Выбрать главу

– Masz na myśli te morderstwa? – Annika potrząsnęła głową z powątpiewaniem. – Sama nie wiem – powiedziała. – Boję się, że Patrik porwał się z motyką na słońce. To… chyba zbyt skomplikowane – dodała.

Martin kiwnął głową.

– Też tak myślę. Właśnie, a po co pojechali do Uddevalli?

– Nie wiem. Patrik powiedział tylko, że dzwonili w sprawie wypadku Elsy Forsell. Pojechał z Göstą, żeby się dowiedzieć czegoś więcej. Potem nam opowiedzą. Wiem tylko jedno: wyglądali na pewnych swego.

Martin był zaintrygowany.

– Na pewno dowiedzieli się czegoś ważnego. Ciekawe…

– Dowiemy się po południu – powiedziała Annika. Ją również zastanawiało, dlaczego tak pognali.

– Zobaczymy – Martin wstał, żeby pójść do siebie. Nagle zapragnął, żeby już był listopad.

Minęły cztery godziny, zanim Patrik i Gösta wrócili do komisariatu. W chwili gdy wchodzili do budynku, Annika domyśliła się, że przywieźli wieści o kluczowym znaczeniu.

– Zebranie w pokoju socjalnym – krótko oznajmił Patrik, idąc do swego pokoju, by zostawić kurtkę. Pięć minut później wszyscy byli na miejscu.

– Dziś stały się dwie ważne rzeczy – powiedział Patrik, patrząc na Göstę. – Po pierwsze, Gösta odkrył, że z kartki znalezionej przy zwłokach Elsy Forsell da się odczytać nazwisko: Sigrid Jansson. Otrzymaliśmy również telefon z Uddevalli. Pojechaliśmy tam, żeby się dowiedzieć szczegółów. Wszystko się zgadza. – Przerwał, napił się wody i oparł o szafki. Koledzy wpatrywali się w jego usta. Czekali na dalszy ciąg.

– W 1969 roku Elsa Forsell prowadziła samochód i spowodowała wypadek ze skutkiem śmiertelnym. Podobnie jak pozostałe ofiary była nietrzeźwa. Została skazana na rok więzienia. Samochód, z którym się zderzyła, prowadziła kobieta w wieku trzydziestu kilku lat. Wiozła dwoje dzieci. Ona zginęła na miejscu, ale dzieci jakimś cudem wyszły z tego cało. – Dla większego efektu zrobił przerwę i po chwili dodał: – Ta kobieta nazywała się Sigrid Jansson.

Wszystkim dech zaparło. Gösta z zadowoleniem kiwnął głową. Już dawno nie odczuwał takiej satysfakcji z pracy.

Martin podniósł rękę. Chciał coś powiedzieć, ale Patrik go powstrzymał.

– Poczekaj, jest jeszcze coś. Początkowo policja oczywiście przyjęła, że Sigrid Jansson była matką tych dzieci. Problem polegał jednak na tym, że ona nie miała dzieci. Była zamknięta w sobie, mieszkała samotnie na wsi koło Uddevalli, w domu po rodzicach. Pracowała jako sprzedawczyni w eleganckim sklepie z konfekcją w centrum. Uprzejma i miła dla klientów. Jej koledzy z pracy powiedzieli policji, że zawsze trzymała się na uboczu i o ile im wiadomo, nie miała ani krewnych, ani przyjaciół. A już na pewno nie miała dzieci.

– Więc czyje były te dzieci? – spytał Mellberg, drapiąc się w czoło.

– Nie wiadomo. Nikt nie zgłosił zaginięcia dwojga dzieci w tym wieku i nikt się do nich nie przyznawał. Zupełnie jakby z nieba spadły. Policja pojechała do jej domu. Widać było, że mieszkało tam dwoje dzieci. Rozmawialiśmy z jednym z funkcjonariuszy, którzy wtedy tam byli. Powiedział, że był tam pokój urządzony jak dziecięcy, z zabawkami i innymi sprzętami. Sekcja wykazała jednak, że Sigrid Jansson nigdy nie rodziła. Pobrano również krew, żeby sprawdzić, czy byli ze sobą spokrewnieni, ale grupy krwi się nie zgadzały.

– Czyli cała ta historia zaczyna się od Elsy Forsell – powoli powiedział Martin.

– Na to wygląda – odparł Patrik. – Wydaje się, że wypadek spowodowany przez Elsę Forsell uruchomił serię zabójstw. Morderca zaczął od niej.

– Gdzie są teraz te dzieci? – Hanna zapytała o to, co wszystkim chodziło po głowie.

– Próbujemy to ustalić – odparł Gösta. – Koledzy z Uddevalli szukają dokumentów w opiece społecznej, ale pewnie trochę to potrwa.

– Musimy pracować dalej, wychodząc od tego, czym w tej chwili dysponujemy – powiedział Patrik. – Ale skupimy się na Elsie Forsell. To ona jest punktem wyjścia.

Patrik zatrzymał Hannę w drzwiach.

– Słucham – powiedziała.

Widząc, jaka jest blada, czuł, że naprawdę powinien z nią porozmawiać.

– Siadaj – powiedział i sam usiadł. – Powiedz, jak ty się właściwie czujesz, co? – spytał, przyglądając jej się uważnie.

– Szczerze mówiąc, byle jak – odparła, spuszczając wzrok. – Czuję się kiepsko już od kilku dni i chyba mnie bierze gorączka.

– Właśnie. Zauważyłem, że nie jesteś w formie. Wiesz co, jedź do domu, połóż się do łóżka i odpocznij. Choćbyś odgrywała kobietę ze stali i zacisnęła zęby, żeby pracować mimo choroby, i tak nie będzie z ciebie żadnego pożytku. Lepiej trochę zwolnić tempo. Wrócisz do pracy ze zdwojonymi siłami.

– A śledztwo?… – spytała.

Patrik wstał.

– Polecenie służbowe: do domu i do łóżka – powiedział z udawaną surowością.

– Tak jest, szefie. – Hanna uśmiechnęła i zasalutowała. – Tylko coś skończę. I już nic nie mów – dodała.

– Okej, twoja decyzja – odparł. – Ale potem idź do domu i połóż się, kobieto!

Hanna uśmiechnęła się blado i wyszła. Patrzył za nią z troską. Naprawdę źle wygląda.

Spojrzał w okno i posiedział jeszcze chwilę. W ostatnich dniach tyle się wydarzyło – i sporo wyjaśniło. Zdawał sobie sprawę, że finał jest bliski, i przeczuwał raczej, niż wiedział, że sprawą najpilniejszą jest odnalezienie dzieci. Dzieci, które wzięły się nie wiadomo skąd, a potem gdzieś się zawieruszyły.

Świetnie leżała! – Anna promieniała.

Erika musiała się z nią zgodzić. Suknię trzeba tu i ówdzie zwęzić, ale po poprawkach będzie jak marzenie. Zgubiła część nadwagi, jaka została jej po ciąży. Dzięki zmianie diety poczuła się świeżo i w formie.

– Będziesz wyglądać pięknie! – powiedziała Anna.

Erika roześmiała się. Siostra była przejęta zbliżającym się ślubem jeszcze bardziej niż ona. Rzuciła okiem na tylne siedzenie, na Maję. Usnęła w foteliku.

– Niepokoję się o Patrika – powiedziała Erika, już bez uśmiechu. – Żyje w takim napięciu, że nie wiem, czy będzie się umiał cieszyć naszym ślubem.

Anna patrzyła na nią. Widać było, że się nad czymś zastanawia. W końcu się zdecydowała:

– To miała być niespodzianka – powiedziała. – Pogadałam z chłopakami i uzgodniliśmy, że damy sobie spokój z organizowaniem wieczoru panieńskiego i kawalerskiego. Nie ma atmosfery do wygłupów. Zamówiliśmy wam za to na piątek kolację z noclegiem w Stora Hotellet. Żebyście przed sobotą mogli spokojnie zejść z obrotów. Mam nadzieję, że tak będzie dobrze – powiedziała z pewnym wahaniem.

– Jak to miło z waszej strony. Świetnie to wymyśliliście. Myślę, że w tej sytuacji Patrik rzeczywiście nie bardzo miałby ochotę na wieczór kawalerski. Dobrze nam zrobi trochę spokoju w piątek, bo przypuszczam, że w sobotę nie będzie go za wiele.

– Ja myślę! – zaśmiała się Anna. Ulżyło jej, że pomysł się Erice spodobał.

Erika nagle zmieniła temat:

– Wiesz, postanowiłam trochę poszperać w historii naszej rodziny. Zwłaszcza mamy.

– W jakim sensie? – spytała Anna.

– Chciałabym się dowiedzieć, skąd pochodziła i tak dalej. Może znajdę odpowiedź na kilka pytań.

– Naprawdę ci to potrzebne? – z niedowierzaniem spytała Anna. – Zrobisz, jak uważasz, ale mama nie była zbyt sentymentalna. Pewnie dlatego nic nie zachowała z dzieciństwa i nie opowiadała o nim. Z naszego dzieciństwa też nic nie zachowała.