Выбрать главу

Austin zignorował komplement.

– Więc widzieliście, że załoga naszej łodzi podwodnej jest w opałach?

– Obserwowaliśmy ich. Uprzedzę pańskie pytanie. Tak, wkroczylibyśmy. Moi ludzie przygotowywali się już do ataku. Ale pan i pański przyjaciel ubiegliście nas. Nasza interwencja nie wydawała się konieczna. Sądząc po masakrze, jakiej dokonaliście, myślałem, że wylądował tu co najmniej pluton amerykańskich marines. Wątpię, żeby Kozacy coś nam wyśpiewali. Mieli tylko strzec tego kompleksu. Ostatni z carów…

Pietrow podszedł do ołtarza i dotknął fotografii.

– Ładna korona – rzekł Austin.

– Ten, kto włoży koronę Iwana Groźnego, rządzi Rosją – odrzekł Pietrow i uśmiechnął się na widok zdumionej miny Austina. – Stare rosyjskie powiedzenie. Niech pan nie doszukuje się w nim ukrytej przepowiedni. Kto jest na tyle silny, żeby utrzymać ten ciężar na głowie, i na tyle groźny i brutalny, żeby zdobyć tę koronę, potrafi rządzić tym krajem.

– Gdzie jest teraz ta korona?

– Zniknęła po rewolucji razem z innymi skarbami carskimi. Kiedy biali wkroczyli do Jekaterynburga, gdzie prawdopodobnie zamordowano cara, znaleźli listę rzeczy rodziny panującej. Niektóre odzyskano, ale powszechnie uważa się, że na liście była tylko część majątku, który rodzina carska miała przy sobie podczas tułaczki. Najwartościowszych rzeczy, w tym korony, nigdy nie znaleziono.

– Spisano brakujące skarby?

– Tak, ale lista gdzieś przepadła. Przypuszczalnie przed upadkiem komunizmu miało ją KGB. Przeprowadziłem dochodzenie i doszedłem do wniosku, że lista nadal gdzieś musi istnieć.

– To skąd wiedziałeś o koronie?

– Widziałem to i inne zdjęcia. Jest zrobiona z dwóch części. Jedna przedstawia wschodnie, druga zachodnie imperium. Dwugłowy orzeł to herb Romanowów. Kula, na której siedzi, symbolizuje władzę na ziemi.

– Musi być warta fortunę.

– Nie można jej wycenić w dolarach ani w rublach. Korona i inne skarby wzięły się z potu i krwi rosyjskiego ludu, który widział w carze Boga. Był najbogatszym człowiekiem na świecie. Miał dochody z milionów kilometrów kwadratowych ziemi, z kopalń złota i srebra. Nasi imperatorzy lubowali się w błyskotkach niczym barbarzyńcy. Car to rosyjski odpowiednik cezara. Emirowie i szachowie składali mu dary o niewiarygodnej wartości.

– Rodzina na zdjęciu nie wygląda na zachwyconą swoim bogactwem.

– Wiedzieli, że korona to bardziej przekleństwo niż błogosławieństwo. Miał ją nosić słabowity Aleksander, choć wątpliwe, czy żyłby tak długo, żeby zająć miejsce ojca. Chorował na hemofilię, spotykaną w europejskich rodzinach panujących.

– Kto zbudował tę kaplicę?

– Najpierw pomyślałem, że Razow. Wyobrażam go sobie, jak siedzi tutaj i marzy, że pewnego dnia będzie władcą Rosji. Ale zastanawia mnie dekadencki wystrój tamtego apartamentu w głównym kompleksie. Razow uchodzi za ascetę. Za to mnich Borys podobno lubi rozpustę. Stylem życia dziwnie przypomina Rasputina. Pewnie spędza tu więcej czasu niż Razow. Razow chciałby przywrócić przeszłość, a obłąkany Borys żyje nią.

– To zupełne odwrócenie ról.

– Być może, ale jedno jest pewne: obu trzeba powstrzymać – powiedział Pietrow, patrząc Austinowi prosto w oczy. – I pan musi mi w tym pomóc.

Austin nadal był sceptyczny.

– Zastanowię się. Na razie muszę odetchnąć świeżym powietrzem.

Pietrow złapał go za ramię.

– Może pański rodak pana przekona. Pamięta pan, co powiedział wielki amerykański filozof i patriota Thomas Paine? “Nie bronię kilku akrów ziemi, lecz sprawy”.

Austin spodziewał się, że Pietrow ma informacje na temat książek filozoficznych z jego półek.

– A jakiej sprawy ty bronisz, Iwan?

– Być może, naszej wspólnej.

– Nie zrozum mnie źle, ale jakoś nie widzę cię wymachującego sztandarem obrońców macierzyństwa i amerykańskiego stylu życia.

– Dość się namachałem sztandarem z sierpem i młotem, kiedy jako pionier brałem udział w pochodach pierwszomajowych. Tu chodzi o ważniejsze sprawy. Nie pozwólmy, żeby przeszkodziła nam przeszłość.

Austin zauważył, że twarde spojrzenie Pietrowa trochę złagodniało.

– Chyba jesteśmy skazani na siebie, czy tego chcemy, czy nie.

– Więc pomoże mi pan?

– Nie mogę mówić za NUMA, ale zrobię, co się da – odrzekł Austin i wyciągnął rękę. – Chodź, partnerze. Mam jeszcze coś, co cię zainteresuje.

Ruszył przodem przez labirynt do schronu dla okrętu podwodnego. Pietrow natychmiast rozpoznał okręt.

– Klasy India – powiedział. – Był przeznaczony do transportu małych łodzi podwodnych, używanych przez siły specjalne.

– Skąd się tu wziął?

– Na świecie kwitnie handel poradzieckim uzbrojeniem.

– Ale to nie skrzynka z AK-47.

– Mój kraj zawsze robił wszystko na wielką skalę. Za odpowiednią cenę mógłby pan pewnie kupić krążownik. Jak pan wie, w czasach zimnej wojny Związek Radziecki zwodował kilkanaście ogromnych okrętów podwodnych. Wiele wycofano ze służby i unieszkodliwiono w różny sposób. Jednak biorąc pod uwagę żałosną sytuację naszych sił zbrojnych, wszystko jest możliwe. To może być ważny trop. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś mógł sprzedać takiego kolosa bez niczyjej wiedzy. Przeprowadzę dyskretne śledztwo. Co mówiła załoga waszej łodzi podwodnej NR-1?

– Rozmawiałem z jednym z nich. Łódź uprowadził rzekomy naukowiec. Przetransportowano ją na grzbiecie tego okrętu podwodnego i użyto do wydobycia jakiegoś ładunku z zatopionego frachtowca. Porywacze nadal przetrzymują kapitana i sternika, więc zapewne planują dalsze wykorzystanie NR-1. Może warto sprawdzić, kto jest właścicielem tego miejsca?

– Już to zrobiłem. Ten teren nadal należy do rządu rosyjskiego. Dwa lata temu został wydzierżawiony prywatnej firmie. Podobno miała tu być przetwórnia ryb.

– Z tego, co widziałem, wynika, że dzierżawcę bardziej interesowało to, co jest pod ziemią niż na powierzchni. Wiadomo, co to za firma?

– Tak. To filia Atamana.

Austin skinął głową.

– Tak myślałem. Powinienem wracać na górę. Joe będzie się zastanawiał, co się z nami stało.

Poszli z powrotem plątaniną korytarzy i schodów. Z ulgą wydostali się na słońce i świeże powietrze. Ku zaskoczeniu Austina na boisku nie było już trupów.

Pietrow ubiegł jego pytanie.

– Zanim zeszliśmy na dół, kazałem moim ludziom zaciągnąć zwłoki do lasu i pochować.

– Bardzo humanitarnie.

– Nie chciałem zostawiać żadnych śladów widocznych z powietrza – odparł Pietrow i zerknął na strącony helikopter. Ruszyli przez boisko w tamtym kierunku. – Zająłem się martwymi, panu zostawiam żywych.

Miękkie lądowanie helikoptera wyglądało na prawdziwy cud. Kozacy podziurawili kulami górną część kokpitu i obudowę silnika. Kaela siedziała po turecku na ziemi i robiła notatki. Austin uśmiechnął się najbardziej ujmująco, jak tylko potrafił. Poczuła jego cień i podniosła wzrok.

– Jaki mały jest ten świat – powiedział.

Przeszyła go twardym spojrzeniem, ale on niezrażony usiadł obok niej.

– Ładnie z twojej strony, że zadałaś sobie tyle trudu, żeby przełożyć naszą umówioną kolację.

– To ty nie przyszedłeś.

– Dlatego cieszę się, że mogę cię przeprosić. Spróbuję wynagrodzić ci to przy najbliższej okazji.

Uniosła brwi.

– Przeprosić za to, że wystawiłeś mnie do wiatru, czy za to, że podkradłeś mi kapitana Kemala?

Urok osobisty Austina nie podziałał na Kaelę. Sprawa okazała się trudniejsza niż myślał.

– Dobrze, zastosujmy metodę małych kroków. Po pierwsze, przepraszam za tamtą kolację. Coś mi nagle wypadło i nie zdążyłem. Co do kapitana Kemala, musisz przyznać, że popełniłaś błąd. Trzeba było mu zapłacić za ten okres, kiedy byłaś w Paryżu. Wtedy nikt by go nie wynajął.

– Oszczędź mi tych pouczeń, dobrze? Nie przyszło mi do głowy, że go podkupisz. Przecież ostrzegłeś mnie, żebym trzymała się z daleka od tego miejsca, bo wkraczanie na terytorium rosyjskie nie jest zbyt bezpieczne.