razem pani mnie nie zawiedzie. Dlatego zostawiłem panią na stanowisku dowodzenia Wiedźmy i eskadry pomocniczej.

Gdy wizerunek Tyrosian zniknął z ekranu, Geary zamknął na moment oczy. Miał nadzieję, że załatwił sprawę uzupełnienia surowców w możliwie najlepszy sposób, choć zastanawiał się też, na ile sam wierzy w to, co właśnie powiedział, a na ile była to z jego strony polityczna rozgrywka. Ukazanie wrogowi fałszywego oblicza mogło odegrać w walce o zwycięstwo większą rolę niż niejeden dywizjon pancerników. Ale to Geary’emu bynajmniej nie przeszkadzało. Ileż to razy musiał w podobny sposób pogrywać ze swoimi własnymi oficerami? Zdarzało się to często, lecz mimo to wciąż nie zdołał do tego przywyknąć. Naprawdę uwierzył w zdolności Tyrosian czy raczej widział w niej najmniej zły z wyborów, jakich mógł dokonać? Gdyby nawet tak było, co bym zyskał mówiąc jej to wprost? — pomyślał. — Dość marudzenia. Mamy robotę do wykonania.

Otworzył oczy i powrócił do obserwacji systemu planetarnego Baldur. Nie wiedział jeszcze, w jaki sposób odbiorą Syndykom potrzebne surowce, ale miał absolutną pewność, kogo będzie do tej roboty potrzebował. Wcisnął kolejny przycisk, aby otworzyć nowe okno na ekranie. Chwilę później pojawiła się w nim sylwetka dowódcy komandosów.

— Pułkowniku Carabali, mam robotę dla pani chłopców.

I znowu to samo — pomyślał Geary, złożył ręce na piersiach i wszedł do sali, w której odbywały się konferencje z oficerami jego floty Nie było to wielkie pomieszczenie, przy stole z trudem mogło się pomieścić dwanaście osób, jednakże technologia holograficzna sprawiała, że znajdował przy nim miejsce każdy, kto dowodził okrętem. Po licznych konferencjach, w których przyszło mu brać udział, Geary wciąż nie wiedział, czy dla głównodowodzącego jest to błogosławieństwo czy raczej rodzaj klątwy.

Zasiadł na przeznaczonym dla niego eksponowanym miejscu i rozejrzał się. Jak zwykle najbliżej siedzieli najstarsi stopniem oficerowie. Równe szeregi dowódców malały w oddali razem z szarżami, na szarym końcu widział świeżo opierzonych młodzików. Jedyną osobą zasiadającą tutaj we własnej osobie oprócz niego była kapitan Desjani. Podobnie jak Geary, Tania nie darzyła holokonferencji specjalną estymą. Komodor musiał jednak przyznać, że kobieta znakomicie potrafi to ukrywać.

Nieobecność kapitanów Numosa i Faresy, którzy zasiadali zazwyczaj bardzo blisko i byli przysłowiowym cierniem w tyłku Geary’ego, wcale go nie cieszyła. Zdymisjonowani dowódcy Oriona i Dumnego przebywali w areszcie, lecz mimo to wciąż stanowili źródło problemów. Kiedy spoglądał na twarze obecnych, w oczach wielu z nich dostrzegał nieufność albo przynajmniej całkowity brak emocji, jeśli ktoś potrafił dobrze ukrywać swoje uczucia. Była też jednak naprawdę spora grupa oficerów, którzy — co również go frustrowało — wyznawali kult Black Jacka Geary’ego. Znaleźliby się i tacy, którzy mniej wierzyli w legendarną postać, a bardziej w człowieka prowadzącego flotę od zwycięstwa do zwycięstwa. Cały czas zastanawiał się, jak długo jeszcze będzie miał szczęście i nie popełni krytycznego błędu, który sprawi, że wiara ta legnie w gruzach, rozbita taranem jego ludzkiej ułomności.