Выбрать главу

– Jedną z pierwszych rzeczy, które tu zorganizowałem, była własna straż pożarna. Ciągniemy wodę prosto z morza.

Gamay przykładała mu do czoła wilgotną ściereczkę.

– Proszę nam opowiedzieć, co się stało.

– Spaliśmy, kiedy do domku wpadli jacyś ludzie. Tutaj nigdy nie ryglujemy drzwi. Chcieli wiedzieć, gdzie są pasażerowie motorówki. W pierwszej chwili nie wiedziałem, o kogo im chodzi. Potem domyśliłem się, że o was. Więc oczywiście powiedziałem, że nie mam pojęcia. Pobili mnie do nieprzytomności.

– Pobiegłem ostrzec państwa Trout – usprawiedliwił się Jurij. – Chowaliśmy się w lesie, dopóki tamci nie odeszli.

Orłow wyciągnął rękę i położył na ramieniu syna.

– Dobrze zrobiłeś.

Pokazał, żeby dać mu jeszcze wódki. Alkohol najwyraźniej rozjaśniał mu umysł.

Spojrzał Paulowi prosto w oczy.

– Wygląda na to, przyjacielu, że ty i Gamay szybko zawarliście tu ciekawe znajomości. Pewnie na wyprawie łodzią?

– Strasznie mi przykro – odparł Paul. – Obawiam się, że to wszystko przez nas. Nie przewidzieliśmy tego. W dodatku zrobiliśmy z twojego syna wspólnika przestępstwa.

Wyjaśnił profesorowi, że NUMA prowadzi śledztwo w sprawie Atamana i opowiedział o przygodzie na motorówce.

– Wcale nie jestem zaskoczony ich gwałtowną reakcją. Wielkie kartele działają tak, jakby były ponad prawem – powiedział Orłow.

– Widziałam na jachcie dziwnego typa – wtrąciła się Gamay. – Z wychudłą gębą, długimi czarnymi kudłami i brodą. To Razow?

– Nie, to pewnie jego przyjaciel, szalony mnich.

– Co takiego?

– Znany jako Borys. Nawet nie wiem, czy ma jakieś nazwisko. Jest podobno szarą eminencją w imperium Razowa. Niewiele osób go widziało. Miała pani szczęście.

– Nie nazwałabym tego szczęściem – odparła Gamay. – On też musiał nas widzieć.

– To pewnie on spuścił psy z łańcucha – domyślił się Paul.

Orłow jęknął.

– Oto dzisiejsza Rosja. Gangsterzy i obłąkani mnisi jako ich doradcy. Nie do wiary, że Razow jest taką wielką figurą w naszym kraju.

– Zastanawiam się – powiedział Paul – skąd wiedzieli, gdzie nas znaleźć? Jestem pewien, że Jurij ich zgubił.

– Może ważniejsze jest to, co chcieli zrobić, kiedy nas znajdą? – odrzekła Gamay i zwróciła się do profesora. – Bardzo nam przykro z powodu tego, co się stało. Jak możemy to panu wynagrodzić?

Orłow zastanowił się.

– Moglibyście trochę pomóc w odbudowie mojego domku.

– To oczywiste – zapewnił Paul. – Coś jeszcze?

Orłow zmarszczył czoło.

– Jak wiecie, Jurij wybiera się do Stanów…

– Załatwione. Pod warunkiem, że ty też przyjedziesz.

Profesor nie potrafił ukryć zadowolenia.

– Ciężko się z tobą targować, przyjacielu.

– Nie zapominaj, że jestem starym, twardym jankesem. Uważam, że Gamay i ja powinniśmy rano stąd wyjechać.

– Szkoda, że tak szybko.

– Tak będzie lepiej dla wszystkich.

Gawędzili, dopóki profesor nie zasnął. Przez resztę nocy Troutowie i Jurij pełnili na zmianę wartę. Do świtu nic się nie wydarzyło. Po śniadaniu Troutowie pożegnali się z Orłowami, obiecując, że spotkają się za kilka miesięcy, i wsiedli do tej samej taksówki, która ich przywiozła.

Kiedy łada odjeżdżała wyboistą drogą, Gamay popatrzyła przez tylną szybę na zgliszcza domku. W powietrzu jeszcze wisiał dym.

– Będziemy mieli co opowiadać Kurtowi – zauważyła.

– O ile go znam, on będzie miał jeszcze więcej do opowiadania.

17

Człowiek, którego Austin znał pod imieniem Iwan, rozejrzał się ciekawie po kaplicy ku pamięci Romanowów. Austin zademonstrował mu właśnie śpiewające krzesło.

– Niesamowite – powiedział Rosjanin. – To ważne odkrycie.

Austin uśmiechnął się krzywo.

– Więc kowboje walący ze wszystkich luf są rozgrzeszeni?

– Wręcz przeciwnie. Właśnie tak chciałem to rozegrać.

Austin pokręcił głową.

– Dziwny z ciebie facet, Iwan.

– Możliwe, ale w tym wypadku działałem logicznie – odparł Rosjanin. – Proszę nie zapominać, że mam pańskie dossier i znam pańskie metody z własnego doświadczenia. Wiedziałem, że takie ostrzeżenie będzie najlepszym sposobem ściągnięcia pana tutaj.

– Po co ten makiawelizm? Można było po prostu mnie zaprosić do współpracy. Jestem zgodnym facetem.

– W tych sprawach nie jest pan naiwniakiem. Gdybym w Stambule poprosił pana o pomoc, co by pan odpowiedział, zważywszy burzliwą historię naszych stosunków?

Austin wzruszył ramionami.

– Nie wiem.

– Ale ja wiem. Mógłby pan pomyśleć, że to pułapka. Sprytny sposób rewanżu za przeszłość – odrzekł Iwan i dotknął blizny na policzku.

– Rosjanie słyną z umiejętności gry w szachy. Musisz przyznać, że chęć rewanżu to silna motywacja.

– Nauczyłem się panować nad własnymi emocjami i wykorzystywać emocje innych, żeby ich pokonać. Podejrzewam, że gdybym poprosił pana o pomoc, poszedłby pan z tym do swoich szefów. A rząd amerykański sprzeciwiłby się tej operacji.

– Dlaczego?

– Niektórzy pańscy rodacy wspierają siły wywrotowe w Rosji.

Austin uniósł brwi.

– Ktoś, kogo znam?

– Możliwe, ale wątpię, by mi pan uwierzył. Więc na razie zachowam to dla siebie.

– A skąd wiesz, że nie działałem oficjalnie?

– Nie wmówi mi pan, że pański rząd wydałby zgodę na tajną inwazję na obce państwo.

– O ile wiem, NUMA była jeszcze niedawno agencją rządową.

– Nie pana jednego rozpracowałem, panie Austin. Mam kartoteki wszystkich znaczących ludzi w NUMA. Od pańskiego partnera Joego Zavali poczynając, na admirale Sandeckerze kończąc. Obaj dobrze wiemy, że poczciwy admirał nigdy nie pozwoliłby na operację zbrojną. Chyba że pod jego kontrolą – zakończył z uśmiechem Rosjanin.

– Wygląda na to, że dobrze odrobiłeś lekcje – przyznał Austin.

– Poznanie NUMA od wewnątrz było konieczne, ponieważ chcę skorzystać z jej usług.

– Nie rozumiem?

– Służby wywiadowcze we wszystkich krajach są infiltrowane przez wrogów. Wszyscy komandosi, których widział pan dziś w akcji, służą ze mną od lat. Ale zawsze może się znaleźć jakaś czarna owca. Uczciwość NUMA jest bezdyskusyjna. Krótko mówiąc, potrzebuję waszego transportu i łączności globalnej, waszego wspaniałego wywiadu i urządzeń badawczych.

– Dzięki za uznanie, ale nie wiem, czy będę mógł pomóc. Jestem tylko jednym z tysięcy ludzi w agencji.

– Niech pan nie będzie taki skromny, panie Austin. Nie przeprowadziłby pan tej operacji bez milczącej zgody admirała Sandeckera i Rudiego Gunna.

Austin był zaskoczony, że Iwan tyle wie o NUMA.

– Zresztą i tak nie mam takiej władzy, żeby dać ci wszystko, czego chcesz.

– Kiedy dowie się pan, co grozi Ameryce, zacznie pan mówić inaczej. Jesteśmy sobie nawzajem potrzebni.

– To inna sprawa. Jeszcze mi nie powiedziałeś, jakie to zagrożenie.

– Tylko dlatego, że sam nie wiem.

– Ale jest realne?

– O, tak, panie Austin. Znając aktorów tego dramatu, powiedziałbym, że bardzo realne.

Austin ciągle nie wiedział, na ile można wierzyć Iwanowi. Czuł jednak, że Rosjanin mówi poważnie.

– Może któryś z Kozaków coś wyśpiewa?

Pietrow uśmiechnął się krzywo.

– Obaj powinniśmy byli pomyśleć o tym wcześniej. Ich przywódcą był ten wielki brodacz. Umarli niestety nie mówią.

– Przykro mi, ale w tych okolicznościach nie dało się tego uniknąć. Ciekaw jestem, jak długo ty i twoi chłopcy chowaliście się w lesie?

– Od świtu. Wylądowaliśmy kilka kilometrów stąd. W nocy dotarliśmy tu lądem. Zobaczyłem kuter rybacki i sądziłem, że jest pan na pokładzie. Nie wiedziałem, że już dostaliście się na brzeg. Zaskoczyliście nas. Pojawiliście się jak spod ziemi. Gratuluję udanej infiltracji.