Выбрать главу

– Ale Lillemor napisała w pamiętniku, że ktoś budzi w niej niepokój i że wydaje jej się, że kiedyś już tego kogoś spotkała. Prawdopodobnie chodziło jej o Larsa. Pamiętała kogoś, kogo uważała za mordercę swojego ojca. – Martin zmarszczył czoło.

– Tak, ale nie zapominaj, że nie potrafiła tego odtworzyć, nie kojarzyła Larsa z tym wspomnieniem. Nie miała nawet pewności, czy go rzeczywiście widziała. W tym stanie, w którym wtedy była, była gotowa przyjąć pomoc od kogokolwiek, byleby się znaleźć jak najdalej od ekipy telewizyjnej i kolegów, którzy na nią naskoczyli. – Patrik namyślał się chwilę, a potem ciągnął dalej:

– Nie mam wprawdzie żadnych dowodów, ale myślę, że to Lars wywołał tę awanturę.

– Niby jak? Przecież go tam nie było – wtrąciła Annika.

– To prawda, ale pamiętam, że kiedy przesłuchiwaliśmy uczestników programu, coś mnie zaniepokoiło. Przed naszym zebraniem szybko przejrzałem protokoły. Otóż wszyscy powiedzieli, że ktoś im mówił, że Barbie ich obgaduje. Nie mam nic na poparcie tej tezy, ale przypuszczam, że Lars wykorzystał indywidualne spotkania, żeby zasiać niezgodę między nimi. Dużo o nich wiedział i na pewno mu się zwierzali, więc mógł narobić sporo szkody, nastawiając ich przeciw Lillemor.

– Przecież nie mógł przewidzieć, że sprawy przybiorą taki obrót właśnie wtedy ani że Lillemor będzie uciekać.

Patrik potrząsnął głową.

– To był zbieg okoliczności, który postanowili z Hanną wykorzystać. Przypuszczam, że chcieli po prostu odwrócić uwagę Lillemor. Lars szybko się zorientował, kim ona jest, wiedział, że go widziała osiem lat wcześniej, i bał się, że go sobie przypomni. Chciał czymś innym zaprzątnąć jej głowę. Ale gdy pojawiła się taka okazja… Wykorzystał ją do końca.

– Pytanie, czy zabijali razem. I dlaczego?

– Tego jeszcze nie wiemy. Można założyć, że Hanna dostarczała danych ofiar, bo dzięki temu, że pracowała w policji, miała do nich dostęp.

– Ale gdy zginęła Marit, Hanna jeszcze u nas nie pracowała.

– Takie informacje można znaleźć również w archiwach prasowych. Prawdopodobnie w ten sposób trafiła na Marit. Co do pytania dlaczego, nie mam pojęcia. Wydaje się, że wszystko zaczęło się wtedy, gdy Elsa Forsell spowodowała śmierć Sigrid Jansson. Hanna i Lars byli w samochodzie. W wieku trzech lat zostali uprowadzeni przez Sigrid Jansson i przeszło dwa lata mieszkali u niej, w całkowitym odosobnieniu. Kto wie, może doznali jakichś urazów psychicznych?

– A co z nazwiskiem w spisie właścicieli psów? Dlaczego skojarzyło ci się z Hanną?

– Po pierwsze, dyskietkę dostałem od niej, sama ją poprosiłaś, żeby mi oddała. Na twoim arkuszu było sto sześćdziesiąt nazwisk, a na dyskietce, którą otrzymałem, o jedno mniej. Tylko Hanna mogła je usunąć, a wiedziała, że mogę je sobie przypomnieć. Zaraz na początku, gdy przyszła do nas do pracy, powiedziała mi, że wynajęli z Larsem dom od niejakiego Torego Sjöqvista, który wyjechał na rok do Skanii. Dlatego gdy wyskoczyło to nazwisko razem z adresem w Tollarp, dodałem jedno do drugiego. – Znów przerwał. – Wydawało mi się, że powinniśmy jeszcze raz to wszystko omówić. Co wy na to? Czy dostrzegacie jakieś luki w moim rozumowaniu? Macie wątpliwości? Czy to wystarczy, żebyśmy mogli poczynić następne kroki?

Potrząsnęli głowami. Podsumowanie Patrika, jakkolwiek zupełnie niepojęte, było do bólu logiczne.

– Okej – powiedział Patrik. – Najważniejsze, żebyśmy zaczęli działać, zanim Hanna i Lars zdadzą sobie sprawę, że ich rozgryźliśmy. A przede wszystkim nie mogą się dowiedzieć o swojej matce ani jak doszło do tego, że ich opuściła. Wydaje mi się, że mogłoby to być niebezpieczne dla…

Przerwał, ponieważ Annika znów głośno zaczerpnęła tchu.

– Annika? – Z niepokojem zauważył, że zbladła.

– Powiedziałam jej – mówiła nienaturalnym głosem. – Zadzwoniła zaraz po waszym powrocie z Kalvö. Głos miała nadal zmieniony, ale powiedziała, że się przespała i już się czuje lepiej, i pewnie nie będzie na zwolnieniu dłużej jak dzień czy dwa. I ja… ja… – zająknęła się. Spojrzała na Patrika, a potem dokończyła: – Pomyślałam, że powinna się orientować w sytuacji, więc jej powiedziałam, czego się dowiedzieliście. O Heddzie.

Patrik chwilę milczał. Potem powiedział:

– Przecież nie mogłaś wiedzieć, bo skąd. To oznacza, że musimy płynąć na wyspę. Natychmiast!

Patrika zżerał niepokój. Stał na dziobie „Minlouis”, łodzi ratunkowej pogotowia wodnego, i w myślach pospieszał ją, choć i tak mknęła na Kalvö z maksymalną szybkością. Obawiał się, że już może być za późno. Gdy rzucili się do samochodów i włączyli koguty, żeby jak najszybciej dojechać do Fjällbacki, zadzwonił zdenerwowany mężczyzna. Powiedział, że policjantka, której towarzyszył jakiś mężczyzna, skonfiskowała mu łódź. Wydzierał się, że to gangsterskie metody, i groził, że się nie wypłacą, jeśli na łodzi będzie choćby jedna rysa. Patrik rozłączył się. Nie miał czasu na ceregiele. Liczyło się tylko to, że Lars i Hanna zdobyli łódź i płyną na Kalvö. Do matki.

Łódź zakołysała się na fali. Na Patrika spadł deszcz słonej wody. Zerwał się wiatr, pojawiły się fale, morze poszarzało, inaczej niż poprzednim razem. Gdy przeprawiali się na wyspę przed kilkoma godzinami, morze było gładkie. Przez głowę przelatywały mu coraz to nowe scenariusze. Wyobrażał sobie, co zastaną na miejscu. Gösta i Martin schowali się na mostku, ale Patrik czuł, że musi odetchnąć świeżym powietrzem i skupić się na tym, co ich czeka na wyspie. Tak czy inaczej, nie będzie to szczęśliwy koniec.

Przeprawa dłużyła się niemiłosiernie, chociaż w rzeczywistości trwała tylko pięć minut. Kiedy dopłynęli do brzegu, zobaczyli skradzioną łódź zacumowaną byle jak przy pomoście Heddy. Peter, kapitan łodzi ratunkowej, zacumował obok, choć jego łódź była większa od pomostu. Patrik, nie czekając, wyskoczył, za nim Martin. Razem pomogli wydostać się na ląd Göście.

Patrik usiłował przekonać starszego kolegę, żeby został w komisariacie, ale Gösta dał dowód niezwykłego uporu. Patrik uległ, a teraz zaczął żałować. Ale było już za późno na takie rozważania.

Wskazał na chatę. Wyglądała na opuszczoną, nie było słychać żadnych odgłosów. Miał wrażenie, że szczęk ich odbezpieczanych pistoletów odbił się echem po całej wyspie. Skradając się, dotarli pod chatę i przykucnęli pod oknami. Patrik usłyszał głosy i ostrożnie zajrzał przez brudną, pokrytą warstewką morskiej soli szybę. Najpierw zobaczył poruszający się cień. Potem, gdy przyzwyczaił się do ciemności, dostrzegł dwie chodzące po kuchni postacie. Głosy to się wznosiły, to opadały, ale nie mógł dosłyszeć, co mówią. W pierwszej chwili nie wiedział, co robić. Potem podjął decyzję. Skinieniem wskazał kolegom drzwi. Przesunęli się ostrożnie. Martin i Patrik stanęli po obu stronach drzwi, Gösta kawałek dalej.

– Hanno? To ja, Patrik. Są ze mną koledzy. Wszystko w porządku?

Brak odpowiedzi.

– Lars? Wiemy, że jesteś tu z siostrą. Nie rób głupstw. Już wystarczy tych ofiar.

Nadal żadnej odpowiedzi. Patrik zaczął się denerwować. Spociła mu się trzymająca pistolet dłoń.

– Hedda? Jak się czujesz? Chcemy ci pomóc! Słuchajcie, nie róbcie jej nic złego. Zrobiła coś strasznego, ale wierzcie mi, spotkała ją za to kara. Wystarczy się rozejrzeć i zobaczyć, jak żyje. Za to, co wam zrobiła, przeżyła piekło.

Jedyną odpowiedzią była cisza. Patrik zaklął w myślach. Nagle drzwi się uchyliły. Patrik mocniej ścisnął pistolet. Kątem oka zobaczył, że Martin i Gösta robią to samo.

– Wychodzimy – oznajmił Lars. – Tylko spokojnie, bo ją zastrzelę.