Выбрать главу

— Pytasz o unik? — Geary pokręcił głową. — Za dawnych czasów robiliśmy takie rzeczy bawiąc się i ucząc, jak przewidywać posunięcia wrogich formacji i jednocześnie unikać ich skutków. Możemy spróbować, ale jestem pewien, że następnym razem to nie wypali. Syndycy już wiedzą, że będziemy chcieli ich uniknąć, i rozśrodkują okręty w szyku tak, żebyśmy nie mieli szans na uniknięcie starcia przy następnym przejściu.

Słowa te nie spodobały się Wiktorii, ale Desjani cieszyła się z nich jak wariatka.

— Rozśrodkowanie sił oznacza, że Syndycy utracą punktową siłę rażenia.

— To prawda. A my przejdziemy przez jeden z takich punktów. — Geary wskazał na wyświetlacz; widoczni na nim Syndycy właśnie przyśpieszali, aby ruszyć w pościg. — Wygląda na to, że połączyli siły Delty i Bravo. Muszę mieć namiary na pozycję ich okrętu flagowego.

— Powinien znajdować się w samym centrum formacji — oceniła Desjani.

Zajęcie honorowego miejsca, w które niemal na pewno uderzy wróg, należało do najczęściej stosowanych praktyk tej bezmyślnej wojny. Nie było to może najrozsądniejsze rozwiązanie taktyczne, ale Geary, podobnie jak Syndycy, był zmuszony do hołdowania tej tradycji, jego ludziom nie mieściło się bowiem w głowach, że okręt flagowy mógłby znajdować się poza miejscem, w które uderzy najwięcej pocisków.

Zgodnie z oczekiwaniami ścigająca ich połączona flota zmieniała szyk, rozciągając go tak mocno w górę i dół, a także na boki, by okręty Sojuszu nie miały szans na uniknięcia kontaktu bojowego, zarazem jednak stała się o wiele cieńsza.

Chcecie nas dopaść? Nie ma sprawy. Dzisiejsza lekcja będzie miała temat: co się dzieje z gołą dłonią, którą sięgasz po szerszenia.

Jedenaście

Najważniejsze było zgranie w czasie. Geary czekał, obserwując postępy ścigających go Syndyków, wróg przyśpieszył już do 0.14 świetlnej i powoli, ale nieustannie skracał dystans. Do punktu skoku z Ixiona mieli jeszcze ponad godzinę lotu, ale flota Syndykatu zbliży się na odległość strzału o wiele wcześniej.

Kiedy wystrzelą kartacze i rakiety? — myślał. — Poczekaj jeszcze chwilę. Właśnie znaleźliśmy się w odległości mniejszej niż maksymalny dystans ich broni. Oni także nie będą się śpieszyć, wolą zmniejszyć margines ryzyka, że unikniemy salwy, robiąc unik w ostatnim momencie. Jeszcze moment… teraz!

— Do wszystkich jednostek floty Sojuszu, zmiana formacji w kierunku jeden osiem zero stopni, zwrot w górę jeden cztery stopni, wyhamować do 0.05 świetlnej, czas cztery siedem. Wszystkie jednostki otwierają ogień w chwili uzyskania kontaktu bojowego z wrogiem.

W momencie gdy okręty Sojuszu odwróciły się dziobami w stronę nadlatujących Syndyków i odpaliły główne silniki, aby zredukować prędkość, wróg nadal przyśpieszał, dążąc do jak najszybszego starcia. Flota Geary’ego po chwili leciała już w stronę wroga, rozwijając 0.05 świetlnej, podczas gdy Syndycy poruszali się niemal trzykrotnie szybciej. W efekcie tej zmiany nie mogli przejąć floty Sojuszu z przewagą prędkości wynoszącą około 0.05 świetlnej, ale zbliżali się do niej znacznie szybciej, różnica wynosiła niemal 0.1 świetlnej, gdy obie formacje ruszyły na siebie.

Syndycy dali się ponownie zaskoczyć i nie mieli wystarczająco dużo czasu, aby zareagować, wystrzelili więc rakiety i wiązki kartaczy na ślepo, tak że wyłącznie te pociski, które zostały odpalone z okrętów znajdujących się najbliżej formacji Sojuszu, miały szanse na trafienie. Tarcze czołowe pancerników lecących na czele cylindra rozjarzyły się żywym ogniem od setek trafień.

Ale okręty Geary’ego nie pozostały dłużne. Ogień skoncentrowano na stosunkowo niewielkim wycinku syndyckiego muru. Teraz tarcze wrogich jednostek znajdujących się na wprost pędzącego cylindra zaczęły cierpieć od huraganowego ognia. A w samym sercu ostrzeliwanego kręgu znalazł się okręt flagowy wroga. Przy składowej prędkości liczonej w około trzydziestu tysiącach kilometrów na sekundę w jednym ułamku sekundy wroga formacja wydawała się strasznie odległa, a w drugim znajdowała się już za plecami potencjalnego obserwatora. Cylinder floty Sojuszu przebił się bowiem przez mur Syndykatu jak kartacz przez deskę.

Przejście trwało mniej niż mgnienie oka. Geary, który znów nieświadomie wstrzymał oddech, teraz mógł już odetchnąć z ulgą. Czuł wciąż drżenie kadłuba spowodowane trafieniami, jakie Nieulękły otrzymał podczas trwającego ułamki sekund przejścia, gdy obie strony znalazły się w zasięgu strzału.

— Niewielki spadek mocy tarcz, kilka sektorów zostało uszkodzonych, odnotowano niegroźne trafienia. Żaden system nie został zniszczony — meldowali pośpiesznie wachtowi z Nieulękłego.

— Do wszystkich jednostek floty Sojuszu, zmiana formacji w kierunku jeden osiem zero stopni, przyspieszenie do 0.1 świetlnej, czas pięć dziewięć.

— Przejdziemy przez nich raz jeszcze? — zapytała przerażona Rione.

— To właśnie zamierzam zrobić. Jeśli wyhamują do naszej prędkości, będziemy mieli problem, ale liczę na to, że postąpią wręcz przeciwnie i przyśpieszą, sądząc, że teraz będziemy chcieli im uciec. — Geary nie tracił z pola widzenia ekranu wyświetlacza, sprawdzając odczyty dotyczące strat poniesionych przez obie strony, a zarejestrowanych i przeliczanych właśnie przez systemy floty.

— Dwa pancerniki — mruknęła z podziwem Desjani. — I trzy okręty liniowe. Jeden z nich był najprawdopodobniej okrętem flagowym.

— Miejmy taką nadzieję.

Jeszcze dziesięć albo dwadzieścia podobnie owocnych przejść i może się okazać, że Sojusz wcale nie ma takich złych szans w tym systemie. Ale jeden sukces to jeszcze nie powód do zarozumiałości.

— Nie zanotowaliśmy żadnych strat, ale w następnym przejściu będzie znacznie gorzej.

Okręty Sojuszu znów wykonały pełny obrót wokół swoich osi, kierując się na punkt skoku na Ixiona i syndycką flotę. Geary obserwował posunięcia Syndyków, licząc, że wykonają najbardziej rozsądny z ich punktu widzenia manewr i zawrócą, by ścigać jego flotę.

Zrobili to, lecz odrobinę za wolno.

— Zawracają w naszą stronę, ale przejdziemy przez ich formację z prędkością 0.02 świetlnej — zameldowała Desjani.

To oznaczało znacznie dłuższy czas pozostawania w zasięgu ognia przeciwnika i o wiele lepsze warunki do celowania dla baterii rakiet i kartaczy, których Syndycy wciąż mieli w ładowniach o wiele więcej niż flota Sojuszu.

Geary bał się spoglądać na odczyty stanu ogniw paliwowych po tylu manewrach. Ale to i tak nie miało teraz znaczenia. Nie mógł teraz zacząć oszczędzać paliwa, skoro flocie groziła zagłada. Zniszczonym okrętom ogniwa paliwowe do niczego się nie przydadzą.

Szyk floty Syndykatu stawał się znów zwarty i o wiele grubszy w miejscu, gdzie powinny uderzyć okręty Sojuszu, ale na szczęście wróg nie miał wystarczająco dużo czasu, żeby zakończyć ten manewr.

Ściana syndyckich okrętów pojawiła się w polu widzenia i zniknęła. Tarcze Nieulękłego rozżarzyły się od nawały ognia.

— Uszkodzenia w kilku sektorach tarcz dziobowych i burtowych, niewielkie uszkodzenia od trafień kartaczy, trafiono kilka baterii piekielnych lanc na śródokręciu, wyrzutnie numer 3A i 5B wyłączone z walki, przewidywany czas napraw nieznany, liczba ofiar nieznana — zameldował wachtowy z Nieulękłego.

Geary tymczasem przebiegał wzrokiem po stanie całej floty. Nieulękły wypadał najlepiej na tle pozostałych okrętów liniowych. Odważny Duellosa odniósł poważne uszkodzenia, Śmiały stracił prawie połowę stanowisk ogniowych, Lewiatan i Smok raportowały uszkodzenia systemów napędowych, ale jak dotąd trzymały się na swoich pozycjach w szyku. Wspaniały i Niesamowity miały rozległe rozdarcia w poszyciu na śródokręciu. Nawet jego pancerniki tym razem oberwały, choć żaden z nich nie był tak poważnie uszkodzony jak okręty liniowe. Pancernik kieszonkowy Wzorowy został trafiony wielokrotnie, ale na szczęście nie odnotował żadnych liczących się uszkodzeń. Stracili za to dwa ciężkie krążowniki, Basineta i Salleta, jeden eksplodował pod huraganowym ostrzałem, drugi dryfował, oddalając się od floty. Z pozbawionego możliwości sterowania wraku odpalano właśnie dziesiątki kapsuł ratunkowych.